W te jesiennie wieczory często wpadam w różne nastroje.Ale lubię te swoje zamyślenia i wspomnienia.
Mijając dziś kościół wstąpiłam do niego na chwile.Karolka spała w wózku a ja uklękłam przed dużym krzyżem.
Bardzo lubię tą ciszę w kościele.Bardziej się skupiam wtedy na modlitwie niż podczas mszy.Znajduję wówczas swój spokój.
Często wtedy albo podnoszę ku górze swoje oczy i dziękuję za wszystkie łaski,albo chowam swoją twarz w dłoniach mówiąc o trudach,oddając je Bogu.Czuję wtedy Jego ogromną bliskość,jakby siadał obok mnie i głaskał po głowie.
Było tak też w szpitalnej kapliczce.Wieczorem gdy już wychodziłam od Karolinki zachodziłam schodami w dół i otwierałam cicho drzwi.Panował tam półmrok,trzy ławki,maleńki ołtarzyk,na nim Matka Boska a na ścianie niewielki krzyż.
Klękałam i często nie mogłam powiedzieć ani słowa,czasem łzy kapały na samą podłogę,czasem błagałam Go by zrobił wszystko by Karolka była zdrowa.
On pomagał mi przetrwać każdy dzień,każdą trudną chwilę,mimo iż czasem wołałam z wielkim żalem:dlaczego???
On był przy nas zawsze,nawet wtedy kiedy miałam wątpliwości... On był wtedy chyba jeszcze bliżej niż kiedykolwiek.
Wiara daje mi ogromne siły.
Mijając dziś kościół wstąpiłam do niego na chwile.Karolka spała w wózku a ja uklękłam przed dużym krzyżem.
Bardzo lubię tą ciszę w kościele.Bardziej się skupiam wtedy na modlitwie niż podczas mszy.Znajduję wówczas swój spokój.
Często wtedy albo podnoszę ku górze swoje oczy i dziękuję za wszystkie łaski,albo chowam swoją twarz w dłoniach mówiąc o trudach,oddając je Bogu.Czuję wtedy Jego ogromną bliskość,jakby siadał obok mnie i głaskał po głowie.
Było tak też w szpitalnej kapliczce.Wieczorem gdy już wychodziłam od Karolinki zachodziłam schodami w dół i otwierałam cicho drzwi.Panował tam półmrok,trzy ławki,maleńki ołtarzyk,na nim Matka Boska a na ścianie niewielki krzyż.
Klękałam i często nie mogłam powiedzieć ani słowa,czasem łzy kapały na samą podłogę,czasem błagałam Go by zrobił wszystko by Karolka była zdrowa.
On pomagał mi przetrwać każdy dzień,każdą trudną chwilę,mimo iż czasem wołałam z wielkim żalem:dlaczego???
On był przy nas zawsze,nawet wtedy kiedy miałam wątpliwości... On był wtedy chyba jeszcze bliżej niż kiedykolwiek.
Wiara daje mi ogromne siły.
tak...
ja też zanosząc do Boga swe błagania wierzyłam mocno , że ziści sie WASZ Cud. Że przyjdzie taki dzień, że weźmiesz swoje dziecko na ręce i odjedziesz szczęśliwie do domu ...
Ta Wigilia .... nigdy jej nie zapomnę, stałaś mi przed oczami wraz z Karolinką. Pamiętam jak bardzo było mi smutno... tak przeżywałam ten trudny czas z WAMI. Ale Panu Bogu wielkie dzięki, że ocalił naszą Pomarańczkę i pozwolił jej w zdrowiu żyć ...
Wiara czyni Cuda ... Tu jest niezbity dowód ...