Autor:

martencja

Data publikacji:

23.04.2009

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

co kryje prawda?

Dziś odebrałam swój wynik histopatologiczny.Rozpoznanie: Decidua et villi placentares in st. inflammationis et necroticans.Przy pomocy netu odczytała: Doczesna i kosmyki łożyska w stanie zapalenia i martwicze Crying or Very sad
Lekarz powiedział,że to nic złego,ale widziałam się z nim przelotnie.Podczas ciąży była infekcja,czy to ona jest przyczyną?W pierwszej ciąży miałam podobny wynik,początek ciąży z Karolinką też był z infekcją Sad Czy to może być jakaś przyczyna?
Nie mam pojęcia.Na kolejnej wizycie spytam.Mam trochę ochotę przejechać się jeszcze do jakiegoś specjalisty w dużym mieście,tylko czy to na pewno coś da?
Dziś minęły 2 tygodnie.Kończył by się I trymestr Sad Tęsknię,ale czuję,że nasz Aniołek jest bezpieczny,a Karolka jest moim lekiem na całe zło.

Komentarze

  • avatar
    Allunia

    23/04/2009 - 19:04

    wynik mojego badania histopatologicznego był taki sam. Też usłyszałam że to \"nic wielkiego\". Infekcja niekoniecznie zaszkodziła, w ciążach z Gabi i Arturkiem miałam często różne infekcje, również na samym począteczku ciąż, brałam antybiotyki. W pierwszej ciąży byłam zdrowa jak ryba. Lekarz mi wyjaśnił że to bardziej błąd genetyczny był i natura sama pozbyła się uszkodzonego zarodka. A jak zarodek obumiera to robi się stan zapalny doczesnej i obumiera łożysko... dlatego ten wynik niewiele mówi o powodzie poronienia, raczej o tym co zaczęło się dziać gdy ciąża obumarła... tak mi lekarz to wyjaśnił. Może Tobie powie coś więcej... ale to rzeczywiście nic złego Martencjo! Pisałaś komentarz Sinej że szybko po stracie staraliście się o Karolinkę i udało się moze te pierwsze cykle po poronieniu naprawdę są szczęśliwe? słuchaj serca! trzymaj się, myślę o Was.
    Okruszek - VII.04
    Gabrielka - X.05
    Arturek - IX.07
    Basia - III.14
  • avatar
    martencja

    23/04/2009 - 22:04

    Alluniu dziękuję za Twój komentarz.Wiesz ja przechodzę chyba przechodzę teraz taki moment buntu,że chcę znaleźć koniecznie przyczynę Szukam winy w sobie,myślę czy na pewno zrobiłam wszystko by bylo dobrze,szukam winy w lekarzu,czy na pewno zastosował wszystko co było możliwe żeby ratować moje dziecko... a lekarz na ostatnim USG powiedział mi to co mi Ty teraz napisałaś,że to najprawdopodobniej sprawa genów,że gdzieś wystąpił błąd i natura sama pozbyć się chciała uszkodzonego zarodka tyle,że przyjmowałam leki i tak długo się to utrzymało.Z jednej strony tak bardzo mnie to boli, z drugiej strony... gdyby to dziecko miało urodzić się chore i cierpieć to wiem,że byłabym największą egoistką na świecie by myśleć tylko o tym by mieć dziecko... Dziękuję Ci za wyjaśnienie,że to nie infekcja byla przyczyną tym,że w wyniku wyszło poronienie,łatwiej mi teraz.
    A z tymi szczęśliwymi cyklami po poronieniu?Ja myślę,że tak jest i nawet nie wiesz jak bardzo serce się wyrywa do tego żeby szybko spróbować znów,tyle,że Sina może poświecić się całkowicie swojej ciąży,a ja mam już Karolinkę i muszę myśleć tez o niej.Stres,leżenie,szpital... ona jest jeszcze zbyt Malutka by to zrozumieć.Mam jednak wciąż tą nadzieję,maleńkie światełko,że może kiedyś jeszcze...
    Serduszko-13.06.05r 7/8t Kruszynka- 07.04.06r 7/8t Słoneczko-09.04.099/10t
    moją drogę oświetlają 3 gwiazdy
    Karolinka ur. 22.12.2006 27tc,
    Agatka ur.11.04.2011 39tc
    jak dobrze,że są...moje dwa serduszka
  • avatar
    sina

    24/04/2009 - 07:04

    Szukanie przyczyny to chyba naturalny odruch każdej z nas. Ja za każdym razem próbowałam. Nowe badania, nowe poszukiwania. Wynik: segregator badań (jakieś 15 cm grubości) z których nic nie wynika. Lekarze rozkładają ręce i za każdym razem słyszałam, że natura sama eliminuje złe zarodki. To za mało dla mnie. Za mało dla Ciebie. Tylko może w istocie tak jest? To nie pomaga ale tak jak mówisz myśl o tym, że dziecko mogłoby urodzić się chore trochę uspokaja. Bardzo małe trochę....
    Co do nadziei - nie można jej tracić i wiem, że światełko w tunelu widzisz. Każda z nas bez względu na to co przeszła widzi to światło. Chyba tak jesteśmy skonstruowane. Kwestia tylko czasu i Twojej gotowości.
    Ja trzymam kciuki za Ciebie, Twoje samopoczucie i Twoje światełko w tunelu. Dasz radę! Mocno pozdrawiam i tulę!

    Mama 5 Aniołków
    Mama Dziedzica urodzonego 19 stycznia 2010 ;)
    Mama Spadkobierczyni urodzonej 7 stycznia 2015 ;)
    https://dziedzicispolka.wordpress.com/