Wtorek…
Przesłuchanie u lekarza rodzinnego. Płuca porządku, oskrzela też… Katar, kaszel – norma dla dzieci w przedszkolu…
Czwartek…
Tygrys zostaje w domu. Zaczynam się martwić. W nocy kaszel przybiera na sile. Rano niby wszystko OK.!
Piątek…
Tygrys pyta o przedszkole… Nie, zostaniesz w domu, wyglądasz znowu gorzej… Noc jest okrutna! Na zmianę czuwamy z mężem. Jakoś promienie porannego słońca się nie pojawiły…
Sobota…
Pada… Wizyta u Wredoty. Wyjmujemy półprzytomnego Tygryska z auta. Niesiemy do gabinetu. Tygrys cały zalany potem… Rozbieram Go, szkoda, że nie mam ze sobą nowych ubranek… Lekarz próbuje dotrzeć do przerażonego dziecka… Kilka podejść zakończone jest niepowodzeniem… „Charakterek to ty masz!” mówi ... W końcu wychodzimy z gabinetu z receptami, rozpiską, co jak i kiedy…
Brak odporności… Jakoś musimy ją wybudować, tylko, dlaczego tyle czasu i NIC???
Wieczorem z gorączkującym Tygrysem oglądamy filmy, w zasadzie do północy… Nikt nie chce iść do sypialni… Wszyscy wiemy, co tam będzie… W połowie nocy zmieniam męża… Biegamy wokół „rozgrzanego piecyka”… Tygrysek płacze, walczy z chorobą… Mamo przytulić… Przytulam, przebieram, podajmy leki, przykładamy pieluszkę, bo ponoć boli uszko…
Niedziela…
Dobrze, że możemy się wyspać! Śpimy do oporu… Cichutko wymykamy się z sypialni... Tygrys wstaje! Znowu wygląda jakby był zdrowy. Jest ciepło! Pójdziemy na spacerek, taki z wózkiem, aby Tygrys zaczerpnął świeżego powietrza… Tygrys jest taki obolały, że nawet nie walczy o wypuszczenie z wózka…
Wracamy, po południu znowu gorzej! Temperatura wzrasta, Tygrys bezmyślnie patrzy się na bajki… Jakoś nie mamy odwagi znowu iść do sypialni…
Przed nami trudny tydzień! Zostajemy same w domu a tato wyjeżdża w delegacje! 19 będzie na miejscu, bo mam ważne konsylium w szpitalu. Jakoś muszę tam iść sama i sama powalczyć o cień nadziei, że kiedyś będę biologiczną mamą! Decyzja trudna, wszyscy są na NIE! Niektórzy mówią, że to zdrowie trzeba ratować, a nie myśleć o macierzyństwie!!! A ja wciąż myślę! Przecież muszą być jeszcze jakieś patenty, o których jeszcze nie wiem, które uratują moje życie i dadzą mi szansę bycia mamą! Przecież jedno nie może wykluczyć drugiego!!
Jestem tym wszystkim zmęczona, obolała, psychicznie wypalona. Żeby, chociaż Tygrys w końcu jakoś stanął na nogi! Tygrysku! Proszę, bądź taki jak dawniej! Brykaj! Niech dom znowu jest pełen twojego radosnego krzyku a nie kaszlu, płaczu i „mamo przytulić”…
moją drogę oświetlają 3 gwiazdy
Karolinka ur. 22.12.2006 27tc,
Agatka ur.11.04.2011 39tc
jak dobrze,że są...moje dwa serduszka