Autor:

Tykrokylek

Data publikacji:

02.07.2009

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

Psycholog przed wakacjami…

Ostatnia sesja psychologa była dosyć ciekawa…
Tym razem siedziałyśmy we trójkę w gabinecie. Tygrysek jak zwykle próbował mami dyrygować…
Na początku dostał zadanie ułożenia odpowiednich figur z klocków. Oczywiście nie ułożył! Nie wiem czy nie umiał czy nie chciał??? Ale po zabawie układał klocki do pudełeczka i zapytał się, jaka to cyferka???
- 12 - odpowiedziała pani Małgosia.
I klocek powędrował do pudełka. Gdy wziął do rączki drugi klocek, pani Małgosia zapytała:
- A tu, jaka cyferka???
Tygrysek odwrócił, pokręcił klockiem, odpowiednio ułożył kropeczką na dole i odpowiedział:
- Szóstka!
Szczęki nam zadrgały na dole! Zgadza się! Potem już Tylko Tygrysek „egzaminował” psychologa z cyferek…
Następnie miał opowiadać, co jest na obrazkach. Ale nie chciał.
- Mamo, ty powiedz. (Teraz ja dostałam zadanie!)
- Ale mi podpowiadaj na uszko! (Poprosiłam.)
- Autobus mamo!
- Autobus. (Powiedziałam głośno.)

W końcu przyszła kolej na rysowanie:
- Ty namaluj księżyc! (Takie zadanie dostała pani Małgosia.)
- Ty namaluj chmurkę! (To było zadanie dla mnie.)
- A ja namaluję słoneczko!
Każda z nas wykonała zadanie. Tygrysek nabazgrolił coś w rodzaju słoneczka. Potem padło kolejne rozporządzenie, i pojawił się większy księżyc, kolejna chmurka i kolejne bazgroły.
Pani Małgosia zasugerowała:
- To będzie mama księżyc a ten mały, to Madzia księżyc? Dobrze Madziu??
- Tak! (Wyraził zgodę Tygrysek!) Namaluj jeszcze jeden! Taki duży!
- Dobrze, to będzie tato księżyc!
I pani psycholog zaczęła malować księżyc…
- Nie tu! Koło mamy, tu maluj! (Tygrysek pokazał odpowiednie miejsce obok mamy!)
Pani Małgosia namalowała księżyc i zaczęła sondować relacje taty i córki.
- Madziu, a ten tata księżyc jest dobry???
- Tak! (Odpowiedział radośnie Tygrysek!)
- Miły jest??
- Tak!

Na początku się trochę zirytowałam, ale przecież po to tu jesteśmy! Psycholog bada relacje dziecka i taty, musi wyczaić, czy w domu nie ma jakiejś patologii, aby dobrze zdiagnozować przyczynę jąkania Madzi. Tygrysek ochoczo opowiadał o tacie księżycu. Przecież to jego tato! Najlepszy, najukochańszy na świecie! I tak na papierze pojawiła się wspaniała, kochająca się rodzina księżyców.
Po badaniu pani psycholog puściła Tygryska do pokoju zabaw. Tam był chłopczyk. Tygrysek chętnie pobiegł się z nim bawić! My prowadziłyśmy luźną rozmowę i obserwowałyśmy bawiące się dzieci. W pewnej chwili, chłopczyk rzucił rzepową piłeczką do tarczy. W mgnieniu oka Tygrysek wykonał to samo! Nie trafił! I w tym momencie zaczęła się tragedia! Tygrysek jak strzała wrócił do nas. Wskoczył mi na kolana, wtulił się we mnie i płakał. Szlochał tak, aż nim wstrząsało…
Milczałyśmy…
Po chwili pani Małgosia się mnie pyta:
- Czy pani wie, co się wydarzyło???
- Tak, zdaje sobie sprawę!...
- Madzia, nie dość, że nie była pierwsza, to jeszcze nie trafiła. W zasadzie nikt jej nie skrzywdził, ale jej cechy przywódcy zostały pokonane…
Wiem! Szalona ambicja i chęć bycia pierwszą wyszły na jaw w całej okazałości! Cały charakterek Tygryska lśnił! Mogłyśmy się dokładnie mu przyjrzeć! Tygrysek, nie dopuszcza do siebie myśli, że ktoś może być „lepszy”, że komuś innemu coś może wyjść, czego Tygrysek nie potrafi! Dalszej zabawy z chłopczykiem już nie było!
- Musicie przyjąć do adopcji drugą dziewczynkę! Madzia musi zrozumieć, że czasami trzeba iść na kompromis. Musi do niej dotrzeć, że ktoś inny chce być równie ważny jak ona…
I tu sobie z panią psycholog pogadałyśmy. Opowiedziałam jej o naszych zmaganiach z Tygryskiem. O jego rzucaniu się na podłogę, o chodzeniu na czworaka po ulicy…
Pani Małgosia szczerze nam współczuła tych naszych „przygód”.
- Szkoda mi tych ubrań… (Rzuciłam w pewnym momencie!)
- Nie szkoda ubrań! (Poprawiła mnie pani psycholog!) Tu jest walka o wychowanie! Madzia będzie testowała każdą granicę zawsze! Nie możecie jej na to pozwolić, ona będzie tak reagować, ale wy nie możecie jej dać tego, co w danej chwili wymusza…
Jak się porządnie wygadałam, jakoś lekko mi się zrobiło. Madzia taka jest i taką będzie! Dobrze się rozwija. Jąkanie występuje wtedy, gdy chce nagle sporo powiedzieć, napina się, blokują się mięśnie odpowiedzialne za dźwięki i wydobywa się z niej „Ale. Ale, ale…”
Po wakacjach kolejne spotkanie. Wychodzę z gabinetu z dobrymi życzeniami i przestrogą, aby się nie poddać! Pani Małgosia kibicuje nam, aby się nam powiodło z Tygryskiem. Musimy Go opanować. Nie możemy zrobić ani pół kroku do tyłu. Mamy się nie przejmować widzami, ubraniami, wyglądem Tygryska! Mamy toczyć zaciętą walkę o dobre wychowanie dziecka, które do łatwych nie należy, ale posiada w sobie niesamowity potencjał, który będziemy mogli w nim rozwinąć!...

Komentarze

  • avatar
    Martula1982

    02/07/2009 - 18:07

    trzymam kciuki za konsekwencje i zycze powodzenia w poskramianiu Tygryska

    Starania od 2004 roku
    Diagnoza; Azoospermia
    4 ICSI
    Transfer 2 okruszków: 9dpt beta 57, 11dpt beta 169
    Dziękujemy Provito!
    28.11.2014 przyszła na świat wyczekana córeczka Sophie.
    28.07.2018 Crio 1A czekamy ...

  • chluma

    02/07/2009 - 22:07

    Nie wiem czy juz o tym słyszałaś, czy psycholog o tym wspominała, ale zachowanie Tygryska (np. chęć rządzenia)może wskazywać na zaburzenia więzi, które występują w mniejszym lub większym stopniu u dzieci odrzuconych przez mb i trzeba wziąć to pod uwagę. Jest o tym wątek na adopcyjnych dylematach: RAD-zespół zaburzeń więzi -jak sobie z nim radzić
  • chluma

    02/07/2009 - 22:07

    Doczytałam poprzednie wpisy o zachowaniu Tygryska, to że nie wykonuje twoich poleceń, kary ma za nic, hardość -to cechy zaburzeń więzi właśnie.... i wszystkie mądre książki o wychowaniu tu zawiodą, jak sama to napisałaś. Polecam ten wątek o RAD-moja córka miała podobne zachowania do twojego Tygryska-rady z tamtego wątku zdziałały cuda!!!
  • chluma

    02/07/2009 - 22:07

    Sorry, że się tak wymądrzam, ale ja nie chciałam przyjąć do wiadomości, że zachowanie mojej córki wynika z faktu odrzucenia, rozłączenia z mb...a jednak. Twierdziłam, że przecież inni co mają dzieci biol. też maja problemy. Jednak na tamte dzieci książkowe rady typu Superniani działają, a na moją dziecinę niestety nie. Dopiero gdy spróbowałam tych metod z wątku o zaburzeniach więzi i zobaczyłam niemal natychmiastowe efekty (oczywiście nie we wszystkich zachowaniach od razu była poprawa) to sie przekonałam. No i osobiście sądzę, że psycholog niewiele pomoże, bo ten temat (RAD) jest w Polsce w powijakach niestety.
  • chluma

    02/07/2009 - 23:07

    CYTAT z wcześniejszego wpisu: \\\"Było nam trochę smutno, bo Tygrys kleił się do wszystkich, uciekał przed nami! Normalnie czuliśmy się jak wstrętni rodzice, których dziecko nie akceptuje!\\\"

    TYPOWE! zachowanie dziecka z zaburzeniem więzi.



  • chluma

    02/07/2009 - 23:07

    CYTAT: \\\"Tylko, dlaczego, dlaczego ono tak walczy, nawet o drobiazg! Nawet, jeżeli Madzia określi, że ona sama wyjdzie z samochodu i tato na pożegnanie podniesie ją do góry i ucałuje i postawi kawałeczek dalej, to ta cofa się do tyłu, bo ona tego kroku sama nie zrobiła! Dlaczego to urocze dziecko akceptuje tylko jeden, swój kierunek? Dlaczego, jeżeli wybrany przez nas kierunek spaceru nie zgadza się z jej, to na skrzyżowaniu rzuca się na kolana i wrzeszczy, że tam idziemy, a nie tam!\\\"

    I to również. Naprawdę polecam wątek o zaburzeniach więzi. To już nie są żarty.
  • avatar
    Agatka

    03/07/2009 - 09:07

    Takie zachowanie jak Twoja Magdzia wykazuje mój Lolek... stosuję zasady o których pisze Iki i są naprawdę rewelacyjne! Nasze dzieci po prostu muszą wiedzieć, że decydują mama i tata, bo to jest bezpieczne, dobre, że jej miejsce i dom jest tam gdzie mama i tata - przede wszystkim dlatego, że ją kochacie!
    Karol od kiedy dobrze nad nim \\\"zapanowaliśmy\\\" wykazuje wiele cech grzecznego, spokojnego dziecka, a był posądzany o ADHD, bo tak niestety najłatwiej... O tym, żeby zrezygnować z diagnozy ADHD zdecydowało zachowanie Syna przy obcych, czy rodzinie dalszej dla których był uosobieniem grzeczności, ułożenia - przykład dla innych dzieci, powód do dumy dla nas. Kiedy wyskakiwałam ze swoimi problemami to się pukali w czoło, bo oni to mieli problemy, a Karol to idealne dziecko! Teraz Karol potrafi i w domu, z rodzicami być grzecznym, ale oczywiście przed nami wciąż praca. Dodatkowo konsekwencja moja w stosunku do Karola w ogóle się nie sprawdza, bo ten \\\"spryciarz\\\" po prostu łatwiej przewiduje moje zachowania... Tylko czekałam kiedy zacznie mi grać na nosie...
    Tyle już pokonaliście, dacie rady i z tym, bo choć trudny ma charakterek, to przecież taka jest kochana

    http://www.suwaczki.com/tickers/zpdoxqpk5iifc0l8.png
    http://agatkaboj.blogspot.com/
  • avatar
    Tykrokylek

    03/07/2009 - 10:07

    Iki- dziękuję za radę, poczytam ten wątek. RAD - myslałam, że to nas nie dotyczy... Tygrysek miał 12 dni jak przywieźliśmy go do domu. Okazuje się jednak, że te cudowne 9 miesięcy, które powinno być cudowne dla dziecka dla naszych dzieci adopcyjnych nie jest. Szkoda....

    Tygrysek i ...
    http://picasaweb.google.com/KwiatkowyTygrysek/Magda?authkey=Gv1sRgCOnSppWiprioHA#
    http://tykrokylek.blogspot.com/

  • chluma

    03/07/2009 - 11:07

    Tykrokylek-nieważne ile dziecko mialo w czasie adopcji. Polecam jeszcze wątek \\\"Problemy z nastolatkami\\\" też na Adopcyjnych Dylematach. Tam pisze AnnaMaria55-jej córka miala 4 dni jak zabrali ją do domu, opisuje zachowania jej już nastoletniej teraz córki.
    co do konsekwencji: nie sprawdzi się, bo dziecko tak jak napisała Agatka, przewiduje wtedy jak zareaguje rodzic w danej sytuacji-czyli upraszczając-wydaje mu sie że w ten sposób kontroluje zachowania rodziców. Trzeba tak postępować, aby ono NIE MOGŁO przewidzieć naszej reakcji np. na jego zle zachowanie-wtedy stopniowo dojdzie do wniosku, że to nic strasznego, gdy to rodzice kontrolują sytuację, decydują itp. Na niegdysiejsze histerie mojej córki reagowałam różnie: raz ignorowałam, raz karciłam, a innym razem biłam brawo i prosiłam o głośniejsze krzyki, bo tak pięknie wyje. Ta ostatnia metoda sprawdziła się najlepiej-histerie ustały praktycznie z dnia na dzień.
  • omilka

    03/07/2009 - 19:07

    Ja bym sie tak nie spieszyła z adopcją drugiego dziecka. A co będzie jeśli obydwoje jednoczesnie będą wymagac szczególnej uwagi? Poznałam taką mamę. Była na krawędzi załamania. Chyba, że pani psycholog ma doświadczenie z rodzinami adopcyjnymi. Bardzo często działania pozyteczne dla dzieci biologicznych nie mają dobrego zastosowania dla dzieci zranionych.