Z innych nowinek to Zosia zaczęła się w końcu kulac z plecków na brzuszek i odwrotnie...ale jest na tyle leniwa,że jak widzi,że siedzę obok to wyciągnie ręce wbok i krzyczy żeby jej pomóc. Za to siedzi już coraz pewniej,ale na długo jeszcze (ze względu na kregosłup) jej nie pozwalamy, co również kończy się protestami ;-) Z jedzeniem też się unormowało- pomimo,że dalej mamy "problemy zaparciowe" to jest już lepiej, w sobotę po raz pierwszy zjadła warzywka z indykiem...Smakowały bardzo- z resztą Zosia wszystko smakuje co jest na łyżeczce. Najbardziej chyba lubi jabłka, bo jak widzi jak ktoś ma jabłko w ręce zaraz robi wielkie oczy i krzyczy "Eeee",żeby jej "naskrobać" i zjada obojętnie ile by zjadła wcześniej- dla jabłuszka zawsze znajdzie "miejsce w brzuszku" :-))
zmiany planów...
No i znowu się wszystko poprzestawiało- już myślałam,że mam ułożone plany,że do lipca mam "zabezpieczenie finansowe", a potem umowy zlecenie obiecane przez szefa i tak "dokulam" do obrony,a tu nic z tego :-((Kwiecien oprócz wiosennej pogody powitał mnie brakiem wypłaty na koncie i dowiedzialam się, że "zostałam źle poinformowana albo ja źle zrozumiałam"...Efekt jestem na uczelni do lipca, mam zajęcia ze studentami (to akurat lubię), no ale bez kasy :-(( Mam umowę-zlecenie ale w takim razie będą one tylko do wakacji a widząc tempo mojego pisania i sprawdzania (przez szefa) to do września się nie obronię...Niby pieniądze szczęścia nie dają, ale...