Od października muszę wrócić do pracy muszę,bo nie pozwala mi na dłuższy wychowawczy nasza sytuacja finansowa.Malutka ma zostać z babcią (męża mamą),mąż pracuje na zmiany więc będzie mógł też spędzać z nią sporo czasu.Ja się cieszę,że przynajmniej mam taką pracę gdzie idę o 7:00 i wychodzę o 15:00 i nie muszę ani zostawać i weekendy wolne więc mam nadzieję,że sobie poradzimy choć serce mi się ściska gdy myślę że będę musiała rozstawać się moją Pomarańczką...
Babcia ma czasem troszkę inne poglądy na wychowanie niż ja i to trochę mnie boli.Ja wiem,co Maleńka robi gdy chce jeść, gdy chce spać, gdy chce się bawić,ale wiem też że babcia się pewnie też tego nauczy.Tylko jakoś mi ciężko na duszy gdy o tym myślę
Jednak by było nam łatwiej później musimy już przyzwyczajać się do takiej sytuacji już teraz powolutku.W niedzielę Karolcia została z dziadkami a my z mężem poszliśmy sobie do kościoła (choć prawie całą mszę myślałam co robią,czy nie płacze ),a dziś pojechaliśmy z mężem do sklepu ponieważ robimy remont łazienki wybieraliśmy glazurę i terakotę i załatwialiśmy kilka spraw,a Karolcia została w domku z babcią.Poradziły sobie nawet nie najgorzej.Ale jak tylko przyjechaliśmy musiałam naprzytulać się do mojej córci.
Chyba jeszcze bardzo krótka jest ta pępowina która nas łączy,jeszcze mi trudno ją przedłużyć....czasem czuję sie strasznie,że nie będę przy Malutkiej tak cały czas przez jej dzieciństwo...
Mam jednak nadzieję,że nauczymy sie powolutku tych rozstań,że damy sobie ze wszystkim radę,że nie stracimy tego najważniejszego co nas dziś łączy-miłości i bezgranicznego zaufania.
Babcia ma czasem troszkę inne poglądy na wychowanie niż ja i to trochę mnie boli.Ja wiem,co Maleńka robi gdy chce jeść, gdy chce spać, gdy chce się bawić,ale wiem też że babcia się pewnie też tego nauczy.Tylko jakoś mi ciężko na duszy gdy o tym myślę
Jednak by było nam łatwiej później musimy już przyzwyczajać się do takiej sytuacji już teraz powolutku.W niedzielę Karolcia została z dziadkami a my z mężem poszliśmy sobie do kościoła (choć prawie całą mszę myślałam co robią,czy nie płacze ),a dziś pojechaliśmy z mężem do sklepu ponieważ robimy remont łazienki wybieraliśmy glazurę i terakotę i załatwialiśmy kilka spraw,a Karolcia została w domku z babcią.Poradziły sobie nawet nie najgorzej.Ale jak tylko przyjechaliśmy musiałam naprzytulać się do mojej córci.
Chyba jeszcze bardzo krótka jest ta pępowina która nas łączy,jeszcze mi trudno ją przedłużyć....czasem czuję sie strasznie,że nie będę przy Malutkiej tak cały czas przez jej dzieciństwo...
Mam jednak nadzieję,że nauczymy sie powolutku tych rozstań,że damy sobie ze wszystkim radę,że nie stracimy tego najważniejszego co nas dziś łączy-miłości i bezgranicznego zaufania.
KubuśMa...
FotoJulcia
JulciaMa...