Urlop wypoczynkowy dla ZRZ - moje wątpliwości.

Dyskusja na temat wszystkiego co dotyczy rodzinnych domów dziecka, rodzin zastępczych, pogotowii rodzinnych i szeroko rozumianej tematyki rodzicielstwa zastępczego.

Moderator: Moderatorzy rodzicielstwo zastępcze

ODPOWIEDZ
Pikuś Incognito
Moderator
Posty: 452
Rejestracja: 29 gru 2015 22:11

Urlop wypoczynkowy dla ZRZ - moje wątpliwości.

Post autor: Pikuś Incognito »

Od kilku lat ZRZ i RDD mają prawo do urlopu wypoczynkowego. Jest to niewątpliwie bardzo dobre rozwiązanie dla rodzin zastępczych, ponieważ po wielomiesięcznym opiekowaniu się gromadką dzieci 24 h, taki odpoczynek niewątpliwie pozwala ponownie „naładować akumulatory”. Jednak cały czas mam pewne wątpliwości z tym związane.
Dwa lata temu opiekowaliśmy się ciężko chorą, niewidomą dziewczynką, dla której nawet kilkuminutowy brak kontaktu z nami (głos, dotyk) powodował ogromne podenerwowanie. Wówczas nawet nie przeszło nam przez myśl, abyśmy mogli pójść na urlop, umieszczając ją w jakiejś innej rodzinie zastępczej. Ale już w ubiegłym roku z tego przywileju skorzystaliśmy. Jednak staraliśmy się tak dobrać urlopowych rodziców zastępczych, aby dla naszych dzieci byli już kimś bliskim a potencjalnie nawet mogliby zostać rodzicami zastępczymi w długim okresie lub nawet adopcyjnymi. Jako pogotowie rodzinne, mamy ten atut, że rodziny kończące kurs na rodziców zastępczych, odbywają u nas praktyki. Wielokrotnie są to osoby, które w pewien sposób omijając drogę adopcyjną, chciałyby się cieszyć swoim dzieckiem. Ponieważ dla nas ważne jest szczęście dziecka, to w zasadzie nie zwracamy uwagi na niezadowolenie ośrodka adopcyjnego (który krzywym okiem patrzy zarówno na takich rodziców zastępczych jak też na nas). Tak więc, jeżeli zaczynamy zauważać jakąś bliskość pomiędzy naszymi praktykantami a którymś z naszych dzieci, to staramy się te więzy podtrzymywać. Być może przemawia przez nas egoistyczna potrzeba posiadania czystego sumienia będąc na urlopie.
Jednak w tym roku mamy dziewczynkę mającą bardzo silny lęk separacyjny. Wprawdzie do wakacji jest jeszcze trochę czasu (i może on minąć lub znacznie złagodnieć) i spotkania z nowymi praktykantami dopiero przed nami, to jednak mam w związku z tym pewne obawy. Rozważamy nawet zabranie dziewczynki razem z nami na wakacje, jednak chodzenie po górach z dziesięciokilogramowym klockiem na plecach, który wcale nie ma na to ochoty (bo po prostu nie jest do czegoś takiego przyzwyczajony), jakoś nie nastraja mnie zbyt optymistycznie.

W każdym razie temat urlopu wypoczynkowego dla rodzin zastępczych jest dla mnie czymś, z czym do końca nie mogę sobie poradzić. To w pewien sposób tak, jakby brać sobie urlop od własnych dzieci.
W przypadku małych dzieci mamy do czynienia głównie z tęsknotą za rodziną zastępczą, jednak już w sytuacji dzieci kilkuletnich lub starszych, można się chyba liczyć z tym, że mogą się poczuć odrzucone. Zwłaszcza jeżeli będą wiedziały (a to pewnie prędzej czy później się to wyda), że dzieci biologiczne jednak te wakacje spędziły razem ze swoimi rodzicami. Być może podział na „my i wy” po takich wakacjach będzie jeszcze większy.
Kolejną sprawą jest to, że nie ma tłumu chętnych rodzin zastępczych do zaopiekowania się „obcymi” dziećmi w czasie wakacji. PCPR, mimo szczerych chęci, może mieć problemy ze znalezieniem odpowiedniej rodziny. W skrajnych przypadkach może się więc okazać, że dziecko na te kilkanaście dni trafi do domu dziecka. Czy tego byśmy dla niego chcieli?

Naszym marzeniem byłoby stworzenie wokół nas grona pewnego rodzaju rodzin zaprzyjaźnionych, ludzi którzy byliby dla naszych dzieci kimś bliskim, z którymi chciałyby one spędzać czas (więc również wakacje). Jak do tej pory bardzo blisko jesteśmy związani z dwiema rodzinami (chociaż jedna ostatnio dość boleśnie przeżywa rozstanie z chłopcem, który został adoptowany przez rodzinę włoską i jeszcze nie wiemy, czy możemy na nią liczyć w te wakacje).

Zmierzam jednak do tego, że chętnie poznałbym Wasze zdanie w tej kwestii.
Jak do tego podchodzą inne rodziny zawodowe?
Co sądzą na ten temat osoby, które nie są rodzicami zastępczymi?
Czy wprowadzenie urlopów wypoczynkowych dla rodziców zastępczych miało sens?
Czy nie sprowadza to zawodowego rodzicielstwa zastępczego do rangi zwykłej pracy, z którym to światopoglądem starałem się zawsze walczyć?
Nie pytaj "dlaczego?". I tak nie uzyskasz odpowiedzi.



Adres bloga o naszym pogotowiu:

http://pikusincognito.blogspot.com
izabelam
Posty: 155
Rejestracja: 08 gru 2010 23:27

Re: Urlop wypoczynkowy dla ZRZ - moje wątpliwości.

Post autor: izabelam »

Wydaje mi się,że takie zdanie:

Czy nie sprowadza to zawodowego rodzicielstwa zastępczego do rangi zwykłej pracy, z którym to światopoglądem starałem się zawsze walczyć?


powoduje,że urlopy RZ to fikcja. A nas RZZ traktuje się po macoszemu.

Czyli jest zwykła praca i niezwykła?

Na forum przeczytałam zdanie w stylu: rozumiem ,że opiekunowie DD mogą nie mieć czasu,żeby odwiedzić dziecko w szpitalu, ale RZ? Oni muszą mieć czas. Opiekunowie DD wykonują przecież zwykłą pracę: dostają pensję, pracują 8 godż/dz i po pracy idą do domów odpoczywać. A RZ? Czy nie jest tak,że myśli się o nas: bogacą się na dzieciach, więc niech się trochę pomęczą.
Po co nam urlopy, po co nam pieniądze na utrzymanie dzieci, po co nam pensje? Przecież nie wykonujemy zwykłej pracy. Jesteśmy idealistami: nie musimy odpoczywać, potrafimy się klonować, żeby być w kilku miejscach równocześnie, nie musimy utrzymywać swoich rodzin, płacić rachunków.Róbmy to dla ... No właśnie dlaczego? Dla poklasku, dla zadowolenia samorządów,że pozbywają się problemu- niechcianych dzieci , kosztem RZ-idealistów, misjonarzy. Wystarczy wmówić RZ ,że nie wykonują zwykłej pracy i juz ciężko będzie o cokolwiek poprosić. Pomoc- po co , przecież sami tego chcieliście i co nie radzicie sobie ? Urlop- jak to , przecież od dzieci nie bierze się urlopów. Pieniądze- o nie, nieładnie, nie wolno bogacić się na nieszczęściu innych.

Jestem pogotowiem i jeszcze ani razu nie skorzystałam z urlopu, bo nie wyobrażam sobie zostawić moich dzieci w rodzinach pomocowych. Jakkolwiek dzieci by ich polubiły, przeżyją kolejne porzucenie. Osobiście jestem za tym,żeby pogotowia mogły korzystać z urlopów, gdy dzieci odchodzą. Ale ustawodawca wymyślił sobie: żeby wykorzystać urlop musimy mieć dzieci na stanie. Niezwykła praca, niezwykłe przepisy. Dowiedziałam się,że można obejść te przepisy. Ale to mnie najbardziej denerwuje,żeby funkcjonować normalnie, musimy zawsze coś obchodzić, organizować sobie sami. W takich okolicznościach zgadzam się z niektórymi RZ, które zrezygnowały z koordynatorów. Jeżeli RZ same muszą dbać o swoje i dzieci interesy, a od koordynatorów słyszą: nie można, nie mamy, nie da się, przepisy nie pozwalają. To po co im "pomocowcy". Sama mam koordynatora i nie zamierzam z niego rezygnować, ale rozumiem frustracje niektórych RZ.

Uważam ,że RZ należą się urlopy, tak jak każdej normalnej grupie zawodowej. Ale potrzebujemy pomocy,żeby zorganizować je ,żeby nie było poczucia odrzucenia.
Ostatnio na "moim podwórku" doszło do konfliktu. RZ chciała wyjechać na kilka dni, odpocząć , bez dzieci, potrzebowali tego. Dzieci postanowili dać pod opiekę swoim rodzicom- babci i dziadkowi. Zresztą z nimi dzieci wyjeżdżały już same na odpoczynek, na wczasy i wtedy było wszystko ok. Jednak w tym przypadku MOPS zażyczył sobie wniosku urlopowego i przekazanie dzieci rodzinie pomocowej, bo babcia i dziadek nie są przeszkoleni...Dodam,że dzieci rodzinę pomocowa znają tylko z widzenia. RZ bardzo się wzburzyła. Odwołała wyjazd. Rozumiem ich, nie rozumiem motywów MOPSu.

Zwykła praca, niezwykła. Mam nadzieję PIKUŚ INCOGNITO, że nie odbierzesz tego do siebie. Szanuje twoje zdanie. To tylko moje rozmyślania.
iza
Pikuś Incognito
Moderator
Posty: 452
Rejestracja: 29 gru 2015 22:11

Re: Urlop wypoczynkowy dla ZRZ - moje wątpliwości.

Post autor: Pikuś Incognito »

izabelam, rozpocząłem ten wątek właśnie po to, aby poznać zdania różnych osób w kwestii urlopów wypoczynkowych rodzin zastępczych. Bardzo się więc cieszę, że wyraziłaś swoją opinię w tym temacie. Na dobrą sprawę, mógłbym powiedzieć, że podzielam Twoje zdanie we wszystkim, co napisałaś. Dlatego też trochę czasu mi zajęło rozpracowanie ostatniego zdania, w którym stwierdziłaś, że nie mam tego brać do siebie. Co miałaś na myśli?
Nie wiem, czy dobrze rozumuję, ale chyba chodziło o to, że ja traktuję pracę rodzin zastępczych jako pracę niezwykłą. W zasadzie mogę tak powiedzieć, chociaż absolutnie nie czuję się kimś, kto postrzega bycie rodzicem zastępczym jako pewnego rodzaju misję. Nie czuję też jakiegoś powołania do bycia rodzicem zastępczym, a tym bardziej nie jestem jakimś „mesjaszem narodu”.
Niezwykłość naszej pracy polega tylko na tym, że pracujemy 24 godziny na dobę i stanowimy z dziećmi, którymi się opiekujemy – rodzinę. W naszej pracy nie da się odstawić na bok uczuć, emocji.
Myślę więc, że Twoje stwierdzenie, że jeszcze nigdy nie brałaś urlopu, jest dowodem na to, że jednak traktujesz tą pracę jako niezwykłą (a przynajmniej nie zwykłą).
Z pewnością gdybyś pracowała na przykład na poczcie, to nie miałabyś takich dylematów.

Wspomniałaś też o możliwości „obchodzenia” urlopowania oraz sytuacji, gdy MOPS odmówił umieszczenia dzieci w rodzinie rodziców zastępczych (na czas ich urlopu).
Nasz PCPR też nie wyrazi zgody na umieszczenie dziecka na czas urlopu w rodzinie, która nie ma odpowiedniego przeszkolenia. Nawet osoba pomocowa, która na co dzień opiekuje się dziećmi (i ma podpisaną z PCPR-em umowę) nie może zaopiekować się dziećmi w czasie, gdy rodzice zastępczy mają urlop. Takie mamy prawo, być może należałoby zwiększyć decyzyjność PCPR-ów. Być może …
Jednak nasz PCPR (a dokładniej nasz koordynator) otwarcie mówi, aby osoby, które uznamy za odpowiednie (czyli na przykład ktoś z naszej rodziny, a nawet osoby zaprzyjaźnione), występowały z wnioskiem do sądu o urlopowanie dzieci na czas naszych wakacji. Wszystko więc zależy tak na dobrą sprawę tylko od nas. My ręczymy za osoby, które miałyby się zaopiekować naszymi dziećmi, PCPR się temu nie sprzeciwia, sąd wydaje decyzję.
Wychodzi więc na to, że to my, jako rodzice zastępczy bierzemy na siebie największą odpowiedzialność. Ale z drugiej strony, na rodziców wakacyjnych wybieramy osoby, do których mamy pełne zaufanie.

Ciekawy jestem, czy ktoś jeszcze odniesie się do poruszonego przeze mnie tematu.
W zasadzie doszedłem do wniosku, że chęć wzięcia urlopu wypoczynkowego może dotyczyć głównie pogotowi rodzinnych. To u nas następuje ciągła rotacja dzieci. Nie ma szans na to, abyśmy w którymś momencie stanowili grupę, z którą można na przykład pojechać w góry (bo zawsze jest jakiś nowy maluch). Nie zdarza się też sytuacja, gdy możemy wziąć urlop, bo wszystkie nasze dzieci znalazły nowe rodziny. Zawsze mamy przynajmniej dwójkę dzieci „na stanie”.

W naszym powiecie, urlopy rodzin zastępczych są sprawą oczywistą. Wszystko zależy tylko od rodziny zastępczej (chce lub nie chce), chociaż większość z tego przywileju korzysta.
A jak jest w innych powiatach?
Nie pytaj "dlaczego?". I tak nie uzyskasz odpowiedzi.



Adres bloga o naszym pogotowiu:

http://pikusincognito.blogspot.com
Milka1231
Posty: 2
Rejestracja: 08 cze 2016 11:56

Re: Urlop wypoczynkowy dla ZRZ - moje wątpliwości.

Post autor: Milka1231 »

W RZ mamy dwie dziewczyny (16 i 11 lat) sa z nami od 6-7 lat. Oraz dwójkę biologicznych dzieci (1,5 roku i 3,5 roku)
Ze starszą nie mamy większych kłopotów jesli chodzi o wakacje to albo jedzie z nami albo jedzie do swojej cioci biologicznej.
Młodsza niestety potrzebuje opieki i kontroli 24h na dobę.
Jest to na tyle męczące że w ubiegłym roku udało się nam ją urlopować do innej rodziny zastępczej ( bardzo fajnej, oddanej, przyjaznej) jednak po trzech dniach i oni mieli jej krótko mówiąc dość.
W tym roku złożyliśmy wniosek o urlopowanie już w styczniu, aby PCPR miał czas na zlalexienie dla niej miejsca. Niestety powiedzieli nam że z faktu iż dziewczynka jest tak problematyczna nie mogą jej przekazać żadnej nowej RZ , ani też RDD więc pozostaje dla niej urlopowanie do domu dziecka … Na to oczywiście nie chcemy się zgodzić. Zaczeliśmy kombinować i wymyślać na ten czas np. obóz terapeutyczny jednak … nie kwalifikujemy się 
Nie mamy też żadnej rodziny zaprzyjaźnionej która odważyłaby się na opiekę nad dziewczynką.
W ubiegłym roku urlopowanie dla niej fajnie wyszlo gdyż nie poczuła że jest odrzucona tylko pojechała tak jakby do naszych znajomych na wakacje których miała okazję poznać wcześniej.
Dodatkowo miesiąc temu na zespole ds. pieczy zastępczej w PCPR zasugerowano nam że skoro mamy z nią tyle problemów to mamy rozwiązać rodzine zastępczą. Cięzko jest mi o tym myśleć bo jednak chodzi o dziecko mega zranione przez życie, rodziców biologicznych, a teraz miała by wrócić z powrotem do DD to byłby jej koniec. Choć z drugiej strony gdy jest z nami w domu jest ciągłe napięcie, jest agresywna, nieobliczana, dla maluchów bywa niebezpieczna choć dzieci ją lubią i też chętnie się z nią bawią.
Od września jest w ośrodku wychowawczym i z tamtąd jeździ do szkoły specjalnej dla dzieci trudnych.
W domu mamy ja praktycznie na weekendy i dni wolne od szkoły i ja już po tych dwóch dniach jestem zmęczona jej agresją, wyzwiskami, do tego doszły podteksty i zachowania erotyczne ( w szkole, w ośrodku i do starszej dziewczynki w naszym domu – mam nadzieję że nie do maluchów) gdyż także przeszła molestowanie 
Stoimy teraz przed dylematem czy ratować ją mimo wszystko czy resztę rodziny ustrzec przed jej zachowaniem.
Valdocco
Posty: 1
Rejestracja: 08 gru 2016 01:01

Re: Urlop wypoczynkowy dla ZRZ - moje wątpliwości.

Post autor: Valdocco »

Witam, wspólnie z żona od 4 lat Jesteśmy Pogotowiem. Z naszego urlopu korzystamy w całości. Zazwyczaj braliśmy go gdy dzieci od nas odchodziły. Nasz PCPR nigdy nie robił z tego problemu, bo uważał że to idealne rozwiązanie ponieważ nie trzeba nigdzie przenosić dzieci.
Uważam także, że dla własnego dobra należy brać ten urlop by się tak szybko nie wypalić, spojrzeć na wszystko z boku, poświęcić się w tym czasie własnym dzieciom w 100%.

Mam natomiast do Was praktyczne pytanie Ustawa mówi w Art. 69. 1. Rodzina zastępcza zawodowa oraz prowadzący rodzinny dom dziecka mają prawo do czasowego niesprawowania opieki nad dzieckiem w związku z wypoczynkiem, w wymiarze 30 dni kalendarzowych w okresie 12 miesięcy.
i moje pytanie czy można wziąć ten urlop w dwóch terminach np. 10 dni w lutym i 20 dni we wrześniu? Ustawa jasno tego nie reguluje, czyli jak mniemam wszystko zależy od dobrej woli PCPR-u?

Pozdrawiam
Pikuś Incognito
Moderator
Posty: 452
Rejestracja: 29 gru 2015 22:11

Re: Urlop wypoczynkowy dla ZRZ - moje wątpliwości.

Post autor: Pikuś Incognito »

Valdocco pisze:Ustawa jasno tego nie reguluje, czyli jak mniemam wszystko zależy od dobrej woli PCPR-u?
Faktycznie ustawa mówi tyle … ile mówi. Resztę regulują wewnętrzne przepisy PCPR-ów, które (z tych o których wiem) w pewien sposób wymuszają wzięcie urlopu jednorazowo. Jest to jednak przywilej, a nie obowiązek – można z niego skorzystać (w pełnym wymiarze lub tylko części), albo zrezygnować. Problem polega przede wszystkim na zabezpieczeniu dzieci przebywających pod opieką rodziców udających się na wypoczynek. Sądzę, że w sytuacji gdyby rodzina zastępcza była „pusta” (chociaż taki stan rzeczy występuje chyba niezwykle rzadko), albo porozumiała się z inną rodziną zastępczą, wzajemnie ustalając szczegóły opieki nad dziećmi – to PCPR raczej nie miałby nic przeciwko rozdrobnieniu urlopu. Niestety nie mogę odnieść się do jakiegoś konkretnego przypadku, ponieważ wszystkie znane mi rodziny zastępcze biorą wolne jednorazowo. Wiem tylko, że PCPR jak chce, to potrafi być bardzo elastyczny – ale musi chcieć.

Skorzystam jednak z tego, że temat powrócił i odniosę się do moich wątpliwości sprzed kilku miesięcy.
Niedawno nasz PCPR zorganizował szkolenie z Leszkiem Drozdowskim, dotyczące więzi i zaburzeń posttraumatycznych. Moja żona zadała pytanie, co sądzi na temat urlopów rodzin zastępczych, podając nasz przykład. Odpowiedział jej zdaniem: „to ty jesteś najważniejsza”. W rozwinięciu usłyszeliśmy, że oczywiście miesięczna rozłąka dzieci z ich rodzicami zastępczymi może być dla nich trudna, jednak o ile dzieciom tym udało się już nawiązać z rodzicami właściwe relacje, to nie powinno to być dla nich przeżyciem traumatycznym. Wbrew pozorom, być może większą krzywdę wyrządziliśmy chłopcu, który był z nami dopiero od miesiąca, niż dziewczynce, która była z nami już od ponad roku – a nam wydawało się odwrotnie. Natomiast dużo poważniejsze następstwa mogą być w sytuacji, gdy rodzice potrzebują urlopu, a nie biorą go, uważając, że nie wypada.
I póki co, tego się trzymam.
Nie pytaj "dlaczego?". I tak nie uzyskasz odpowiedzi.



Adres bloga o naszym pogotowiu:

http://pikusincognito.blogspot.com
bloo
Członek Stowarzyszenia
Posty: 10041
Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00

Re: Urlop wypoczynkowy dla ZRZ - moje wątpliwości.

Post autor: bloo »

Dla mnie niestety wizja urlopu w RZ rysuje się jako fikcja. Co więcej - choć moze się to wydać wielu z Was niepoważne - jest to jeden z głównych argumentów przeciwko przekształceniu się w pogotowie, gdzie rotacja dzieci będzie ciągła i liczenie na moment "pustego przebiegu" jest mało realistyczne (a dokładnie ten "pusty moment" wykorzystałabym na urlop).
Ludzie różnie traktują urlopy, poza oczywistym powodem ich brania (przeciwdziałanie wypaleniu, potrzeba oddechu) dla RZ posiadających własne dzieci jest to również jedyna możliwość dania własnym dzieciom rodziców na wyłączność. My funkcjonujemy tak, że wspólne wakacje są dla nas świętością - wracamy wspomnieniami cały rok do urlopu, zbieramy pamiątki, w gorszych chwilach przypominam sobie dany wyjazd, nasze dzieci tym żyją i my również.
Dlatego właśnie jest to jeden z ważkich kontrargumentów, jeżeli miałabym pozbawić dzieci i siebie tego czasu, bo nie ma rodziny zastępczej, jeśli nie ma opiekunów zastępczych. A u nas źródłem siły są właśnie wspólne wakacje i ładowanie akumulatorów w ich czasie, bez tego kiepsko funkcjonujemy.

Słyszałam mnóstwo o rodzinach zaprzyjaźnionych bla bla bla, ale fakty są takie (w naszym przypadku), że my takiej rodziny zwyczajnie nie mamy. I nie da się tego obejść, dopóki jej nie pozyskamy. Pikuś ma inną sytuację będąc ZRZ posiadającą praktykantów, co imo jest oczywistym i bardzo dobrym tropem, też bym z niego skorzystała.
Wydaje mi się naprawdę głupim, że plany pogotowiane mogą ulec rozwaleniu z tak błahej pozornie przyczyny, ale też znam własne ograniczenia i takie one zwyczajnie są.
Do tego - ale to już niuans - w przypadku włóczęgowych wyjazdów zagranicznych, a to jest nasza ulubiona forma, samo bycie RZ oznacza, że odpadają nam wszelkie możliwości planowania i polowania na promocje biletów lotniczych, bo takowe trzeba chwytać z wielomiesięcznym wyprzedzeniem, co tutaj nie wchodzi w grę. A jesteśmy 4osobową rodziną i kasa ma znaczenie, 500 zł więcej na 1 bilecie lotniczym oznacza 2000 zł trzepnięcia po kieszeni.
Nie wiem, kiedy rozwiąże się sytuacja dzieci, które obecnie mamy w pieczy, więc czekanie na "puste okno" oznacza jednocześnie, że moment wyroku sądu będzie momentem, w którym będziemy musieli natychmiast zrobić rezerwację i zapłacić za nią ok. 30% więcej niż planując taki wyjazd z odpowiednim wyprzedzeniem.
Tak się chciałam pożalić, wiem że nei ma tu rozwiązania.

Marzyłoby mi się wyjście typu UK: RZ zgłasza potrzebę urlopu w danym okresie i sorry gregory, rodzina pomocowa musi się znaleźć. Czas na poznanie tej rodziny i oswojenie z nią dzieci jest oczywisty, ale dzieje się to dopiero po wyznaczeniu tej rodziny przez organizatora pieczy, gdzie same RZ nie muszą wchodzić w rolę pomysłowych Dobromirów i szukać się na własną rękę.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzicielstwo zastępcze”