gamn pisze:
Witam Wszystkich.
W duzym skrocie: Od 10 lat jestem pacjentka dr T. Milewicza. To on zdiagnozowal u mnie PCO(S). Od okolo 2 lat leczenie jest ukierunkowane ''na ciaze''. Nie ma jakiegos wiekszego parcia na zajcie. Po prostu staramy sie z partnerem, jesli wyjdzie to super, jesli nie to jeszcze dramatu nie robimy.
Wracajac do tematu. Do tej pory bylam/jestem zadowolona z dr Milewicza. Mimo wszystko na internecie zaczynaja krazyc o nim niepochlebne opinie, ze np: jedzie na starej opinii, ma za duzo pacjentek, jest oblozony praca i zasypia na wizytach, zleca zbyt duzo niepotrzebnych badan, itd.
Nie wiem co o tym myslec. Nigdy nie zasiegnelam drugiej opinii u innego lekarza i zaczynam rozwazac ta opcje.
Po przewertowaniu forum odnioslam wrazenie, ze duzo z Was zna i/badz leczy sie u tego lekarza. Jakie sa Wasze odczucia?
Witaj.
Ja leczę się od kilku lat u dra Milewicza. My walczymy z poronieniami. Dzięki temu lekarzowi znalazłam nasz problem i właśnie jestem po serii szczepień limfocytami męża. Teraz czekamy na wyniki, czy szczepienia podniosły MLR. Wracając do opinii lekarza- bywa przemęczony, poddenerwowany, zdarza mu się "zawiesić" ale moim zdaniem to naprawdę dobry lekarz. Nie boi się większych dawek leków. Nie wiem czy zleca niepotrzebne badania. Ja szukając przyczyn poronień zrobiłam wszystkie możliwe badania za klika- kilkanaście tysięcy na przełomie kilku lat. Dlaczego aż tyle? Bo wszystkie badania wychodziły dobrze a ja roniłam ciąże za ciążą- po prostu gdzieś musiała wyjść przyczyna... No i wyszła. Ja w lutym wracam do dra. Mam nadzieje, że niedługo będziemy mogli się znów starać. Dodam, że miałam łyżeczkowanie u niego na oddziale. Nie narzekam na niego. Robi wszystko, żeby nam pomóc. Denerwuje się jak tracimy ciążę, myślę że to dla niego jakaś porażka też jest. Nie jest miły, wylewny, nie "głaszcze po głowie" i mówi, że wszystko będzie dobrze. Ale jeżeli szuka się własnie tego to chyba trzeba by iść do psychologa. Mój lekarz nie musi być miły i grzeczny bo takich już miałam. Chce, żeby był skuteczny i póki co tylko On powiedział, że jest jeszcze szansa więc walczymy dalej.