Wiosną zapisałam się na kurs niemieckiego. Szło mi bardzo dobrze, aż do dzisiaj. Totalnie zawaliłam test robiąc głupie błędy w prostych rzeczach, które umiałam. Wszystkie poprzednie testy napisałam na 100%. Nie byłam na ostatnich zajęciach i nie skupiałam się na poprzednich dwóch. Byłam rozkojarzona i niespokojna przed histeroskopią. Nie mogłam się na niczym skupić. Zamiast histeroskopii zrobili mi w szpitalu łyżeczkowanie. Nie wiem czy to źle czy dobrze. Nikt z lekarzy o tym ze mną nie rozmawiał. Dowiedziałam się z wypisu i czułam się inaczej. Dużo bardziej bolało. Na kontrolnym usg piersi, lekarka zrobiła mi też usg tarczycy i stwierdziła, że jest za mała i wygląda jej na hashimoto. Poradziła, żeby ginekolog zbadał mi fsh, ft3 i ft4. Ciekawe, że nikt tego nie sprawdził. Łatwiej jest może zrobić in vitro? Pewnie usłyszę, że to i tak nie ma znaczenia. Tak jak endometrioza, wysoka prolaktyna, czy mutacja mthfr...
Wracając do testu z niemieckiego, najpierw nie miałam głowy przed histeroskopią, potem źle się czułam fizycznie, a teraz zastanawiam się co powie Doktor na najbliższej wizycie i jak łyżeczkowanie wpłynie na nasze plany związane z AZ. Znów leczenie wpływa na moje funkcjonowanie i nie mogę się z tym pogodzić. Nie wiem czy powinnam sobie pozwolić na taką słabość, czy raczej trzymać poziom i nie użalać się nad sobą. Życie toczy się dalej. Nie stoi i nie czeka, aż ogarnę leczenie. Myślę sobie, że takie problemy nie dotyczą tylko mnie, czy innych niepłodnych, ale wielu chorych ludzi. Jak pogodzić pracę z kolejną chemią. Człowiek rwie się do życia i chce funkcjonować jak inni, a jednocześnie leczenie na to nie pozwala.
Komentarze
- Biała wilczyca
14/11/2018 - 13:11
Dokładnie tak. Leczenie i nasze przeżycia cały czas wpływają na nas źle. Ja też często nie potrafię się skupić, źle śpię i ogólnie dziczeję. Co do tarczycy już dawno ktoś ci powinien zlecić badania. Ale nie martw się tym aż tak bo moja szwagierka to ma i właśnie jest w ciąży. Zrezygnuj też z ibuprofenu .To niesamowite jak my kobiety potrafimy walczyć o dziecko ile potrafimy znieść porażek. Upadamy, mamy depresje, a potem znowu stajemy do walki o marzenia - goplana89
14/11/2018 - 17:11
Przez trzy miesiące czekania na termin w poradni na Polnej też nie mogłam myśleć o niczym innym. Przestałam się skupiać na pracy, która jeszcze przed skierowaniem bardzo mnie absorbowała. A po szpitalu uświadomiła sobie, że mentalnie całe lato w nim spędziłam. Tak to już jest jak coś nas tak stresuje, kiedy cher coś takiego mieć za sobą... - łosica
25/11/2018 - 00:11
Też wielokrotnie słyszałam, że to nie ma znaczenia. W końcu trafiłam na kogoś, kto uważał, że ma. Wiem, że są dziewczyny u których rzeczywiście to nie wpłynęło ani na starania ani na ciążę.