Łączę się tutaj duchowo z odpowiedzią chica4. Za żadne skarby świata nie zrezygnowałabym z tych pierwszych miesięcy naszej córeczki.
Aisak, sytuacja o której tutaj mowa, czyli przyjęcie dziecka z nieuregulowaną sytuacją prawną jest DOBROWOLNE. Ośrodki na narzucają przyszłym rodzicom tej formy adopcji. Po każdym szkoleniu odbywa się tzw. wywiad rodziną, w którym decydujecie czy chcecie dziecko z uregulowaną sytuacją prawną, czy też nie.
Wiem o czym piszę, bo sama drżałam każdego dnia, od momentu przywiezienia Oleńki do domu, czekając na zrzeczenie się praw przez mb. Gdybym nie zdecydowała sie wtedy na tą formę opieki nad dziekiem, poznałabym Olę gdy miała 10m-cy, bo mb "dała nogę" i zaczął sie proces pozbawiania jej praw rodzicielskich. W tym czasie Oleńka byłaby w pogotowiu opiekuńczym a potem w DD.
Ale wychowywała się od poczatku w swojej przyszłej rodzinie. Te pierwsze 6 tygodni to była niepewność i strach. Codzinnie ze łzami w oczach starałam się zapamietać, co musiałabym przekazać mb na temat Oleńki, gdybym musiała ją jednak oddać; kiedy ma kolki, jak trzeba ją masować aby brzuszek przestał boleć, ile mleczka pije o określonych godzinach, jak lubi być noszona itp.
Może uznasz mnie za wariatkę, ale dobro dziecka było dla mnie ważniejsze - tym bardziej że wtedy miałam wszelkie przesłanki by wierzyć, ze mb oddała maleńką do adopcji bo nie miała środków do życia, mieszkania, wsparcia rodziny- oddała bo kochała.
Sytacja się nieco zmieniła gdy nie zgłaszała sie na kolejne terminy w sądzie i ostatecznie pozbawiono ją praw rodzicielskich. Po 9 miesiącach.
w dniu 1 urodzin Oli odbyła sie sprawa adopcyjna. 12 miesięcy niepewnośc- ale zacytuję tutaj słowa chica4, bo są to tez i moje odczucia:
chica4 pisze:
o byly piekne i wspaniale chwile. Gdybym miala decydowac sie jeszcze raz na adopcje, to na pewno chcialabym by byl to noworodek prosto ze szpitala...
_________________
------------------------------------------
zawód -mama