Kasia i Marcin - moje szczęścia!!
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
- masza
- Posty: 307
- Rejestracja: 23 lut 2003 01:00
Nie wiem , czy na Bocianie są osoby w sytuacji podobnej do naszej. Przypomnę - dwójka dzieci w wieku 4 i 5 lat. Myślałam , że po warsztatach ( wstrętne określenie , tego co przeszliśmy ) jestem w jakikolwiek sposób przygotowana. Okazuje się , że owszem. Dzieci są wspaniałe ( nawet czuję wdzięczność do matki biologicznej, że nam je urodziła) - cały problem tkwi we mnie!!! Po 15 latach wygodnego życia , powiem nawet - egoistycznego - nagle mam dzieci , które mam wrażenie , że mnie inwigilują , wręcz prześladują - nie mogę być nawet na moment sama. WC to duży problem - wiszą na klamce - mamo ! gdzie jesteś! mamo,co robisz !? Wiem , że wy wszyscy BOCIANOWICZE,którzy czekacie na swoje dzieci , nie jesteście wstanie mnie zrozumieć, powiem więcej - sama siebie nie rozumiem! I sama sobie odpowiem - potrzebna mi pomoc ludzi dla których ten temat jest znany. Przepraszam wszystkich , w których mogłam zasiać ziarno wątpliwości. I jeszcze jedno - NIE WYOBRAŻAM SOBIE JUŻ ŻYCIA BEZ NASZYCH DZIECI!
-
- Posty: 10956
- Rejestracja: 08 gru 2002 01:00
Masza - Kochana :!: Wiesz, że jestem z Tobą całym sercem :!: I chyba wszyscy się z nami zgodzą, że adopcja niemowlaków i dzieci starszych to duuuuuuuża różnica :!: Wiem co przeżywasz, chociaż moje dziewczynki miały tylko roczek :!: Mogę tu chyba napisać szczerze, że jak przeczytałam że bedziesz mamą takich starszych maluchów - to pomyślałam, że musisz być okropnie ciepłą i odważną osobą :!: Chodzi o to, że starsze dzieciaczki też muszą Cię zaadoptować, pokochać, poznać a przede wszystkim przyzwyczaić do nowych warunków. Nie będę pisała co ty musisz zmienić w sobie, w funkcjonowaniu swojego małżenstwa i domu, bo sama już wiesz. Ja do tej pory mam wrażenie, że tak naprawdę to po prostu nie byłam przygotowana na przyjęcie dwójki maluchów - oczywiście, że nie zamieniłabym ich na żadne inne chociaż czasami mnie "coś bierze", bo to są po prostu nasze dzieci, wzięliśmy je ze wszystkimi radościami i mutkami jakie nam niosą. Kochana może pocieszy Cię fakt, że za rok będzie lepiej Na pewno :!: :!: :!: A wogóle to myślę, że to Forum jest nie tylko po to żebyśmy opisywali jak to cudownie być mamusią adopcyjną, ale również jak to czasami jest męczące i trudne. Nikogo to nie odstraszy, bo jak się pragnie być mamusią to nikt nas od tego nie odwiedzie - całe szczeście
Trzymajcie się cieplutko, a jak masz już wszystkiego dość to włączaj komputer i pisz - myślę, że jak czasami zaklniesz to admini przymkną na to oko
I buziaki dla Twoich Maleństw :!: :!:
Trzymajcie się cieplutko, a jak masz już wszystkiego dość to włączaj komputer i pisz - myślę, że jak czasami zaklniesz to admini przymkną na to oko
I buziaki dla Twoich Maleństw :!: :!:
- Aska
- Posty: 1853
- Rejestracja: 24 mar 2002 01:00
Masza, ja Cię rozumiem doskonale. Zanim zostałam mamą, to wyobrażałam sobie sielsko-anielskie obrazki z życia rodzinnego. Niby człowiek zdawał sobie sprawę z czekających go problemów, ale jakoś odsuwał je na dalszy plan. Rzeczywistość szybko jednak pokazała, że owszem jest sporo radości z bycia rodzicem ale trzeba z siebie dużo dać. Dzieci oczekują od nas cierpliwości, poświęcenia czasu, bliskości... Nie każdego na to stać w takiej dawce jaka jest od niego wymagana. Mnie na przykład w pewnym momencie zaczęło męczyć częste trzymanie za rękę. Uczyłam się wolno chodzić a nawet długo stać na spacerach, co było dla mnie bardzo trudne. Zmuszam się do gotowania (nie lubię i już). I tak dalej...
W pewnym momencie doszłam do wniosku, że adopcja starszego dziecka oznacza docieranie się jak w małżeństwie. Zarówno my jak i dziecko mamy pewne nawyki i uczymy się siebie nawzajem. Poza tym znajdujemy się w nowych relacjach, rolach i musimy się w nich jakoś odnaleźć.
W pewnym momencie doszłam do wniosku, że adopcja starszego dziecka oznacza docieranie się jak w małżeństwie. Zarówno my jak i dziecko mamy pewne nawyki i uczymy się siebie nawzajem. Poza tym znajdujemy się w nowych relacjach, rolach i musimy się w nich jakoś odnaleźć.
-
- Posty: 6214
- Rejestracja: 25 paź 2002 00:00
Masza, przepraszam, chyba wywołałam temat...Madźka pisze:Napisz coś o dzieciach, proszę. Wszyscy jesteśmy ciekawi, jak się u Was mają, jakie macie radości i smutki .
Ale dobrze, że o tym napisałaś.
Tak jest i to jest normalne. Choć wiem, jak trudno zamienić nasze marzenia, wyobrażenia i plany na rzeczywistość, która jest jaka jest...
Ostatnio miałam rodzinę ( z 20 letnim stażem małżeńskim), która po przyjęciu dzieci (4 i 5 lat :idea: ) przeszła załamanie nerwowe. Wszystko, co robiły dzieci przerosło ich wyobraźnię. Ale już mają to za sobą i powoli zaczynają cieszyć się sobą nawzajem.
masza, jeśli tylko będę mogła w czymś pomóc - pisz, dzwoń i co tylko...masza pisze:Wiem , że wy wszyscy BOCIANOWICZE,którzy czekacie na swoje dzieci , nie jesteście wstanie mnie zrozumieć, powiem więcej - sama siebie nie rozumiem! I sama sobie odpowiem - potrzebna mi pomoc ludzi dla których ten temat jest znany. Przepraszam wszystkich , w których mogłam zasiać ziarno wątpliwości.
a twoje ziarno wątpliwości też jest potrzebne, bo może pokaże niektórym ich lęki (trochę zakrywane przez nadzieję).
no właśnie :!:natabocian pisze:A wogóle to myślę, że to Forum jest nie tylko po to żebyśmy opisywali jak to cudownie być mamusią adopcyjną, ale również jak to czasami jest męczące i trudne
Całuję Cię mocno :cmok: , trzymam kciuki za wszystko, co ma się wydarzyć.
-
- Posty: 490
- Rejestracja: 06 sie 2002 00:00
Maszo droga, moja córka miala blisko cztery lata, kiedy ją zabrałam z domu dziecka. Mnie również brakowało ciszy i spokoju. Małgosia chciała ciągle ze mną być. A ja chciałam chociaż troszeczkę pobyć sama.
Po trzech latach , gdy nie ma Małgosi, bardzo mi jej brakuje.
I sama się dziwię, że cisza pod jej nieobecność tak wrednie dzwoni...
Pozdrawiam.
Po trzech latach , gdy nie ma Małgosi, bardzo mi jej brakuje.
I sama się dziwię, że cisza pod jej nieobecność tak wrednie dzwoni...
Pozdrawiam.
- kama
- Posty: 37
- Rejestracja: 10 mar 2002 01:00
Masza chyba wszyscy adopcyjni rodzice kilkulatków przechodziliśmy to samo. Moja mała ze swojego czteroletniego zycia już dwa lata jest z nami. Mimo, że mieliśmy juz dwóch biologicznych synów bycie jej rodzicem okazało się być zupełnie różne od bycia rodzicem naszych chłopców. Na poczatku byliśmy prawie przerażeni, pomysłowością w sprawdzaniu naszej cierpliwości i wytrzymałości, ilością wypadków jakim ulegało nasze dziecko ( ciagle się o coś uderzała lub skądś spadała), a także tym, że jak sie rano do mnie przykleiła to dopiero mozna ją było oderwać wieczorem. Bylismy naprawdę zmęczeni. Na dodatek miała problemy z zasypianiem, a utulenie jej do snu było niemożliwe ze względu na to, że tego nie znała i takie zajmowanie sie nią po prostu ją rozpraszało.
Przełom nastąpił, gdy poszła do przedszkola. Te kilka godzin wzajemnego odpoczynku od siebie dobrze nam zrobiło. Nam pozwoliło uswiadomić sobie, że nasze dziecko dopiero uczy sie co oznacza byc w rodzinie, poznaje coś o istnieniu czego w swoim króciutkim życiu nie miała pojęcia , jej że to my "mama i tata" juz zawsze bedziemy po nią przychodzili, że nie znikniemy nawet jesli rozstaniemy sie na kilka godzin i zawsze z grupy kilkorga dzieci tylko ją zabierzemy. Przez te dwa lata od kiedy jesteśmy razem nasze dziecko przeszło rózne etapy od totalnego ignorowania nas poprzez wiszenie na nas od rana do wieczora. Teraz jest na etapie "jestem w pobliżu" ciągle sprawdzając czy aby nie oddaliłam się zbytnio.
Masza, po prostu zaakceptuj to, że one są troche inne. Na to potrzeba czasu, cierpliwości i miłości. Niech w domu będzie bałagan, jak zjecie pizzę na obiad też się nic nie stanie. Jest ciepło i słonecznie, bierz dzieciaki na plac zabaw niech biegają i krzyczą, a ty w tym czasie chociaż przez chwilkę bedziesz mogła "doładować" baterie. Głowa do góry, bedzie dobrze.
Pozdrawiam. Kama
Przełom nastąpił, gdy poszła do przedszkola. Te kilka godzin wzajemnego odpoczynku od siebie dobrze nam zrobiło. Nam pozwoliło uswiadomić sobie, że nasze dziecko dopiero uczy sie co oznacza byc w rodzinie, poznaje coś o istnieniu czego w swoim króciutkim życiu nie miała pojęcia , jej że to my "mama i tata" juz zawsze bedziemy po nią przychodzili, że nie znikniemy nawet jesli rozstaniemy sie na kilka godzin i zawsze z grupy kilkorga dzieci tylko ją zabierzemy. Przez te dwa lata od kiedy jesteśmy razem nasze dziecko przeszło rózne etapy od totalnego ignorowania nas poprzez wiszenie na nas od rana do wieczora. Teraz jest na etapie "jestem w pobliżu" ciągle sprawdzając czy aby nie oddaliłam się zbytnio.
Masza, po prostu zaakceptuj to, że one są troche inne. Na to potrzeba czasu, cierpliwości i miłości. Niech w domu będzie bałagan, jak zjecie pizzę na obiad też się nic nie stanie. Jest ciepło i słonecznie, bierz dzieciaki na plac zabaw niech biegają i krzyczą, a ty w tym czasie chociaż przez chwilkę bedziesz mogła "doładować" baterie. Głowa do góry, bedzie dobrze.
Pozdrawiam. Kama
- igaa
- Posty: 636
- Rejestracja: 06 cze 2002 00:00
Maszeńko kochana
Mimo,że nie mam takiego dużego dziecka próbuję sobie to wyobrazić.I na pewno nie jest to łatwe.Ja po 8 latach bycia tylko z mężem mam chwilami odczuwalny brak wolności.Na pewno nie zamieniłabym tego,na to co było wcześniej-ale jednak.Nasze życie nabrało całkiem innego wymaru.Wszystko podporządkowane jest dziecku.Wyjścia na podwórko to istna wyprawa.
Skończyły się beztroskie wypady do znajomych,wyjazdy na imprezy do pózna w nocy.Ostatnio nawet usłyszałam ,że się z nami znajomi nie umówią na grilla- bo mamy dziecko.Znajomi ,którzy nie mają dziecka jakby się oddalili.
Nie mogę wyłożyć się z pilotem w ręku przed telewizorem.
Jestem bardzo szczęśliwa i nie tęsknie za tym co było wcześniej .Niemniej życie jest inne.Zaczęliśmy na nowo docierać się z mężem.Bo czesto teraz mamy inne poglądy.
Myślę,że w Twoim przypadku jest trudniej.Są to starsze dzieci z nabytymi nawykami.Musisz mieć w sobie wiele siły.Ale myślę też,że potrzeba czasu.Ze powolutku zaczniecie się siebie uczyć.One też są w nowej sytuacji.Może czasami zostaw maluchy z babcią,koleżanką i idź z mężem gdzieś sam na sam,żeby zebrać myśli i pobyć ze sobą.Nie bądź dla siebie zbyt surowa.Myślę,że każda z nas miałaby kryzys.Bo jest to naprawdę trudne.
Trzymaj się cieplutko igaa
Mimo,że nie mam takiego dużego dziecka próbuję sobie to wyobrazić.I na pewno nie jest to łatwe.Ja po 8 latach bycia tylko z mężem mam chwilami odczuwalny brak wolności.Na pewno nie zamieniłabym tego,na to co było wcześniej-ale jednak.Nasze życie nabrało całkiem innego wymaru.Wszystko podporządkowane jest dziecku.Wyjścia na podwórko to istna wyprawa.
Skończyły się beztroskie wypady do znajomych,wyjazdy na imprezy do pózna w nocy.Ostatnio nawet usłyszałam ,że się z nami znajomi nie umówią na grilla- bo mamy dziecko.Znajomi ,którzy nie mają dziecka jakby się oddalili.
Nie mogę wyłożyć się z pilotem w ręku przed telewizorem.
Jestem bardzo szczęśliwa i nie tęsknie za tym co było wcześniej .Niemniej życie jest inne.Zaczęliśmy na nowo docierać się z mężem.Bo czesto teraz mamy inne poglądy.
Myślę,że w Twoim przypadku jest trudniej.Są to starsze dzieci z nabytymi nawykami.Musisz mieć w sobie wiele siły.Ale myślę też,że potrzeba czasu.Ze powolutku zaczniecie się siebie uczyć.One też są w nowej sytuacji.Może czasami zostaw maluchy z babcią,koleżanką i idź z mężem gdzieś sam na sam,żeby zebrać myśli i pobyć ze sobą.Nie bądź dla siebie zbyt surowa.Myślę,że każda z nas miałaby kryzys.Bo jest to naprawdę trudne.
Trzymaj się cieplutko igaa
- masza
- Posty: 307
- Rejestracja: 23 lut 2003 01:00
Dziewczyny ! Serdecznie wam dziękuję - wasze posty pozwoliły mi poczuć się normalnie i zrozumieć , że moje odczucia mieszczą się w granicach normy. DZIĘKI TEMU JEST MI ŁATWIEJ Odpisuję dopiero teraz, bo miałam nadzieję, że rozprawa adopcyjna zakończy się już w czwartek i będę mogła wam o tym napisać. ALE NIESTETY Nasza sędzina , niejako obligatoryjnie , nakazuje badanie więzi między dziećmi a potencjalnymi rodzicami adopcyjnymi. Podono jest to często praktykowane przy adopcjach dzieci starszych ( powyżej lat 3 ).Sezon urlopowy też swoje zrobił - następna sprawa ma się odbyć najwcześniej we wrześniu. Czy nie uważacie , że to ZUPEŁNY BRAK LOGIKI :!: : PRZECIEŻ DZIECI BĘDĄ Z NAMI JUŻ PRAWIE 5 MIESIĘCY!!! Badanie więzi ma przeprowadzić Katolicki Ośrodek Adopcyjny - i już samo to mnie wnerwia! Nie bardzo wierzę w ich kompetencje w tym temacie . Kończę na tym , bo boję się , że palnę coś , czego mogę żałować
-
- Posty: 10956
- Rejestracja: 08 gru 2002 01:00
To rzeczywiście bez sensu :!:
Madźka co ty o tym myślisz :
Masza nie przejmuj się u nas też się trochę ciągło, ale cieszyliśmy się, że dzieci są już w domu. tylko tyle, że nie mogliśmy wyjechać z nimi na wakacje za granicę. Ale cóż to znaczy wobec wieczności :!:
Szkoda, że nie masz czasu na pisanie. Chętnie bym poczytała co u Was, jak się mają dzieciaczki, jak przystosowaliście się do nowego życia. Myślę o Was często i przesyłam poztywne fluidy.
:cmok: :cmok: :cmok: :cmok:
Madźka co ty o tym myślisz :
Masza nie przejmuj się u nas też się trochę ciągło, ale cieszyliśmy się, że dzieci są już w domu. tylko tyle, że nie mogliśmy wyjechać z nimi na wakacje za granicę. Ale cóż to znaczy wobec wieczności :!:
Szkoda, że nie masz czasu na pisanie. Chętnie bym poczytała co u Was, jak się mają dzieciaczki, jak przystosowaliście się do nowego życia. Myślę o Was często i przesyłam poztywne fluidy.
:cmok: :cmok: :cmok: :cmok:
- masza
- Posty: 307
- Rejestracja: 23 lut 2003 01:00
Oj Dorunia :!: Nie wiem , czy się na Ciebie pozłościć , czy do Ciebie uśmiechnąć Ale bardzo Ci dziękuję za " Kasia i Marcin - moje szczęścia!" NIC DODAĆ NIC UJĄĆ! Zaczął się 5 miesiąc naszego wpólnego życia z dziećmi. Po początkowych flustracjach , drobnych załamaniach , ciągłych dołkach ( brak wzlotów)mogę tylko powtórzyć : ADOPCJA , TO NAJWAŻNIEJSZE I NAJLEPSZE , CO ZROBIŁAM W ŻYCIU - - DLA NAS I DLA NASZYCH DZIECI! Serce mi rośnie , gdy widzę jak moje dzieci się rozwijają , jakie są szczęśliwe , roześmiane , pełne życia i energii. Żal mi ogromnie, że nie było nas przy nich w pierszych latach ich życia - nikt nam tego nie zwróci. Często myślę nad tym, jak można takich szkrabów nie kochać , oddac do DD , pozbawić ciepła , domu. I myślę , że to jednak tak miało być - czekaliśmy na siebie - tylko czemu tak długo Jeśli chodzi o sprawy formalne - wszystko jeszcze przed nami. Po dodatkowym badaniu w KOA ( było całkiem sympatycznie) czeka nas sprawa adopcyjna.Nie mamy jeszcze wyznaczonego terminu. Mam odczucie ,że to czysta formalność - PRZECIEŻ NIKT NIE MOŻE NAM ZABRAĆ NASZYCH DZIECI :!: Pozdrawiam Was wszystkich bardzo ciepło.
-
- Posty: 2258
- Rejestracja: 16 lis 2002 01:00
Masza i tak ma być już cały czas-tylko szczęście, śmiech, pełnia życia i energii Tak ma być i tak będzie. Tego życzymy Wam z całego serca!!! Sprawa w sądzie to na pewno tylko formalność.
Chica i Chic- szczęśliwi rodzice Oleńki:-) (ur. 16.10.03r, z nami od 24.10.03r.):-) http://foto.onet.pl/0,18279706,710070,user.html