Witam wszystkich
Zbierałem się jakiś czas do napisania tego postu, mam nadzieję, że moje doświadczenia komuś się przydadzą, zwłaszcza na etapie otrzymania niezadowalających wyników nasienia. Mnie taki tekst by pewnie pomógł i uspokoił. Otóż…
Podobnie jak wiele osób pragnących doczekać się swojej uciechy także i ja poddałem się badaniom nasienia – wykonywane w Invimed we Wrocławiu. Po otrzymaniu wyników przeżyłem szok, nie będę przytaczał całych wyników, a tylko to co w tej chwili pamiętam ale wyglądało to mniej więcej tak:
- liczba plemników to ok. 1/3 normy
- żywotność o 50% niższa
- morfologia 2%
- ruchliwość też znacznie poniżej normy
Ogólnie każdy wskaźnik wynosił maksymalnie 30-50% normy, było fatalnie, byłem w rozsypce. Po przeprowadzeniu badań u urologa okazało się, że jestem zdrowy, a parametry nasienia…no cóż…słabe, w skrócie można powiedzieć, że decydujący na nie wpływ ma obecny tryb życia, specyfika pracy, sposób odżywiania itd. I tutaj pojawia się pierwszy wniosek jaki można wyciągnąć i jaki potwierdzili lekarze – urolog, ginekolog itd., - w obecnych czasach w zasadzie ciężko mówić o normach, należy więc przyjąć, że niejako NIE MA NORM na jakość nasienia. Dodatkowo 1 wynik to ponoć słaby punkt odniesienia, konieczne są minimum 2-3 testy.
Zastanawiający jest też fakt, że są inne opinie na forum, gdzie po badaniach np. we wspomnianym Invimed skutkujących słabym wynikiem ktoś po niedługim czasie i wykonaniu badań w innym miejscu ma o wiele lepsze parametry – wiadomo, medycyna to bardzo dobry biznes, ale pozostawiam te domysły bez dalszego komentarza bo mogą być błędne. Mój lekarz twierdził, że badania tam wykonywane są w sposób rzetelny i prawidłowy.
Urolog oprócz przeprowadzenia badania dodatkowo zapisał mi witaminy Proxeed twierdząc, że mogą znacząco poprawić jakość nasienia. Kuracja droga – ok. 1000 zł, brałem 2 saszetki dziennie więc kuracja wystarczała na 3 miesiące. Dodatkowo za radami znalezionymi na forum postanowiłem zmienić pewne nawyki, odstawiłem praktycznie całkowicie piwo (do tej pory piłem 3-4 piwka na tydzień, niewiele ale zawsze), przestałem nosić telefon komórkowy w kieszeni ( i do tej pory bardzo tego pilnuję), chciałem chodzić na basen ale jednak za bardzo mnie nudził

, porzuciłem białe pieczywo na rzecz ciemnego żytniego/razowego, na wieczór piłem Herbalife w mieszance koktajl + białko (to nie reklama), dodatkowo nosiłem luźną bieliznę (moim zdaniem to bardzo istotne), a spałem bez niej. Dostałem też duża dawkę ruchu – 2 razy w tygodniu sala, do tego regularna praca po południami przy remoncie domu, schudłem parę kilo.
Mimo, iż do tej pory staraliśmy się z narzeczoną od jakiegoś roku, wstąpiły w nas nowe siły i zaczęliśmy się starać dalej.
Po jakimś miesiącu obserwując swoje nasienie (wiem jak to brzmi

no sami wiecie jak desperacja i zaangażowanie działa na człowieka) i szukając najmniejszej zmiany dostrzegłem, że nasienie jest:
- bielsze
- jakby gęstsze
- jest go chyba trochę więcej
Po drugim miesiącu w/w zmiany były jeszcze bardziej widoczne, było już bardzo białe, ginekolog mówił, że jest po prostu gęstsze, nie robiłem już 2 testów na jakość, jakoś nie chciałem się tam znowu pokazywać bo miejsce badania nieprzyjemnie mi się kojarzyło. Czułem, że parametry się poprawiły.
Po 2-3 miesiącach starania okazało się, że narzeczona jest w ciąży, do tej pory w zasadzie się nie ucieszyłem w pełni z tego faktu, boję się, nie chcę zapeszać, wiecie jak to jest jak się na coś czekało i nie miało się nadziei na powodzenie. Chciałem w tym miejscu zaznaczyć ważną rzecz. Od roku z przerwami staraliśmy się o dziecko starając się trzymać częstotliwości co 3 dni, ale kierowaliśmy się (z racji regularnych miesiączek) kalendarzem dni płodnych. Okazało się to totalną bzdurą! Ginekolog radził nie patrzeć na to i po prostu cały miesiąc regularnie starać się co 3 dni, powiem wam, że patrząc na kalendarz to do zapłodnienia doszło mniej więcej w momencie w którym o płodności nie mogło być mowy – także według wykonywanych dodatkowo testów na owulację. Więc mała rada dla starających się – NALEŻY KOCHAĆ SIĘ CO 3 DNI, OD ZAKOŃCZENIA OKRESU DO JEGO POCZĄTKU, nie patrzeć na kalendarze, testy owulacyjne, po prostu co 3 DNI, bez wyjątków – wiem, że czasami się nie chce…mnie też się nie chciało.
To w zasadzie tyle, na razie narzeczona jest w prawie 5 miesiącu, czekamy z utęsknieniem na dziecko, i sądzę, że nie tylko my. Chciałem opisać swoje doświadczenie w kwestii płodności i poczęcia, gdyż może komuś się przydać, płynie z niego też najważniejszy wniosek, nie wolno się załamywać, należy próbować, to jest biologia, zawsze się może udać, wiadomo, że lepiej mieć tych sprawnych plemników 10% i 100 mln ogółu ale pewnie mało kto ma takie parametry. Dlatego drodzy przyszli rodzicie pamiętajcie dobrą radę – stosunek co 3 dni choćby nie wiem co, do tego witaminki, ruch, komórka z dala od jaj, luźna bielizna i bez napinki psychicznej, jeśli się nie uda to są jeszcze kolejne metody – inseminacja, invitro itd. Musi być dobrze!:)
I tutaj mały offtopic, pamiętajcie też o tym przy kolejnych wyborach, nie głosujcie na ludzi ograniczonych umysłowo w kwestii in vitro typu Duda czy większość PiSowskiego zaścianka. Ich jakość polityczna będzie podobna jak w przypadku PO (czyli niska) lecz będzie ich cechować na pewno chęć uprzykrzenia życia przyszłym rodzicom korzystającym ze sztucznej metody zapłodnienia.