Autor:

Gadzik

Data publikacji:

05.03.2007

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

stracone...

W piątek byłam na kontroli u Ginka - "mamy brać sie do roboty" - powiedział. Jednak był problem, bo mój M. oblewał narodziny syna kolegi... byliśmy umówieni na telefon... Zadzwonił, powiedziałam, że dziś jest najlepszy dzień... on mnie zapewnił, że przyjdzie... za 1,5 godziny. Byłam cała w skowronkach, nie spodziewałam się, że będzie trzeźwiuteńki, ale taki "fajny" ...
Czekałam z utęsknieniem... w końcu nie widzieliśmy się od środy, bo był na delegacji... Miałam wszystkie symptomy możliwego sukcesu (od dawna ich nie czułam)

Przyszedł... nawet z zamka nie mógł wyciągnąć klucza Crying or Very sad Evil or Very Mad
Wszystko przepadło!

Od piątkowego wieczoru buczałam i buczałam... Moje ciało krzyczało!!!! Było gotowe!!!! Była szansa!!!
Skoro mąż ma w dupie wszystko, to dlaczego ja mam sie starać? BO:
- To ja chodzę na wizyty do różnych Ginków (nie robię przecież tego dla przyjemności),
- to ja poświęcam swój czas na czekanie w kolejkach na moją kolej,
- to ja biorę tabletki (moja wątroba na tym cierpi),
W sumie to ja byłam stroną, która zastanawiała się nad tym czy chcę dziecka... M. zawsze chciał... Kiedy zaczęłam w końcu walczyć o dziecko, M. po prostu mnie olał Crying or Very sad Nie widzę teraz sensu mojej walki...

Przez sobotę powtarzałam sobie: "tak na prawdę nie chcę dziecka... nie jestem gotowa na macierzyństwo... uległam tylko presji otoczenia...".
W sobotę wzięłam jedną tylko jedną jedyną tabletkę Duphastonu... M. mnie przeprosił: "jesteś wściekła na mnie...?" A Ku..a jaka mam być?!!!!! Nie byłam w stanie spojrzeć mu w oczy, tak wielki mam do niego żal Crying or Very sad Nie przebaczyłam mu.
Jak on tak mógł.

Żaden facet nie zmieni się po urodzeniu dziecka - stara zasada, którą powtarza się kobietom, które doświadczają przemocy w rodzinie... ja do nich nie należę, ale przyjęłam ją...

Nie biorę już duphastonu...
we wtorek nie pójdę do Ginka na koleją kontrolę: "Pani A. we wtorek chcę panią koniecznie zobaczyć. Proszę spędzić miło weekend... coś mi się wydaje, że moja ręka znowu okaże się szczęśliwa..." - powiedział Ginek w piątek...

dałam sobie spokój... mam inne problemy na głowie... pod koniec kwietnia egzamin i mam zamiar go zdać... potem zmiana pracy...

nie mam odwagi spojrzeć mu w oczy...

tak bardzo zawiodłam się na nim...

Crying or Very sad

Komentarze

  • agasia

    05/03/2007 - 12:03

    Gadziku, wiem jak się czujesz, ja też nieraz bywałam w sytuacjach podobnych, kiedy potem wydawało mi się, że przegapiliśmy właśnie TĘ SZANSĘ. Też byłam oburzona, rozżalona, zła, rozczarowana, obwiniałam Moją Lepszą Połowę (MLP)... Cały czas walczyliśmy o to, żeby mieć dzieci, z każdym badaniem było coraz jaśniejsze dla nas, że szanse są minimalne. Nasza determinacja rosła, a wraz z nią emocje i frustracja, gdy coś szło nie tak. Coraz częściej myślałam, że tylko mi zależy, żebyśmy mieli dziecko, że to ja biorę zastrzyki, przestrzegam rygorystycznie zaleceń lekarzy, a on - papieroski, wódeczka i teksty, że to aż tak nie szkodzi, jak mi się wydaje.
    Gadziku, sytuacja w pewnym momencie stała się nie do zniesienia - ja byłam kłębkiem nerwów, on sfrustrowany, nie mogliśmy się już porozumieć... I w którymś momencie przeraziłam się - nasze małżeństwo się rozpadnie i to bardzo szybko, jeśli czegoś nie zmienimy. Powiedziałam MLP, że jak tak ma być, to ja nie chcę tego dziecka. Bo przecież nie po to się staramy, żeby - jak wszystko się uda - nie móc ze sobą rozmawiać, rozejść się... Ja po prostu nie wyobrażam sobie życia bez mojego męża. A po co mi w takiej sytuacji dzieci? Po to żeby je mieć??? Chcieliśmy stworzyć kochającą się rodzinę, a nie doprowadzać do rozwodu przez to, że nasza droga to rodzicielstwa okazała się tak trudna. Powiedziałam, że jeśli mu zależy na tym wszystkim tak jak mi, to niech to choć trochę okaże, a jeśli to go przerosło, to chciałabym o tym wiedzieć, bo nie chcę go zmuszać do kolejnych zabiegów...
    Gadziku, długo w nocy wtedy rozmawialiśmy, wyjaśniliśmy sobie wiele rzeczy i choć koniec końców okazało się, że nie będziemy nigdy mieć biologicznych dzieci, to z tej walki wyszliśmy zwycięsko, bo razem. Jesteśmy teraz jako małżeństwo silniejsi i jeszcze bardziej wzajemnie się doceniamy.
    Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale proszę Cię - zanim Twój żal na męża przesłoni Ci wszystko, pomyśl o tym, co w nim kochasz i za czym byś tęskniła, gdyby go nie było... I pomyśl, że Wasze dzieci na pewno chciałyby się urodzić parze kochających się rodziców. I zapewniam Cię, że Twój mąż w tej chwili tez jest przygnębiony, wie, że Cię zawiódł. A tak na marginesie dodam, że mi lekarz wytłumaczył, że dzieci są wtedy, kiedy w seksie jest miłość i pożądanie, a nie tylko odliczane dni i godziny do DOBREGO MOMENTU .
    Trzymam za Was kciuki, bo wiem, przez co przechodzicie. Idźcie do kina, a potem przy kieliszku wina po prostu ze sobą porozmawiajcie, tak po przyjacielsku...
    Gorąco pozdrawiam!
  • avatar
    Elso

    05/03/2007 - 12:03

    Gadziku na pocieszenie ci powiem- ze mój M. to prawie uciekał przede mną, mimo że bardzo chciał dziecka

    Wszystko ma swój sens- pogniewaj sie na niego- to później bedzie bardziej sie starał.
    I ICSI-Novum- nieudane
    20.02- crio- niestety
    20.04-crio- huuura!!!!!!
    10 dpt- 85,6mlU/ml
    12dpt- 163mlU/ml
    14dpt- 380mlU/ml
    16dpt-1030mlU/ml
    Dziękuje...
  • avatar
    Agatka

    05/03/2007 - 13:03

    Spokój, to naprawdę Wam obojgu jest bardzo potrzebne. Odstawienie lekarstw i zrozumienie czego oboje pragniecie, nie tracąc się z pola widzenia. RAZEM. Najpierw dowiedz się, czy chcecie być razem... Jest zbyt dużo dzieci w rozsypanych rodzinach.
    Pamiętam swoje lęki, obawy, które z nas bardziej chce urodzić dziecko. Samotne wizyty u najprzeróżniejszych ginków, bo mój R. akurat wtedy nie mógł wziąć urlopu, złość, gniew. Tak jak napisała agasia, \\\"dzieci są wtedy, kiedy w seksie jest miłość i pożądanie, a nie tylko odliczane dni i godziny do DOBREGO MOMENTU\\\"
    Wspólne wyjście, kolacja i długa rozmowa...
    POWODZENIA!!

    http://www.suwaczki.com/tickers/zpdoxqpk5iifc0l8.png
    http://agatkaboj.blogspot.com/
  • Agnes_sm

    06/03/2007 - 14:03

    Skąd ja to znam... Okazało się że mam przeciwciała, które mogły wpłynąć na poronienie. Z determinacją robiłam badania. O pomocy, wsparciu w tej walce ze strony gada mogłam tylko pomarzyc. Mowil ze popadam w paranoje. Jak okazało się ze wszystko u mnie ok, ze on musi też zrobić badania to napotkałam na zdecydowany opór. Tak jak mowisz - czułam sie jakby to tylko mi zależało, jakby to mi tylko tykał zegar biologiczny.
    Fortelem zawlokłam go do lekarza i znałam diagnoze. Musiałam byc nadzwyczaj delikatna.
    Potem probowanie. Stwierdzilam od samego poczatku ze z jego podejsciem \\\"strzelanie we wlasciwym momencie\\\" nie odniosłoby skutku. Nic nie wiedział, kiedy, dlaczego... Kochalismy sie ze zwiększoną częstotliwością w dni płodne ale ... on wcale o tym nie wiedział. Uznalam ze wystarczy ze ja wiem...
    Moze ktos powie ze to niesprawiedliwe, nieuczciwe itp. Ja uwazam inaczej...

    Wariowal ze szczescia jak dowiedzial sie ze jestem w ciazy. Teraz wariuje na punkcie swojej coreczki a ....a drugie dziecko jest juz w drodze.
    System byl ten sam ... - on nawet w przyblizeniu nie wiedzial kiedy sa dni plodne.
    Czasem to my musimy byc sprytniejsze...

    Jezeli moge Ci cos poradzic to wez sprawy w swoje rece... Nie licz na jego dojrzalosc....
    Pozdrawiam i zycze powodzenia!
    Aniele Boży stróżu mój ...
    http://img127.imageshack.us/img127/3682/img0101mzg9.jpg
    http://img177.imageshack.us/img177/3669/dsc07041amxz0.jpg
  • avatar
    Gadzik

    07/03/2007 - 09:03

    Dziękuję WAM!
    Dziewczyny jesteście kochane, wasze rady przydały się. Popatrzyłam na cała sprawę trochę z innej strony... Rozmawiałam z mężem w poniedziałek. Powiedziałam mu wszystko, on przedstawił swój punkt widzenia... zależy nam obojgu by mieć dziecko (nie wątpiłam w to, ale sam fakt, że M. był nieodpowiedzialny, bardzo mną wstrząsnął). Jest ok, ja jednak robie przerwę... może samo przyjdzie
    starania od 09/2005
    06/2007 Laparoskopia - Endometrioza
    09/2008 walka z torbielami i bakteriami
    01/2009 i 03/2009 inseminacje bez efektów