Było dobrze,było miło,było... i znów się pochrzaniło! Dlaczego?Dlaczego on nas nie rozumie? Od trzech dni Karolka znów karmiona jest ciastkami Dziś gdy robiłam jej kolację ojciec schował się za drzwiami i wyciągnął ciastka.Zajrzałam mu przez ramię i spytałam czumu to robi?Spokojnie spytałam,jednak on miał minę jak małe dziecko nakryte na złym uczynku.Zaczął krzyczeć,że znów zaczynam.Ja na to,że robię jej własnie kolację,że przecież to widzi,a znowu ją karmi ciastkami,że przecież prosiłam.na to ojciec,że nit mu nie wmówi,że te ciastka jej zaszkodzą (bo najczęściej daje jej krakersy).Ja na to,ze nie chodzi o zaszkodzenie tylko pytam po co???On usiadł zły w fotelu i zaczął coś mówić podniesionym głosem.Efekt:chcąc uniknąć kłótni przy Karolince wyszłam z nią z pokoju kwitując,że sam to sobie robi na własne życzenie.
Tak bardzo się tym zdenerwowałam,było i jest mi znów cholernie przykro Myślała,że zrozumiał,myślałam,że ten list coś zmieni i znów się myliłam.Głupi ten mój łeb...
Nie wiem,czy to jakaś choroba,czy to ze starości on taki jest. Jak jeszcze mu powiedziałam,że znów zaczął ją karmić to powiedział hmmm a raczej wykrzyczał,że wymyślam,bo to nie prawda on dał jej ciastko ostatnio przedwczoraj... a M. mi mówił o wczorajszym dniu i przed dzisiejszym śniadaniem...
Jestem zmęczona tą sytuacją i jednocześnie martwię się o ojca.Czemu musi być tak trudno???
Tak bardzo się tym zdenerwowałam,było i jest mi znów cholernie przykro Myślała,że zrozumiał,myślałam,że ten list coś zmieni i znów się myliłam.Głupi ten mój łeb...
Nie wiem,czy to jakaś choroba,czy to ze starości on taki jest. Jak jeszcze mu powiedziałam,że znów zaczął ją karmić to powiedział hmmm a raczej wykrzyczał,że wymyślam,bo to nie prawda on dał jej ciastko ostatnio przedwczoraj... a M. mi mówił o wczorajszym dniu i przed dzisiejszym śniadaniem...
Jestem zmęczona tą sytuacją i jednocześnie martwię się o ojca.Czemu musi być tak trudno???
Mam nadzieję,że wszystko sobie poukładacie...