Rodzeństwo adopcyjno-biologiczne (co i jak)
Moderator: Moderatorzy adopcyjne dylematy
- malgosik
- Posty: 5259
- Rejestracja: 13 sty 2002 01:00
dodziu, bratnia duszo,
doskonale cie rozumiem. wspaniele, ze bedziecie miec liczna rodzine i to w tym samym czasie dwojka obydwoje z masterem rozwazalismy taka opcje: a co bedzie, jak... i stwierdzilismy, ze nie mozemy odrzucac tego, co los nam daje. zycze powodzenia mama pewnie tak mowi, bo martwi sie o was (jak to mama).
doskonale cie rozumiem. wspaniele, ze bedziecie miec liczna rodzine i to w tym samym czasie dwojka obydwoje z masterem rozwazalismy taka opcje: a co bedzie, jak... i stwierdzilismy, ze nie mozemy odrzucac tego, co los nam daje. zycze powodzenia mama pewnie tak mowi, bo martwi sie o was (jak to mama).
malgosik- mama
NIKI ( 11. 2002) i
TUSI (11. 2007)
NIKI ( 11. 2002) i
TUSI (11. 2007)
- Agna
- Posty: 3013
- Rejestracja: 21 lut 2002 01:00
Dodziu, bardzo gratuluję No i trochę zazdroszczę, że adoptowanego malucha będziesz mogła karmić bez problemu piersią Czego życzę
Powiem jedno - my często kiedy słyszymy teksty "będzie ciężko", "jesteście odważni" od razu reagujemy prośb o pomoc, czyli tekstem "widzę, że Cię to martwi - zawsze będziesz mogła nam pomóc, jesli zechcesz" albo "jeśli nie będziecie mogli nam pomóc postaramy dać sobie radę sami"
(bo pierwszy tekst teściowej kontra adopcji brzmiał - "no na nas nie liczcie, my nie młodniejemy, nie będziemy mogli Wam tyle pomagać, co wtedy, kiedy dzieci były małe" - chociaż "rodzonym" wnukom brata mojego męża, które mają 2,5 i 0,5 roczku pomagać mogą - tutaj nie są za strarzy )
Powiem jedno - my często kiedy słyszymy teksty "będzie ciężko", "jesteście odważni" od razu reagujemy prośb o pomoc, czyli tekstem "widzę, że Cię to martwi - zawsze będziesz mogła nam pomóc, jesli zechcesz" albo "jeśli nie będziecie mogli nam pomóc postaramy dać sobie radę sami"
(bo pierwszy tekst teściowej kontra adopcji brzmiał - "no na nas nie liczcie, my nie młodniejemy, nie będziemy mogli Wam tyle pomagać, co wtedy, kiedy dzieci były małe" - chociaż "rodzonym" wnukom brata mojego męża, które mają 2,5 i 0,5 roczku pomagać mogą - tutaj nie są za strarzy )
Mama Jasia :), Małgosi :), Szymka :) i Martusi :)
www.agna01.neostrada.pl
[url=http://www.zielona.poczekalnia.prv.pl][img]http://193.243.146.13/astley/bar.gif[/img][/url]
www.agna01.neostrada.pl
[url=http://www.zielona.poczekalnia.prv.pl][img]http://193.243.146.13/astley/bar.gif[/img][/url]
- Dodzia
- Posty: 164
- Rejestracja: 20 cze 2003 00:00
"Powiem jedno - my często kiedy słyszymy teksty "będzie ciężko", "jesteście odważni" od razu reagujemy prośb o pomoc, czyli tekstem "widzę, że Cię to martwi - zawsze będziesz mogła nam pomóc, jesli zechcesz" albo "jeśli nie będziecie mogli nam pomóc postaramy dać sobie radę sami""
Świetne, nie wpadłabym na to, że mozna tak reagować. To chyba może rozładować sytuację i pokazać, że wierzymy, że nie jesteśmy sami.
Super rada.
Przykro mi, że na Teściów nie możecie liczyć, ale pewnie zmiekną. Moi Teściowie i Wujek z Ciocią, którzy mnie wychowywali są zachwyceni i oni uważają że nie ma co na zapas się martwić. No ale tak już jest, że nie umię przejść obojetnie obok tego co myślą moi Rodzice. Ale faktycznie moge im zaproponować, że pomoc mile widziana.
Świetne, nie wpadłabym na to, że mozna tak reagować. To chyba może rozładować sytuację i pokazać, że wierzymy, że nie jesteśmy sami.
Super rada.
Przykro mi, że na Teściów nie możecie liczyć, ale pewnie zmiekną. Moi Teściowie i Wujek z Ciocią, którzy mnie wychowywali są zachwyceni i oni uważają że nie ma co na zapas się martwić. No ale tak już jest, że nie umię przejść obojetnie obok tego co myślą moi Rodzice. Ale faktycznie moge im zaproponować, że pomoc mile widziana.
- Dodzia
- Posty: 164
- Rejestracja: 20 cze 2003 00:00
- kasiavirag
- Posty: 4121
- Rejestracja: 24 lip 2002 00:00
Dziewczynki,
piewsza reakcja mojego ojca: odważni jesteście, ja bym chyba nie podjął takiej decyzji....
mamie nie powiedziałam wprost - pozwoliłam żeby tata wygadał. Tu przyznam, że też mam różne stosunki z nia- ale ostatnio mnie zaskoczyła: pyta ni z gruszki ni z pietrudszki: to kiedy to dziecko będzie, bo nie mogę się doczekać wnuka... - mówiąc szczerze - zatkało mnieeeeeeee....
A może ja się czepiam???????
piewsza reakcja mojego ojca: odważni jesteście, ja bym chyba nie podjął takiej decyzji....
mamie nie powiedziałam wprost - pozwoliłam żeby tata wygadał. Tu przyznam, że też mam różne stosunki z nia- ale ostatnio mnie zaskoczyła: pyta ni z gruszki ni z pietrudszki: to kiedy to dziecko będzie, bo nie mogę się doczekać wnuka... - mówiąc szczerze - zatkało mnieeeeeeee....
A może ja się czepiam???????
Kasia, mama (z)mieszana, ale się porobiło...
-
- Posty: 9255
- Rejestracja: 04 kwie 2002 00:00
Kasiu tak jak my dojrzewaluśmy do tej decyzji tak i nasza rodzina musiała to sobie pukładać i pewnie z Twoją Mamą tez tak było. U nas Adaś teraz to (zwłaszcza że najmłodzsy w rodzinie) ulubieniec, nikt nie wyróżnia Daniela i nikt z dziedków nie miał oporów by mówić do Adasia "mój wnusio" Teraz już zaczynają pytać "to kiedy bedzie ta wnusia" Znajomi znoszą ciuchy dziewczęce, nawet znajoma z netu chce wysyłac, matko gdzie ja pomieszczę garderobę młodej damy
Daniel, Adaś i Lena - pełnia szczęścia!
- kasiavirag
- Posty: 4121
- Rejestracja: 24 lip 2002 00:00
No włąśnie i to jest miłe!
Dorunia, nam na warszatach mówili jeszcze żeby nie przegiąć też w drugą stronę. Że jak jest adoptowane to nie zaniedbywać biologicznego!!!!!! Mają być równo traktowani i tyle. Bo ponoć często bywa tak, że temu biologicznemu sie tłumaczy,: miałeś mamusię od początku a adoptowany to taka biedna sierotka była zanim się nie odnaleźliśmy itp.... brrrrrrrrrr.
Myślę, że co "wrażliwszym" może sie wydawać , że wokół adoptowanego muszą skakać a biologiczne to i tak ma dobrze..
Kasia
Dorunia, nam na warszatach mówili jeszcze żeby nie przegiąć też w drugą stronę. Że jak jest adoptowane to nie zaniedbywać biologicznego!!!!!! Mają być równo traktowani i tyle. Bo ponoć często bywa tak, że temu biologicznemu sie tłumaczy,: miałeś mamusię od początku a adoptowany to taka biedna sierotka była zanim się nie odnaleźliśmy itp.... brrrrrrrrrr.
Myślę, że co "wrażliwszym" może sie wydawać , że wokół adoptowanego muszą skakać a biologiczne to i tak ma dobrze..
Kasia
-
- Posty: 9255
- Rejestracja: 04 kwie 2002 00:00
U nas akurat to nie możliwe by Danielowi mówić że Adaś jest taki "biedny" a do tego nie da się Go zaniedabać i rodzina tez cała zaangażowana w pomoc Jak Adaś pojawił się w domu to wszyscy przynosili prezenty dla obu i to było bardzo miłe że wszyscy traktują nasze dzieci jako po prostu nasze i już
Daniel, Adaś i Lena - pełnia szczęścia!
- agusia70
- Posty: 112
- Rejestracja: 18 lip 2003 00:00
Ja tak tylko teoretycznie i patrzac na takie sytuacje troche z zewnatrz.
Z mojego doswiadczenia mamy rodzenstwa biologicznego musze sie przyznac, ze sie nie da tak rowno podzielic wszystkiego : pol kilo dla jednego i pol kilo dla drugiego, ubranko dla jednego i ubranko dla drugiego. Wedlug mnie to tak jak gdybysmy zapominali, ze kazde dziecko jest inne, ma swoj charakter i oczekiwania (nie mowiac o roznicy wieku) i my kochajac je musimy sie z tym liczyc i to szanowac. Oczywiscie, ze wszystkie dzieci kochamy najbardziej na swiecie to nie podlega dyskusji i sadze, ze musi stanowic pewnik dla naszych dzieci. Nie martwilabym sie tak strasznie, ze moze sie zdarzyc, ze to adoptowane kiedys moze byc obrazone, bo ktos mu wypomina inny poczatek czy droge do rodziny. To dobrze, ze sie martwimy i chcemy oszczedzic naszym dzieciom jakichkolwiek traum, ale to jest zycie i nie da sie przez nie przejsc bezproblematycznie, nie przesadzajmy, popatrzmy na to w inny sposob. Jedyna rzecz, ktora musimy zapewnic to bezgarniczna milosc, madre wychowywanie na zrownowazonego, madrego czlowieka, ktory sobie z zyciem musi poradzic, tak w przedszkolu, jak w szkole, na uniwersytecie czy w doroslym zyciu. Konflikty z rodzenstwem, dziecmi, doroslymi moga byc chwila, w ktorej dziecko wiele moze sie nauczyc i sadze, ze jesli jest kochane to pomimo, ze rani, problem pochodzenia moze byc traktowany przez nie na rowni z odstajacymi uszami, czy faktem, ze jest rude albo innego koloru skory. Jest inne, ale nie znaczy, ze gorsze, co wie doskonale, bo sie tego nauczylo w naszej rodzinie.
A konflikty pomiedzy rodzenstwem ???? Ja i moj brat omal sie nie pozabijalismy moje dzieci kloca sie bez przerwy, gryza, robia na zlosc itd. Doruniu to fajnie, ze u Was taki raj, ale wiekszosc braci i siostr zyje na co dzien "z bronia w reku". I tu zebralby sie material na inny watek, jak poradzic sobie z takimi sytuacjami, ktore sa nieodlacznym skladnikiem zycia w kazdej rodzinie (rece mnie swedza zeby dodac przymiotnik, niech bedzie: NORMALNEJ RODZINIE).
Z mojego doswiadczenia mamy rodzenstwa biologicznego musze sie przyznac, ze sie nie da tak rowno podzielic wszystkiego : pol kilo dla jednego i pol kilo dla drugiego, ubranko dla jednego i ubranko dla drugiego. Wedlug mnie to tak jak gdybysmy zapominali, ze kazde dziecko jest inne, ma swoj charakter i oczekiwania (nie mowiac o roznicy wieku) i my kochajac je musimy sie z tym liczyc i to szanowac. Oczywiscie, ze wszystkie dzieci kochamy najbardziej na swiecie to nie podlega dyskusji i sadze, ze musi stanowic pewnik dla naszych dzieci. Nie martwilabym sie tak strasznie, ze moze sie zdarzyc, ze to adoptowane kiedys moze byc obrazone, bo ktos mu wypomina inny poczatek czy droge do rodziny. To dobrze, ze sie martwimy i chcemy oszczedzic naszym dzieciom jakichkolwiek traum, ale to jest zycie i nie da sie przez nie przejsc bezproblematycznie, nie przesadzajmy, popatrzmy na to w inny sposob. Jedyna rzecz, ktora musimy zapewnic to bezgarniczna milosc, madre wychowywanie na zrownowazonego, madrego czlowieka, ktory sobie z zyciem musi poradzic, tak w przedszkolu, jak w szkole, na uniwersytecie czy w doroslym zyciu. Konflikty z rodzenstwem, dziecmi, doroslymi moga byc chwila, w ktorej dziecko wiele moze sie nauczyc i sadze, ze jesli jest kochane to pomimo, ze rani, problem pochodzenia moze byc traktowany przez nie na rowni z odstajacymi uszami, czy faktem, ze jest rude albo innego koloru skory. Jest inne, ale nie znaczy, ze gorsze, co wie doskonale, bo sie tego nauczylo w naszej rodzinie.
A konflikty pomiedzy rodzenstwem ???? Ja i moj brat omal sie nie pozabijalismy moje dzieci kloca sie bez przerwy, gryza, robia na zlosc itd. Doruniu to fajnie, ze u Was taki raj, ale wiekszosc braci i siostr zyje na co dzien "z bronia w reku". I tu zebralby sie material na inny watek, jak poradzic sobie z takimi sytuacjami, ktore sa nieodlacznym skladnikiem zycia w kazdej rodzinie (rece mnie swedza zeby dodac przymiotnik, niech bedzie: NORMALNEJ RODZINIE).
- kasiavirag
- Posty: 4121
- Rejestracja: 24 lip 2002 00:00
- agusia70
- Posty: 112
- Rejestracja: 18 lip 2003 00:00
Kasiu, ale ja tez mam watpliwosci !!!!
W ubieglym tygodniu zakupilam Marii Elizie (6 lat) wielkiego mieciuskiego misia i zaczelam sie zastanawiac: a Olesiowi (13 lat, wasik, 45 numer buta i 176 cm wzrostu ) tez misia ??? Stwierdzilam, a co tam, tez misia, wprawdzie takiego samego tylko, ze wielkosci jednej trzeciej tego dla siostry (potem tlumaczylam, ze misie maja odwrotnie proporcjonalne ksztalty w stosunku do wlascicieli ). Przywloklam misiale do pracy (zakupy robilam po drodze), posadzilam na biurku i wszyscy koledzy i kolezanki sie zachwycali, bez wzgledu na wiek :P
Oles byl przeszczesliwy i spi z misiem (sic!). I badz tu madra... Pociesze Was: to byla kwestia instynktu macierzynskiego !!!!
W ubieglym tygodniu zakupilam Marii Elizie (6 lat) wielkiego mieciuskiego misia i zaczelam sie zastanawiac: a Olesiowi (13 lat, wasik, 45 numer buta i 176 cm wzrostu ) tez misia ??? Stwierdzilam, a co tam, tez misia, wprawdzie takiego samego tylko, ze wielkosci jednej trzeciej tego dla siostry (potem tlumaczylam, ze misie maja odwrotnie proporcjonalne ksztalty w stosunku do wlascicieli ). Przywloklam misiale do pracy (zakupy robilam po drodze), posadzilam na biurku i wszyscy koledzy i kolezanki sie zachwycali, bez wzgledu na wiek :P
Oles byl przeszczesliwy i spi z misiem (sic!). I badz tu madra... Pociesze Was: to byla kwestia instynktu macierzynskiego !!!!
- kasiavirag
- Posty: 4121
- Rejestracja: 24 lip 2002 00:00