Autor:

Tykrokylek

Data publikacji:

01.06.2009

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

29 maj 2009


29 maj…
Chcieliśmy, aby ten dzień był dla Madzi wyjątkowy, chcieliśmy, aby poczuła się szczególnie ważna! Chcieliśmy jej dać wyjątkowy prezent, chcieliśmy, aby ten dzień zapamiętała… Ale zapamiętamy go my.
Rano, gdy ubierałam Tygryska po wygonieniu robaczków z ząbków (umyciu), Tygrysek zagadnął:
- Mamo, a Mateusz myje zęby sam???
- Nie kochanie, mu myje mama lub tato.
- A Łukaszek?? Jemu też??
- Tak Kochanie, jemu też myje mama lub tata.
- A ja sama??
- Tak ty sama a potem mama lub tato poprawia.
- Ale Mateusz nie myje sam???
- Nie, bo widzisz, Mateusz i Łukaszek; oni się urodzili chorzy. Oni nigdy sami swoich ząbków nie będą myli. Tak już jest.
Tygrysek po namyśle zaszczebiotał do mnie:
- A ja urodziłam się zdrowa?? Tak mamo???
- Tak! Ty kochanie urodziłaś się zdrowa…
Przytuliłam to moje Szczęście! Jak dobrze, że w ogóle się urodziłeś Tygrysku…
Potem mieliśmy załatwioną wizytę u dobrego lekarza ortopedy, sława profesorska!! Tygrysek jest trochę krzywy… Musimy Go z tego wyprowadzić.
Na początku naszej wizyty, nasze „adoptowane dziecko” zostało zbadane pod względem rozwoju umysłowego… Było mi szalenie przykro. Co to ma za znaczenie???
- A wiesz, co to jest???
- Sowa! (Odpowiada Tygrysek.)
- A widziałaś sowę?
- Tak widziałam! (Tygrysek widział w ZOO sowy!)
- Tylko w książce na obrazku??? Tak?? A wiesz jak robi sowa???
- Uchu, Uchu… (Nieśmiało odpowiedział Tygrysek mocno się przytulając do taty…) Ja słuchałam sowę!
- Słyszałaś sowę??? (Z niedowierzaniem zapytał lekarz.)
- Tak! (Już cichutko odpowiedział smutny Tygrysek…)
Zrobiło mi się żal dziecka! Przecież mogło widzieć i słyszeć sowę! Choć to słuchanie, to było słuchanie gruchania dzikich gołębi, ale jak wytłumaczyć, że to akurat nie sowa, tylko tak podobnie brzmi???
Aby zakończyć sondowanie Tygryska, wypaliłam!
- Madziu! Powiedz panu, co pije krowa??
- Mleczko! (Powiedział radośnie Tygrysek.)
- Nie mleko! Wodę pije! (Poprawił lekarz.) Kotek pije mleczko!
- Panie doktorze i kotek i krowa pije mleczko! (Broniłam Tygryska, bo lubię tą odpowiedź!)
- No dobrze! Ja tutaj żadnych opóźnień w rozwoju nie widzę! Ładna dziewczynka, piękne ma oczy i włosy. Proszę ją rozbierać!
I tu zaczęła się jazda. Tygrysek nie pozwolił się w żaden sposób zbadać. Udało się tylko lekarzowi nóżki ocenić. Ma koślawe, ale obie są równe. Bioderka są w porządku, a kręgosłup… Tego nie udało się zobaczyć, bo Tygrysek nie stanął nawet na moment spokojnie. Po ubraniu rzeczywiście często stawał przechylony na jedną stronę. Rzeczywiście jest krzywy, ale jak mocno, to trudno ocenić przy tak wierzgającym dziecku. Po godzinie tortur, zawieźliśmy smutnego Tygryska do przedszkola. Muszę zapisać Go na rehabilitację. Te wady są do wyprowadzenia.
Po przedszkolu planowaliśmy zakup „SUPER” zabawki! Tygrysek miał sobie ją sam wybrać. Wcześniej tato spenetrował sklepy w galerii i postawił na taką dużą wspaniałą tablicę do malowania a potem to wszystko się zamazuje, tablica była wyposażona w stempelki i kupę innych akcesoriów. Ja stawiałam na matę do tańczenia…
W pierwszym sklepie przy drzwiach stała różowa hulajnoga. Tygrys do niej się przykleił.
- To! To chcę!
(Hulajnoga??? Pomyślałam??? Nie! Miała być mata lub tablica!)
- Magdusiu, chodź do innych sklepów. Najpierw popatrz na zabawki, potem sobie jedną wybierzesz. Dobrze??
- Dobra, ale ta hulajnoga może być!
- OK.! Zobaczysz inne i potem tu wrócimy. Nie ma sprawy.
Obok był, kolejny sklep. Tam były te wypasione tablice. Ale wśród zabawek, mnóstwa zabawek, Tygrysek nawet nie chciał spojrzeć na nasze pudła! Wybrał sobie wózek spacerowy! Nawet bez lalki. Sam wózek, taki tani!
- To, to mamo! Ten wózek chcę mieć!
- Na pewno?? Madziu dziś Ci kupimy każdą zabawkę! Możesz wybierać…
- Ale ja chcę ten wózek!
- Ok.! (Powiedziałam zrezygnowana.) Tylko wybierzemy inny ten jest zwichrowany!
- On jest taki „KRZYWY” jak ja?? Tak mamo??
- Uuuuu… (Madziuniu, jakie smutne skojarzenie!)
- Może jeszcze ci lalę kupimy do tego wózeczka?? (Wciskał kolejną zabawkę tato!)
- Nie, chce tylko ten wózeczek!
I tak nasze marzenie by dziś obdarować Tygryska super zabawką spełzły na niczym, choć Tygrysek dostał super zabawkę. Wyszedł z nią ze sklepu, poszedł z nami na naleśniki, cały czas był dumny, że ma taki wspaniały wózeczek. W domu od razu włożył do nowego wózeczka swojego ulubionego łosia i pieska, drugi wózeczek teraz jest pusty. Od tej pory tarabani się po domu z dwoma wózkami, z tym, że łoś i piesek jeżdżą w spacerówce, a głęboki wózeczek z wikliny jeździ obok pusty.
Wieczorem przyszła babcia z dziadkiem. Była uczta czekoladowa. Tygrysek miał prawo zjeść tyle, aż go zemdli. Na początku ostro ruszył do zawodów, ale potem spasował… A pod koniec, brał do buzi i wypluwał czekoladki. Miał dosyć!
Wieczorem zadzwonił chrzestny Madzi. Rozbawiony Tygrys przekomarzał się z wujkiem:
- Witaj Madziu! Chciałbym Ci złożyć życzenia!
- Ale. Ale. Ale. Mnie boli ucho!
- Ucho cię boli??
- Tak! Bo zbiłam szklaneczkę i uderzyłam się i teraz mnie boli tutaj! (Tygrys pokazał na ucho!)
- Madziu! Nie wymyślaj! Nic takiego nie było! (Upomniałam córkę.)

- Podziękuj wujowi za pamięć! (Podpowiadam Tygryskowi.)
- Potem!
- To powiedz mu, że go kochasz!
- Ale ja go nie kocham!
- A kogo kochasz?? (Pyta wujek.)
- Mamę! (Krzyczy do telefonu Tygrys.)
- A tatę???
- TAK! Mocno!

I tak oto wieczorem posumowaliśmy dzisiejszy dzień.
Chcieliśmy, aby Tygrys poczuł się szczególnie ważny, a tu zafundowaliśmy mu dotarcie do jego świadomości, że jest „krzywy”. Chcieliśmy obdarować Go super zabawką, a On wybrał sobie taniutki wózeczek. Chcieliśmy, aby najadł się czekoladek do woli… A on po trzeciej miał dosyć.
Chcieliśmy, aby to był dzień wyjątkowy dla naszej rodziny, ale my czuliśmy się przegrani. Żadna z planowanych przez nas atrakcji nie wypaliła!!
Niemniej, wydaje mi się, że Tygrysek i tak był przeszczęśliwy. Radośnie szczebiotał ze mną w łóżku, usnął przytulony do mnie. Po co mu super zabawki?? Ma nas i ma gdzie rano robić desant. To chyba dla nas i dla Tygrysa najważniejsze!
W sobotę wypoczywaliśmy u naszego przyjaciela pod Ślężą. Fajnie posumował jąknie Tygryska:
- Ciotka! Nie martw się! Dziewczyna jest 20 kombinacji do przodu a tu jeszcze musi ci coś powiedzieć. Świetnie mówi! Nie martw się. To dodaje jej nawet uroku!
I jakoś mi się lżej na duszy zrobiło… Po wczorajszych niepowodzeniach, dzień spędzony u przyjaciela szybko postawił mnie na nogi.

Komentarze

  • avatar
    Agatka

    01/06/2009 - 15:06

    Dzieci są bardzo \"proste\", to my rodzice często \"przekombinujemy\" Zabraliśmy dzieciaki na luksusowe wakacje nad morzem, wszystko było super - szczęśliwe!!
    Po powrocie Karol pojechał do babci (mojej mamy) na kilka dni i wszystkim naokoło powtarzał, że to są najpiękniejsze wakacje jego życia... Ręce nam opadły
    Wszystkiego dobrego Tygrysku! A tablicę polecam dla uniknięcia rysowania ścian

    http://www.suwaczki.com/tickers/zpdoxqpk5iifc0l8.png
    http://agatkaboj.blogspot.com/