rano poszłam odebrac moje wyniki i pan wydaje mi i mówi: "Z tym TSH to lekka niedoczynność wychodzi"...Spojrzałam na karteczkę wynik 4.27 norma do 4...ale jakoś się nie przejęłam. "Pokaże jutro doktorkowi i on zobaczy co i jak". No i pognałam do pracy. W pracy zadzwoniła koleżanka i mi opowiada,że ma problemy z tarczycą,że z TSH jej wyszła niedoczynność i że musi szybko zrobić badania inne, bo ona tak się źle czuje i to na pewno przez tarczycę itp. hmmmmmmmm...... Spytałam jaki ma ten wynik a ona,że 4,13 :-/....No i mi opowiada jakie to niebezpieczne bo ona od rana czyta w internecie i tam piszą,że to grozi niepłodnością (no o tym to akurat mogę jej dużo powiedzieć i to nie tylko związanej z hormonem TSH), poronieniami i w ogóle z tego co przeczytała to juz od razu trzeba na sobie "krzyżyk postawić"...No niby próbowałam jej tłumaczyc,że chyba 0,13 to niewielkie przekroczenie normy itp. Ale ona sobie nie dała nic powiedzieć...No i popatrzyłam na moje 4,27 (o 0,14 więcej niż ona) i ..........dołek gotowy.
I Eternity mi mówiła potem,że od 7 jest niedoczynność i przeciez mi pan mówił,że jest "lekka"...ale jakoś mam teraz jeszcze większe obawy przed tą jutrzejszą wizytą...I A. teraz też się martwi...I tyle wynikło z jednej 5 minutowej rozmowy...A już byliśmy tak pozytywnie nastawieni...
Reszta wyników chyba OK...Teraz tylko pozostało mi odliczać godziny do wizyty...
Stosując "metody" Porcelanki o "szczęśliwych liczbach" to u pana Doktora mamy kartotekę z końcówką 13, a to nasza szczęśliwa liczba od zawsze...I jutro jest 11.02 (11+2=13)...