Straciła swoje dziecko

Archiwum forum "Poronienia"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Zablokowany
Awatar użytkownika
Katarzyna74
Posty: 2
Rejestracja: 16 paź 2007 00:00

Straciła swoje dziecko

Post autor: Katarzyna74 »

Witajcie,

Nawet nie liczę, że teraz w nocy ktoś do mnie napisze, ale musze sie wyżalić.
Dziś 15.10 Święto Aniołków i dzis dowiedziałm się, że moja dzidzia pod moim sercem nie żyje... To był 11 tydzień, a podobno bylo silne... Boże nie wyobrażałam sobie takiego bólu... Jutro mam zabieg... Wiem, że to przetrwam, mam dla kogo żyć. Tylko to pytanie.... Dlaczego???? Przeciez leżałam od prawie pięciu tygodni, brałam leki, nie denerwowałam się. Dlaczego????? Cały czas, byly problemy. To była ciąża blizniacza i jedno od razu się nie rozwinęło, ale z tą Dzidzią miało być wszystko dobrze... Kocham mojego Aniołka... chyba nawet nie myślałam że tak Bardzo!!!!
Trzymają mnie jakos tylko moje dwa Szkraby i Mąż.
Odezwę się jak wrócę ze szpitala... Boję ...

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
martencja
Posty: 1125
Rejestracja: 18 sie 2005 00:00

Post autor: martencja »

Kasiu przytulam Cię mocno :glaszcze przykro mi,że i Ciebie spotkał ten ból,że i Ty zadajesz sobie to pytanie bez odpowiedzi:DLACZEGO? :(
Tu jest wiele Anielskich mam,możesz tu pisać o wszystkim,na pewno Cię zrozumieją.Ja również mam dwa aniołki w niebie,wierzę że zaopiekują się też Twoim.Odezwij się po szpitalu.
Serduszko-13.06.05r [*]7/8t Kruszynka- 07.04.06r[*] 7/8t Słoneczko-09.04.09[*]9/10t
moją drogę oświetlają 3 gwiazdy
Karolinka ur. 22.12.2006 27tc,
Agatka ur.11.04.2011 39tc
jak dobrze,że są...moje dwa serduszka
Awatar użytkownika
Katarzyna74
Posty: 2
Rejestracja: 16 paź 2007 00:00

Post autor: Katarzyna74 »

Witajcie ponownie. Jakoś nie miałam siły usiąść przy komputerze... Teraz juz trochę zaczynam" normalnie funkcjonować."
Myśli cały czas wracają do tego Dzidziusia... W poniedziałek byłam na kontrolnym USG. Okropne przeżycie zobaczyć na monitorze pustkę... nic juz nie było ...
Bałam sie bardzo tego zabiegu w szpitalu... ale jeżeli to uspokoi innych, nie jest to tak straszne jak mi opisywano. Właściwie nic nie czułam... Potem podobno, tak mi mówił mąż i dziewczyna z sali, pytałam ciągle o Moje Dziecko.

:cry:
Teraz jestem jeszcze w domu prawie dwa tygodnie. W całości poświęciłam się dwójce swoich dzieci. I tylko mam taką cichutką nadzieję, że za rok znowu pójdę na USG i zabaczę malutkie bijące serduszko...
Awatar użytkownika
Bura82
Posty: 14
Rejestracja: 06 paź 2007 00:00

Post autor: Bura82 »

Katarzyno! Tak bardzo Ci współczuję! Wiem dobrze jak to jest, bo sama miałam niedawno zabieg. Moje szczęście trwało tylko cztery i pół miesiąca, teraz została tylko pustka w sercu. Zazdroszczę Ci, że masz przy sobie swoje skarby: tak jak napisałaś - masz dla kogo żyć. Ja nie mam nic, poza malutką nadzieją, że może jeszcze kiedyś się uda...
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę wszystkiego dobrego!
Awatar użytkownika
FIONA78
Posty: 9
Rejestracja: 25 paź 2007 00:00

Post autor: FIONA78 »

Katarzynko74! Wiem dobrze jak to jest, ja 15 października miałam zrobiony zabieg. Czas przed i po zabiegu nie był taki zły miałam tak cudowną opieke medyczną że zniosłam to całkiem dobrze, ale jak wróciłam do domu to zaczeło się... łzy...ogronma pustka. Ja jeszcze nie byłam na kontroli u lekarza, idę za dwa tygodnie. Aniołek 6tc 15.10.2007r.
Awatar użytkownika
ziele
Posty: 196
Rejestracja: 14 maja 2007 00:00

Post autor: ziele »

Ja straciłam swoją istotkę w trzynastym tygodniu,lekarze mówili ZAJDZIE PANI PONOWNIE-GÓZIK PRAWDA,MINĘŁO JUŻ 7-8 LAT I NIC.Już tyle minęło i ciągle nic,ale jestem szczęśliwa,bo podjęliśmy słuszną decyzję-SAMI WIECIE JAKĄ!!!!1.Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim dziewczyną szczęścia.
papa ZIELE :) :) :) :)
NASZ UKOCHANY "KAWALER",JUŻ DWA LATA JAK JEST Z NAMI I WIEM TERAZ,ŻE ŻYJĘ.....
Awatar użytkownika
tuptolinka
Posty: 1123
Rejestracja: 04 gru 2007 01:00

Post autor: tuptolinka »

Katarzyna74 pisze:Myśli cały czas wracają do tego Dzidziusia... W poniedziałek byłam na kontrolnym USG. Okropne przeżycie zobaczyć na monitorze pustkę... nic juz nie było ...
u mnie ciąża obumarła w 9 tygodniu skończyło się łyżeczkowaniem. Prawie 3 tygodnie po zabiegu tylko płakałam i ciągle mówiłam dlaczego. Przez pierwszy tydzien jak wróciłam do domu i się budziłam łapałam się za brzuch mając nadzieję że to sen a potem za krocze sprawdzić czy jest podpaska i znowu płacz. Od drugiego tygodnia po łyżeczkowaniu tylko płakałam - nie spałam, nie jadłam płakałam i prosiłam męża aby mi oddał moje serduszko. Dopiero teraz do mnie dociera jak bardzo jemu musiało być wtedy źle. Potem pojawił się smutek i pytania czy mogłam zrobić coś inaczej - nie nie dało się nic zrobić inaczej ale to też dociera do mnie dopiero dzisiaj. Od chwili jak się tylko dowiedziałam że jestem w ciąży byłam na zwolnieniu i całymi dniami leżałam w łóżku nie robiąc nic co mogłoby zaszkodzić kruszynce - jadłam, leżałam i spałam.
Jak byłam na pierwszej kontrolnej wizycie u pani doktor z wypisem ze szpitala i wynikiem badania histopatologicznego miałam cały czas oczy pełne łez. A gdy robiła mi usg czułam jak wszystko co było w szpitalu wraca do mnie z podwojoną siłą. Aż się cała trzęsłam przy badaniu. Mam w sobie pustkę jakiej nic i nikt nie jest w stanie zmienić i pomimo że niedługo zacznę starania to nigdy nie zapomnę o moim serduszku. Boje się kolejnego niepowodzenia i boje się że jeśli nie zacznę starań o kolejną ciąże to nigdy nie będę miała już odwagi. Chciałabym ci dać siłę i pomóc ale tak naprawdę musisz powoli sama się pozbierać. Ja dowiedziałam się że nasze serduszko już nie puka dokładnie w naszą 10 rocznicę bycia razem z mężem - to był dla mnie dodatkowy cios i sądzę że już więcej nie będę chciała obchodzić naszej rocznicy. Łyżeczkowanie miałam 26 listopada 2007 więc jestem już po pierwszej miesiączce i czekam co będzie dalej.
Napisz jak się trzymasz teraz i nie poddawaj się. Pamiętaj że tutaj jest wiele dziewczyn które straciły swoje maleństwa i tak jak ty cierpią i cierpiały a wiele z nich już nie raz tylko kilka razy przeszły przez to wszystko i są wstanie zrozumieć twój ból bardziej niż te które przez to nie przeszły.
Bólu i pustki żadna ci nie odbierze ale musisz być silna i my postaramy ci w tym pomóc
Awatar użytkownika
ziele
Posty: 196
Rejestracja: 14 maja 2007 00:00

Post autor: ziele »

U mnie,już tak wielkiej pustki nie ma-ale pamięć zostaje i to nikt nie wymaże :( :( :(
Teraz mam cel w życiu i to jest najważniejsze......
Będę- Będziemy mieli dzieciątko,ale już w inny sposób.Ta pustka gdzieś w sercu krąży i nie wymaże jej choćbym chciała.Ale warto walczyć do końca,jak się raz nie uda,to próbować drugi, trzeci,kolejny.... aż do skutku,bo warto naprawdę.Poronienie,dla każdej z nas,to ogromna tragedia i nikt tego nie zmieni,ale trzeba się podnieść,gdy Cię dobiją i walczyć,jak ja walczę każdego dnia.
DZIEWCZYNY NAPRAWDĘ WARTO........... :) :) :)
Pozdrawiam serdecznie ZIELE
NASZ UKOCHANY "KAWALER",JUŻ DWA LATA JAK JEST Z NAMI I WIEM TERAZ,ŻE ŻYJĘ.....
Awatar użytkownika
tuptolinka
Posty: 1123
Rejestracja: 04 gru 2007 01:00

Post autor: tuptolinka »

ziele pisze:Będę- Będziemy mieli dzieciątko,ale już w inny sposób.Ta pustka gdzieś w sercu krąży i nie wymaże jej choćbym chciała.Ale warto walczyć do końca,jak się raz nie uda,to próbować drugi, trzeci,kolejny.... aż do skutku,bo warto naprawdę.Poronienie,dla każdej z nas,to ogromna tragedia i nikt tego nie zmieni,ale trzeba się podnieść,gdy Cię dobiją i walczyć,jak ja walczę każdego dnia.
bardzo dobrze to napisałaś aż się uśmiech i wiara pojawia
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Poronienia”