Jutro czyli w piatek, trzeci Lutego mam trzecie USG. Bardzo chce juz miec je za soba. Nawet nie wiem co mnie tam czeka. Albo zobacze mego skarba i jego bijace serduszko, albo pusty pecherzyk.
Powiem szczerze ze okropny to bol jak dokladnie sie nie wie czy wszystko z ciaza i dzieciatkiem jest ok. Na ostatnim badaniu tydzien temu czyli w moim 6 tyg i 2 dniu ciazy, gin widzial pecherzyk, cialko zolte ale fasolki nie mogl wypatrzec. Wsumie powiedzial ze wszystko jest ok, a za tydzien zobaczymy serdzuko. Wiec ten tydzien byl miom koszmarem. Caluski tydzien w oczekiwaniu na cos tak waznego. Cos zaczym sie tak bardzo modlilam jak nigdy dotad. Za czyms bardzo upragnionym i wytesknionym i wyczekanym. Tak sie martwie o moja kruszynke, ze i dzisiaj albo pujde na msze albo zmowie rozaniec za jutrzejsza wizyte.