Dotąd pisałam jak starszy Lolek patrzy na adopcję, a że zamieszkał z nami mając 3,9 lat to zawsze była z nim łatwiejsza rozmowa i on albo mówił tamta mama, albo o mnie prawdziwa mama. No i w naszym domu zawsze tak to funkcjonowało, młodsza Dunia często była przy nas, czasem o coś zapytała. Teraz 6-letnia Dunia ma trochę "namieszane". Dla niej mama jest jedna i albo tamta, albo ja. Widzę, że muszę z nią trochę popracować. W przedszkolu pani pytała jak nazywa się mama i ona nie odpowiedziała bo nie wie, bo ona myślała, że pani pytała o tą co urodziła, bo mama to ta co urodzi. Ostatnio miała identyczną rozmowę z babcią (teściową), która nie akceptuje adopcji (tzn kocha dzieci nade wszystko, ale najlepiej jakbyśmy o adopcji nie rozmawiali) i ostro ucięła wnuczce, że mamę ma jedyną, najlepszą na świecie, a tamta kobieta (użyła tego słowa) jej nie chciała. Bardzo mi się to nie spodobało, ale tam nie było miejsca na poważne rozmowy. Córeczka tylko mocno się wtuliła we mnie "mamusiu kochana".
Taka właśnie jest Dunia, wszędzie za mnę i ze mną, do mnie biega. Na jej rysunkach najczęściej jest ona z mamą, rysuje najczęściej dla mnie. Jest mamusina na wskroś. Jak mnie nie ma bawi się ładnie sama w swoim pokoju, jak ja wracam z pracy wszystkie zabawki i zabawy skupione są wokół mojej osoby. To mi się chwali, zwierza, ze mną rozmawia.
Tylko właśnie ze mną ma problem...
Wczoraj było podobnie. Rysuje i chce napisać imię mamy. Pokazuję jej jak się pisze ż, bo myślałam, że z tą literką ma problem, a ona, że moje imię już napisała, teraz chce napisać imię swojej mamy, tej która ja urodziła. Bo mama to ta, która urodziła. Przytuliłam ją mocno, ona mnie objęła: "mamusiu kochana"
"Sandruniu nie wiem jak miała na imię pani, która cię urodziła"
Mała popatrzyła na mnie taka rozradowana, tak jakby to słowo "pani" usunęło cały problem.
"Nie będę rysowała tej pani, kocham cię mamusiu"
Za chwilę przyniosła mi nowy obrazek zamalowany kwiatkami, motylkami, zamkami i podpisany:
KOHAM MOJA MAMUSIA
SANDRA
Nie wiem, czy dobrze zrobiłam. Może w tym wieku jej emocje, poziom umysłowy nie są w stanie pomieścić dwóch mam?
No cóż Dunia jest inna, dla Lolka sprawa wydawała się bardziej oczywista. Może to, że spędził z mb trzy pierwsze lata życia ułatwia mu akceptowanie mnie jako tej prawdziwej?
Nie wiem, raczej mam mętlik... więc co się dziwić dzieciakom... ?
Komentarze
- Bobetka
13/10/2011 - 10:10
- Tykrokylek
13/10/2011 - 10:10
U nas jest inaczej... Tygrys kocha swoją pierwszą mausię. Często o nią pyta. Nawet zaczął ją mocno idealizować. Jego pierwsza mamusia kiedys go zobaczy i bedzie podziwiała, że jej córeczka tak pięknie wyrosła. Na razie z tym nic nie robimy. Pozwalamy małej fantazjować. Nigdy nie powiedziałam Tygryskowi o tamtej mamie "pani" i nawet nie daliśmy jej do zrozumienia, że pierwsza mama Tygryska odrzuciła i porzuciła. Tak więc nasz Tygrysek stworzył sobie ideę, że dziecko się rodzi i najlepiej jak sie komuś odaje, bo to jest najlepsze rozwiązanie dla wszystkich. Dziecko powinno mieć dwie mamy, bo wtedy ma więcej, więcej wszystkiego. Na razie tak jest.Tygrysek i ...
http://picasaweb.google.com/KwiatkowyTygrysek/Magda?authkey=Gv1sRgCOnSppWiprioHA#
http://tykrokylek.blogspot.com/ - Agatka
13/10/2011 - 10:10
Dla Duni mama jest ważna. Inaczej jak chłopcy, sama jest mamą kilku lalek, pewnie w przedszkolu dziewczynki dużo czasu poświęcają tej zabawie. Widocznie nie potrafiła się w tym znaleźć. Trudno mi powiedzieć, bo ona właśnie nie rozmawia o tym, ona słucha rozmów moich z Lolkiem. Jak chcę z nią porozmawiać, to ucieka, albo zmienia temat, więc nie naciskam. Tym słowem "pani" tak wczoraj ostrożnie uderzyłam i byłam w szoku widząc jaką ulgę jej to przyniosło. Sama bardzo była przeciwna używaniu tego słowa, ale to mój problem, to Dunia ma się dobrze czuć. Może dorośnie do uznania mb za swoją mamę, póki co tylko ja jestem mamusią. - Bobetka
13/10/2011 - 10:10
taką radość i ulgę u Expresika, gdy poznał inne dzieci, które też mają dwie mamy. Jak On się ucieszył, aż blask bił od niego. Wtedy chyba tak naprawdę zrozumiałam jakie to wszystko dla niego trudne i ważne.Synku, nie mógłbyś być bardziej mój
01.2005
W każdym z nas tkwi talent. Ważne by go dostrzec i w niego uwierzyć - Agatka
13/10/2011 - 10:10
U nas podobnie nigdy nie było mowy o porzuceniu. Wydawało mi się, że nawet mamy łatwiej, bo Lolek wszystko łatwo akceptował i przekazywał. Zawsze była rozmowa, że mama była chora. Z teściową przeprowadziłam rozmowę, że nie może mówić dzieciom, że mb ich nie chciała, bo nie mogą czuć się porzucone, odrzucone. Powiedzmy, że zaakceptowała. Nasze dzieci czasem spotykają się ze swoim rodzeństwem biologicznym i żadne z nich nie używa słowa "pani". Od jakiegoś czasu (może około miesiąca) widziałam, że Dunia się miota, że sobie w tym temacie nie radzi, a rozmawiać nie chce. Ona tylko słucha rozmów moich z Lolkiem. Kiedy się pojawiało słowo mama, to ona była zmieszana, nawet jakby śmiechem się broniła i odchodziła tak bezradna... Wczoraj to słowo "pani" odmieniło jej buzię... - Agatka
13/10/2011 - 10:10
Dokładnie tak, ja byłam bardzo ostrożna, nie naciskam na rozmowy. Mnie się wydawało, że wszystko jest jasne. Prawda wyzwala, jednak dla 6-letniej dziewczynki była/jest obciążeniem. Nazwanie mb "panią" oczyściło ją i bardzo rozjaśniło. Nie znam jeszcze reakcji Lolka, bo wczoraj był bardzo zajęty, ale wierzę, że On to taka mądra głowa i zrozumie. - Tykrokylek
13/10/2011 - 10:10
To zawasze są trudne tematy... U nas rośnie przegięcie w drugą stronę - Tygrys ma: - "dwa mamy" - "dwóch tatów" - "cztery babcie" - "czterech dziadków, ale jeden już umarł" - "brata i sostrę" - "i jeszcze innych braci" .... I jak tak wylicza, to często kończy to pragnieniem, abyśmy w końcu wszyscy się spotkali, najlepiej na jakiejś imprezie. I pada pytanie, dlaczego ja ich wszystkich jeszcze nie zaprosiłam??? I tu mam "zonga"...Tygrysek i ...
http://picasaweb.google.com/KwiatkowyTygrysek/Magda?authkey=Gv1sRgCOnSppWiprioHA#
http://tykrokylek.blogspot.com/ - Venona
13/10/2011 - 11:10
Mamo T., dlaczego nie zrobiłaś jeszcze wielkiej imprezy, na której całe to radosne towarzystwo mogłoby się porządnie zabawić? Oj, nie macie łatwo, podziwiam Was wszystkie Mamy A., które musicie 2x bardziej się starać i lawirować, żeby nie wywołać złych duchów. Kiedyś, kiedy sama myślałam i przymierzałam się do adopcji nie zdawałam sobie sprawy, jakie to trudne. Wyrazy szacunku za Wasze mądre i dojrzałe decyzje. Mają Tygrysy szczęście, że do takich Mam powędrowały. - netka
13/10/2011 - 22:10
Agatko mi się wydaje,że wiek 6 lat to za mało aby zrozumieć wszystkie zawiłości, skoro my dorośli się w tym gubimy, zwłaszcza,że wtedy dziecko zaczyna już analizować a nie przyjmuje wszystkiego co usłyszy "biernie"...Pani w przedszkolu mówi,że mama "rodzi dziecko" i tak jest u większości jej kolezanek to ona nie umie sobie tego poukladac, bo ona ma inaczej, bo Ty jesteś Mamą Prawdziwą wg niej a jednak mówiłaś że jej nie urodziłaś jak pytała...A na dodatek jest typemm "Mamusiowym" więc jeszcze jej trudniej z tym wszystkim. A rozmowy między Nią a Lolkiem? On nie próbuje jej wyjaśniać wątpliwości na "swój dziecięcy sposób"? Trudne to wszystko, ale wierzę,że obie znajdziecie "złoty środek"...Dwoje Rozrabiaków :-) - martencja
15/10/2011 - 20:10
Agatko jesteś mądrą Mamą i masz mądrą córeczkę!I mimo,że nie przepadasz za swoim drugim imieniem nadałam je mojwj córeczce,bo Cię bardzo lubię i cenię:)Serduszko-13.06.05r 7/8t Kruszynka- 07.04.06r 7/8t Słoneczko-09.04.099/10t
moją drogę oświetlają 3 gwiazdy
Karolinka ur. 22.12.2006 27tc,
Agatka ur.11.04.2011 39tc
jak dobrze,że są...moje dwa serduszka - Agatka
17/10/2011 - 09:10
Synku, nie mógłbyś być bardziej mój
01.2005
W każdym z nas tkwi talent. Ważne by go dostrzec i w niego uwierzyć