To nasz drugi wyjazd w trójkę.
Ale tak naprawdę pierwszy "dłuższy".
Wybralismy się nad nasze polskie morze- do Łeby. Jechaliśmy aż 10 godzin ponieważ 3 godziny staliśmy w korkach za Poznaniem.
Nasza królewna jednak zniosła jazdę autem bardzo dobrze. Była bardzo grzeczna i ciekawiło ją wszystko co widziała przez okno.
Niestety pogoda była "marna". Tylko dwa dni świeciło słoneczko. Wtedy nasza Zuza szalała w morzu. Była szczęśliwa i cały czas mówiła "duźo wody... no ".
Bo ona sobie wszytsko co mówi to sama potwierdza mówiąc no. Np jechała kolejką dla dzieci i mówiła: "jadę no".
W ogóle mówi już prawie wszytsko i wszytsko komentuje. Siedzimy w restauracji- jemy obiad a ona np opowiada co pani obok ma dzisiaj ubrane.
Albo jak schodziliśmy na śniadanie to przy stoliku obok siedziało Państwo w wieku około 55 lat. A Zuza mówi "dziadki też jedzą..."
Było supe dzięki NIEJ... rozbawiała całe towarzystwo.
Dziękuję Bogu, że dał mi takie szczęście. Warto było na NIĄ czekać....
Ale tak naprawdę pierwszy "dłuższy".
Wybralismy się nad nasze polskie morze- do Łeby. Jechaliśmy aż 10 godzin ponieważ 3 godziny staliśmy w korkach za Poznaniem.
Nasza królewna jednak zniosła jazdę autem bardzo dobrze. Była bardzo grzeczna i ciekawiło ją wszystko co widziała przez okno.
Niestety pogoda była "marna". Tylko dwa dni świeciło słoneczko. Wtedy nasza Zuza szalała w morzu. Była szczęśliwa i cały czas mówiła "duźo wody... no ".
Bo ona sobie wszytsko co mówi to sama potwierdza mówiąc no. Np jechała kolejką dla dzieci i mówiła: "jadę no".
W ogóle mówi już prawie wszytsko i wszytsko komentuje. Siedzimy w restauracji- jemy obiad a ona np opowiada co pani obok ma dzisiaj ubrane.
Albo jak schodziliśmy na śniadanie to przy stoliku obok siedziało Państwo w wieku około 55 lat. A Zuza mówi "dziadki też jedzą..."
Było supe dzięki NIEJ... rozbawiała całe towarzystwo.
Dziękuję Bogu, że dał mi takie szczęście. Warto było na NIĄ czekać....