Myślałam że po tej laparoskopii będzie, jak po porzedniej. Nic nie bedzie bolało, będzie wielka ulga. Wczoraj jednak znów poczułam silny ból brzucha. Przed laparoskopią oznaczało to, że za tydzeń będzie okres. I dlatego, między innymi, nie mogę sobie wybaczyć, że dałam się namówić mężowi na czekanie z ciąża. Bo za młodzi, bo nie mamy mieszkania, bo chcemy się wyszaleń ........ I tak się nie wyszaleliśmy, mieszkanie jakoś przyszło, a staranie o dziecko to wielki krzyż. Uważałam że to musi być nasza wspólna decyzja. Dziś mi się wydaje, że w małzeństwie czasem trzeba być też egoistą. Trzeba było męza zaciągnąć w pełnej nieświadomości do łózka i sobie samemu zrobić babika jakieś 4-5 lat temu, najpóźniej. Nie mogę jakoś tego sobie i jemu darować. Jak przychodzi kolejny okres, to zawsze jestem na niego zła. Cholera!
Jak na niego patrze, to naprawdę kocham go. Jestesmy naprawdę dobrym małżeństwem. Jednak czasami wątpie czy jego dążenia do dziecka są równie silne, jak moje. Wątpliwość jaka się rodzi, czy faktycznie on tak samo mocno chce, budzi we mnie jeszcze większy żal, że moje marzenia się przez to nie spełniają. Nie wiem czy rozumiecie, ale straszna jest myśli się, że najbliższa osoba była powodem twojego niespełnienia.
Mój mąż ostatnio zgubił naszego psa odbierajac pizzę. No myślałam, że padne ze śmiechu. Był Ziomek, nie ma Ziomka. Biedaczysko, wierne psisko zostało na wycieraczce i broniło przed sąsiadami domu. A mój mąż? Zero reakcji. Pies szczeka, gryzie psa sąsiada, a on nie biegnie na ratunek (psu, sąsiadowi i ślepemu psu sąsiada) tylko je pizzę. Czy on wie co to znaczy być odpowiedzialnym ojcem. Zgubił psa, a co będzie z dzieckiem?
Trochę na niego naskarżyłam, ale w swojej istocie na najlepszy człowiek , jakiego znam. W pewnie też tak macie z męzami, co?
Jak na niego patrze, to naprawdę kocham go. Jestesmy naprawdę dobrym małżeństwem. Jednak czasami wątpie czy jego dążenia do dziecka są równie silne, jak moje. Wątpliwość jaka się rodzi, czy faktycznie on tak samo mocno chce, budzi we mnie jeszcze większy żal, że moje marzenia się przez to nie spełniają. Nie wiem czy rozumiecie, ale straszna jest myśli się, że najbliższa osoba była powodem twojego niespełnienia.
Mój mąż ostatnio zgubił naszego psa odbierajac pizzę. No myślałam, że padne ze śmiechu. Był Ziomek, nie ma Ziomka. Biedaczysko, wierne psisko zostało na wycieraczce i broniło przed sąsiadami domu. A mój mąż? Zero reakcji. Pies szczeka, gryzie psa sąsiada, a on nie biegnie na ratunek (psu, sąsiadowi i ślepemu psu sąsiada) tylko je pizzę. Czy on wie co to znaczy być odpowiedzialnym ojcem. Zgubił psa, a co będzie z dzieckiem?
Trochę na niego naskarżyłam, ale w swojej istocie na najlepszy człowiek , jakiego znam. W pewnie też tak macie z męzami, co?