Póżne poronienie, przedwczesny poród

Archiwum forum "Poronienia"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Zablokowany
monika2007
Posty: 801
Rejestracja: 06 lis 2007 01:00

Póżne poronienie, przedwczesny poród

Post autor: monika2007 »

Witam
26 listopada w 21 tygodniu ciąży urodził się Piotruś, który niestety od początku nie miał szans na przeżycie. Przez jakąś godzinę dawał oznaki życia, biło mu serce. Jednak od początku wiedzieliśmy, że nasze dziecko przy tak wczesnym porodzie nie ma szans. Pochowaliśmy naszą kruszynkę. Był to najgorszy dzień mojego życia. Do tej pory nie mogę sobie z tym poradzić. W 18 tygodniu ciąży zgłosiłam się do szpitala ponieważ na papierze toaletowym zobaczyłam krew. Krwawienie skończyło się tego samego dnia, przez pięc dni leżałam w szpitalu , lekarze stwierdzili , że wszystko jest ok. Po czym na drugi dziań po wyjściu do domu znów pojawiła się krew. Zanim pojechałam do szpitala, zrobiłam dokładne USG w prywatnej klinice . Lekarz stwierdził, że z dzieckiem nic się nie dzieje, ale szyjka skróciła się z 3,26 na 2,25, dał skierowanie do szpitala. Tam leżałam ponad dwa tygodnie lekarze stwierdzili , że nie mogą mi założyć szwu ponieważ mam stan zapalny w organizme. Przez cały ten okres czasu dostawała antybiotyki i leki rozkurczowe, zauważyłam, ze coraz częściej mam skurcze i to najczęściej wieczorami, prosiłam wtedy o dodatkowe zastrzyki. Pielęgniarki stwierdziły, że sama te skurcze wymyśliłam i jak tylko przychodzi wieczór znów sobie je wymyślam. W nocy z 25/na 26 dostałam mocnych skurczy zaczeły się około 20. Od dwóch tygodni cały czas leżałam po kroplówką rozkurczową. Co chwila wzywałam pielęgniarki ponieważ skurcze w dole brzucha były tak silne jakby co pięć minut ktoś mi wbijał nuż w macicę trwały po 8 sekund. Stwierdziły, że nie są to skurcze porodowe, zwiększyły kroplówkę i szły spać i tak przez klika godzin. O trzeciej rano ( cały czas jęczała z bólu i modliłam się), krwawienie się nasiliło, zarządałam lekarza. Okazało się że dyżur pełni ktoś z innego oddziału, lekarz stwierdził po badaniu ręką ,że ciekawie nie jest, ale on nie wie jak było wcześniej. nie przepisał mi żadnych leków tylko kroplówkę na wzmocnienie. Wiedziałam, że już przy takich bólach dziecko nie ma szans, patrzyłam się w sufit. Cała się trzęsłam wszyscy spali ja na sali pojedynczej patrzyłam się w lampę i do rana do godziny 8 miała te same co kilka minut niemiłosierne skurcze. cała
trzęsłam się z bołu i strachu . O 8 zawieżli mnie na USg. Okazało się, że dziecko żyje ale główka jest już na zewnątrz. Wpadłam w szał lekarze kazali mi podpisać zgodę na wywołanie dalszego ich jak to nazywali poronienia. Ja sie nie chciałam zgodzić, powiedzieli, ze dziecko już nie ma żadnych szans, ze wszystko grozi zakażeniem. Po lamencie i w moim totalnym szale zgodziła się i podpisałam papiery. Zawieziono mnie na porodówkę, tam panowało ogólne zdziwienie co ja w ogóle tu robie przecież od tego są sale na zabiegowe na patologi ciąży. Znów kupa papierów i brak litości, cały czas wyłam i nie rozumiałam co się działo. Zaczęto wywoływać poród. Po zakończeniu czułam, ze coś spadło na łóżko to było Piotruś. Nagle zobaczyłam zdziwienie i niesmak na twarzy wszystkich i hasło, żeby zawołać pediatrę. Odwróciłam twarz nie wiedziałam co sie dzieje nie miałam siły, żeby spojrzeć. Myślałam, że serce mi pęknie. Nagle zobaczyłam dwie żółte kartki. Data moje imię i nazwisko i płeć dziecka , syn. Nie wiedziałam co sie dzieje kazano mi to przeczytać na głos. I zadano pytanie czy chcę je ochrzcić. Nie wiedziałam co się dzieje, co to oznacza, mówiono , że dziecko jest bez absolutnej szansy. Zawieziono mnie do kolejnej sali tam kolejny zabieg łyżeczkowanie byłam zalana łzami, podano mi narkozę, potem kupę leków uspokajających powiedziano mężowi i mojej mamie, że po tych lekach będę długo spała. Jednak ja w tej chwili jak na hasło otworzyłam oczy. Okazało się że Pioruś wykazuje jeszcze oznaki życia jednak w związku z brakiem wykształconych płuc to kwestia czasu. Jego serduszko biło około godziny. Na drugi dzień mąż go pochował, chociaż sugerowano nam w szpitalu "kremację" czyli spalenie z reszkami w związku z tym, ze w terminologii medycznej poród przed 22 tygodniem to po prostu poronienie. Po trzech dniach wyszłam ze szpitala. Tak naprawdę nikt nie przyszedł do mnie przez ten czas i nie udzielił mi żadnych podstawowych informacji co teraz , co sie dzieje. Pracownicy stwierdzili, że dramatyzuje, że nic się nie stało , o co mi w ogóle chodzi. Próbowałam zdobyć jakieś informacje ale były one szczątkowo. Mam w sobie teraz tyle żalu tyle smutku, próbuje dowiedzieć sie jak najwięcej . Czekam na wynik hsito-patologiczny i chcę przejśc wszystkie dostępne badania . To była moja pierwsza ciąza. Wiem że niektóre moje zdania mogą być bez składu i ładu, ale piszę to wszystko przez łzy, do tej pory jedynie czytałam na forum różne historie. dziś postanowiłam sama napisać chociaż opis nawet w połowie nie oddaje tego co przeżyłam. Może ktoś z Was miał podobną historię. Jak się u Was dalej to potoczyło
Awatar użytkownika
bea33
Posty: 59
Rejestracja: 31 sty 2005 01:00

Post autor: bea33 »

Kochana Moniko, bardzo Ci współczuję straty dziecka, jest to najgorsza rzecz, jaka może się przydarzyć rodzicom. Jest dalej wątek, poronienie w 21tc. - kto przeżył, na którym dzielimy się naszym bólem. Żadne słowa nie są w stanie pocieszyć matki, ale z czasem rzadziej się płacze.....
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Bea
Bo ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy...
Awatar użytkownika
mysia775
Posty: 11
Rejestracja: 02 paź 2007 00:00

Post autor: mysia775 »

Kochan Monika -czytam Twojego posta i rycze :cry: nie mogę przestać. Przytulam cię kochana, wiem co czujesz, ja straciłam moją córeczkę w 20tc,15 -11-miną 3 miesiące. Wiem że serduszko Twoje pęka z bólu, ale musisz być dzielna dla Piotrusia, on jest zawsze z Tobą każdego dnia, w Twoim serduszku. Mój Aniołek i inne Aniołki zaopiekują się Twoim maleństwem. Pozdrawiam cię kochana i przytulam.
[url=http://www.suwaczek.pl/][img]http://www.suwaczek.pl/cache/689e83fe9c.png[/img][/url]
Aniołek+15.08.2007 córecz
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Poronienia”