Loluś był tak podniecony ustawianiem choinki, cały chodził, skakał z radości, nie można go było opanować, zresztą nawet nie próbowaliśmy, po co? Choinka pod sam sufit!! \\"Weź mnie na ręce, dam aniołka\\" \\"ja powieszę gwiazdkę\\", ja ułożę lampki\\" Cieszyliśmy się z nim i nim. Tak naprawdę to jego pierwsza choinka, która nie zjawia się nagle znikąd. Domu rodzinnego nie pamięta, w dd dzieci rano zobaczyły ubraną, no i na wystawach sklepowych. A tu takie dziwo! Tata wniósł do pokoju, mamie pomógł przenieść kilka rzeczy do innego pokoju, a potem jeszcze trzeba było czekać, bo mama poszła przewinąć Dusię, a do taty zadzwonił jakiś telefon... Mamy najładniejszą choinkę i taaaką dużą!! A jakie światełka i migają, i znikają, do tego tata zawiesił cukierki i czekoladki, a kiedy można je zjeść? Dusia podeszła do drzewka z większym dystansem buu buu. Powoli trzeba ją było przekonywać, co w efekcie końcowym okazało się niezbyt dobrym pomysłem, bo musiała pościągać to co założone, lampki trochę robiły ała, więc nie są fajne, ale aniołki i mikołajki fajnie spadały na dół. Lolek na nią krzyczał, ona się denerwowała i piszczała, że nie może robić tego co najciekawsze... To było naprawdę CUDOWNE popołudnie.
Teraz musimy kupić karpia, to dopiero będzie frajda w wannie!!
Nie sposób się nie uśmiechnąć czytając ten wpis Dla waszej wspaniałej rodziny