Zaczynamy, tzn zaczniemy jutro rano. Czekałam i się doczekałam, wyruszam w swoją najważniejszą podróż dziś w nocy. Na rano będę w klinice.
Taką mam sobie tylko nadzieję,że wszystko dobrze się poukłada i jutro wracać będę do domu już z lekami i nadzieją(bez czarnowidztwa) na powodzenie całej akcji.
Mój mąż,żeby nie myśleć przekłada tablice na ścianach z miejsca na miejsce i chociaż udaje,że wszystko gra to ja wiem,że cały w środku się trzęsie.
Marzec to fajny miesiąc- to urodziny mojej mamy, nasza rocznica(kolejna) ślubu i kochane tulipany-może będzie jeszcze jeden powód by kochać marzec...
Miałam się nie nakręcać ale jakoś nie umiem się powstrzymać. Tyle czekania i zaczynamy. Pierwszy krok w wyprawie po najważniejsze, w wyprawie do nieba. Oczywiście biorę pod uwagę przeszkody i deszcze i wiatr ale...
Pozytywnie, trzeba się nastawić pozytywnie.