Autor:

pati33

Data publikacji:

18.05.2020

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

Życie w strachu, czyli ciążą naznaczona niepłodnością

Uciekałam od bociana, uciekałam od siebie i od własnych pragnień. Mam cudaka przedszkolaka, który nam się przydarzył w 2014 roku po 4 latach starań i nie śmiałam o niczym więcej marzyć. Rok temu w lutym zmarła jedna z babć, potem w lipcu ojciec mojego męża. W tym roku w marcu druga babcia. Dom wariatów jednym słowem. Do tego domu wariatów dorzuciło życie cud. To był ostatni test jaki miałam zrobić w życiu. Zrobiłam go dwa tygodnie po 41 urodzinach w grudniu 2019 roku. Już się nie staraliśmy od dłuższego czasu, już żyliśmy w miarę spokojnie i ten ostatni test wywrócił nasze życie do góry nogami, bo okazał się pozytywny. Odtąd żyjemy w strachu, że znowu stracimy dziecko. Kolejne dni odmierzamy zastrzykami i lekami. W 13 tygodniu krwotok i szpital - diagnoza krwiak. Potem zwolnienie, krwiak się wchłonął, a potem era koronawirusa i znowu strach przed zarażeniem, strach czy dziecko zdrowe, czy się w ogóle urodzi. Kończymy 26 tydzień, codziennie się modlimy o to,żeby Polcia (imię po zmarłej w tym roku babci)urodziła się zdrowa i żywa, żebyśmy się doczekali tego cudu. Nie umiemy się cieszyć ciążą. Może jesteśmy nienormalni, bo normalni ludzie planują, przygotowują pokój, ubranka. My nie rozmawiamy o przyszłości tylko czekamy na cud. Każdy dzień odhaczamy jak więzień w celi. Tak wygląda ciąża naznaczona niepłodnością. My wiemy, że to cud, że to ciąża ostatniej szansy.