Dlaczego nie mówimy prawdy?

Archiwum forum "Adopcyjne dylematy"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Madźka
Posty: 6214
Rejestracja: 25 paź 2002 00:00

Dlaczego nie mówimy prawdy?

Post autor: Madźka »

:roll: Dalczego niektórzy boją się mówić prawdę i nie ujawniają adopcji :?:
Czy zatajenie prawdy przed dzieckiem jest oszustwem :?:


Właśnie przygotowuję się do wtorkowych warsztaów na temat jawności adopcji i ciekawa jestem, co Wy myślicie na ten temat???
Pozdrawiam wieczornie :)
Awatar użytkownika
Marek
Posty: 1207
Rejestracja: 29 wrz 2002 00:00

Post autor: Marek »

Witaj - O ... to bardzo proste pytanie ;-)

Najprostsza odpowiedz to: dla dobra dziecka. Aby nie bylo wytykane palcami bo jest inne, aby nie bylo przezywane, itp, itd.

Po drugie - bo sasiedzi z ulicy sie ze mnie smieja ze jestem impotentem, a jak zobacza ze mam dziecko to "im rura zmieknie"

Po trzecie - bo rodzina nigdy nie zaakceptuje "bekarta"

UWAGA - disklajmer: Powyzsze wypowiedzi nie odzwierciedlaja moich pogladow. Takie argumenty przygotowalem na moje spotkanie.

Na marginesie - nikt inny z calej grupy nie chcial bronic decyzji o nieujawnianiu adopcji. Wszyscy byli za szczeroscia. To jest budujace.

Marek
Awatar użytkownika
ewa1201
Posty: 77
Rejestracja: 06 lut 2003 01:00

Post autor: ewa1201 »

Wiem, że ludzie potrafią być podli i dziecko kochane przez swoich rodziców(czasem miłością gorętszą, niż ta, jaką dają "biologiczni") potrafią nazwać znajdą itp. Jednak to dziecko jest najważniejsze i nie wyobrażam sobie, bym mogła je oszukać co do jego tożsamości, pochodzenia, po prostu jego korzeni. Jak bym się czuła, gdyby przyszło do mnie któregoś dnia i powiedziało "okłamałaś mnie". I co z odpowiedziami na nieuchronne pytania "czu mnie nosiłaś w brzuszku", czy mnie urodziłaś"- też kłamać?!!!!Moje kochane Dziubki zasługują na trochę więcej szacunku, więc muszę im powiedzieć prawdę. Jakkolwiek będzie to dla nas bolesne.....
ewa
Dorunia
Posty: 9255
Rejestracja: 04 kwie 2002 00:00

Post autor: Dorunia »

A może po prostu, zapominamy się w tym wszystkim, tak bardzo dziecko się wtapia w rodzinę i ucieka nam gdzieś fakt że Ono jest adoptowane.

Moja babcia nawet ostatnio przez godzinę klarowałą mi po co ja tak się upieram przy tym że wyznam dziecku co i jak. Moja mam skwitowała to słowami właściwie to po co mówić, przecież On taki Wasz i nikogo innego!!

Ostatno stwierdziłam że musze również przygotować rodzinę do faktu gdy zacznie mały zadawać pytania, by nie kłamali dziecku, by potrafili stawić temu czoło, bo co to da gdy ja bede mówić prawdę, a babcia coś namiesza. :?
Daniel, Adaś i Lena - pełnia szczęścia!
Awatar użytkownika
ewa1201
Posty: 77
Rejestracja: 06 lut 2003 01:00

Post autor: ewa1201 »

Dorunia, ja jestem w trakcie tych rozmów z moją córką. Przyjmuje to co mówie bardzo spokojnie, pierwsze informacje, że jest adoptowana przekazałam jej, gdy miała 4 lata- była to naturalna (choć ciśnienie mi skoczyło chyba do 200) odpowiedż na jej naturalne pytanie "czy byłam w Twoim brzuszku". Teraz jest ciąg dalszy i chyba ja bardziej to przeżywam, niż ona. Chociaż, czy człowiek wie, co w tej małej głowince się dzieje? Wiem tylko, że zwłaszcza teraz muszę jej okazywać jeszcze więcej miłości, niż dotychczas i za wszelką cenę nie ulec emocjom .
ewa
Dorunia
Posty: 9255
Rejestracja: 04 kwie 2002 00:00

Post autor: Dorunia »

Ja właśnie rozpoczełam edykację rodziny t.j babć i dziadków. Co z tego że Adaś ma dopiero 3 miesiące, ale gdy przyjdzie dzień mam nadzieję ze uda mi się siebie i rodzinę przygotowac.......
Daniel, Adaś i Lena - pełnia szczęścia!
Awatar użytkownika
malgosik
Posty: 5259
Rejestracja: 13 sty 2002 01:00

Post autor: malgosik »

madzka,
sadze, ze ludzie klamia, bo wydaje im sie na poczatku, ze tak bedzie lepiej dla wszystkich, a potem problem ich przerasta i ..... jest jak w argentynskim serialu "zbuntowany aniol", gdzie nikt nie jest slubnym dzieckiem sowich rodzicow i wszyscy to skrzetnie ukrywaja, bo juz nie pamietaja komu co naklamali (przyznam, obejrzalam kilka odcinkow podczas urlopu macierzynskiego :oops: ). ludzie chca wymazac z pamieci tamtych rodzicow, zapomniec, ze oni dali zycie ich dziecku, chca wchlonac, wessac wlasne dziecko i zlikwdowac wspomnienia o przeszolsci.
mowienie o tym jest trudne i dlatego juz z misiem zaczelismy sie przygotowywac do powiedzenia prawy (choc wiem, ze nika i tak nas zaskoczy i zada to pytane w najmniej spodziewanym momecie, ale i na to chce sie przygotowac). dlatego juz teraz jej mowimy, ze jest adoptowana.
sorki, pewnie juz nie jest ci to potrzebne, po warsztatch.
malgosik- mama
NIKI ( 11. 2002) i
TUSI (11. 2007)
Awatar użytkownika
kama
Posty: 37
Rejestracja: 10 mar 2002 01:00

Post autor: kama »

No właśnie, nigdy nie wiadomo kiedy padnie to pytanie i jak będzie brzmiało. Moja 4 letnia córka któregoś wieczoru kiedy zasypiała zapytała "mamusiu, a czy ja się urodziłam" ? Okazało się, że któreś "z lepiej poinformowanych" czterolatków powiedziało jej, że się nie urodziła bo jest adoptowana. Spotkać to może każde z naszych dzieci, bo zawsze jedna pani drugiej pani... lepiej nie ryzykować dziecko musi poznać prawde z naszych ust i to jak najwczesniej. Ja niekiedy w czasie takich babskich pogaduszek z moim dzieckiem pytam czy pamięta domek, w którym kiedyś mieszkała z innymi dziećmi, albo czytam jej książke o niej czyli "Jeża".
Awatar użytkownika
Ralf
Posty: 55
Rejestracja: 20 mar 2003 01:00

Post autor: Ralf »

Witam,

Jesteśmy z zoną po spotkaniu gdzie tematem przewodnim była jawność adopcji wobec dziecka. Muszę przyznac, że byłem pod wrażeniem argumentów Pani prowadzącej, że prawdę należy przekazac dziecku przy pierwszej okazji (dziecko pyta) lub z własnej inicjatywy (gdy za dlugo nie pyta).

Po przemyśleniu tego trudnego tematu musze stwierdzić, że nie widzę innej drogi do harmonijnego rozwoju emocjonalnego dziecka i jego relacji z rodzicami adopcyjnymi. Z pewnościa będzie to trudne, ale od czego wiedza i doświadczenia innych :) , z pewnością pomoga znaleźć własny sposób na bezstresowe uświadomienie dziecka.

Pozdr,
Ralf
natabocian
Posty: 10956
Rejestracja: 08 gru 2002 01:00

Post autor: natabocian »

My też jesteśmy za jawnościa adopcji - chociaż okropnie boimy się tej chwili. Ja chyba bardziej się boję, żeby nam nie umknęła - bo potem jest coraz trudniej :!: Mój kolega gdy usłyszał, że adoptujemy dziewczynki od razu powiedział: tylko nie ukrywajcie przed nimi, że są adoptowane, moja mama dowiedziała się gdy była już pełnoletnia i przeżyła najgorze chwile w swoim życiu.
AGA
Członek Stowarzyszenia
Posty: 3161
Rejestracja: 20 lut 2002 01:00

Post autor: AGA »

Myślę, że w tym gronie nie ma chyba osob, ktore nie deklarują jawności adopcji wobec dziecka i wiele na ten temat mówi się w ośrodkach przygotowujących kandydatów na rodziców adopcyjnych, jednak - jak do tej pory zauważyłam - są tylko dwie osoby, które z tymi problemami już się spotkały (nie liczę jędrka i joli :D ).
Ewa, kama i inni, którzy też mają takie doświadczenia - czy możecie, o ile nie wkracza to zbyt daleko w waszą rodzinną intymność, opisać szerzej jak wyglądała ta PIERWSZA rozmowa i ewentualne kolejne, jesli takie pytania sie powtarzały. Jak dzieci was pytaly, jak wy odpowiadalyscie, jak one reagowaly, jak wy zareagowalyscie - no po prostu taka scenka, jak to jest juz w praktyce. Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
DorotaM
Posty: 408
Rejestracja: 15 sty 2002 01:00

Post autor: DorotaM »

Kuzynka mojego męża adoptowała córeczkę (niemowlaka). Pamiętam nasze spotkanie gdy mała miała 3 lata, a ja wstrzymywałam się od gadania tekstów pod tytułem, oczy ma po Tobie, a nosek po Tacie. To jest niesamowite jak maluchy powielają mimikę i gesty rodziców :D.
Jednak pamiętam naszą rozmowę, gdy poprosiłam ją, żeby poinformowała mnie kiedy mała dowie się o tym, że jest adoptowana. Jeśli będzie o tym wiedziała, to dlatego że tak chcą jej rodzice i od nich ma się o tym dowiedzieć.
Madźka
Posty: 6214
Rejestracja: 25 paź 2002 00:00

Jak mówimy prawdę?

Post autor: Madźka »

Nasza pierwsza scenka wyglądała następująco:
Leżymy wieczorem w łóżku, czytamy ksiązki i nagle Ola (wtedy 2 lata i 7 miesięcy)pyta:
A kto Cię urodził?
Ja- Babcia B.
Ola - A babcię B.
Ja - Babcia K.
Ola - A babcię K?
Ja - Babcia A.
Ola - A mnie kto urodził?
Ja (trochę zamurowana, ale tylko trochę!)- jedna Pani.
Ola - a dlaczego nie ty?
Ja (zgodnie z prawdą)- Bo nie mogłam.
Ola - A tata nie mógł?

I na pierwszy raz temat sie skończył. Po kilku miesiącach zapytała czy znamy te panią, która ją urodziła?
Później było wiele rozmów na ten temat, jak to było gdy ją odwiedzalismy w Domu Dziecka i przywieźliśmy do domu. Oglądamy przy tym zdjęcia, filmy video. Byłam też z nią w DD.
Ostatnio (chyba we wtorek) Ola zapytała, czy nie mogłabym jej urodzić, bo ona by chciała, żebym ja ją urodziła.
Awatar użytkownika
kasiag
Posty: 1348
Rejestracja: 16 gru 2002 01:00

Post autor: kasiag »

Nie mam doświadczenia jeżeli chodzi o adopcję ale slyszałam kiedys bardzo piekne moim zdaniem wytłumaczenie tego faktu dziecku.Kiedy spytalo swojej mamy skąd się "biorą" dzieci?Czy ty mnie urodziłaś?itp.Ta kobieta odpowiedziala.Nie urodziłam Cię,ja sobie Ciebie wybrałam?A dlaczego?-spytalo to dziecko?Bo cie pokochalam kiedy tylko Cie zobaczyłam?Myslę,ze gdybym byla dzieckiem adoptowanym to chcialabym byc właśnie takim WYBRANYM dzieckiem i chcialabym o tym wiedzieć.Trzymajcie się ciepło.PA
duha
Posty: 490
Rejestracja: 06 sie 2002 00:00

Post autor: duha »

Malgosia w tym roku kończy siedem lat. Zabralam ją z domu dziecka , gdy miala ponad trzy lata. Trochę pamieta zdarzeń z tamtego okresu.
Wie, ze nie ja ją urodzilam. Czasem prosi, aby jej poopowiadać o naszym pierwszym spotkaniu, o tym jak się o niej dowiedzialam, jak ją pokochalam .
Opowiadam więc jak bylo w rzeczywistości. Przyjmuje to jak najbardziej naturalnie.
Niedawno zapytala mnie o swoją mamę, która ją urodzila. Odpowiedzialam, zgodnie z prawdą, ze jej nie znam. Dodalam też, że jeżeli będzie chciala poznać ją , gdy będzie dorosla, to jej pomogę odszukac tamtą panią.
Malgosia miala wielkie szczęście, iż w domu dziecka trafila na panią Zosię, która często zabierala ją do domu i dawala wiele milości. Czasem więc jeździmy do domu dziecka, aby odwiedzić panią Zosię, co raduje i panią Zosię i moją Malgosię.
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Adopcyjne dylematy”