A może wrócić do czasów młodości???
Nie mogę pracować, nie mogę już myśleć realnie! Kiedyś miałam pasję – OGRÓD! Zawsze chciałam mieć domek z ogrodem. Mam kilkanaście roczników Działkowca i Kwietnika… Tam są rośliny, które chciałabym hodować. Mam spory zbiór porcelany, kiedyś jedno spojrzenie i potrafiłam ocenić, jaka to wytwórnia i jaki okres…
Kiedyś byłam na bieżąco z repertuarem opery… Kiedyś, kiedyś to ja zwolniłam mojego pracodawcę dyscyplinarnie, i już na następny dzień byłam w innej firmie… Kiedyś za moimi kwalifikacjami uganiały się międzynarodowe koncerny…
Kiedyś byłam młoda, wesoła…
Potem przeżyłam koszmar walki z nowotworem… Wysłali mnie na rentę! Kazali żyć oszczędnie, w dobrych warunkach, nie pozwolili pracować, unikać wysiłku fizycznego…
Ponieważ nie mogłam pracować, namówiłam męża na własną działalność. Zaczęliśmy! Od tej pory mam inną pracę. Daje (no może dawała!) mi ona sporo satysfakcji, ale tu nic się nie dzieje… Tylko papiery… Nie mogę już patrzyć na moje biurko! Same papiery… Chłopaków kręci to co robią, ale ja mój dyplom i rozpoczęty doktorat musiałam schować w szufladzie! Po co komu kwalifikacje, skoro robi się tylko papiery i nie można pracować w zawodzie???
Potem pojawiła się Madzia! Świat znowu zawirował! Nie wiem jak to się stało, że tak wspaniałe dziecko do nas trafiło??? To było tak, jak trafia się ślepej kurze ziarno! Inne pary w naszej grupie pytały – czym wy sobie zasłużyliście na taką dziewczynkę??
Potem była praca na dwa etaty – Madzia i moja firma… Trzy kawy dziennie i dwa etaty opędzone. Madzia wyprowadzona z wszystkiego! Firma przetrwała kryzys…
A teraz…
Teraz jestem wypalona, zużyta… Siadam ze znudzeniem obok moich chłopaków i zamiast myśleć o firmie, myślę, co dalej???
OA po odmowie przyjęcia do adopcji Julci nie ma dla nas propozycji dziewczynki noworodka! Nagle takie dzieci się skończyły??? W ogóle w „dziewczynkach” jest posucha! A my przecież już jedno takie dziecko dostaliśmy! I to, jakie! Takie, które w OA trafia się jedno na tysiąc! Drugi raz taka opcja się nie powtórzy! Owszem, możemy dostać nieco starsze dziecko, nie ma problemu…
Po utracie ostatnich dwóch dzidziolków nie mam odwagi podejść do kolejnego IVF! Jeżeli będzie znowu klapa??? Jak piszą inne dziewczyny – to ile można???
A może…
A może rzeczywiście warto teraz pomyśleć o SOBIE! Przecież ja nigdy nie byłam w SPA! Co ja mam w dowodzie „koń” napisane i mam całe życie HAROWAĆ???? Może rzeczywiście warto porzucić to wszystko, Tygrys jest odchowany, coraz więcej rozumie, zrobił się do mnie podobny, tak podobny, że nawet posiada plamkę na udzie, taką, jaką ja mam!
Może warto zrealizować swoje marzenia??? Świat stoi otworem! Może warto przestać myśleć o dzieciach i pomyśleć o SOBIE!!! W końcu muszę przygotować się do kolejnej walki z nowotworem! Zagrzebałam go, udaję, że go nie ma, ale ten siedzi i czyha by zaatakować. Na szczęście w ciągu ostatniego roku nie urósł, ale i nie zniknął i powoli nadchodzi czas, aby się nim zająć…
Ale marzenie, marzenie, żeby znowu tulić Dzidziolka, chłonąć zapach mleka, oliwki, szukać ząbków w buzi, patrzyć jak się rozwija, jak stawia pierwsze kroki… Tak, to marzenie wciąż we mnie siedzi! Choć patrząc dziś na Tygrysa, wydaje mi się, że teraz jest lepiej! Mam, z kim pogadać, możemy razem coś zrobić, iść na zakupy…
Nie wiem, naprawdę nie wiem, co zrobić????? Budzę się w nocy i myślę… Wymyślam scenariusze, ale życie i tak je wszystkie przerośnie! Ono pisze zawsze nieprzewidywalne scenariusze!
Czuję się jak OSIOŁ! Osioł stoi, głową kręci i to pachnie i to nęci!
Tak, teraz jestem OSIOŁ!