Medycyna a wiara i kosciol

Archiwum forów "muszę o tym porozmawiać"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
azika
Posty: 1093
Rejestracja: 25 mar 2007 01:00

Post autor: azika »

Ja myśle, że nam wszystkim brakuje rozmowy - takiej od serca- z osobą duchowna ... może ktoś ma więcej szczęścia ode mnie i spotkała w "realnym" zyciu jakiegoś ksiedza, zakonnika czy zakonnicę, którzy umieli z nim porozmawiać i jakoś tam pomóc ... niestety większość z nas takiej osoby nigdy nie spotkała i miotamy sie sami z naszymi problemami ...

nawiązując do tematu tego wątku - co ma sprawić żebym z własnej i nieprzymuszonej woli podeszła do księdza, który rzuca na mnie gromy z ambony i przeklina na wieki - i z nim porozmawiała??? Sorry, ale nie ma takiej opcji ...

często czuje się krzywdzona przez księży słownie - dlatego , że postanowiłam (po wielu przemyśleniach i z sercem na ramieniu) skorzystać z obecnej medycyny i podejść do sztucznego zapłodnienia ...


medycyna i wiara nigdy nie będą razem - medycyna sie rozwija jakos tam ... raz jest lepiej raz gorzej ale wiele chorób już potrafi wyleczyc ... wiara stoi w miejscu ... a KK wybiera (tzn jego "głowy" ) , które zabiegi są dozwolone a które nie...

dlaczego niektóre zabiegi takie jak przeszczepy, przetaczanie krwi, sztuczne narządy jak nogi i ręce, bypasy , są "etyczne" a IVF nie jest etyczne ???

nie widzę tutaj zgodności ... coś nie tak ...
marzenia się nie spełniają
a nadzieja umiera
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

lisek11 pisze:Co do zgorzknienia i optymizmu ja dzieki adopcji (znowu ja i moje dobro) nie jestem już zgorzkniała, mam w sobie całe złoża optymizmu, chce mi sie żyć (wcześniej wszystko było absolutnie bez sensu), chce mi się wstać z łóżka, wreszcie potrafię oddychać pełną piersią (wcześniej czułam sie tak jakby ktoś siedział mi non stop na klatce piersiowej). Może uznasz że to głupie, naiwne czy niestosowne ale tak jest, tak się czuję i nikt mi tego nie odbierze.
Jakoś nie uważam Twojego samopoczucia za głupie, naiwne czy niestosowne i cieszę się, że czujesz w sobie chęć do życia. Ale sama piszesz, że jako osoba BEZDZIETNA czułaś się diametralnie inaczej.
Ja jestem i pozostanę osobą bezdzietną, choć jest to coś, na co nie mam w sobie wewnętrznej zgody, choć jest to przyczyna mojego cierpienia, mojej goryczy, braku wiary i chęci życia. I jakoś nie widzę w tym sensu.
Pozdrawiam.

Zuzola :wink: Dzięki za te słowa.
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Funda rzeczywiście Twój ból jest przeogromny i przepraszam za te słowa ale Twoja historia uświadomiła mi że wbrew temu co jeszcze do niedawna sądziłam wcale nie zostałam przez życie skopana. Nie wiem jakbym się czuła, co bym mówiła gdybym przeszła to co Ty. Nie śmiem Ci mówić jak masz się czuć. Mamy po prostu różne historie, moja jest ze szczęśliwym (nawet jeśli tylko subiektywnie) zakończeniem. Może to nie stosowne co napisałam, przepraszam jeśli w jakiś sposób sprawiłam Ci przykrość.
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Lisek11, nie sprawiłaś mi żadnej przykrości :) A że Twoja historia jest inna i inaczej się kończy to oczywiste i bardzo pozytywne. Na świecie MUSI być dobro i szczęście, MUSZĄ żyć uśmiechnięci ludzie, którym chce się wstawać rano.
Ja nie polemizuję z tym. Polemizuję jedynie z podciąganiem każdej historii pod jeden mianownik zatytułowany "cierpienie ma sens" lub "to, co się nam przydarza jest dla nas dobre, ponieważ prowadzi nas do happy endu". To są straszne bzdury po prostu. Jednym się udaje innym nie, wiara nie ma tu nic do rzeczy, Bóg nie ma tu nic do rzeczy.
To jest walka i jedni zwyciężają, inni przegrywają. A stawką jest życie.... nie tyle w formie biologicznej, ile życie jako radość, śmiech, uczucie lekkości w sercu, poczucie spełnienia. Bo bez tego życie to jedynie wegetacja.
Dyskusja jest na temat stosunku religii do wspomagania rozrodu.
Dla każdego happy end oznacza coś innego - dziecko biologiczne czy adoptowane.
Dla mnie nie ma sensu zastanawianie się co ktokolwiek myśli o sposobie, w jaki osiągniemy cel, jeśli ten sposób nie krzywdzi innych. A żadna z metod wspomagania rozrodu nie krzywdzi innych.
Dla mnie ma sens walka, która trwa dopóki jest w człowieku wewnętrzna zgoda na nią. A metody walki są sprawą indywidualną i nikt nie ma prawa ich negować, oceniać.
Według mnie instytucje zajmujące się DUCHOWOŚCIĄ (czyli wszelkie religie) są po to żeby wyciągać pomocną dłoń, wspierać, a nie rzucać kamieniami. Są po to, żeby ulżyć w bólu, a nie dodawać go.
Jaki jest sens w gnębieniu ludzi znajdujących się na skraju szaleństwa? Co dobrego można w ten sposób osiągnąć?
Ja codziennie ocieram się o szaleństwo z rozpaczy i bólu. Nie ma w tym nic dobrego, nic świętego, nic, co pokazywałoby, że jest w tym sens lub cel. To samo zło.
Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
azika
Posty: 1093
Rejestracja: 25 mar 2007 01:00

Post autor: azika »

Funda - Ty jak zwykle piszesz to co ja myślę =D> uwielbiam Cię za to :love:
marzenia się nie spełniają
a nadzieja umiera
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Tak, tylko że religia nie jest po to żeby głaskac wszystkich po głowach i przytakiwać wszelkim ludzkim działaniom. Krytyka pewnych zachowań czy działań nie jest rzucaniam kamieniami. Nauka Jezusa też nie była zbyt popularna wśród współczesnych Mu, wielu się do Niego nie przyłączyło, wielu odeszło a niektórzy Go nawet zabili. Jezus powiedział wyraźnie: bądźcie zimni albo gorący, albo jestescie ze mną albo nie. Każdy ma prawo wyboru czy jest z Nim czy przeciw Niemu, ale nie my mamy zmieniać religię. Jeśli zasady danej religii mi nie odpowiadają to po prostu nie przyłączam się do niej a nie próbuję ją zmienić i dopasować do siebie. To tylko moje skromne zdanie. Wy macie inne- wasze prawo wyboru, wasza wolna wola. Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

lisek11, ja się generalnie zgadzam z tym, że jeśli ktoś OKREŚLA SIĘ jako wyznawcę pewnej religii, powinien przestrzegac WSZYSTKICH jej zasad, a nie tylko ty ch, które są wygodne i cytat o zimnie i "gorącości" bardzo do mnie przemawia, sama go zresztą wiele razy cuytowałam :wink:
Z tym, że jest przeogromna różnica pomiędzy krytyką, a tym, co robią niektórzy hierarchowie KK w kwestii wspomaganego rozrodu! Bo oni są od PROWADZENIA, a nie potępiania. Tę samą myśl można wyrazic na wiele sposobów. Jeden będzie taki, że słuchający zastanowi się, przemyśli, poczuje wsparcie oraz impuls do zmiany, a inny taki, że słuchający poczuje się zwyczajnie zeszmacony, zmieszany z błotem i stwierdzi, że ma wszystko serdecznie w odwłoku, razem z wiarą, niesteyt :(
Awatar użytkownika
azika
Posty: 1093
Rejestracja: 25 mar 2007 01:00

Post autor: azika »

a tak szczerze powiedziawszy to "dzięki" religii, granicom i nacjonalistom mamy to co mamy czyli świat pełen przemocy i chęci zdobycia przewagi nad innymi ... :(

uwielbiam piosenkę J.lennona:

"Imagine"

tekst cudowny, w pelni odddaje jak wiele prostsze było by nasze życie gdyby nie te wszystkie podziały i wymysły ...

Bóg to Bóg - niech sobie go każdy nazywa jak chce, ziemia to ziemia - po co ją dzielic i tworzyc armie do "strzeżenia" granic - a po co komu te granice???

Chyba już najbliższy pokojowi na ziemi jest buddyzm ... musze o nim poczytac .. podobają mi sie tamci wyznawcy ... jeszcze mało o nich wiem ale się dowiem :)

Ja zostałam ochrzczona w religii KK jako nemowle i tak zostałam wychowana, teraz nie widzę w tej religii swojej przyszłości ale jednak lata wychowania zrobiły swoje i jest mi bardzo ciężko - odejść, nie odejść??? co zrobić??? po co wogóle są te wszystkie religie i podziały - chyba po to żebyśmy całkiem się zagubili :(
marzenia się nie spełniają
a nadzieja umiera
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

azika na pewno decyzje dotyczące zmiany wiary są bardzo trudne, cieszę się że ja nie stoję przed czymś takim, szczerze mówiąc gdybym w tych najczarniejszych, koszmarnych czasach tej gehenny leczenia straciła też wiarę to już nic bym nie miała, chybabym wtedy oszalała.
A czy dzięki religii mamy świat pełen przemocy?? hmmm to chyba dość ryzykowne stwierdzenie, ja bym się w każdym razie pod nim nie podpisała. Chyba że chodzi Ci o wojny na tle religijnym , ale to wg mnie wina ludzi,którzy źle tą religie pojmują a nie religii i jej zasad jako takich.

Dodane po: 4 minutach:

funda myslę że masz rację pisząc o reakcjach ludzi na niektóre wypowiedzi, z tym, że wiesz ja sprawy wiary widzę tak że dobry ksiądz, kaznodzieja jest w stanie człowiekowi bardzo pomóc ale to że ktoś nie jest np. dobrym księdzem (a tak jak w każdym srodowisku są i tacy) nie podważa mojej wiary i relacji do Boga
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Lisek11, problem w tym, że religia katolicka jest zinstytucjonalizowana, a opinia hierarchów jest wiążąca dla wyznawców (przykazanie kościelne o wierzeniu w to, co Kościół do wierzenia podaje). Nie można oddzielić kleru od katolicyzmu, bo zgodnie z religią katolicką ustami kleru przemawia Bóg, ksiądz jest pośrednikiem między wiernym a jego Bogiem. Gdyby relacje wiernych z Bogiem mogły odbywać się w bardziej bezpośredni sposób, pewnie inaczej odbierany byłby i kler i jego wypowiedzi na różne tematy. Ponadto ludzie są różni. Babcia mojego byłego męża mawiała, że ksiądz to "święta osoba" i każde słowo z ambony było prawdą objawioną. Taki człowiek nie potrafi rozgraniczyć "zły"- "dobry" ksiądz. Poza tym, niestety, ale to po stronie kleru powinna leżeć odpowiedzialność za treść i formę przekazu.
Awatar użytkownika
azika
Posty: 1093
Rejestracja: 25 mar 2007 01:00

Post autor: azika »

Tak, chodzi mi o wojny i przepychanki oraz nienawiśc na tle religijnym :( niestety bardzo powszechną w naszym świecie :(

Dodane po: 1 minucie:

A z tym klerem to Funda ma, niestety, rację :(
marzenia się nie spełniają
a nadzieja umiera
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

azika czyżbyś sugerowała że gdyby na świecie nie było religii nie byłoby również wojen??

Dodane po: 10 minutach:

co do kleru, nie wiem Dziewczyny czy go trochę nie przeceniacie. Jasne że ksiądz powinien być "świętą osobą", wzorem cnót itd, ale na ogół jest człowiekiem i z tą świętością różnie bywa. Nie mogę wymagać od kogoś żeby był święty skoro sama święta nie jestem.
Według mnie relacja z Bogiem powinna być jak najbardziej bezpośrednia i oparta na Piśmie Świętym , nie wiem dlaczego uważasz Funda że z powodu kleru tak nie jest. Księża nie mówią tego co potajemnie usłyszeli od Boga, mówią to co jest w Biblii. Kler ma taki sam "dostęp" do Bożych przykazań jak każdy wierny.
Chyba jednak problem polega na tym że ten tzw kler nie mówi tego co ludzie chcą słyszeć i stąd negacja całej religii, która jakoś nie wiedzieć czemu nie chce się dopasować do mnie. A to chyba nie w tym rzecz. Co do formy przekazu, no cóż dla mnie istotna jest treść (a treścią zawsze jest Pismo Święte) a forma jest raczej sprawą drugorzedną.
Awatar użytkownika
azika
Posty: 1093
Rejestracja: 25 mar 2007 01:00

Post autor: azika »

Lisek - na pewno nie byłoby wojen na tle religijnym - czyli , tak na moje krzywe oko, połowy :(

Lisek, Biblia została już tyle razy przerobiona i pozmieniana, że trudno uważać iż w 100 % jest autentyczna... i nie mówie już o tym, że z pewnych powodów np politycznych czy innych ktoś ją kazał zmieniać ... mówię o czysto filologicznym podejsciu do Biblii - ta księga była tyle razy tłumaczona z języka na jezyk i na kolejny język i interpretowana przez tłumaczy, którzy znali lub nie znali kultury tamtych czasów i realiów jakie tam i w tamtym czasie były, że nawet "niechcący" poprzeinaczali różne wpisy ... o tlumaczeniach troszke wiem bo tłumaczeniem zajmowałam sie na studiach - tzn pisałam pracę magisterską z "tłumaczeń" :( i to naprawdę trudny temat ... słowa maja mnóstwo ukrytych znaczeń, podtekstów i nawet jeśli bardzo się staramy - tłumaczenie jest tylko i wylącznie naszą interpretacje oryginału ... jest wiele ksiązek i różnych pisemnych prac, które zostały przetłumaczone przez innych tłumaczy, dla innych odbiorców w różnych kulturach i te tłumaczenia są wierne dla odbiorcy i , bardzo często, diametralnie sie od siebie różnia :(

my możemy bazować na tłumaczeniach biblii - ja juz nawet miedzy polską a angielską "interpretacją" (bo tak to trzeba raczej nazwac niż "tłumaczeniem" ) jest wiele różnic ... a co dopiero mówić o diametralnie innych kkulturach niż europejska ... długi temat...

W każdym razie ja niczego nie neguję - jeśli ktoś uważa, że taka Biblia jaka zna i czyta jest mu bliska - jak najbardziej niech czyta dalej i znajduje w niej pocieche i wskazówki ( w końcu nie wszystko zostało okrojone i przeinaczone)


ja mam kilka wydan Biblii w domu - w dwóch językach - polskim i angielskim ... czytam i czytam i może i jest to mądra księga ale mnie nie uspakaja ani nie daje ukojenia ...

ale - wolnoć tomku w swoim domku ;)

pozdrwiam serdecznie
marzenia się nie spełniają
a nadzieja umiera
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Lisek11, nie chodzi o "świętość" kleru, ale o przyzwoitość, stosowanie się do głoszonych przez siebie zasad i "ludzkie" podejście do wiernych oraz ich problemów. Chodzi o zejście z piedestału funkcji instytucjonalnej, chodzi o to, co robił Jezus - chodzenie między ludźmi, ocieranie ich łez, trzymanie ich za rękę, ROZMAWIANIE z ludźmi. Tego w KK niestety, jest jak na lekarstwo :( Księża "grzmią" z ambon, pouczają. To pozycja władzy. Tymczasem potrzebna jest empatia, zrozumienie, doradzenie.
A co do tego, że kler mówi to, co jest w Biblii... wybacz, ale to nie jest prawda. Po pierwsze dlatego, że katolicyzm w znacznej mierze opiera się na ustalonych przez hierarchię dogmatach, których w Biblii nie ma, po drugie katolika obowiązuje "Katechizm", który sporządzany jest przez kler. Jeżeli opierasz się tylko na Biblii, jesteś chrześcijanką, ale nie katoliczką (wystarczy przeczytać przykazania zawarte w Księdze Wyjścia - troszkę odbiegają od tych, których uczymy się na religii, prawda?).
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

azika przepraszam ale nie przekonasz mnie że swiat bez Boga, bez religii, bez zasad moralnych byłby pełen miłosci i pokoju, mniej byłoby wojen, a ludzie byliby bardziej szczęśliwi i życzliwi. Każda wojna jest dziełam szatana, a zwłaszcza taka kiedy ludziom wydaje się ze walczą w imię Boga, to złe pojmowanie religii a nie religia jako taka jest przyczyną nienawiści.
Co do Biblii w oryginale, trudno mi z Toba polemizować bo nie znam, nie czytałam Biblii w oryginale, uważam jednak że sens, istota tego w niej zawarte, jakiś trzon jest po prostu niezmienne. Oczywiście że tłumaczenia (wszystkiego) mogą się różnić, ale nie zgodzę się że tłumaczenie to tylko i wyłącznie interpretacja tłumaczącego. Rozumiem o co Ci chodzi ale to chyba nie do końca jest tak że z Biblii został jedynie jakiś zlepek pomysłów i twierdzeń niedouczonych tłumaczy i nic więcej. Co do ukojenia czy pomocy to już zupełnie inna bajka. I tu jak najbardziej masz rację wolnoć tomku... nikt nikomu nie może narzucać niczego, człowiek po to ma rozum i wolną wolę żeby sam się nimi kierował.
Funda to o czym piszesz to też jakaś forma świętości i jak najbardziej się z Tobą zgadzam, że tego należy od księży wymagać. Ksiądz powinien być z ludźmi. Może wyda Ci się to dziwne, ale jakoś takich "grzmiących" z pozycji władzy księży ja spotkałam niewielu. Większość tych, których znam to normalni ludzie i wiele razy rozmowa z nimi była dla mnie wielką pomocą. Wiem że są różni i współczuje jesli trafiłaś na tych "złych". A Jezus tak, oczywiście chodził z ludźmi, pocieszał, uzdrawiał ( i do tego jest do dziś), ale nie był to tylko pogodny hipis, który pląsa sobie wesoło po okolicy. Jezus też grzmiał, wyrzucał przekupniów ze świątyni, bezwzględnie obnażał hipokryzję i zakłamanie najwyzszych warstw. I za to był przez część uwielbiany, ale przez część znienawidzony i zabity.
A katechizm hmm nie jest w sprzeczności z Biblią. Każda religia ma zbiór zasad, katolicyzm nie jest wyjatkiem. A księża niestety nie mówią wyłącznie o katechizmie, jak najbardziej mówią o Ewangelii (przynajmniej w tych kosciołach gdzie byłam i słuchałam kazań).

Dodane po: 5 minutach:

Dziewczyny, przepraszam ja naprawdę nie chcę nikogo pouczać ani tym bardziej krytykować. Po prostu każdy ma swoje przekonania i próbuje ich bronić, każdy ma własną drogę i mam wielki szacunek dla wszystkich, którzy ta swoją drogę wybierają świadomie.
Pozdrawiam.
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Muszę o tym porozmawiać”