Autor:

Tykrokylek

Data publikacji:

16.05.2011

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

Noc Muzeów 2011.

2011.05.15. Noc Muzeów 2011. W tym roku też nie przegapiliśmy Nocy Muzeów, ale się do niej nie przygotowaliśmy jak rok temu. Położyłam w sobotę Tygryska spać po obiedzie. Madzia spała prawie do szóstej. Szybko zjadłyśmy kolację i pobiegłyśmy do najbliższego muzeum. Tato wracał z delegacji i miał do nas dołączyć. Do kieszonki wyszykowałam Tygryskowi karteczkę z imieniem i nazwiskiem oraz z naszymi numerami telefonu. Przewidywałam tłumy, więc wytłumaczyłam Madzi, że jak się zgubi, to ma pokazać karteczkę osobie dorosłej, powiedzieć, że jesteśmy w pobliżu i poprosić o telefon do nas. W takim gąszczu ludzi taki mały krasnalek, który szybko zmienia kierunek swojego marszu ginie z oczu w trzy sekundy. Na szczęście karteczka nie była potrzebna! Dodatkowo, musiałyśmy zdobywać punkty, aby na końcu naszej wyprawy na Rynku zakupić watę cukrową na patyku… Pierwsze muzeum, jakie odwiedziliśmy, było Muzeum Poczty i Telekomunikacji. W drzwiach spotkałam kolegę męża ze studiów. Po tylu latach poznał mnie! Ale było zaskoczenie! Niestety, w takim tłumie nie da się pogadać, a i Tygrysek szybko wykazał zniecierpliwienie naszą rozmową. W muzeum szczególnie oglądałyśmy powozy. Zaliczyłyśmy tylko jedną salę na dole. Dla Madzi to wystarczy. Zresztą, nie można wymagać od 4,5 letniego dziecka, aby pasjonowało się znaczkami i chciało je oglądać! Nie załapałyśmy się na wyjątkową atrakcję przygotowaną na dzisiejszą noc – nie przejechałyśmy się dyliżansem! Szkoda… Kolejka była długa. Zmarnowałybyśmy czas na czekanie, a przed nami było jeszcze tyle atrakcji! Pobiegłyśmy „zdobywać” kolejne punkty na watę cukrową do Muzeum Narodowego. W drzwiach Tygryska przywitały panie z epoki renesansu. Tu do zwiedzania wybrałyśmy stałą wystawę sztuki śląskiej. Zarówno ja i Tygrysek uwielbiamy stare rzeźby. Ledwo weszłyśmy do sali, mój bystry Tygrysek wskazał eksponat i głośno zawołał: - A to jest obraz, który zjadły takie komary! Zebrani zareagowali śmiechem! Potem udało mi się zrobić solowe zdjęcie Tygryskowi pod ołtarzem, który „zjadły takie komary”. Jakoś zebrani usunęli się i czekali! Bardzo to było miłe z ich strony! Po drodze mijałyśmy obraz i tu się Tygrysek znowu wynurzył: - Mamo, a to jest obraz, który pani, która nas oprowadzała najmocniej lubi! - Tak?? A co jest namalowane na tym obrazie?? - To jest Jezus, to jego matka… - Ale Madziu, tu są trzy postacie! - To - to jest Jego babcia! Hi, hi,hi… Wychodząc z ekspozycji Tygrysek doskonale wiedział, co będzie w końcowych gablotach. - Mamo, ja pokażę ci zbroje rycerskie i miecze! Tygrys popędził do galot, które go szczególnie fascynowały i tłumaczył: - Tu mamo są zbroje! Tu sztylety… Tu miecze… - Madziu, a co jest w tej gablocie??? - Tygrysek przystanął, przypatrzył się starym fragmentom toporów i odpowiedział: - Mamo, to takie coś od siekiery! - Brawo! Doskonale! Może być! - A to?? (Wskazałam na groty włóczni.) - To… (Tygrysek szukał w pamięci…) Mamo, to takie coś, czym rzucają Indianie żeby zabić. - Brawo! To się nazywa włócznia! Na dole w tłumie na chwilę Tygrysek zniknął mi z oczu. Schował się za filarem. Gdy go szukałam, podeszła do mnie pani z TV i poprosiła o wypowiedź przed kamerą, dlaczego tu jesteśmy. Dziewczyna uspokajała mnie, że będzie pilnowała i patrzyła na Tygrysa. Po wywiadzie poszłyśmy zdobywać kolejne punkty w kolejnym muzeum… Ale nie, jeszcze muszę napisać o kolejnych rękach wyciągających się do moich ciemnych warkoczyków… Ach, fajnie tak obserwować kobietki, które tęsknią za takimi włosami, jakie ma Tygrysek… Ja też tęskniłam! Ale rano, to najlepiej chwyciłabym za maszynkę do golenia i się ich wszystkich pozbyła! Czesanie jest koszmarne!!! Początkowo miałyśmy iść na Rynek, ale po drodze mijałyśmy Muzeum Architektury i tam namówiłam Tygryska abyśmy zajrzały, co tu jest. Ledwo weszłyśmy, urocza pani dała nam karteczkę pt. „Architektoniczne Safari” i zachęciła nas do polowania na zwierzęta i wpisywania literek do odpowiednich krateczek. Z gotowym hasłem Tygrysek ma się zgłosić na mecie i tam dostanie nagrodę. I to zadziałało! Cudownie zadziałało! Tygrys wraz z innymi dziećmi szukał zwierzaczków na wystawach. Trochę mu pomagałam, ale sam doskonale sobie radził! Inne dzieci, biegające z karteczkami były równie mocno wciągnięte w zabawę! W trakcie polowania na zwierzaczki, dołączył do nas tatuś! Moje akcje od razu poszły na dół! Tygrys wskoczył tacie na ręce i na oczach gapiów okładał głowę taty tysiącem całusków… Od tej pory nie musiałam już pilnować Madzi! W tym muzeum był występ, oglądaliśmy tylko końcowy fragment. Mnie szczególnie podobały się stare witraże i piece. Wystawa piękna! Ciekawa! W środku muzeum jest ogród. Tam weszliśmy… Uuuu… Piękny zaczarowany ogród! Rewelacyjnie podświetlony, w nocy był pełen tajemnic! Tygrys z tatą od razu zaczęli się bawić w chowanego. Radość Madzi sięgała zenitu! Po zabawie poszliśmy z gotowym hasłem – LAPIDARIUM – po odbiór nagrody. Tygrysek był dumny, że tyle zwierzaków znalazł, choć nie znalazł orła i bardzo głośno to wyrażał. W nagrodę dostał dwie naklejki! Hurra! I pograł z tatą w grę planszową. Aby nikt im nie zakłócał rywalizacji, Tygrys na wszelki wypadek trzymał przy sobie prawie wszystkie pionki! Wychodząc z Muzeum, Tygrysek zapytał: - Idziemy teraz na Rynek??? - Tak, ale najpierw do Muzeum w Ratuszu. - I tam też są imprezy dla „dziecków”??? Hi, hi, hi! Spodobało nam się to „dziecków”! Po drodze na Rynek, tato i Tygrys pobawili się przy fontannie. W Muzeum Miejskim Tygrys wykazał pierwsze oznaki znudzenia… Była już prawie jedenasta! Tygrys uznał, że już najwyższa pora poszukać waty cukrowej, bo odpowiednią ilość punktów już ma! Poszliśmy na Rynek szukać waty… Były cukierki, były krówki, były świeżo prażone orzeszki, był kwas chlebowy, był grill, była budka z goframi… Był i stragan z drewnianymi zabawkami… Ale z watą cukrową nikt nie przyjechał! Buuuu…. Wata cukrowa, to miał być hit tego wieczoru. Niestety nie wypalił! Ale kupiliśmy taki piękny kalejdoskop! Ale super!!! Teraz się nim bawimy i tworzymy przeróżne obrazy! Około dwunastej rodzina dotarła do domu! Ogłosiliśmy dziś święto lasu! Umyliśmy tylko zęby! Na kolację zjedliśmy przywiezioną od dziadków babkę drożdżową z kakao. Parę minut po 12 oboje z mężem byliśmy w naszym łóżku. Tygrysek w swoim pokoju jeszcze sobie „czytał” – to znaczy oglądał bajeczki… Zgasiliśmy światło! - Dobranoc Madziu! - Ja sobie poczytam! - Dobrze! - A potem przyjdę do was spać! - Dobrze! Nim usnęliśmy, cichutko, po ciemku przydreptał do nas Tygrysek, wywalczył sobie miejsce między mną a tatą. Po tym wszyscy szczęśliwi, zmęczeni i zadowoleni zasnęliśmy wtuleni w siebie… PS. Dzisiejszego wieczoru, Tygrysek, jak coś zauważył, co mu się podobało tak wołał: - O ja cię! Ja się chyba zabiję pistoletem! https://picasaweb.google.com/KwiatkowyTygrysek/NocMuzeow3?authkey=Gv1sRgCLyX-JOOv4rC_wE#

Komentarze

  • avatar
    Bobetka

    16/05/2011 - 10:05

    Nocą ma ono jeszce więcej uroku niż w ciągu dnia. Najbardziej Małemu podobały się zbroje samurajów, wypchane zwierzęta w "naturalnym" środowisku, ale hitem nocy były zdecydowanie dinozaury na fotokomórkę. Oglądał też gwiazdy i oczywiście nie był by sobą, gdyby nie przestawił teleskop. W niedziele ponownie zaciągnął tatę na rynek i był bardzo rozczarowany, że muzeum było nieczynne. Expresik uwiebia muzea. Szczególnie upodobał sobie Muzeum Wojska Polskiego i zamek w Malborku. Mógłby w nim chyba mieszkać. Późną noca po powrocie do domu też czytał .... ale zasnął dopiero przy kołysankach ... w moim wykonaniu .... Wcale mu się nie dziwię. Pozdrowienia dla Tygryska i jego mamy.

    Synku, nie mógłbyś być bardziej mój

    01.2005

    W każdym z nas tkwi talent. Ważne by go dostrzec i w niego uwierzyć

  • Anonim

    16/05/2011 - 20:05

    piękne zdjęcia:) Tygrysek tryskający uśmiechem i energią aż zapomina się o własnych troskach.Pozdrowienia dla całej rodzinki:*
  • netka

    16/05/2011 - 21:05

    Super zdjęcia...Też zastanawiałam się nad wyjściem z Zosią ale miałam zajęcia do późna, do tego Franek zaziębiony nastawiaony wybitnie "mamusiowo"...i nie wyszo w tym roku... A włoski Madzi nawet jak nie uczesane i tak są imponujące... A co do "gubienia się" to Zosia dostała w ub roku w p-lu takie bransoletkę na rękę http://allegro.pl/infoband-opaska-na-reke-identyfikator-dla-dzieci-i1618667673.html i całe wakacja kazala codziennie prawie to sobei zakładać- nawet jak szłysmy tylko na plac zabaw ;-)
    Dwoje Rozrabiaków :-)
  • avatar
    Morela7

    16/05/2011 - 21:05

    Oglądając wiadomości w jedynce widziałam was, a dokładniej ciebie mamo Tygryska wiło było usłyszeć twój głos
    Susi i Mila

    BÓG ZSYŁA WYJĄTKOWE DZIECI TYLKO WYJĄTKOWYM RODZICOM

    Odwaga to cecha mądrych ludzi. Tupet - broń głupców

    KOCHAM CIĘ ZA TO, JAK SIĘ CZUJĘ I CO O SOBIE MYŚLĘ, KIEDY JESTEM Z TOBĄ
  • izabelach1

    16/05/2011 - 22:05

    Zdjecia bardzo fajne , Tygrysek taki szczesliwy ale kto by nie byl majac takich cudownych rodzicow.
    dlugie staranie -13 lat
    Novum 2007-2008
    2009-blizniaki Kevin i Chris
  • avatar
    sina

    17/05/2011 - 12:05

    Zdjęcia piękne! Tygrys piękny! Zuch dziewczyna - niejeden dorosły nie dał by rady takiemu zwiedzaniu ;)

    Mama 5 Aniołków
    Mama Dziedzica urodzonego 19 stycznia 2010 ;)
    Mama Spadkobierczyni urodzonej 7 stycznia 2015 ;)
    https://dziedzicispolka.wordpress.com/

  • avatar
    sina

    17/05/2011 - 12:05

    Zdjęcia piękne! Tygrys piękny! Zuch dziewczyna - niejeden dorosły nie dał by rady takiemu zwiedzaniu ;)

    Mama 5 Aniołków
    Mama Dziedzica urodzonego 19 stycznia 2010 ;)
    Mama Spadkobierczyni urodzonej 7 stycznia 2015 ;)
    https://dziedzicispolka.wordpress.com/

  • avatar
    sina

    17/05/2011 - 12:05

    Zdjęcia piękne! Tygrys piękny! Zuch dziewczyna - niejeden dorosły nie dał by rady takiemu zwiedzaniu ;) PS: Coś mój komp oszalał jak widać :)

    Mama 5 Aniołków
    Mama Dziedzica urodzonego 19 stycznia 2010 ;)
    Mama Spadkobierczyni urodzonej 7 stycznia 2015 ;)
    https://dziedzicispolka.wordpress.com/