Ludzkie komentarze
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
- Smoki_M
- Posty: 244
- Rejestracja: 20 lis 2002 01:00
Ludzkie komentarze
W trakcie jednego ze spotkań warsztatowych, którego temat krążył wokół trudności związanych z wychowywaniem dziecka, pobocznie urodził się nam temat komentarzy otoczenia - bliskiego i dalszego. Oczywiście wszyscy mieliśmy wrażenie że sobie z tym poradzimy, ale okazało się że niektóre przypadki zapierają dech w piersiach. Np. podano nam przykład - prawdziwy - oskarżenia przez sklepikarza "ten pani adoptowany gówniarz ukradł mi dużo rzeczy". Oskarżenie okazało się nieprawdziwe a wytoczone na zasadzie znalezienia najbardziej pasującej "ofiary". Chciałabym się dowiedzieć od mam (i ojców oczywiście) które już mają swoje pociechy - jakie nieprzyjemności się Wam przydarzyły dlatego że otoczenie wiedziało o adopcji? Czy znacie jakieś historie z tym związane?
Chciałabym wiedzieć jak najwięcej bo to jest dla mnie swoiste zabezpieczenie, chociaż oczywiście życie zawsze czymś zaskoczy
Pa
Iwcia
Chciałabym wiedzieć jak najwięcej bo to jest dla mnie swoiste zabezpieczenie, chociaż oczywiście życie zawsze czymś zaskoczy
Pa
Iwcia
- kinas
- Posty: 150
- Rejestracja: 26 wrz 2003 00:00
Witaj
Mieszkam niedaleko Ciebie w Redzie. Jest to małe miasto,a dzielnica w której mieszkam..... Boje się tych wszystkich komentarzy jakie pewnie nas spotkają. Moje sąsiadki to panie które uwielbiają się zajmować życiem inych. Nie mają żadnych skrupułów aby zadawać pytania. Jestem pewna że będą fakt adopcji komentować w sposób negatywny i to mnie przeraża. Pocieszam się tylko tym że w końcu zajmą się kimś innym. Niedaleko nas mieszka małżeństwo które ma adoptowanego synka. Ludzie już przestali się nimi zajować i znaleźli sobie inną "ofiare". Oj ludzie potrafią być okrutni...........
Pozdrawiam Sylwia
Mieszkam niedaleko Ciebie w Redzie. Jest to małe miasto,a dzielnica w której mieszkam..... Boje się tych wszystkich komentarzy jakie pewnie nas spotkają. Moje sąsiadki to panie które uwielbiają się zajmować życiem inych. Nie mają żadnych skrupułów aby zadawać pytania. Jestem pewna że będą fakt adopcji komentować w sposób negatywny i to mnie przeraża. Pocieszam się tylko tym że w końcu zajmą się kimś innym. Niedaleko nas mieszka małżeństwo które ma adoptowanego synka. Ludzie już przestali się nimi zajować i znaleźli sobie inną "ofiare". Oj ludzie potrafią być okrutni...........
Pozdrawiam Sylwia
- kinas
- Posty: 150
- Rejestracja: 26 wrz 2003 00:00
Czekamy w OAO Wejherowo. Pamiętam że ludzie ciągle o nich mówili. Mama tego chłopca wchodząc do sklepu słyszał za plecami "o przyszła z tym adoptowanym bękartem..... " .Sam widzisz że trudno nawet takie zqachowanie komentować Mały ma dopiero 3 lata więc pewnie spotka ich jeszcze niejedna przykrość. Sam mam nadzieję że ludzie co niektóży się opamiętają. Sylwia
- kasiavirag
- Posty: 4121
- Rejestracja: 24 lip 2002 00:00
- Smoki_M
- Posty: 244
- Rejestracja: 20 lis 2002 01:00
Kasiu, ja jak dotąd też się spotkałam tylko z pozytywnymi reakcjami - co najwyżej z pewną rezerwą i pytaniami na temat innych możliwości (np dlaczego nie in vitro). I dopiero warsztaty uświadomiły nam że może być inaczej.
Z bociana też pamiętam wypowiedź którą jakaś pani doktor czy pedagog zabłysnęła "a kto teraz adoptuje dzieci", chociaż nie pamiętam już kto miał taką nieprzyjemność.
Iwcia
Z bociana też pamiętam wypowiedź którą jakaś pani doktor czy pedagog zabłysnęła "a kto teraz adoptuje dzieci", chociaż nie pamiętam już kto miał taką nieprzyjemność.
Iwcia
- kasiavirag
- Posty: 4121
- Rejestracja: 24 lip 2002 00:00
Iwciu,
smiesznie i strasznie ale to do mnie pani psychiatra tak powiedziała i jeszcze coś o złych genach, że teraz to nie ma dobrych genów do adopcji.. (jak poszłam po zaświadczenie dla OAO). Ograniczona jakaś czy co??
Też nie jestem hurraoptymistką, ale wierzę w swój dobry los. Jak dotąd oszczędzał mi przykrości. No poza niepłodnoscią ale i tak połowicznie bo Filipa urodziłam...
smiesznie i strasznie ale to do mnie pani psychiatra tak powiedziała i jeszcze coś o złych genach, że teraz to nie ma dobrych genów do adopcji.. (jak poszłam po zaświadczenie dla OAO). Ograniczona jakaś czy co??
Też nie jestem hurraoptymistką, ale wierzę w swój dobry los. Jak dotąd oszczędzał mi przykrości. No poza niepłodnoscią ale i tak połowicznie bo Filipa urodziłam...
Kasia, mama (z)mieszana, ale się porobiło...
- Agna
- Posty: 3013
- Rejestracja: 21 lut 2002 01:00
podaję przykład - jedna z dziewczyn na bocianie pisała mi (więc nie podam jej nicka), że jej córeczkę prześladowano w przedszkolu;
ponieważ ogólnie sprawa była wiadoma (małe miasteczko) a dziewczynka bardzo aktywna, powiedzmy, że być może nawet nadpobudliwa (kilka lat w bardzo trudnych warunkach przed adopcją) rodzice życzyli sobie, żeby ją usunąć z przedszkola, żeby ją odizolowac od innych dzieci, zachęcały też dzieci, żeby się z nią nie bawić !!!!!
pomogła "Wieża z klocków" darowana paniom w przedszkolu i artykuł do lokalnej gazety napisany przez tę adopcyjną mamę;
ja jednak czytając o tym wyłam z bezsilności i wściekłości... ale w takim społeczeństwie żyjemy - wsród ludzi wspaniałych i dobrych i wśród ludzi - ograniczonych potworów;
ponieważ ogólnie sprawa była wiadoma (małe miasteczko) a dziewczynka bardzo aktywna, powiedzmy, że być może nawet nadpobudliwa (kilka lat w bardzo trudnych warunkach przed adopcją) rodzice życzyli sobie, żeby ją usunąć z przedszkola, żeby ją odizolowac od innych dzieci, zachęcały też dzieci, żeby się z nią nie bawić !!!!!
pomogła "Wieża z klocków" darowana paniom w przedszkolu i artykuł do lokalnej gazety napisany przez tę adopcyjną mamę;
ja jednak czytając o tym wyłam z bezsilności i wściekłości... ale w takim społeczeństwie żyjemy - wsród ludzi wspaniałych i dobrych i wśród ludzi - ograniczonych potworów;
Mama Jasia :), Małgosi :), Szymka :) i Martusi :)
www.agna01.neostrada.pl
[url=http://www.zielona.poczekalnia.prv.pl][img]http://193.243.146.13/astley/bar.gif[/img][/url]
www.agna01.neostrada.pl
[url=http://www.zielona.poczekalnia.prv.pl][img]http://193.243.146.13/astley/bar.gif[/img][/url]
- gusiak
- Posty: 606
- Rejestracja: 23 maja 2003 00:00
.
Witam wszystkich!
Postanowiłam dorzucić tu swoje "trzy grosze"
Wychowywałam sie w małej miejscowości i była w środowisku adoptowana dziewczyna.
Wiem jak bardzo wydawała sie nam "różna" wręcz tredowata.
Nie była ani złą uczennicą ani dobrą ale nam wydawała sie najgorsza.
Nie była akceptowana, wiedzieliśmy że coś z nią jest " nie tak " .
Do tego stopnia , że gdy w wieku 17-18 lat dowiedzieliśmy się że Lipa/bo tak o niej mówiliśmy/ ma chłopaka to w głowie nam sie to nie miesciło.
Ta dziewczyna dobrze sobie w życiu radzi ,założyła szczęśliwą rodzinę .
Teraz to mnie sie w głowie nie mieści , że mogłam tak kiedyś o kimś myśleć.
Ale tak było.
Bardzo mi przykro z tego powodu .
Myśle , że zanim młody człowiek zacznie tak naprawde samodzielnie myślec to presja otoczenia jest ogromna .
Dodam jeszcze że nie była to postawa wyniesiona z mojej rodziny - w moim rodzinnym domu wszyscy bardzo pozytywnie ją traktowali .
Pozdrowienia dla wszystkich rodzin adopcyjnych - jesteście WIELCY.
Postanowiłam dorzucić tu swoje "trzy grosze"
Wychowywałam sie w małej miejscowości i była w środowisku adoptowana dziewczyna.
Wiem jak bardzo wydawała sie nam "różna" wręcz tredowata.
Nie była ani złą uczennicą ani dobrą ale nam wydawała sie najgorsza.
Nie była akceptowana, wiedzieliśmy że coś z nią jest " nie tak " .
Do tego stopnia , że gdy w wieku 17-18 lat dowiedzieliśmy się że Lipa/bo tak o niej mówiliśmy/ ma chłopaka to w głowie nam sie to nie miesciło.
Ta dziewczyna dobrze sobie w życiu radzi ,założyła szczęśliwą rodzinę .
Teraz to mnie sie w głowie nie mieści , że mogłam tak kiedyś o kimś myśleć.
Ale tak było.
Bardzo mi przykro z tego powodu .
Myśle , że zanim młody człowiek zacznie tak naprawde samodzielnie myślec to presja otoczenia jest ogromna .
Dodam jeszcze że nie była to postawa wyniesiona z mojej rodziny - w moim rodzinnym domu wszyscy bardzo pozytywnie ją traktowali .
Pozdrowienia dla wszystkich rodzin adopcyjnych - jesteście WIELCY.
- kasiavirag
- Posty: 4121
- Rejestracja: 24 lip 2002 00:00
-
- Posty: 3728
- Rejestracja: 29 sty 2003 01:00
Złożyliśmy niedawno dokumenty w OAO i postanowiliśmy podzielić się tą wiadomością ze znajomymi. Reakcje są narazie pozytywne.
Słyszałam ostatnio taką historię. Znajoma prowadzi dziecko do zerówki i w grupie jest dziecko adoptowane. Dopóki nikt o tym nie wiedział dziecko było postrzegane jako nadpobudliwe i podobne z wyglądu do matki. Teraz gdy rodzice już wiedzą, to uważają że jest agresywne, pewnie z Downem i najlepiej się go z grupy pozbyć. Aż mnie ciarki przeszły gdy to usłyszałam.
To już jest podłe. Myślałam, że to nasze społeczeństwo jest bardziej wyrozumiałe.
Słyszałam ostatnio taką historię. Znajoma prowadzi dziecko do zerówki i w grupie jest dziecko adoptowane. Dopóki nikt o tym nie wiedział dziecko było postrzegane jako nadpobudliwe i podobne z wyglądu do matki. Teraz gdy rodzice już wiedzą, to uważają że jest agresywne, pewnie z Downem i najlepiej się go z grupy pozbyć. Aż mnie ciarki przeszły gdy to usłyszałam.
To już jest podłe. Myślałam, że to nasze społeczeństwo jest bardziej wyrozumiałe.
-
- Posty: 2258
- Rejestracja: 16 lis 2002 01:00
Foczka, gdzie sa takie przedszkola???? My, na szczescie spotykaliśmy się raczej z pozytywnymi reakcjami. Czasem były to anielskie spiewy na temat ludzi, którzy chca adoptowac. Czasem stwierdzenia-„A po co Wam dzieci? Macie swiety spokoj”.
Ale na szczescie najczęściej pozytywne, normalne odbieranie naszej decyzji. I takich reakcji otoczenia zyczę każdemu z Was!!!
Ale na szczescie najczęściej pozytywne, normalne odbieranie naszej decyzji. I takich reakcji otoczenia zyczę każdemu z Was!!!
Chica i Chic- szczęśliwi rodzice Oleńki:-) (ur. 16.10.03r, z nami od 24.10.03r.):-) http://foto.onet.pl/0,18279706,710070,user.html
-
- Posty: 490
- Rejestracja: 06 sie 2002 00:00
Małgosia jest ze mną blisko cztery lata. Pojawiła się w moim życiu, gdy miała 3,5 roku, więc nie sposób byłoby ukryć faktu adopcji bez przeprowadzki . Ja nawet nie próbowałam, bo niby dlaczego...
Buduję w mojej córce poczucie własnej wartości, wie, że jest kochana i to jest najważniejsze.
A głupcy, którzy zdarzają się w naszym otoczeniu... Ano są, bedą . I nie warto z nimi walczyć.
I niech sobie gadają.
Tylko nasze dzieci muszą wiedzieć, iż to gadanie nie jest nic warte, a więc nie powinno wogóle boleć. Bo przecież jest tylu życzliwych i mądrych ludzi, którzy wspieraja nas i jeżeli mówią o nas w kontekscie adopcji , to tak jak na to zasługujemy ...
Nie należy się więc bać ...
Buduję w mojej córce poczucie własnej wartości, wie, że jest kochana i to jest najważniejsze.
A głupcy, którzy zdarzają się w naszym otoczeniu... Ano są, bedą . I nie warto z nimi walczyć.
I niech sobie gadają.
Tylko nasze dzieci muszą wiedzieć, iż to gadanie nie jest nic warte, a więc nie powinno wogóle boleć. Bo przecież jest tylu życzliwych i mądrych ludzi, którzy wspieraja nas i jeżeli mówią o nas w kontekscie adopcji , to tak jak na to zasługujemy ...
Nie należy się więc bać ...
- kasiavirag
- Posty: 4121
- Rejestracja: 24 lip 2002 00:00
Duha,
dobrze, że napisałąś to o czym myslę cały czas. Tylko jeden lęk mam czy aby będę potrafiła zaszczepić to poczucie własnej wartości w moim dziecku tak mocno by wiedziało, że mama, tata i starszy brat kochają je a opiniami niemądrych nie warto się przejmować. Niby sama tak robię, mój synek też wie, że ludzie są różni i różne rzeczy opowiadają, a jednak cień lęku się pojawia...
dobrze, że napisałąś to o czym myslę cały czas. Tylko jeden lęk mam czy aby będę potrafiła zaszczepić to poczucie własnej wartości w moim dziecku tak mocno by wiedziało, że mama, tata i starszy brat kochają je a opiniami niemądrych nie warto się przejmować. Niby sama tak robię, mój synek też wie, że ludzie są różni i różne rzeczy opowiadają, a jednak cień lęku się pojawia...
Kasia, mama (z)mieszana, ale się porobiło...