Autor:

sina

Data publikacji:

31.03.2010

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

10-cio tygodniowa gonitwa :)

Dziedzic skończył wczoraj dziesięć tygodni. Jak to szybko zleciało - prawda? Szybko! Bardzo szybko! Z resztą nic dziwnego bo to była moja dziesięciotygodniowa gonitwa.

Wczoraj na spacerze naszła mnie taka refleksja - od 19 stycznia ciągle się śpieszę. Nie ma ani jednej rzeczy którą wykonałabym wolno, z namysłem. Działam raczej jak w jakimś amoku, gdzie główną rolę gra instynkt samozachowawczy - niestety nie mój tylko Dziedzica Smile.

Rano, gdzieś w okolicach szóstej, Dziedzic otwiera swe piękne oczęta. Ja swoich nie mogę otworzyć. Zatem szybko zmieniam pieluchę i biorę go do siebie do łóżka. Przecież noc się skończyła! A ja po prostu nie mam siły karmić na siedząco. Kładę się, wyciągam odpowiednią pierś, Dziedzic się podłącza i .... i to moje ostatnie chwile spędzone wolno i spokojnie Smile. Z piersią w ustach Dziedzic czasem nawet dociągnie do 8.30. Raz je, raz przysypia. W zasadzie robi dokładnie co mu się podoba bo ja wykorzystuję ten czas na sen Smile. No ale przychodzi czas, że Seba ma już dosyć drzemania! Czas wstawać!!!!

Zatem wstaję. Biegiem do kuchni. Dorabiam butlę. Wiem, że Dziedzic nie zaspokoił swego apetytu. Bo bardziej bawił się piersią niż ją ssał. Miarka od mleka drży w mej ręce bo Dziedzic już krzyczy wniebogłosy. Szybko podgrzewam mleko. Potem szybko biegnę do Dziedzica. Widzę dwie łzy na jego policzkach. To zastanawiające, że tylko dwie. Zawsze dwie! Aż dwie! Przytulam. Zmieniamy pieluchę i w końcu jemy. Tu chwila wytchnienia. Trzeba czasu by przewód pokarmowy zakończony głową mego syna pochłonął 120 ml!!!!!!! Przy dobrych wiatrach 150!!!

Czas konsumowania to znowu krótka chwila oddech dla mnie. Czytam gazety albo rozwiązuję krzyżówki. Jak trzeba lewą ręką! Choć nigdy w życiu nie myślałam, że można pisać inną koniczyną niż prawa ręka Wink.

Po konsumpcji czas na spacer. Jak to łatwo powiedzieć. Ja muszę jakoś się do tego spaceru przygotować. Czytaj: wykonać toaletę poranną. To dosyć trudne. Bo Dziedzicowi albo się to nie podoba albo jest dla niego nieziemsko nudne! Biorę go w fotelik, stawiam na pralce, rozmawiam. Oczywiście uprawiam w tym samym czasie toaletę Smile. Oczywiście w tempie błyskawicy...... I tak za wolno. Synowi się nudzi. No i słyszę to znane mi od 10 - u tygodni YYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY. No nic stawiam fotelik na ziemi i huśtam nogą. A jednocześnie wykańczam rzęsy Smile. Czas na suszarkę i szczoteczkę do zębów. Oczywiście nie jednocześnie, bo rąk brakuje Smile. Tu chwila spokoju. Dziwne dźwięki relaksują znerwicowane, różowe ciałko w foteliku. Po paru chwilach wrzucam na siebie ciuch, ubieram Dziedzica i .... biegnę do toalety! Przecież pęcherz mam pełny od kilku godzin. Zatem wrzucam syna do wózka i załatwiam to co trzeba Smile. Syn krzyczy jakby go ktoś ogniem przypalał. Czy wszystkie dzieci tak płaczą? Czy to tylko ja urodziłam kwilący przewód pokarmowy? Zaczynam się nad tym głęboko zastanawiać. No ale nie mam czasu na dogłębną analizę! Szybko wylatuję z domu. Na ile to możliwe szybko schodzę z czwartego piętra......

Jesteśmy na parterze. Uff!!! Dwie godziny spaceru, dwie godziny spokoju, dwie godziny ciszy. Jak ja kocham mego syna Smile. Czasem próbuję przysiąść na ławce. Ale nie trwa to długo. Dziedzic ma jakieś czujniki. Nie pomaga, że popycham wózek nogą. Zatem szybko wstaję i idę dalej! Co ja durna myślałam! Chciałam sobie krzyżówki porozwiązywać? Paznokcie pomalować? Nie! Spacer to spacer!!!!


Mijają dwie godziny! Zatem w miarę szybko wracam do domu. Wiem, że mały brzuszek jest już prawie pusty. Albo co gorsza całkiem pusty Smile. Szybko, na ile to możliwe wtryniam się na czwarte piętro - bez windy oczywiście. Zostawiam wózek na korytarzu. W tym czasie biegiem korzystam z toalety, rozpakowuję zakupy, nastawiam butlę dla Dziedzica, przebieram się w domowy dres. Muszę się śpieszyć bo dochodzi do mnie znane mi YYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY

Karmimy się. Uff! Oczy mi się zamykają. No ale zaraz - nie ja tu jestem najważniejsza. Widzę mały skarb, który pochłania kolejne 120 ml! Jako deser do tego co ściągnął z piersi. Po kim on ma taki apetyt? Zapomniałam, że nie mam czasu na przemyślenia. Grymas na różowej buzi mi o tym przypomina.

Następny etap dnia: wrzucam Dziedzica do wózka i jadę do kuchni. Różnie bywa - raz mu się to podoba raz nie no ale trudno. Uświadamiam sobie, że od rana nic jadłam i nie piłam. \\"Synu mam nie jest na baterie\\" Smile. Jem na stojąco. Jedną nogą popycham wózek. Co jem? Byle co! Kromkę chleba lub banana. Na nic innego nie mam czasu. Ani na zrobienie, ani na sporządzenie.

No i teraz nadchodzi najlepsza dla mnie pora dnia. Przychodzi tata z pracy. Ja mogę pojechać na basen, na angielski lub zająć się swoją pracą. Choć na chwilę przypominam sobie, że poza moim dzieckiem świat się nie zmienił. Ludzie żyją powoli i zwyczajnie jak zawsze. Tylko ja jadę jak pirat wracając z dodatkowych zajęć. O 20-stej kąpiel Dziedzica. Co mnie obchodzą przepisy!!!! Swoją drogą to tylko czysty przypadek, że jeszcze nie dostałam mandatu. No chyba, że jakiś fotoradar uwiecznił moją minę gdy w pośpiechu wracałam któregoś dnia do domu.

Nawet teraz muszę się bardzo śpieszyć bo kończy się drzemka i paliwo w brzuchu Dziedzica Smile

Kąpiel. Jakie piękne oczy ma moje dziecko w kąpieli. No ale tu nie będę się rozpisywać. Brak obiektywizmu! Wybaczcie.

Po kąpieli wielkie YYYYYYYYYYYYYYYYYY. Dziedzic nie życzy sobie piersi. Biegiem robiona jest butla. 150 ml znika w małym brzuszku. Jeszcze tylko ponoszę chwilę, usłyszę beknięcie na miarę starego chłopa i odkładam Syna do łóżeczka. Załączam albo muzykę poważną albo karuzelę i wychodzę.

Czy to koniec gonitwy? Nie! Biegiem lecę się kąpać. Po co biegiem? No po to by czasu na sen mieć jak najwięcej. A jeszcze muszę mleko ściągnąć laktatorem bo przecież syn odmówił współpracy Wink

W końcu się kładę. Pozycja leżąca sprawia mi tyleż samo rozkoszy co bólu. Każdy mięsień pleców i rąk wyje. Ale jakie to przyjemne uczucie leżeć i mieć w perspektywie kilka godzin snu ..... Szybko zasypiam.


W okolicy 2-3 Dziedzic przypomina, że istnieje. Zmiana pieluchy, szybkie robienie butli. Konsumpcja. Odbicie. Dziedzic ląduje w łóżeczku. Ja padam w wyrze i .... nie mogę zasnąć. Jestem wybudzona! Bywa, że nie zasypiam do następnej pobudki Dziedzica. Nastaje 5-6. Biorę syna do łóżeczka na karmienie i .... resztę już znacie Smile


I tak w nieustającej gonitwie od 10-ciu tygodni i jednego dnia. Nawet chodzę szybko. Nawyk?

W międzyczasie Dziedzic urósł. Ze szczupłego chłopca zmienia się w różowego chłopca, którego nóżki i rączki zamieniły się w nóżki i rączki pełne fałdek. Jakby je ktoś sznurkiem poprzewiązywał Smile . Policzki zrobiły się tak duże, że zniknął z nich dołeczek. Mam nadzieję, że to nie na zawsze. Jednym słowem mój syn chowa się dobrze! Nawet bardzo dobrze! A ja? A ja wpadłam w trans gonitwy! Szybkość stałą się celem do którego dążę. No może nie tyle dążę, co Dziedzic ją wymusza Smile. No ale co mogę napisać? Warto gonić bo jest dla kogo! Warto! A gdy zmęczenie czasem siądzie na mym ramieniu, gdy wkradnie się w mą duszę, gdy cierpliwość się kończy - patrzę w piękne oczęta! Czasem pogodne, czasem wściekłe! Ale MOJE!!!!!!!!! Krótkie spojrzenie powoduje, że kocham tą nieustającą gonitwę. I nie ważne, że gdzieś za oknami mego mieszkania żyją ludzie, którzy nie gonią, którzy się wysypiają. Nie ważne!!!!!!!!! Dziedzic wart jest tej gonitwy Wink


PS: Się rozpisałam. Przepraszam Smile

Komentarze

  • avatar
    Pisklaczek78

    31/03/2010 - 16:03

    Zazdroszcze gonitwy... ( w dobrym tego słowa znaczeniu~)!!! Nie zapomnij o nas w tym pospiechu
    staranka od 2008
    HSG- ok jajowody drożne,
    armia słaba- brak przeciwciał, brak bakterii,
    Polmed- decyzja- przygotowania do IUI
    20 września- niespodzianka dwie piękne krechy,
    Maluszek rośnie jak na drożdżach ;)
    Dominik ur 30.05.2011r
  • avatar
    rybulenka

    31/03/2010 - 18:03

    Życzę jak najwięcej pięknych przeżyć w tej gonitwie!!! niech maluszek rośnie
    długie staranka
    2008-2009 wizyty w Novum
    PCOS
    nasienie m ok
    listopad 2009 II kreski :)lipec 2010 Bartuś
    kolejne starania od listopada 2011
    marzec 2012 II krechy:)
    7.11.2012 Adaś
  • avatar
    Allunia

    31/03/2010 - 20:03

    rozkręcasz się widzę ja pędzę od prawie pieciu lat! raz wolniej, raz szybciej, ale zawsze w pędzie.... najbardziej byłam rozpędzona jak Artuś zrobił się mobilny. Musiałam łapać kwiatki w locie. Ale Tobie jeszcze do tego daleko więc masz czas na rozgrzewkę
    Okruszek - VII.04
    Gabrielka - X.05
    Arturek - IX.07
    Basia - III.14
  • avatar
    iwja

    31/03/2010 - 21:03

    Sinko, ...........przez kolejne lata nie zwolnisz ale ten pęd wreszcie ma sens, prawda?

    Jakub Jeremi, moja miłość -synuś ur. 09.07.2008
    http://iwja1.fotosik.pl/albumy/534180.html
    http://suwaczki.maluchy.pl/li-38557.png
    3 wlewy, encorton, clexane, acesan, kaprogest
    6 lat starań, wysokie ANA, NK,HLA
    Aniolek09.05.2006

  • avatar
    MonikaGCK

    31/03/2010 - 22:03

    jak ja bym tak chciała...

    niedrożne jajowody
    I ICSI 29.01.2011.- SET- IGNAŚ :loving:

  • avatar
    anula70

    01/04/2010 - 10:04

    no to szalenstwo na dobre ogarnelo wasze zycie. . ja juz nie moge sie doczekac kiedy i ja bede tak gonic. pozdrowionka gorace dla was.
  • avatar
    Agatka

    01/04/2010 - 12:04

    Tak już przez wiele pięknych lat, z jakiegoś powodu będziemy biegały za naszymi Pociechami!! Życzę Ci choć krótkiej chwili na przemyślenia w czasie Świąt, Mąż będzie z Wami, to może łatwiej ją znajdziesz

    http://www.suwaczki.com/tickers/zpdoxqpk5iifc0l8.png
    http://agatkaboj.blogspot.com/
  • netka

    01/04/2010 - 21:04

    Pociesze się,że franki dziś skończył 18 tygodni i od 2 tygodni płacze zdecydowanie mniej, ale niezadowolenie wyraza tez wrzaskiem, za to smieje się zdecydowaie czesciej i glosno, do tego gaworzy - od 6 rano...mniej śpi,ale interesuje się zabawkami na macie- co prawda głónie w celu posmakowannia czy da się je zjeśc (dobra inwestycja)
    Czujnik ruchu wózka ma tez i drugi na wjazd wózka do pomieszczen typu sklep.
    Ja mam jeszcze do Kompletu bardzo ruchliwą 4,5 latkę.
    Plus taki,że w rzeczy sprzed ciązy wchodzę bez problemu- niektore nawet luźne mi są i to bez gimnastyki czu diet...
    Pozdrawiamy więc Kolegę i jego Szybką Mamusię
    Dwoje Rozrabiaków :-)