Uff trochę byłem nieobecny, musiałem 'pogrzmieć" nieco o pięknie modlitwy psalmami. Przepraszam, że wpadnę nieco nieskładnie w tematy z kilku ostatnich wypowiedzi.
Najpierw czuły uśmiech dla liska11 teraz lepiej rozumiem dlaczego Mały Książe wybrał do oswajania właśnie to sympatyczne zwierzątko (chociaż chyba było odwrotnie)
Azika świata bez religii nie trzeba sobie wyobrażać nasi wschodni sąsiedzi już go konstruowali przez kilkadziesiąt dobrych lat i Francja też gilotynując rzeżby świętych i nie tylko rzeźby, wysadzając opactwo Cluny i wprowadzając wiele swiatlych zmian ale oczywiście rewolucje są cacy a Kościoł bee. W ogólnej kwestii tłumaczeń to się zgadzam. Sa rzeczy nieprzetłumaczalne i cięzko przekazac całe bogactwo znaczeń w tłumaczeniu. Znajoma nauczcielka miała kiedys tłumaczyć na żywo kazanie swego proboszcza dla zaprzyjaźnionej grupy francuzów, proboszcz zaczął: " bez serc bez ducha to szkieletów ludy...". Nie zgodzę sie jednak z tą opinia w odniesieniu do tekstu biblijnego. To z pewnością jeden z najgruntowniej przebadanych tekstów, przepisywany z pieczołowitościa nalezną tekstowi świętemu, zwoje Izajasza znalezione w Qumran sa niemal identyczne z tymi które dotarły do nas innymi drogami. Szacunek był taki, ze "strony" na których zrobiono błędy odkładano do specjanego pomieszczenia gdzie miały same sie rozpaść. Oczywiście w tłumaczeniach musiano dokonać wyboru, zazwyczaj jest to zaznaczone w przypisie lub mozna do tego dotrzec w opracowaniach krytycznych. Ja mam kilka egzemplarzy Biblii (trzy rózne tłumaczenia francuzkie, rosyjską, trzy polskie i wybrane księgi hebrajskie oraz interlinearne tłumaczenia hebrajsko, grecko, polskie) owszem różnia sie ale z pewnościa nie diametralnie i nie w stopniu zacierającym kompletnie sens wypowiedzi. Azika pokaz mi jakis tekst badany i studiowany poważniej niż bibliia. Wybacz lekka zgryźliwosc ale wole ufac jej niz Johnowi Lenonowi. Co do wojen religijnych to większosc z nich nie była religijna, grały role calkiem niepobożne interesy a z pewnościa nie wynikały one z głębokiego studium Ewangelii. Tak czy inaczej wojna trwa i Chrystus sam powiedział że przynosi miecz, do dzisiaj są zarzynani chrzescijanie ale tego nie wypada krytykować światłym europejczykom
, przeciez to wiocha przyznać sie do Chrystusa.
W kwestii przechodzenia na buddyzm to kiedyś odwiedziłem jedna moja wysoko wykształconą "parafiankę" w czas "kolędy", powiedziała mi ze teraz jest Ewangeliczką bo bardziej jej odpowiadaja ich poglady. W rzeczywistości to przejście znaczyło tylko tyle, ze jak wczesniej nie chodziła do Koscioła tak później nie chodziła do Zboru
.
Dodane po: 24 minutach:
Funda, to smutne ze ciągle trafiasz na grzmiących i wyklinających księży i życzę żebyś kiedyś spotkała takiego, który by Ci odpowiadał, choć nie wierzę, że to by coś zmieniło. Myśle, ze warto ustalić rozmiar tego nieszczęścia, napisz ile kazań w mijającym roku słyszałaś i ile z nich było takim grzmiącym wyklinaniem z pozycji siły? Mój tata z wszystkich rekolekcyjnych spowiedzi najlepiej wspomina wielkiego zakonnika, który po kazdym wymienionym przez Tatę grzechu mówił "dobrze synu"!
. Czy o to rzeczywiście chodzi? Pamiętam w czasie mojego pierwszego pobytu w Paryźu poszedłem do spowiedzi i kalecząc język wyznawałem grzechy a ten Francuz usilnie tłumaczył mi "zawodowcowi"
że to nie grzech i tamto nie grzech... miałem mieszane uczucia po tym rozgrzeszeniu... Jesli jak piszesz duchowni powinni wspierac i prowadzić to w termin "prowadzenie" w sposób konieczny wpisuje sie powiedzenie komuś "tam nie idź" tam nie mieszka życie.
Księza rzeczywiście maja sporo wad (biada spotkac mnie w realu
) ale listonosze tez maja wady i nauczyciele angielskiego i lekarze ale nikomu nie przychodi do glowy np. likwidacja poczty, oświaty, medycyny. Kiedyś spowiadała mi sie jedna pani i mówi, że jej tak cięzko być katoliczka, bo tamten proboszcz pije a ten ksiądz ma dziecko a trzeci jest idiotą i tłucze kasę... ja jej na to wie pani ja tak chciałbym być dobrym księdzem ale nie mogę, bo ci parafianie... jeden cudzołoży, inny kradnie, trzeci przeklina i pije...
Myślę, ze problem jest w tym, że w rzeczywistości nie ma z kim rozmawiac. Byłem w kilku programach telewizyjnych i radiowych, mało kogo obchodzi rzeczywiste nauczanie Kościoła, jest temat trzeba zrobić newsa, wybrac jakis kontrowersyjny kąsek... krytykujemy nauczanie Koscioła a najczęściej niewiele na ten temat czytaliśmy, nie zapytaliśmy po co ten biedny Papież tak sie upiera przy tym czy innym zdaniu zbierając cięgi od stad niedouczonych dziennikarzy. Może rzeczywiście czegos broni, czegoś czego my niedostrzegamy a co jest sprawą życia lub śmierci, przyszłości człowieka lub jej braku. A jeśli jest rzeczywiście niebo i piekło a jesli rzeczywiście grzech sprowadza śmierć.... Jeśli tak to miłych i przytakujących nam księzy trzeba unikac jak ognia a tych co mówią dobrze robisz kiedy robimy źle rozstrzeliwać na miejscu. Bizon
napiszę jeszcze o języku wypowiedzi niektórych hierarchów i o grzechu ale później bo umówiłem się na rozmowę z małżeństwem... w stanie rozpadu