Autor:

drinidrutahispothaphewunuclochicloshisehobeshithocluthibrudr

Data publikacji:

10.06.2010

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

Kobiety biblijne

Czytam książkę o kobietach w Biblii. Jak się okazuje, jest ich całkiem sporo. Wiele z nich cierpiało z powody braku dziecka. Cierpiały i modliły się do Boga o to, by nie skazywał ich na hańbę, na drwiny ze strony ludzi, na pogardę, na odrzucenie przez męża, rodzinę. Pytanie za sto punktów - czy aż tak wiele się zmieniło? Niestety, jakoś nie zauważyłam :(

Komentarze

  • avatar
    eee

    10/06/2010 - 23:06

    Nie zmieniło się wiele. Kobiety nadal mają instynkt macierzyński, cierpienie wciąż jest cierpieniem, drwiny ,pogarda, odrzucenie - to wszystko nadal aktualne, nadal człowiek nie pozbył się tych cech, oczywiście w róznym natężeniu... oczywiście nie uogólniając...
    maj 2005 Aniołek
    luty 2006 Aniołek
    luty2008 Aniołek
    grudzień 2008 Aniołek
    Prof.Malinowski
    sierpień 2009 zielone światło
    lipiec 2010 Aniołek
    29.05.2011 Nasz Cud: HANIA
  • nela81

    11/06/2010 - 07:06

    Niby dużo się zmieniło, mamy równouprawnienie, kobieta teraz nie musi być Matką Polką...ale jak kobieta zostawi małe dziecko w domu to zaraz są głosy że nie ma dla iego czasu, nie opiekuja się dobrze. Tak samo jest jeśli chodzi o kobiety bezdzietne...niektóre nie chcą dzieci i to ich sprawa, drudzy nie mogą ale tez mówią że nie chcą aby uniknąć przykrych komentarzy..ponieważ my wcale nie jestesmy tolerancyjni..
  • funda

    11/06/2010 - 08:06

    O to mi chodziło. Teoretycznie kobiety dzisiaj mają więcej możliwości samorealizacji, teoretycznie ich wartość nie zależy już od tego, czy urodzą mężowi synów. Ale w rzeczywistości... moje doświadczenie pokazuje, że ocena społeczna kobiety bezdzietnej jest niemal tak samo ostra i negatywna jak w czasach starotestamentowych. Czyli ludzie z upływem wieków wcale się tak naprawdę nie zmieniają. Tylko technika idzie do przodu. Szkoda.
  • nela81

    11/06/2010 - 08:06

    owszem są ludzie tolerancyjni i naprawde przychylni, nie oceniją ludzi bo każdy żyje jak chce, nie chce miec dzieci jego sprawa...ale często nie mogą wyrazić w pełni swojego zdnia bo są atakowani przez innych, giną w tłumie tych któryz nazywają się "tolerancyjnymi"...niestety
  • funda

    11/06/2010 - 09:06

    że całkiem sporo jest ludzi otwartych i normalnych, ale tak samo było zawsze. Indywidualnie więc jest OK, społecznie... kicha :(
  • nela81

    11/06/2010 - 10:06

    dobrze że trafiamy na ludzi otwrtych, przychylnych..wolę usłyszeć nawet mało przyjemne dla mnie słowa, ale niech ktoś mnie nie okłamuje, przecież każdy ma prawo do swojego zdania i tylko od nas zależy czy je uszanujemy czy nie.
  • martag253

    11/06/2010 - 13:06

    No właśnie, w pewnym wieku dziewczyna a zwłaszcza ta która wyszła za mąż i nie ma dziecka jest podejrzeniem. Pytania a Wy kiedy biorą się często z z ciekawości, może z z braku taktu. Jechałam kiedyś w tramwaju i słuchałam rozmowy dwóch dziewczyn. Rozmowa dotyczyła innej dziewczyny, temat rozmowy: ciąża a raczej jej brak. Padło pytanie dlaczego ona nie ma swoich dzieci, przecież jest ileś tam lat po ślubie i do tego pracuje w przedszkolu. Przecież ona ma podejście do dzieci. Pomyslałam, że póki coś nas bezpośrednio nie dotyczy nie mamy świadomości jak pytania na ten temat mogą przeszkadzać i świadczyć o małym światopogladzie. Pytania te padają nieświadomie, dla niewtajemniczonych to prezeciez normalne, zapytać KIEDY Wy. Ale jak się już wie, że ona ma problem to pytań nagle nie ma, bo wiadomo, że można urazić. Osobiście sama zaczynam czuć się jak odmieniec, w pracy tematy dzieci są na bieżąco, rodzina (poza rodzicami i rodzeństwem) rzuca spojrzenia w kierunku mojego brzucha w jednoznacznym celu. Myśle o tych kobietach w Biblii i myśle, dobrze że w dzisiejszych czasach leczenie niepłodności jest na takim poziomie, że pozwala pomóc. Im pozostała jedynie... albo aż modlitwa, która moze uleczyć.
  • Venona

    11/06/2010 - 15:06

    Funda, dlaczego Ty się tak przejmujesz opiniami innych, tzw. "środowiska"? Ja już dawno nauczyłam się zrywać znajomość z burakami i nie reagować na koszmarne niedelikatne, chamskie pytania "Kiedy w końcu weźmiecie się do roboty ?". Bo po co mi ci ludzie? Wolę mieć 3 znajomych na krzyż, ale takich, na których mogę liczyć i którzy mnie nie oceniają niż męczyć się z tłumem nieprzychylnych jęzorów. Brrr, oby jak najdalej od nich. A że świat zawsze taki był? Był, i będzie, nie miejmy złudzeń. TV 3D tego nie zmieni ani loty na wakacje na Marsa. Bo człowiek z natury jest ułomny. Tylko od nas zależy czy będziemy umieli stworzyć własną wyspę z dala od tego co nieprzychylne. Mam przyjaciół, fantastyczne małżeństwo, jakiś czas temu urodził im się synek. Niestety, dzieciak z niewiadomych przyczyn nie rozwija się tak jak powinien, ma 3 lata, ale nie mówi, nie chodzi, nawet nie siada samodzielnie. Serce pęka. Śliczny chłopak. Żadne badania jednak nie dają odpowiedzi, dlaczego, co to za zespół, co za zaraza jego i jego rodziców dotknęła. Patrzę na nich i podziwiam siłę z jaką przez to przechodzą.... Dlaczego ich to spotkało? Nie ma odpowiedzi, ale wiem, że potrzebują od nas-swoich przyjaciół traktowania ich skarbu jak każdego innego dziecka na świecie. Nie chcą współczucia, użalania, pochylania się. Są po prostu trochę inną rodziną. Tak jak i my, którzy nigdy nie zaznaliśmy rodzicielstwa do tej pory. I też nie chcemy użalania i pocieszania.
  • funda

    11/06/2010 - 17:06

    Venona, to, że mam pewne obserwacje na temat ludzi nie oznacza, że ja sobie biorę do serca wszystko, co oni mówią. Fakt, są rzeczy, które bolą. Są słowa, które podnoszą mi ciśnienie o 300%. Są takie słowa, które akurat w danym momencie usłyszane dają mi po nerach. Są też takie, które dają mi do myślenia, sprawiają, że zaczynam analizować swoje słowa, postępowanie. Ale generalnie opinia "społeczeństwa" nie jest dla mnie szczególnie istotna. Z drugiej strony dość jednak ciężko wyizolować się (zwłaszcza jeśli pracuje się z ludźmi, baaardzo różnymi ludźmi) i nie przyjmować zupełnie niczego. Bo jednak nie żyje się na pustyni, bo jeśli coś słyszysz wystarczająco często, zaczynasz, nawet mimowolnie, w to wierzyć. Jest jeszcze różnica pomiędzy świadomością, że coś powinno się czuć a realnym odczuwaniem tego. Racjonalnie coś jest proste i logiczne, ale emocje są zagmatwane, trudne do ogarnięcia. Taki lajf.
  • funda

    11/06/2010 - 18:06

    my medycynę. A ja czasem zastanawiam się, czy jednak ich modlitwy nie były bardziej skuteczne niż nasza medycyna :) Przynajmniej w niektórych przypadkach. Może w czasach starotestamentowych doświadczyłabym cudu, jakiego nie da mi medycyna? Kto wie... Może, mając mentalność Sary, zgodziłabym się na surogatkę i byłabym nadal z ex mężem, dzięki czemu byłabym matką?