Nie jest dobrze, nie jest najgorzej, wiec mam nadzieje.
Na 3 USG ledwiutko bylo widac cos pykajacego, ale naprawde slabo. Pecherzyk urosl dosyc sporo. Gin powiedzial ze jego zdaniem tam cos jest tylko bardzo mozliwe ze jest blisko scianki. Stwierdzil ze jesli byloby zle to by mi powiedzial odrazu ze jest nie tak, ale jak narazie ma nadzieje, tak ja mam nadzieje.
Wyslala mnie na ta srode na USG to innego lekarza ktory ponoc ma lepsza maszyne, ktora wychwyci wszystko. Wiec we srode dam znac. Choc wizyta nie byla za ciekawa, i wiem tyle co nic, to i tak jestem dobrej nadzieji. Trzeba miec nadzieje. Nawet lekarz powiedzial ze mam odpoczywac, relaksowac sie i sie bron boze nie stresowac. Musze cos wymyslec na ten weekend aby sie porzadnie wyluzowac. Jak narazie na wieczor zaplanowalam dobra kawe, juz nie pilam jej ponad miesiac wiec czas najwyzszy. To tyle