więź małżeńska
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
- kocura
- Posty: 16
- Rejestracja: 31 gru 2003 01:00
więź małżeńska
Drodzy Bocianowicze !
Na wątku "odroczenie kwalifikacji" poruszyłam temat pogłębiania wiązi małżeńskiej. Taką oto pracę zadano nam na najbliższe pół roku wspólnego życia. We wrześniu mamy zgłosić się do ośrodka z opisem naszych dokonań.
Kochanii !!! Pomóżcie !!! Rzućcie jakieś pomysły !!!
Pozdrawiam serdecznie i z góry dziękuję.
Na wątku "odroczenie kwalifikacji" poruszyłam temat pogłębiania wiązi małżeńskiej. Taką oto pracę zadano nam na najbliższe pół roku wspólnego życia. We wrześniu mamy zgłosić się do ośrodka z opisem naszych dokonań.
Kochanii !!! Pomóżcie !!! Rzućcie jakieś pomysły !!!
Pozdrawiam serdecznie i z góry dziękuję.
- kasiavirag
- Posty: 4121
- Rejestracja: 24 lip 2002 00:00
Kocura,
nie wiem czy jesteś wierząca czy nie .. ale ja bym pojechałą na spotkania małżeńskie. Zapytaj w jakimś najbliższym katolickim OAO a oni dadzą namiary.
Moim zdaniem to fajny pomysł. I służy tylko pogłębianiu więzi małżeńskiej. To spotkania wyjazdowe od piątku wieczorem do niedzieli po południu.
poazdrooofka
nie wiem czy jesteś wierząca czy nie .. ale ja bym pojechałą na spotkania małżeńskie. Zapytaj w jakimś najbliższym katolickim OAO a oni dadzą namiary.
Moim zdaniem to fajny pomysł. I służy tylko pogłębianiu więzi małżeńskiej. To spotkania wyjazdowe od piątku wieczorem do niedzieli po południu.
poazdrooofka
Kasia, mama (z)mieszana, ale się porobiło...
- kocura
- Posty: 16
- Rejestracja: 31 gru 2003 01:00
Witaj Kasiavirag!
Dzięki za propozycję, ale jesteśmy w katolickim OAO i w ramach szkolenia mieliśmy obowiązek uczestniczenia w dialogach małżeńskich.
Tak więc ten sposób na pogłębiania więzi małżeńskiej mamy "zaliczony".
Podobała nam się forma tych spotkań. Ten czas był bardzo dobry dla nas, choć ... nie wiele nowego dowiedzieliśmy się o sobie.
Pozdrawiam gorąco.
Dzięki za propozycję, ale jesteśmy w katolickim OAO i w ramach szkolenia mieliśmy obowiązek uczestniczenia w dialogach małżeńskich.
Tak więc ten sposób na pogłębiania więzi małżeńskiej mamy "zaliczony".
Podobała nam się forma tych spotkań. Ten czas był bardzo dobry dla nas, choć ... nie wiele nowego dowiedzieliśmy się o sobie.
Pozdrawiam gorąco.
- kasiavirag
- Posty: 4121
- Rejestracja: 24 lip 2002 00:00
- Masi
- Posty: 468
- Rejestracja: 21 lut 2002 01:00
- kasia123
- Posty: 1
- Rejestracja: 25 lut 2004 01:00
witaj!!
moze cos podpowiem my z mezem mieszkamy z moja babcia ona ma 92 lata i wymaga opieki jak dziecko . przy niej nigdy nie jestesmy tak naprawde razem bo ona pochlania moje nerwy i czas . w zeszlym roku pojechaluismy nad morze na pare dni na rozlsadowanie atmosfery i nerwow, i doszlismy do wniosku ze umiemy ze soba rozmawiac i nadal sie kochamy i chcemy byc pelna rodzina. wniosek jest jeden czasami adopcja jest jedyna droga ale trzeba poczekac bo mozna przez zewnetrzna sytuacje tylko sobie zaszkodzic pozdrawiam :P
moze cos podpowiem my z mezem mieszkamy z moja babcia ona ma 92 lata i wymaga opieki jak dziecko . przy niej nigdy nie jestesmy tak naprawde razem bo ona pochlania moje nerwy i czas . w zeszlym roku pojechaluismy nad morze na pare dni na rozlsadowanie atmosfery i nerwow, i doszlismy do wniosku ze umiemy ze soba rozmawiac i nadal sie kochamy i chcemy byc pelna rodzina. wniosek jest jeden czasami adopcja jest jedyna droga ale trzeba poczekac bo mozna przez zewnetrzna sytuacje tylko sobie zaszkodzic pozdrawiam :P
- Jewka
- Posty: 2079
- Rejestracja: 12 maja 2003 00:00
Hej Kocura!
Też bym Ci gorąco polecała Spotkania Małżeńskie, lecz już wiem, że to było.
Myślę, że ważnym jest, czy to Wy rozpoznajecie i czujecie potrzebę "pogłębiania", czy też w codziennym zyciu czujecie się sobie bliscy, a to "pogłębianie" odbieracie jako wymóg/ sugestię ośrodka.
Jeśli Wy tęsknicie za czymś więcej, głębiej, bardziej, to sami znajdziecie sposób, jak tę tęsknotę ukoić, bo wiecie, czego Wam w kontaktach wzajemnych brakuje.
A jeśli czujecie się wystarczająco syci miłości wzajemnej i chodzi o spełnienie oczekiwań ośrodka, to tam warto by dopomnieć sie o konkretyzację zadania.
Też bym Ci gorąco polecała Spotkania Małżeńskie, lecz już wiem, że to było.
Myślę, że ważnym jest, czy to Wy rozpoznajecie i czujecie potrzebę "pogłębiania", czy też w codziennym zyciu czujecie się sobie bliscy, a to "pogłębianie" odbieracie jako wymóg/ sugestię ośrodka.
Jeśli Wy tęsknicie za czymś więcej, głębiej, bardziej, to sami znajdziecie sposób, jak tę tęsknotę ukoić, bo wiecie, czego Wam w kontaktach wzajemnych brakuje.
A jeśli czujecie się wystarczająco syci miłości wzajemnej i chodzi o spełnienie oczekiwań ośrodka, to tam warto by dopomnieć sie o konkretyzację zadania.
- kocura
- Posty: 16
- Rejestracja: 31 gru 2003 01:00
Dziekuję kochani za Wasze propozycje.
Duuuuużo rozmawiamy teraz na ten temat. W naszym odczuciu, naszej więzi nic nie brakuje. Tzn. nic jej nie brakuje do tego by mogła przerodzić się w więź rodzinną. Owszem, zawsze można powiedzieć, że powinno być jeszcze lepiej, pełniej itp. Wiadomo przecież, że cały czas trzeba rozwijać się w małżeństwie.
Mąż, kiedy poszedł do ośrodka, żeby się "dopytać" dowiedział się, że bardzo mało nas łączy, a dużo dzieli (sic!). Konkretnie Pani chodziło o to, że mamy mało współnych zainteresowań i że w związku z tym żyjemy obok siebie. Zdaniem Pani, rodzice, którzy wspólnie lubia chodzić po górach lepiej wychowają dzięcko niż rodzice, z których jedno lubi chodzić po górach, a drugie np. słuchać koncertów w filharmonii, ponieważ rodzice powinni spędzać jak najwięcej czasu razem. Niestety Pani nie zapytała nas, czy akceptujemy swoje odmienne zainteresowania i czy jesteśmy dla dobra dziecka skłonni razem chodzić po górach i do filharmonii. Przecież powszechnie wiadomo, że dziecko "przewraca" życie rodziców do góry nogami, i wręcz "wymusza" na nich różne "akty poświęceń".
Poza tym uważam, że różnorodność zainteresowań to bogactwo. Dziecko ma okazję poznać i doświadczyć więcej.
Pozdrawiam wszystkich gorąco.
Duuuuużo rozmawiamy teraz na ten temat. W naszym odczuciu, naszej więzi nic nie brakuje. Tzn. nic jej nie brakuje do tego by mogła przerodzić się w więź rodzinną. Owszem, zawsze można powiedzieć, że powinno być jeszcze lepiej, pełniej itp. Wiadomo przecież, że cały czas trzeba rozwijać się w małżeństwie.
Mąż, kiedy poszedł do ośrodka, żeby się "dopytać" dowiedział się, że bardzo mało nas łączy, a dużo dzieli (sic!). Konkretnie Pani chodziło o to, że mamy mało współnych zainteresowań i że w związku z tym żyjemy obok siebie. Zdaniem Pani, rodzice, którzy wspólnie lubia chodzić po górach lepiej wychowają dzięcko niż rodzice, z których jedno lubi chodzić po górach, a drugie np. słuchać koncertów w filharmonii, ponieważ rodzice powinni spędzać jak najwięcej czasu razem. Niestety Pani nie zapytała nas, czy akceptujemy swoje odmienne zainteresowania i czy jesteśmy dla dobra dziecka skłonni razem chodzić po górach i do filharmonii. Przecież powszechnie wiadomo, że dziecko "przewraca" życie rodziców do góry nogami, i wręcz "wymusza" na nich różne "akty poświęceń".
Poza tym uważam, że różnorodność zainteresowań to bogactwo. Dziecko ma okazję poznać i doświadczyć więcej.
Pozdrawiam wszystkich gorąco.
- kala
- Posty: 2262
- Rejestracja: 15 kwie 2003 00:00
O rany jeśli mieć na uwadze różnicę zainteresowań i nie tylko to my też jesteśmy kiepskim małżeństwem. Abigor- słucha metalu i to ostrego (jeszcze 4 lata temu miał długie włosy i to prawie dłuższe ode mnie), sporo imprezował , a ja poezja śpiewana, muzyka klasyczna, spokojny mól książkowy. On z luzem do wszystkiego ja zawsze obowiązkowa. Czytamy inne ksiązki, lubimy inne filmy. Dlatego czasem nie realizujemy naszych zainteresowań razem, on jedzie sam na koncert Metaliki, sam ogląda horrory czy jakieś krwawe fimy. Swojej muzyki słucha gdy ja idę z dzieckiem na spacer (przy okazji zmywa naczynia ).
Różnimy się też w poglądach ale przynajmniej jest o czym dyskutować.
Kochamy się i kłócimy i mamy cudownego syna. No różnimy się nawet w systemie wychowawczym. A i tak nie mogę bez niego żyć i myślę, że jesteśmy dobrym małżeństwe a nasze różnice uatrakcyjniają związek. Synek będzie wykształcony w każdym rodzaju muzykii
Dobrze zrobiliście że poszliście do innego OA.
Różnimy się też w poglądach ale przynajmniej jest o czym dyskutować.
Kochamy się i kłócimy i mamy cudownego syna. No różnimy się nawet w systemie wychowawczym. A i tak nie mogę bez niego żyć i myślę, że jesteśmy dobrym małżeństwe a nasze różnice uatrakcyjniają związek. Synek będzie wykształcony w każdym rodzaju muzykii
Dobrze zrobiliście że poszliście do innego OA.
Marzenia się spełniają: Wojtek (2002) i Inga (2004)
- Jarecki
- Posty: 209
- Rejestracja: 21 paź 2003 00:00
O rany, Kocura, ale trafiła Wam się dziwna kobitka. Jak czytałam o tym pogłębianiu wiezi to juz mi sie nie podobało. Bo co to oznacza - albo jest więź albo jej nie ma. Wiadomo raz jest lepiej raz gorzej ale ważne że chce sie być ze sobą na całe życie a taką decyzje już chyba podjęliscie przed zawarciem związku.
A te wspólne zainteresowania to jakas utopia niesamowita - napewno Waszym wspólnym zainteresowaniem będzie Wasze dziecko a inne możecie mieć różne i koniec.
Kaśka Jarecka przy Bocianie / mąż wpatrzony w mecz piłki nożnej w TV/
A te wspólne zainteresowania to jakas utopia niesamowita - napewno Waszym wspólnym zainteresowaniem będzie Wasze dziecko a inne możecie mieć różne i koniec.
Kaśka Jarecka przy Bocianie / mąż wpatrzony w mecz piłki nożnej w TV/
- Vill
- Posty: 1644
- Rejestracja: 20 paź 2003 00:00
Kocura łoj...to ja juz nic nie mówię o róznych zainteresowaniach
różnimy się z Roberto wszystkim czym może róznic się dwoje kochajacych sie ludzi...Słuchamy różnej muzyki on od szant do hip hopu ja od klasyki do rnb.
On uwielbia amerykanskie filmy akcji i Jackie Chana
ja thrillery "cięzkie" kino psychologiczne i Lyncha
JA plażę on góry , ja bierny odpoczynek on sporty extremalne .....ale własnie o to chodzi żeby się uzupełniac i miec o czym polemizowac..
aha mamy
no mamy za to wspólne cele...czy to nie jest najwazniejsze?
Chcemy mieć tak samo rodzinę..
Vill zdziwiona
różnimy się z Roberto wszystkim czym może róznic się dwoje kochajacych sie ludzi...Słuchamy różnej muzyki on od szant do hip hopu ja od klasyki do rnb.
On uwielbia amerykanskie filmy akcji i Jackie Chana
ja thrillery "cięzkie" kino psychologiczne i Lyncha
JA plażę on góry , ja bierny odpoczynek on sporty extremalne .....ale własnie o to chodzi żeby się uzupełniac i miec o czym polemizowac..
aha mamy
no mamy za to wspólne cele...czy to nie jest najwazniejsze?
Chcemy mieć tak samo rodzinę..
Vill zdziwiona
- kocura
- Posty: 16
- Rejestracja: 31 gru 2003 01:00
Dziękuję wszystkim za te święte słowa oburzenia !
Widzę, że jesteśmy jednak normalnym małżeństwem.
Buniek, nie możemy niestety zapytać Pani z ośrodka, czy jej mąż czyta kobiece pisma, ponieważ Pani nie ma męża.
A tak w ogóle, to Panie w ośrodkach powinny mieć ok. 50 lat, wciąż tego samego męża oraz 5 dzieci, z czego 3 adoptowane. Jeżeli taka Pani powiedziałaby mi, że coś jest nie w porządku to na pewno bym z nią nie dyskutowała tylko z pokorą zaczęła zmieniać swoje życie.
Vill, te cele to chyba jest sedno całej sprawy, czyli dobrego małżeństwa.
Pozdrawiam.
Widzę, że jesteśmy jednak normalnym małżeństwem.
Buniek, nie możemy niestety zapytać Pani z ośrodka, czy jej mąż czyta kobiece pisma, ponieważ Pani nie ma męża.
A tak w ogóle, to Panie w ośrodkach powinny mieć ok. 50 lat, wciąż tego samego męża oraz 5 dzieci, z czego 3 adoptowane. Jeżeli taka Pani powiedziałaby mi, że coś jest nie w porządku to na pewno bym z nią nie dyskutowała tylko z pokorą zaczęła zmieniać swoje życie.
Vill, te cele to chyba jest sedno całej sprawy, czyli dobrego małżeństwa.
Pozdrawiam.
-
- Posty: 10956
- Rejestracja: 08 gru 2002 01:00
Kocura zamiast zmieniać swoje życie, może zmieńcie Ośrodek. Ło rany, ja nauczyłam WW wypoczynku w górach (jeszcze nie chodzenia po górach, ale narty już założył), on mnie punktualności, ja słucham poezji śpiewanej i nie znoszę Pink Floyd, on odwrotnie, ja wolę filmy familijne, on Sylwetsra Stalone itd. itp.
P.S. Obydwoje dziś po piwku (ja Carlsberg, on EB) - on śpi a ja oddaje się nałogowi internetowemu może to ostatnie nas uratowało, bo wczoraj było odwrotnie nie, no jakaś paranoja
P.S. Obydwoje dziś po piwku (ja Carlsberg, on EB) - on śpi a ja oddaje się nałogowi internetowemu może to ostatnie nas uratowało, bo wczoraj było odwrotnie nie, no jakaś paranoja
Karolka, Monika i Krzyś - trójka rozbójników :) :) :)