Rozłożyło nam dzieciaki... Lolek trochę kasłał w niedzielę, dałam mu ze dwa razy syrop, ale on jak to on - był żwawy, biegał, nic po nim nie było widać... W nocy jednak zaczął się męczyć i kiedy rano spytałam - profilaktycznie - czy chce iść do przedszkola, odpowiedział, że nie, jeszcze dodał: "nie mamo, nie chcę iść, bo nie chcę zarazić innych dzieci" uśmiechnęłam się do siebie. Dałam mu syropy i do łóżka. W ciągu dnia R mi dzwoni, że Dunia też słaba i oboje mają gorączkę... Coś nas ten początek roku nie lubi... Niby takie małe przeziębienia to nic takiego, organizm się uodparnia, ale wiadomo, dziecko chore, to nic przyjemnego. W nocy mało spałam, czyściłam nosy, poprawiałam poduszkę Lolkowi, żeby był wysoko, podałam ibufen, bo byli bardzo ciepli... Dunia leżała na mnie, więc co i rusz ją poprawiałam, żeby nos się jej nie zapychał.
Dziś jestem mocno zmęczona, ale nie angażowałam R w nocną opiekę nad dziećmi, bo on teraz jest z nimi, a ja w pracy staram się nikomu nie narzucać
Zdrowia życzę wszystkim!!
Dziś jestem mocno zmęczona, ale nie angażowałam R w nocną opiekę nad dziećmi, bo on teraz jest z nimi, a ja w pracy staram się nikomu nie narzucać
Zdrowia życzę wszystkim!!
Życzę twoim skarbom szybkiego powrotu do zdrowia !!!!!
Szczęśliwy był to dzień, bo łaska Wielka nas spotkała,
że mała istotka na swych rodziców nas wybrała