Autor:

martencja

Data publikacji:

21.07.2007

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

jeszcze o rozstaniach i powrotach

Maleńka Pomarańczka jest teraz taką radosną dziewczynką.Czasem aż z mężem wspominamy chwilę jej maleńkości i nie możemy uwierzyć,że to już za nami.Z jednej strony cieszę się,że moja córcia tak dzielnie rośnie,że nikt nie chce mi dziś uwierzyć,że urodziła się 3 miesiące za wcześnie zaledwie kilogramowa...a czasem tęsknię za tym małym przytulaczkiem który teraz rozrabia i rozgląda się we wszystkie strony Smile
My wiemy przez co przeszła mała dzielna Pomarańczka i tylko my wiemy przez co przeszliśmy my by się nie poddać.
Nasze ziemskie wędrowanie zaczęło się już praktycznie od rozstania.Gdy wyjęli mi ją z brzucha nie mogłam jej zobaczyć... 3 długie dni rozłąki,czekania na pierwsze spotkanie...
Wreszcie spotykamy się,ale nie możemy być ze sobą cały czas.To tak bolało zostawiać ją w szpitalu Sad Godziny spędzone przy jej inkubatorku były chwilą,zabierałam jej kaftaniki do prania,ale najpierw w domu siadałam i napajałam się zapachem jaki na nich pozostał,zapachem mojego dziecka.
Kolejny dzień patrzę na zegarek:już przed jedenastą-myślę-mogę więc iść do Maleńkiej,od jedenastej już wpuszczą mnie na OIOM.Potem patrzę na zegarek:19-sta muszę wyjść,zaraz obchód na OIOM-ie nie można przebywać dłużej Sad
Tak cieszyłam się gdy przeszłyśmy na oddział niemowlęcy,tam mogłam z nią być 24 godz. na dobę,jednak przy inkubatorach nie można była spać,więc siedziałam do od godziny siódmej do dwudziestej pierwszej-dwudziestej drugiej i znów musiałam rozstać się na kilka godzin z moją córeczką Crying or Very sad To było dla mnie straszne.To zostało we mnie głęboko...
Potem kolejny szok.Gdy wreszcie zabieraliśmy Maleńką do domu późnymi wieczorami stawała nam sie niespokojna.Zadzwoniłam więc do pani doktor prowadzącej ją w szpitalu lecz jej nie było.Sytuację przedstawiam innemu lekarzowi,a on na to:czy dziecko przebywało u nas w inkubatorze?Odpowiadam:tak.Czy w dzień była pani przy dziecku?Odpowiadam:tak.Więc skoro dziecko było w inkubatorze pani nie mogła przy nim spać i wychodziła na noc,stąd ten niepokój...
Przebeczałam chyba z godzinę tuląc córeczkę i przepraszając za te wszystkie jej samotne noce w szpitalu.
Nikt mi nie wmówi że wcześniaki nic nie czują.Ja wiem,że ona mimo iż spała czuła,że przy niej byłam,czuła gdy ją głaskałam,opowiadałam,czytałam bajki...Czuła także że wychodziłam...
To dla mnie trudne.To jest głęboko we mnie.
Dlatego tym bardziej jest mi trudno wrócić teraz do pracy...

Komentarze

  • ewuniami

    21/07/2007 - 22:07

    martencjo ...rozumiem cie...jak sie tak czlowiek troszczy aby nasze dziecko mialo szanse zyc aby wogole pojawilo sie na tym swiecie ..potem drzymy o nie i chcielibysmy uchylic jemu caly swiat ...i byc zawsze kiedy nas potrzbuje...ja nie moge zniesc ze moja coreczka spi w lozeczku zamiast ze mna w lozku ..musze ja zabierac do siebie jak ide spac mimo iz to niewychowawcze i nie placze ....moja coreczka jest z babcia ..jak jestem w pracy to nie mama co prawda...ale dzis dowiedzialam sie ze w holandii naukowcy uznali ze przebwanie dziecka z babcia pozytywnie na nie wplywa na jego rozwoj ...i postanowilo placic babciom za opieke nad wnukami...ulzylo mi...babcie co prawda sa rozne..moja tesciowa jest jednak dobra wyjatkowa osoba i nade wszystko cenie to ze robi tylko tak jak ja chce o wszystko pyta czy sobie zycze czy zrobila dobrze jak jest niepewna dzwoni do mnie..wiec naprawde moge spac spokojnie....czasami jestem zazdrosna bo maniusia obudzila sie dzis raniutko otworzyla oczka i mowi baba jeszcze raz przetarla oczka i mowi mama...ehhhhhh:) ale jakby czula ze jest mi smutno przytulila sie i udawala jak tata chrapie a potem przytulila sie i mowi ko ko co oznacza kocham cie....to najcudowniejsze chwile w moim zyciu chce zatrzymac swiat i wysiadam z mania i mezusiem na łake i niech chwila trwa...pozdrawiam
  • avatar
    haniaaa

    21/07/2007 - 23:07

    Martencjo, rozumiem, że jest Ci smutno z powodu sytuacji u zarania życia Waszej Maleńkiej, bo i mi jest smutno, kiedy myślę o początkach życia Oleńki... Może dlatego mam takiego hopla na punkcie jej poczucia bezpieczeństwa? A co do pracy... Pocieszające jest to, że po pierwszych - czasem trudnych - dniach, gdy mama wychodzi na dłużej, dzieciątko przyzwyczaja się do nowej sytuacji - już wie, że mama wychodzi, ale wie też, że wraca. Pewnie ważne są stałe pory powrotu, no i potem bardzo ustabilizowany rytm dnia. Jestem pewna, że dacie sobie radę, a i babcia będzie grzeczna. Pozdrawiam
    Najszczęśliwsza mama Olusi (IV 2005 r.) i Zuzi (X 2006 r.)
  • avatar
    martencja

    22/07/2007 - 21:07

    Ewunami doskonale rozumiem Cię jeżeli chodzi o branie córeczki do łóżka.Nasza Karolcia też nie płacze i śpi spokojnie w łóżeczku,ale ten fakt,że jest bliziutko jest taki piękny... jeżeli już życie zmusza nas do pewnych sytuacji jak np. powrót do pracy musimy wierzyć,że będzie dobrze.
    Haniu ja też mam nadzieję,że babcia będzie grzeczna
    Serduszko-13.06.05r 7/8t Kruszynka- 07.04.06r 7/8t Słoneczko-09.04.099/10t
    moją drogę oświetlają 3 gwiazdy
    Karolinka ur. 22.12.2006 27tc,
    Agatka ur.11.04.2011 39tc
    jak dobrze,że są...moje dwa serduszka
  • netka

    22/07/2007 - 23:07

    martencja najlepiej chyba wyjść najpierw na 2 godzinki ,potem stopniowo na coraz dłużej i dzieci znoszą te rozstania o wiele lepiej niż my. Ja pierwszy dzień jak wróciłam do pracy (4h), cały przesiedziłam myśląc tylkoo co robi Zosia i czy nie płącze...Jeszcze u nas dochodziło karmienie piersią i zmartwienei czy wystarczy to co jej zostawiłam \\\"ściągnięte\\\" w lodówce...za drugim razem było trochę lepiej. Dopiero po jakimś czasie \\\"wyluzowałam\\\" trochę i pomyślałam,że przeciez jej jest dobrze z babcią, idzie na spacerek, bawi się...
    Tearz jestem znowu \\\"mamą pełnoetatową\\\" i też pewnei będę musiała iśc do pracy i przeraża mnie to trochę pomimo,że Zosia to już \\\"duża panna\\\"...
    Pozdrawiam!
    Dwoje Rozrabiaków :-)