Wypytałam wszystkich krewnych i znajomych królika- od obojga swoich ginekologów i położnej, poprzez mamę, ciocie i inne kobiety w rodzinie, po koleżanki bliższe i dalsze, „realne” i wirtualne- o „sposoby babuni” na przyspieszenie porodu. Wszystkie cenne porady zamknęłam w głowie jak w skrytce i...
I popijam trzy razy dziennie herbatkę malinową z sokiem malinowym. Wczoraj byłam z mężem i Kubusiem na dość długim spacerze (sama już się boję wyjść z synkiem na spacer). Wieczorem poszłam na dwór z psem, dzielnie maszerując po osiedlu, potem weszłam i zeszłam po schodach kilkakrotnie, zaśmiewając się przy tym do rozpuku, bo pies miał minę co najmniej dziwną Dziś wysprzątałam mieszkanie. Jutro na spacer z Kubusiem idę razem z mamą, pojutrze- sprzątania ciąg dalszy. Do tego gorące kąpiele, podczas których pocieram brodawki szorstką myjką.
Jedna z często udzielanych porad niestety nie wchodzi w grę- „przytulanko”. Jak napisałam w komentarzu pod poprzednim wpisem- byłaby to gimnastyka wyczynowa w wydaniu hipopotama. Przez siedem miesięcy ciąży przytyłam tyle samo, co w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, z czego aż 6 kilogramów przybyło mi w dziewiątym miesiącu ciąży... Nie, przytulanko jest już nierealne
Sama sobie tez udzieliłam porady, zapewne najmniej skutecznej, ale próbuję... Rozmawiam z Julką, zachęcam ją do przyjścia na świat. Mówię jej, jak bardzo ją kocham i jak bardzo chciałabym już wziąć ją w ramiona, przytulić do piersi. Opowiadam jej o czyściutkim oknie i świeżo wypranych firankach, które właśnie suszą się na sznurkach, o wywietrzonym materacu i wypranej pościeli, o wszystkim, co czeka już na nią w dziecinnym pokoiku. Pokazuję jej wszystkie „dziewczyńskie” ubranka, ale przede wszystkim tłumaczę, że bardzo bym nie chciała iść do szpitala na OPC, tylko prosto na porodówkę... Może mnie wysłucha?
I popijam trzy razy dziennie herbatkę malinową z sokiem malinowym. Wczoraj byłam z mężem i Kubusiem na dość długim spacerze (sama już się boję wyjść z synkiem na spacer). Wieczorem poszłam na dwór z psem, dzielnie maszerując po osiedlu, potem weszłam i zeszłam po schodach kilkakrotnie, zaśmiewając się przy tym do rozpuku, bo pies miał minę co najmniej dziwną Dziś wysprzątałam mieszkanie. Jutro na spacer z Kubusiem idę razem z mamą, pojutrze- sprzątania ciąg dalszy. Do tego gorące kąpiele, podczas których pocieram brodawki szorstką myjką.
Jedna z często udzielanych porad niestety nie wchodzi w grę- „przytulanko”. Jak napisałam w komentarzu pod poprzednim wpisem- byłaby to gimnastyka wyczynowa w wydaniu hipopotama. Przez siedem miesięcy ciąży przytyłam tyle samo, co w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, z czego aż 6 kilogramów przybyło mi w dziewiątym miesiącu ciąży... Nie, przytulanko jest już nierealne
Sama sobie tez udzieliłam porady, zapewne najmniej skutecznej, ale próbuję... Rozmawiam z Julką, zachęcam ją do przyjścia na świat. Mówię jej, jak bardzo ją kocham i jak bardzo chciałabym już wziąć ją w ramiona, przytulić do piersi. Opowiadam jej o czyściutkim oknie i świeżo wypranych firankach, które właśnie suszą się na sznurkach, o wywietrzonym materacu i wypranej pościeli, o wszystkim, co czeka już na nią w dziecinnym pokoiku. Pokazuję jej wszystkie „dziewczyńskie” ubranka, ale przede wszystkim tłumaczę, że bardzo bym nie chciała iść do szpitala na OPC, tylko prosto na porodówkę... Może mnie wysłucha?
PS: Po ra kolejny nie mogę wyjść z podiwu jak Ty pisesz Każdy Twój wpis czyta się miło jak bajkę.