Ostatnia sesja psychologa była dosyć ciekawa…
Tym razem siedziałyśmy we trójkę w gabinecie. Tygrysek jak zwykle próbował mami dyrygować…
Na początku dostał zadanie ułożenia odpowiednich figur z klocków. Oczywiście nie ułożył! Nie wiem czy nie umiał czy nie chciał??? Ale po zabawie układał klocki do pudełeczka i zapytał się, jaka to cyferka???
- 12 - odpowiedziała pani Małgosia.
I klocek powędrował do pudełka. Gdy wziął do rączki drugi klocek, pani Małgosia zapytała:
- A tu, jaka cyferka???
Tygrysek odwrócił, pokręcił klockiem, odpowiednio ułożył kropeczką na dole i odpowiedział:
- Szóstka!
Szczęki nam zadrgały na dole! Zgadza się! Potem już Tylko Tygrysek „egzaminował” psychologa z cyferek…
Następnie miał opowiadać, co jest na obrazkach. Ale nie chciał.
- Mamo, ty powiedz. (Teraz ja dostałam zadanie!)
- Ale mi podpowiadaj na uszko! (Poprosiłam.)
- Autobus mamo!
- Autobus. (Powiedziałam głośno.)
…
W końcu przyszła kolej na rysowanie:
- Ty namaluj księżyc! (Takie zadanie dostała pani Małgosia.)
- Ty namaluj chmurkę! (To było zadanie dla mnie.)
- A ja namaluję słoneczko!
Każda z nas wykonała zadanie. Tygrysek nabazgrolił coś w rodzaju słoneczka. Potem padło kolejne rozporządzenie, i pojawił się większy księżyc, kolejna chmurka i kolejne bazgroły.
Pani Małgosia zasugerowała:
- To będzie mama księżyc a ten mały, to Madzia księżyc? Dobrze Madziu??
- Tak! (Wyraził zgodę Tygrysek!) Namaluj jeszcze jeden! Taki duży!
- Dobrze, to będzie tato księżyc!
I pani psycholog zaczęła malować księżyc…
- Nie tu! Koło mamy, tu maluj! (Tygrysek pokazał odpowiednie miejsce obok mamy!)
Pani Małgosia namalowała księżyc i zaczęła sondować relacje taty i córki.
- Madziu, a ten tata księżyc jest dobry???
- Tak! (Odpowiedział radośnie Tygrysek!)
- Miły jest??
- Tak!
…
Na początku się trochę zirytowałam, ale przecież po to tu jesteśmy! Psycholog bada relacje dziecka i taty, musi wyczaić, czy w domu nie ma jakiejś patologii, aby dobrze zdiagnozować przyczynę jąkania Madzi. Tygrysek ochoczo opowiadał o tacie księżycu. Przecież to jego tato! Najlepszy, najukochańszy na świecie! I tak na papierze pojawiła się wspaniała, kochająca się rodzina księżyców.
Po badaniu pani psycholog puściła Tygryska do pokoju zabaw. Tam był chłopczyk. Tygrysek chętnie pobiegł się z nim bawić! My prowadziłyśmy luźną rozmowę i obserwowałyśmy bawiące się dzieci. W pewnej chwili, chłopczyk rzucił rzepową piłeczką do tarczy. W mgnieniu oka Tygrysek wykonał to samo! Nie trafił! I w tym momencie zaczęła się tragedia! Tygrysek jak strzała wrócił do nas. Wskoczył mi na kolana, wtulił się we mnie i płakał. Szlochał tak, aż nim wstrząsało…
Milczałyśmy…
Po chwili pani Małgosia się mnie pyta:
- Czy pani wie, co się wydarzyło???
- Tak, zdaje sobie sprawę!...
- Madzia, nie dość, że nie była pierwsza, to jeszcze nie trafiła. W zasadzie nikt jej nie skrzywdził, ale jej cechy przywódcy zostały pokonane…
Wiem! Szalona ambicja i chęć bycia pierwszą wyszły na jaw w całej okazałości! Cały charakterek Tygryska lśnił! Mogłyśmy się dokładnie mu przyjrzeć! Tygrysek, nie dopuszcza do siebie myśli, że ktoś może być „lepszy”, że komuś innemu coś może wyjść, czego Tygrysek nie potrafi! Dalszej zabawy z chłopczykiem już nie było!
- Musicie przyjąć do adopcji drugą dziewczynkę! Madzia musi zrozumieć, że czasami trzeba iść na kompromis. Musi do niej dotrzeć, że ktoś inny chce być równie ważny jak ona…
I tu sobie z panią psycholog pogadałyśmy. Opowiedziałam jej o naszych zmaganiach z Tygryskiem. O jego rzucaniu się na podłogę, o chodzeniu na czworaka po ulicy…
Pani Małgosia szczerze nam współczuła tych naszych „przygód”.
- Szkoda mi tych ubrań… (Rzuciłam w pewnym momencie!)
- Nie szkoda ubrań! (Poprawiła mnie pani psycholog!) Tu jest walka o wychowanie! Madzia będzie testowała każdą granicę zawsze! Nie możecie jej na to pozwolić, ona będzie tak reagować, ale wy nie możecie jej dać tego, co w danej chwili wymusza…
Jak się porządnie wygadałam, jakoś lekko mi się zrobiło. Madzia taka jest i taką będzie! Dobrze się rozwija. Jąkanie występuje wtedy, gdy chce nagle sporo powiedzieć, napina się, blokują się mięśnie odpowiedzialne za dźwięki i wydobywa się z niej „Ale. Ale, ale…”
Po wakacjach kolejne spotkanie. Wychodzę z gabinetu z dobrymi życzeniami i przestrogą, aby się nie poddać! Pani Małgosia kibicuje nam, aby się nam powiodło z Tygryskiem. Musimy Go opanować. Nie możemy zrobić ani pół kroku do tyłu. Mamy się nie przejmować widzami, ubraniami, wyglądem Tygryska! Mamy toczyć zaciętą walkę o dobre wychowanie dziecka, które do łatwych nie należy, ale posiada w sobie niesamowity potencjał, który będziemy mogli w nim rozwinąć!...
Tym razem siedziałyśmy we trójkę w gabinecie. Tygrysek jak zwykle próbował mami dyrygować…
Na początku dostał zadanie ułożenia odpowiednich figur z klocków. Oczywiście nie ułożył! Nie wiem czy nie umiał czy nie chciał??? Ale po zabawie układał klocki do pudełeczka i zapytał się, jaka to cyferka???
- 12 - odpowiedziała pani Małgosia.
I klocek powędrował do pudełka. Gdy wziął do rączki drugi klocek, pani Małgosia zapytała:
- A tu, jaka cyferka???
Tygrysek odwrócił, pokręcił klockiem, odpowiednio ułożył kropeczką na dole i odpowiedział:
- Szóstka!
Szczęki nam zadrgały na dole! Zgadza się! Potem już Tylko Tygrysek „egzaminował” psychologa z cyferek…
Następnie miał opowiadać, co jest na obrazkach. Ale nie chciał.
- Mamo, ty powiedz. (Teraz ja dostałam zadanie!)
- Ale mi podpowiadaj na uszko! (Poprosiłam.)
- Autobus mamo!
- Autobus. (Powiedziałam głośno.)
…
W końcu przyszła kolej na rysowanie:
- Ty namaluj księżyc! (Takie zadanie dostała pani Małgosia.)
- Ty namaluj chmurkę! (To było zadanie dla mnie.)
- A ja namaluję słoneczko!
Każda z nas wykonała zadanie. Tygrysek nabazgrolił coś w rodzaju słoneczka. Potem padło kolejne rozporządzenie, i pojawił się większy księżyc, kolejna chmurka i kolejne bazgroły.
Pani Małgosia zasugerowała:
- To będzie mama księżyc a ten mały, to Madzia księżyc? Dobrze Madziu??
- Tak! (Wyraził zgodę Tygrysek!) Namaluj jeszcze jeden! Taki duży!
- Dobrze, to będzie tato księżyc!
I pani psycholog zaczęła malować księżyc…
- Nie tu! Koło mamy, tu maluj! (Tygrysek pokazał odpowiednie miejsce obok mamy!)
Pani Małgosia namalowała księżyc i zaczęła sondować relacje taty i córki.
- Madziu, a ten tata księżyc jest dobry???
- Tak! (Odpowiedział radośnie Tygrysek!)
- Miły jest??
- Tak!
…
Na początku się trochę zirytowałam, ale przecież po to tu jesteśmy! Psycholog bada relacje dziecka i taty, musi wyczaić, czy w domu nie ma jakiejś patologii, aby dobrze zdiagnozować przyczynę jąkania Madzi. Tygrysek ochoczo opowiadał o tacie księżycu. Przecież to jego tato! Najlepszy, najukochańszy na świecie! I tak na papierze pojawiła się wspaniała, kochająca się rodzina księżyców.
Po badaniu pani psycholog puściła Tygryska do pokoju zabaw. Tam był chłopczyk. Tygrysek chętnie pobiegł się z nim bawić! My prowadziłyśmy luźną rozmowę i obserwowałyśmy bawiące się dzieci. W pewnej chwili, chłopczyk rzucił rzepową piłeczką do tarczy. W mgnieniu oka Tygrysek wykonał to samo! Nie trafił! I w tym momencie zaczęła się tragedia! Tygrysek jak strzała wrócił do nas. Wskoczył mi na kolana, wtulił się we mnie i płakał. Szlochał tak, aż nim wstrząsało…
Milczałyśmy…
Po chwili pani Małgosia się mnie pyta:
- Czy pani wie, co się wydarzyło???
- Tak, zdaje sobie sprawę!...
- Madzia, nie dość, że nie była pierwsza, to jeszcze nie trafiła. W zasadzie nikt jej nie skrzywdził, ale jej cechy przywódcy zostały pokonane…
Wiem! Szalona ambicja i chęć bycia pierwszą wyszły na jaw w całej okazałości! Cały charakterek Tygryska lśnił! Mogłyśmy się dokładnie mu przyjrzeć! Tygrysek, nie dopuszcza do siebie myśli, że ktoś może być „lepszy”, że komuś innemu coś może wyjść, czego Tygrysek nie potrafi! Dalszej zabawy z chłopczykiem już nie było!
- Musicie przyjąć do adopcji drugą dziewczynkę! Madzia musi zrozumieć, że czasami trzeba iść na kompromis. Musi do niej dotrzeć, że ktoś inny chce być równie ważny jak ona…
I tu sobie z panią psycholog pogadałyśmy. Opowiedziałam jej o naszych zmaganiach z Tygryskiem. O jego rzucaniu się na podłogę, o chodzeniu na czworaka po ulicy…
Pani Małgosia szczerze nam współczuła tych naszych „przygód”.
- Szkoda mi tych ubrań… (Rzuciłam w pewnym momencie!)
- Nie szkoda ubrań! (Poprawiła mnie pani psycholog!) Tu jest walka o wychowanie! Madzia będzie testowała każdą granicę zawsze! Nie możecie jej na to pozwolić, ona będzie tak reagować, ale wy nie możecie jej dać tego, co w danej chwili wymusza…
Jak się porządnie wygadałam, jakoś lekko mi się zrobiło. Madzia taka jest i taką będzie! Dobrze się rozwija. Jąkanie występuje wtedy, gdy chce nagle sporo powiedzieć, napina się, blokują się mięśnie odpowiedzialne za dźwięki i wydobywa się z niej „Ale. Ale, ale…”
Po wakacjach kolejne spotkanie. Wychodzę z gabinetu z dobrymi życzeniami i przestrogą, aby się nie poddać! Pani Małgosia kibicuje nam, aby się nam powiodło z Tygryskiem. Musimy Go opanować. Nie możemy zrobić ani pół kroku do tyłu. Mamy się nie przejmować widzami, ubraniami, wyglądem Tygryska! Mamy toczyć zaciętą walkę o dobre wychowanie dziecka, które do łatwych nie należy, ale posiada w sobie niesamowity potencjał, który będziemy mogli w nim rozwinąć!...
Starania od 2004 roku
Diagnoza; Azoospermia
4 ICSI
Transfer 2 okruszków: 9dpt beta 57, 11dpt beta 169
Dziękujemy Provito!
28.11.2014 przyszła na świat wyczekana córeczka Sophie.
28.07.2018 Crio 1A czekamy ...