Zawsze jest tak,że ktoś "ma gorzej"

i moze nawet lepiej sobie z tym radzi, ale chyba nie o to chodzi, zeby umniejszac czyjes doswiadczenia. Mnie uderza tu to, że przecież decyzja rodzicow o aid (czy innym dawstwie) powinna być raczej czymś swiadomym i pozytywnym, lub chociaż neutralnym, więc zestawienie jej z gwałtem, pijackim seksem itp aby R sie "poczuł lepiej i cos ze soba zrobil" jest chyba nieporozumieniem.
Myśle tez,ze umniejszanie roli dawcy jest trochę bez sensu - to jakby nie było połowa genetyki naszego dziecka, nie byłoby go bez niego itp.Moze warto tak jak w adopcji starac sie mówić pozytywnie o biol. pochodzeniu dziecka, bo to buduje jego pozytywny obraz siebie.
Nie można zmienić podejście społeczeństwa jeśli sami uznajemy aid/kd za coś wstydliwego, bolesnego etc co jest równowazne z ukrywaniem prawdy.
Temat mnie dotyczy, bo myślimy o komorce. W Polsce jedyne co mozna zrobic by dziecko moglo potem poznac korzenie to przyprowadzic wlasna dawczynie. To tez nie jest dobre rozwiazanie moim zdaniem - nie wiem jak tu sprawy moga sie potem skomplikowac, nie chciałabym żadnej "zazylosci" z dawczynia itp. Wolalabym system brytyjski, ze jest ogolny rejestr i dziecko samo mogloby sprawdzic po skonczeniu 18 lat.Pozostaje więc wyjazd za granice, dużo większe koszty itd.
Ale powiedziałabym dziecku tak czy siak, bez sensu kłamać i drżeć przez całe zycie czy sie kiedyś nie wyda.
Bloo czy Ty pisałas o tym banku DNA?
http://www.ebdna.pl/index.php świadczą tez usługi "niestandardowe", ciekawe jakie. Sprawdzenie zgodności genetycznej z rodzicami to przecież banal, wystarczy włos czy szczoteczka do zębów. Namierzenie dawcy chyba nie jest takie proste, trzeba by mieć konkretne podejrzenia kto to..