I tak mija kolejny rok...

Pamiętaj że nie jesteś sam w walce z niepłodnoscią! Na tym podforum piszemy o targajacych nami uczuciach. O naszych największych radościach i ogromnych smutkach. Staramy się sobie wzajemnie pomóc, a przez to pomagamy także samemu sobie.

Moderator: Moderatorzy Muszę o tym porozmawić

j_uliaaa
Posty: 1
Rejestracja: 25 sie 2010 10:27

I tak mija kolejny rok...

Post autor: j_uliaaa »

Witam,

Całkiem niedawno odkryłam to forum i dzięki Wam w trudnych momentach jest trochę lepiej. :-)
Staramy się z mężem o dziecko od 3 lat. Rok temu udało się. Niestety nie na długo. W 8 tygodniu poronienie. Mija kolejny rok i niestety coraz mniejsza nadzieja. Z drugiej strony ogromna obawa, że jak się uda to znowu coś pójdzie nie tak.
Kolejne wizyty, badania, leki. Niby lekarze nie mówią, że nie możemy mieć dzieci, ale wyniki też nie są dobre.
Czasami zastanawiam się czy już nie odpuścić i darować sobie kolejne wizyty, kolejnych lekarzy, badania i czekać co da los.
Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie do grona forumowiczów :-). Pozdrawiam Was wszystkich.
j_uliaaa
chulada
Posty: 5672
Rejestracja: 05 cze 2008 00:00

Re: I tak mija kolejny rok...

Post autor: chulada »

j_uliaaa my staramy się 3,5 roku, nigdy nie byłam w ciąży. Ja zdecydowałam się działać. Jednak jeśli nie powiedzie się w tym cyklu, nie wiem co będzie dalej.
Już byłaś w ciąży. Jestem pewna, że uda Ci się kolejny raz i tym razem wszystko przebiegnie jak należy. Tego Ci życzę :D.
Nasza królewno rośnij zdrowo!

I Ty, synku, rośnij zdrowo.
bawareczka
Posty: 15997
Rejestracja: 28 sie 2009 00:00

Re: I tak mija kolejny rok...

Post autor: bawareczka »

Julia witam na forum, wprawdzie z opoznieniem ale mam nadzieje, ze jeszcze sie tu pojawisz by przeczytac moje powitanie. Czy warto sie leczyc hmm... zobacz ile tu ciezarowek, ktore po dluzszym lub krotszym leczeniu ciesza sie spelnieniem swojego marzenia. Mi sie jeszcze nie udalo ale wiem, ze warto chocby dlatego ze kiedys nie bede miala do siebie zalu, ze nie probowalam.
natam83
Posty: 3
Rejestracja: 05 wrz 2010 10:57

Re: I tak mija kolejny rok...

Post autor: natam83 »

My staramy się ok. 3,5 roku... Uważam, że jeżeli jest chociaż cień nadziei, że lekarze dają wiarę w posiadanie przez Was potomstwa, nie można odpuszczać!!! trzeba walczyć do końca!!! nie poddawać się!!! ja też mam chwile zwątpienia, ale dopóki starczy nam sił, pieniędzy i w ogóle starczy nam wiary to będziemy walczyć!

Awatar użytkownika
kadellka
Posty: 342
Rejestracja: 08 lis 2009 01:00

Re: I tak mija kolejny rok...

Post autor: kadellka »

Witam,
Dokladnie - nie mozna sie poddawac... malenstwo w koncu przyjdzie - kiedy samo bedzie chcialo...
pozdr!
HSG - Salve ok :)
laparoskopia - CZMP ok :)
4x IUI - Gameta :( wrogi sluz :(

4 lata staran.... i zdarzyl sie naturalny cud....

nasz synek Adas urodzil sie 16 lipca 2010 :)

drugie malenstwo w drodze... http://dziecko.haczewski.pl/suwaczek/2011/11/1/28.png
Awatar użytkownika
Ewa 3
Posty: 20
Rejestracja: 04 cze 2011 11:19

Re: I tak mija kolejny rok...

Post autor: Ewa 3 »

:? nam mija 20 rok i nic , ciężko zaciągnąć męża do lekarza ...
axsinia
Posty: 16
Rejestracja: 24 maja 2011 17:18

Re: I tak mija kolejny rok...

Post autor: axsinia »

ewa współczuję, jakie zabiegi za tobą? ile prób?
ja: 2.2009- ciąża pozamaciczna, utrata jajowodu,

Mam za soba kilka miesięcy leczenia samymi lekami, 3 inseminacje - oczywiście nie udane, stymulacje zastrzykami– mimo iż normalnie jestem zdrowa jak koń, mam bardzo dobre wszystkie wyniki, mąż ma rewelacyjne wyniki – a ciązy nie ma….
Diagnoza: Niepłodność niewyjaśnionego pochodzenia.
Awatar użytkownika
Ingalill
Posty: 15
Rejestracja: 26 sty 2012 20:26

Re: I tak mija kolejny rok...

Post autor: Ingalill »

U mnie już minął rok od rozpoczęcią starań. Jestem co prawda na początku drogi jeśli chdzi o leczenie. Chciałam wcześniej, to mąż nie był chyba gotowy do roli ojca, bo nie chciał się starać, mówił, że mamy czas itd.
Ja w tym roku bede miec 30 lat, maz niedawno skonczyl 32.. wg mnie jest coraz mniej czasu, on uwaza ze mamy czas i kiedys to dziecko bedziemy mieli.
Rowniez jego ciezko jest zaciagnac do lekarza, idzie jakby z musu, przewraca oczami jak mam miec kolejne badania. Leczymy sie z prywatnym szpitalu, bo panstwowy jest tak fatalny (brudny, stary, brak sprzetu itd), ze strach sie tam leczyc. Niestety tylko maz pracuje, wiec kazdy grosz Nam sie przydaje, wiec rozumiem jego rozgoryczenie jesli za kazde badanie trzeba wylozyc kase, bo niestety to jest prywatny szpital. Innych opcji nie mamy w sumie, bo panstwowych spiztali jest raptem 2 i w kazdym stadart jak sprzed II wojny swiatowej - kraj 3ego swiata doslownie...Zostaja zatem prywatne szpitale.

CZasem mysle ze gdybysmy wczesniej zaczeli sie starac to bym juz moze byla w ciazy, a tak to teraz trzeba od zera zaczynac :/ a ja czuje ze ja czasu duzo nie mam, nie wiem dlaczego, ale takie mam wrazenie, ze jak w tym roku nie zajde w ciaze to juz potem sie nie uda...
Starania naturalnie od 02.2011 do 10.2011

diagnoza : brak całkowity owulacji -> niepłodność
PCO: nie stwierdzono
endometrioza: ---------
badanie drożności: --------
tyłozgięcie: nie stwierdzono

od 11.2011 stymulacja:
I: CLO + Ovitrelle :/
II: CLO + Pregnyl :/
III: CLO + Pregnyl :/
IV: CLO + Pregnyl + Progesteron :/
Marchelka
Posty: 16
Rejestracja: 04 lut 2011 12:37

Re: I tak mija kolejny rok...

Post autor: Marchelka »

Ingalill pisze: CZasem mysle ze gdybysmy wczesniej zaczeli sie starac to bym juz moze byla w ciazy, a tak to teraz trzeba od zera zaczynac :/


Nie mów tak Ingalill, że zaczynacie od zera. Nie bądź dla siebie tak surowa i niesprawiedliwa. Bo wy już jesteście rodziną, macie siebie i razem podejmujecie decyzję i działania względem powiększenia waszej rodziny. A Wasze chęci i pragnienia to nie jest zero. Ja też miałam do siebie dużo żalu i pretensji o to, że powinnam zaczynać wcześniej. Ale nie cofnę czasu i nie mogę wiedzieć co by było gdyby. Ja mam 32 lata i 7 lat starań za sobą. Obwinianie siebie i pogłębianie się w poczuciu winy nic dobrego nie przyniesie. A Wam potrzeba teraz dużo siły i wiary w to co ma się stać. Musicie być dla siebie dużym wsparciem i wzajemnie się podtrzymywać w dążeniu do rodzicielstwa. I pewnie czeka Cię wiele trudnych chwil, nie myśl o tym co było, nie trać energii na gdybania tylko zaopiekuj się sobą. Bo to ważne, żebyś dbała o siebie i o męża na sam początek Waszej drogi do bycia mamą i tatą. Czego Ci z całego serca życzę i trzymam kciuki!
nikawl
Posty: 1
Rejestracja: 13 lip 2011 11:05

Re: I tak mija kolejny rok...

Post autor: nikawl »

Cześć dziewczyny,
odzywam się poraz pierwszy, postanowiłam znaleźć trochę wsparcia, bo jest ciężko, właśnie przeszłam kolejne nieudane invitro. Wszyscy znajomi oczywiście mają dzieci, w moim otoczeniu nie mam takich problemów, a dlaczego mnie to dotknęło? Mam 30 lat, jestem po 3 inseminacjach, laparoskopii jajnika - torbiel endometrialna i 3 marnych invitro!! Wygląda na to, że mam słabą jakość komórek jajowych, a mój mąż słabą jakość plemników, bardzo mały odsetek prawidłowych!
Jak sobie z tym radzić? Macie pomysły? Znacie lekarza cudotwórcę, speca od invitro, cudowną klinikę? Ile zabiegów macie już za sobą? Mnie czeka 4 po przerwie, czy komuś się udało po tylu, czy ktoś ma podobną historię?
2010 - 2 razy IUI na cyklu naturalnym, laparoskopia na jajniku - torbiel endometrialna
2011 - 1 IUI, I INV/IMSI - pobrano 12 kumulusów,1 zarodek, 0 mrozaczków,
II INV/IMSI - pobrano 13 kumulusów, 1 zarodek, 0 mrozaczków
2012 - III INV/ICSI, FAMSI - pobrano 7 kumulusów, 0 zarodków
Marchelka
Posty: 16
Rejestracja: 04 lut 2011 12:37

Re: I tak mija kolejny rok...

Post autor: Marchelka »

Witaj nikawl, fajnie, że tu trafiłaś. To dobre miejsce, żeby się wypisać bo tak jak napisałaś często ciężko jest rozmawiać o problemach z kimś kto nie zaznał tego i nie wie jak to jest cierpieć z powodu braku maleństwa. Ja mam za sobą 7 lat starań o cud i podobny czas zadawania pytań dlaczego właśnie ja. Moja historia różni się od Twojej dlatego, że ja ani razu nie podchodziłam do in vitro. A to z tej prozaicznej przyczyny, że nas na to nie stać. Oboje z mężem pracujemy za najniższe krajowe, mamy kredyt hipoteczny i taka kasa potrzebna na in vitro jest poza naszym zasięgiem:( Może pokażę Ci to z innej perspektywy, nie wiem czy pocieszy Cię fakt że inni mają gorzej. Masz wielkie szczęście próbując po raz kolejny i wiesz, że możesz to zrobić. Nie poddawaj się pomimo wielu niepowodzeń, bo niestety nasza droga tak się toczy, są nadzieje i rozczarowania. Ja niestety nie będę mogła przyznać się przed sobą, że zrobiłam wszystko, żeby zostać mamą.Niestety, bywa i tak.Moje państwo nie uznaje niepłodności jako choroby i nie dba o swojego obywatela. Też czuję się osamotniona i rozżalona faktem, że dookoła znajomi mają swoje pociechy, dowiaduję się o kolejnych brzuszkach. A jak przebywam na zwolnieniu po kolejnym zabiegu ginekologicznym, do mnie nikt nie zadzwoni i nie zapyta jak się z tym wszystkim czuję. Moja sytuacja jest o tyle utrudniona, że mam całkowity brak owulacji i niedrożne oba jajowody czyli jajeczka brak. I wiesz co, jakiś czas temu przestałam pytać "dlaczego ja?". Pytam teraz "co dalej?". Czyli stawiam sobie jakieś cele, może niewielkie, ale zawsze mam jakieś wyzwanie. To bardziej konstruktywne pytanie i pomimo niechęci i smutku wymaga ode mnie działania. I najważniejsze robić krok do przodu. Głowa do góry nikawl, bądź dzielna i słuchaj swojego serca na tej drodze pod wiatr...
Awatar użytkownika
salinos
Posty: 76
Rejestracja: 18 gru 2009 01:00

Re: I tak mija kolejny rok...

Post autor: salinos »

za mną 3 lata starań, melduję się tutaj:) w odpowiednim temacie:) mija kolejny rok... no nic, działamy i czekamy dalej..może mamy już z górki? :love: któż to wie?
Awatar użytkownika
aoteanoa
Posty: 5
Rejestracja: 13 lis 2012 12:29

Re: I tak mija kolejny rok...

Post autor: aoteanoa »

Witam

Jestem nowa na tym forum , dowiedziałam się zupełnie przypadkiem z gazety . My staramy się od 2 lat , zaraz po ślubie okazało się że choruje na endometriozę.
I wtedy się zaczęło chodzenie od lekarza do lekarza , niedawno okazało sie ze mam tylko jeden jajowód czynny , miała byc inseminacja , jednak z planów nic nie wyjdzie bo czeka mnie laparoskopia i znowu tez czas się oddala .....
Awatar użytkownika
aoteanoa
Posty: 5
Rejestracja: 13 lis 2012 12:29

Re: I tak mija kolejny rok...

Post autor: aoteanoa »

Wiesz ja nie zrezygnuje i nie mam ochoty się poddać , bo to jest moje upragnione marzenie tylko czasami przychodzi taki czas ze nie wiem co robić . Najczęściej pojawia się to kiedy już mam nadzieje ze jestem blisko celu , już coś się zaczyna dziać , i wtedy dowiaduje się ze znowu jest coś nie tak . I tak jest zawsze :(
Awatar użytkownika
anka332
Posty: 980
Rejestracja: 14 wrz 2010 21:49

Re: I tak mija kolejny rok...

Post autor: anka332 »

mi minelo wlasnie 2 lata i 3 miesiace staran ale ja nie wytrzymalam odpuscilam i teraz jestem w ciazy adopcyjnej
Milość to cel mojego życia, mam nadzieje że niedlugo będe sie mogła nią podzielić.

3.11.2011 pierwsza wizyta w osrodku
20.09.2012 kwalifikacja i czekamy, czekamy
29.11.2013 roku o 14.22 zadzwonił TEN telefon
9.12.2013 synek jest już z nami
13.01.2016 pierwsza wizyta w poszukiwaniu drugiego szczescia
08.02.2017 zadzwonil TEN telefon
14.02.2017 poznalismy nasza walentynke
23.02.2017 synek jest juz z nami
ODPOWIEDZ

Wróć do „Muszę o tym porozmawiać”