szkolenie w OAO

Archiwum forum "Ośrodki i procedury adopcyjne"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
Ewcyk
Posty: 14
Rejestracja: 08 mar 2002 01:00

szkolenie w OAO

Post autor: Ewcyk »

wczoraj byłam na szkoleniu w OAO. pani psycholog jak na Panią psycholog troche zbyt nerwowa i ta jej gestykulacja. Miła babka lecz trochę mnie nastraszyła i zrobiła tak zwane pranie mózgu. Na poczatku zaczęła opowiadać o ewentualnych chorobach dziecka, wymieniała straszne choróbska, wyszło z tego ze każde adoptowane dziecko jak nie od razu to pózniej bedzie miało jakiś feler a tak własciwie to już w brzuchu ono wie że sie go nie chce i jest przez to nieszczęsliwe i nerwowe przez całe zycie. nastepnie przedstawiła nam z jakich rodzin pochodza dzieci tu wszystko OK, patologia, młodociane , dobrze sytuowane mamusie nie chcace zakopać się w pieluchach.
Na koniec stwierdziła ze dobrze ze sie czeka długo na dziecko bo mozna na ten temat mysleć i mysleć i myśleć i ewentualnie wycofac się.
A jeszcze cos sady robia na złość i końcowe formalności trwaja bardzo długo.

właściwie mam tego gadania dość i jestem po tym spotkaniu przestraszona i zmeczona

Pozdrowienia
ewa
Awatar użytkownika
Misiaczek
Posty: 1635
Rejestracja: 10 cze 2002 00:00

Post autor: Misiaczek »

Ewuniu,
to naprawdę niezbyt miłe i troche straszne. Teraz widac jak to wiele zalezy od ośrodka od ludzi tam pracujacych i od ich celu. U nas było o wiele lepiej, owszem mówiono nam o zagrozeniach, raczej pytano o naszą gotowość na to, że dziecko niekoniecznie jak my miało w przyszlości wyzsze wykształcenie, że może być chore, Panie były cudowne. Są nadal.
Jesli tak bedzie sie powtarzać, może lepiej zmienić osrodek. Choć nie łatwo jest zaczynać wszystko od początku.
Pozdrawiam.
Misiaczek
Szczęśliwa mama Przemusia (lipiec 2002)
www.misiaczek70.bobasy.pl
Awatar użytkownika
Martyna
Posty: 388
Rejestracja: 04 sie 2002 00:00

Post autor: Martyna »

Ewa,
zgadzam się z Misiaczkiem. Być może wasz ośrodek stawia sobie za cel sprawdzić jak zachowają się przyszli rodzice znając wszystkie ewentualne zagrożenia, które mogą ich spotkać. Według mnie to niemądre bo kobietom w ciąży lekarze nie opowiadają na ile chorób może zachorować ich potomek i co może go spotkać w życiu aby sprawdzić czu są zdecydowane urodzić.
Z pewnością są rzeczy których powinniśmy być śwadomi. Ale czy powinniśmy być straszeni?
Można łudzić się tylko że temperament i podejście pani w OAO nie do końca odpowiada pracy w ośrodku adopcyjnym. Może powinniście porozmawiać z nią lub innymi pracownikami ośrodka i powiedzieć o swoich obawach i złym samopoczuciu po spotkaniu. My też mieliśmy kiedyś takie obawy i wyjaśniliśmy je na spotkaniu. Jest nam teraz znacznie lepiej i darzymy nasz ośrodek dużym zaufaniem.
Życzę wam aby kolejne spotkania wypadły lepiej. I zapomnijcie już o tych smutkach o których rozmawialiście z panią. Oczekiwanie musi być dla nas czasem pozytywnych myśli i przygotowań.
Martyna
Awatar użytkownika
Gosiek
Posty: 699
Rejestracja: 11 maja 2002 00:00

Post autor: Gosiek »

A może pani czuła się "zobowiązana" przedstawic Wam całą gamę przyszłych zagrożeń ? Pamiętam,że po jednym ze spotkań z przyszłymi rodzicami (nasz OAO takowe organizuje) wróciłam do domu z małym "kacem " moralnym. Odpowiadałam na wszelkie pytania, ale nie powiedziałam jak czasami bywa ciężko (zwłaszcza na początku, zanim człowiek się "wdroży", zanim nauczy sie nowego funkcjonowania w RODZINIE a nie MAŁŻEŃSTWIE, to naprawdę jest różnica). Mi, gdy czasami było ciężko pomagały słowa jednej z mam "ogrom szczęścia, ale i ogrom zmęczenia" -wiedziałam ,ze tak poprostu czasami musi byc i łatwiej to było znieść (i nie myslałam wówczas,że byc może się nie nadaję ... inni też to odczuwają, inni tez uczą się zyc we troje )
A może warto to wykorzystać i pójść dalej, tzn. zapytać się ,co należy robić, gdzie zwrócić się o pomoc, gdy takowe "zagrożenia" bedą miały miejsce. Np. dziecku nadpobudliwemu można pomóc przez odpowiednie postepowanie, ale o tym trzeba wiedzieć. Wydaje mi się,że STRACH warto zastepować WIEDZĄ pozdrawiam
Dorunia
Posty: 9255
Rejestracja: 04 kwie 2002 00:00

Post autor: Dorunia »

Nas uprzedzono że jest pewien procent małżeństw, zwałaszcza tych dla których bedzie to pierwsze dziecko, które rezygnują po szkoleniu.
Podawała jakieś liczy, ale teraz to już nie pamietam :oops:
Daniel, Adaś i Lena - pełnia szczęścia!
Awatar użytkownika
Mietek
Posty: 337
Rejestracja: 22 kwie 2002 00:00

u nas też się zaczęło

Post autor: Mietek »

Dzisiaj byliśmy na pierwszym szkoleniu. Poza nami było jeszcze 5 par i pani psycholog. Na początku byliśmy trochę spięci, ale z biegiem czasu atmoswera się rozluźniła. Była kawa, herbata i woda mineralna. Szkolenie będzie składało się z 6 spotkań raz w tygodniu i oparte jest na programie RODZINA. Nie wiem czym się różni od PRIDE ale jest to alternatywny program. Usłyszeliśmy o tym jakie potrzeby ma dziecko w zależności os wieku oraz jaki bagaż negatywnych doświadczeń zabiera ze sobą z placówki wychowawczej. W sumie im dłużej przebywa w Domu Dziecka tym dla niego i przyszłej rodziny gorzej. Dowiedzieliśmy się jak ważne jest rozpoznawanie i zaspokajanie potrzeb dziecka w zależności od jego wieku. W odniesieniu do rodzin adopcyjnych jest to niezmiernie ważne z uwagi na ten wielki bagaż który trzeba jak najszybciej zgubić. To straszne, ale dzieci adoptowane nie umieją się przytulać bo nikt ich tego nie nauczył. Mało tego nie umieją chodzić w zimowych butach bo przez całą zimę trzymają je w budynku by zapobiec infekcjom. To tylko dwa przykłady tego z czym możemy się spotkać było tego dużo więcej , każdy z was przez to przejdzie więc radzę uważać a osoby o słabej pamięci niech robią notatki. W sumie jestem zadowolony z zajęć. Co prawda można o tym przeczytać w książkach z zakresu psychologii dziecka, ale nigdy nie zaszkodzi porozmawiać z fachowcem jakim jest psycholog pracuujący na codzień w domu dziecka.

Jeszcze zdanie komentarza do postu Ewcyka i dalszych:

Może twoja frustracja wynika z niewłaściwego nastawienia na przebieg szkolenia. Może miałaś chybione oczekiwania? Nie licz na to że spotkasz się z laurkami ze strony pracowników OAO bo nie jest ich zadaniem kadzenie kandydatom na rodziców i poprawianie im samopoczucia a wręcz przeciwnie. Można liczyć się z tym że w ramach testu będą starali się wystawić na próbę nasze zamiary m.in. przez roztaczanie przed nami ponurych wizji przyszłości. A już zupełnie nie rozumiem tego argumentu, że rodziców biologicznych nikt nie uczy i nie testuje i jakoś tam wszystko gra. Ja to widzę inaczej. Uważam, że wiedza w zakresie wychowania jest wszystkim potrzebna, a nam to dają w dodatku za darmo więc nie trzeba wybrzydzać lecz cieszyć się, że mamy taką szansę.

Sorry za przydługi liścik, ale dawno nie klikałem z Wami. Pozdrwaiam i życzę więcej optymizmu.
Mietek - obrońca pryncypiów i przypalonych garnków
Awatar użytkownika
Hasik
Posty: 677
Rejestracja: 23 mar 2002 01:00

Post autor: Hasik »

Witajcie!

Zgadzam się z Mietkiem, że te szkolenia i wizyty w ośrodku, rozmowy o dzieciach i o wychowaniu to super szansa dla nas jako przyszłych rodziców, żeby się czegoś więcej dowiedzieć i coś sobie jeszcze przemyśleć. My w czasie trwania naszego kursu PRIDE mieliśmy wrażenie, że jesteśmy jakoś wyróżnieni bo jest nam dane coś, co każdemu by się przydało, a na co rodzice naturalni nie mogą liczyć.

Jednak nie uważam, żeby ośrodki musiały kandydatów straszyć - to chyba błąd i brak wyczucia w podejściu. Myślę, że ich rolą jest przekazywanie rzetelnej wiedzy o adopcji i jej specyficznych problemach a decyzja należy do kandydatów. Nie trzeba ich do tego ani zniechęcać ani zachęcać. Ich rolą jest też nas dobrze poznać tak aby móc wydać o nas opinię.

Nasz kurs PRIDE miał właściwie formę warsztatów - dialogów pomiędzy kandydatami a prowadzącymi. Widać było olbrzymie zaangażowanie w ten proces naszych Pań prowadzących, które mocno zmodyfikowały program podstawowy aby dostosować go do polskich realiów. Praktycznie całe zajęcia były ułożone interaktywnie tak, że czuliśmy się współodpowiedzialni za ich prowadzenie. Bardzo mile je wspominamy. Pamiętem też jak byliśmy wykończeni wracając po 4 godzinach do domu z głową pełną wrażeń i przemyśleń.

Pozdrawiam
Halszka
Awatar użytkownika
Aska
Posty: 1853
Rejestracja: 24 mar 2002 01:00

Post autor: Aska »

Mietku, ja też będę miała to samo szkolenie. A czy te panie mówią tylko jakich problemów się można spodziewać czy też jak sobie z nimi radzić?
Awatar użytkownika
Mietek
Posty: 337
Rejestracja: 22 kwie 2002 00:00

Post autor: Mietek »

Asiu myślę, że w sobie znakomicie poradzisz z wszelkimi problemami jakie Cię czekają. Masz wielkie serce i ono podpowie Ci co i jak robić. Czy kilka spotkań mogłoby nauczyć Cię jak kochać? Przecież tego uczyłaś się przez całe życie i już to umiesz.
Mietek - obrońca pryncypiów i przypalonych garnków
Dorunia
Posty: 9255
Rejestracja: 04 kwie 2002 00:00

Post autor: Dorunia »

Asiu zgodzę się tu w 100% z Mietkiem, to się po prostu czuje i w wielu wypadkach działasz instynktownie, nie możesz nauczyć się wielu rzeczy. a co do różnych zagrożeń o których słyszysz jeśli chodzi o dziecko adopcyjne to i tak nie da rady być gotowym na wszystko. Ja jak chodzłam w ciąży też nie przygotowywałam się na głuche dziecko, też musiałam się tego nauczyć jak żyć, wychowywać, a może i nawet w pierwszej chwili zaakceptować. Życie jest tak nieprzewidywalne że ciężko się jest przygotować do niego, a dzieci to już zupełnie nie podlegają schematą, ja wiem że mimo to iż mam już syna, to musze się nauczyć być rodzicem na nowo, każde dziecko jest inne i nie dlatego że to będzie adoptowane, po prostu dzieci jak i dorośli nie dają się zaszufladkować.
Kieruj się sercem i pytaj masz tu nie zgłębioną skarbnicę wiedzy w całej bocianiej rodzinie :D
Daniel, Adaś i Lena - pełnia szczęścia!
Awatar użytkownika
Aska
Posty: 1853
Rejestracja: 24 mar 2002 01:00

Post autor: Aska »

Tak naprawdę, to zadałam to pytanie z czystej ciekawości, ale z uwagą przeczytałam Wasze posty. Naprawdę uważacie, że propozycje radzenia sobie z określonymi problemami wychowawczymi są zbędne? Czy rzeczywiście wystarczy tylko i wyłącznie miłość?
Dorunia
Posty: 9255
Rejestracja: 04 kwie 2002 00:00

Post autor: Dorunia »

To nie tak Asiu że wystarczy "tylko" miłość. Chodzi o to że nie da rady nauczyć się wszystkiego na zapas, na wrazie czego. Niesposób przewidzieć jakie będzie dziecko, jak będzie się rozwijać. Ja chciałam tylko powiedzieć, że uczymy się w trakcie. Pytamy co zrobić z problemem. Dlatego OAO moze tylko zasugerować problemy, byśmy byli świadomi co nas może spotkać, ludzie prowadzący szkolenie mogą nam opowiedzieć w zarysie jak sobie z tym poradzić, ale to tylko szkic tego wszystkiego. No bo pomyśl kobieta w ciąży miała by się wgłębiac w różne sposoby prowadzenia dzieci z np. z wadami wrodzonymi?
Ale ja wiem o co Ci chodzi, po prostu chcesz być ja najlepiej przygotowana na ten trudny egzamin i oby każdy rodzic tak jak Ty starał się dowiedzieć wszystkiego o wszystkim. TAK TRZYMAJ!!!


P.S Dzięki takim mamą jak Ty wiele problemów dzieci było by szybko diagnozowanych. W poradni audiologicznej spotykam dzieci w wieku np. 4 lat z dopiero co zdiagnozowanym głębokim niedosłuchem, prawie niesłyszące dzieci, jak można coś takiego przeoczyć.
Zatem nie zmieniaj sie kochaj swoje dziecko i bądź czujna :)
Daniel, Adaś i Lena - pełnia szczęścia!
Awatar użytkownika
Hasik
Posty: 677
Rejestracja: 23 mar 2002 01:00

Post autor: Hasik »

Na naszym szkoleniu sugerowali, że gdy pojawia sie jakis problem wychowawczy lub inny to możemy a nawet powinnismy szukac pomocy "zespołu" - tzn. osrodka, poradni, innych rodzicow adopcyjnych itp. Wiem, ze rodziny adopcyjne regularnie spotykaja sie w tym osrodku i wymieniaja uwagi i spostrzezenia. Jest to tez swietna okazja dla dzieci aby znalezc swoja grupe wsparcia. Mysle, ze my z bociana też możemy stworzyc taki "zespół" i tak jak dotychczas sobie pomagać i spotykać się.
Pozdrawiam

:D
Awatar użytkownika
Martyna
Posty: 388
Rejestracja: 04 sie 2002 00:00

Post autor: Martyna »

Uważam, że korzystanie z pomocy ośrodka adopcyjnego, poradni, lekarza czy wreszcie zaprzyjaźnionych rodziców (bardzo liczę na wszelke rady doświadczonych Bocianowiczów) jest poprostu NIEZBĘDNE.
Nie wyobrażam sobie jak można być tak nieostrożnym czy powiedziałabym więcej, zarozumiałym aby uważać że posiadło się całą wiedzę aby dać dziecku zdrowe, bezpieczne i dobre wychowanie.
Miłość jest rzeczą ważną, chyba najważniejszą którą możemy dać naszym maleństwom ale z pewnością nie jesteśmy nauczyć się "na zapas" aby ustrzec się wszystkich problemów, które mogą nas spotkać.
I tu z nowu ukłon w stronę naszego i myślę że większości ośrodków, za to że deklarują nam tą pomoc gdy już dzieci będą z nami i zawsze, gdy będziemy jej potrzebowali.
Martyna
Awatar użytkownika
Aska
Posty: 1853
Rejestracja: 24 mar 2002 01:00

Post autor: Aska »

Tak naprawdę to przede wszystkim chodzi mi o chorobę sierocą. Bo to, w jaki sposób będę wychowywać dziecko, w ogólnym zarysie już wiem. Ale jak sobie radzić z objawami choroby sierocej? Na pewno miłością i cierpliwością, ale czy to wystarczy? Czy wiedzieliście, że są cztery stopnie choroby sierocej? Ja dowiedziałm się o tym całkiem niedawno. Podejrzewam, że gdy mamy do czynienia z pierwszym jej poziomem, to nasza miłość będzie wystarczającym lekarstwem, ale co gdy przyjdzie nam się zmierzyć z bardziej zaawansowaną jej postacią?
I dlaczego mielibyśmy się dowiadywać o tym jak sobie radzić dopiero, gdy nasze dziecko będzie już w domu a nie jeszcze w trakcie szkoleń w ośrodkach?

PS. Doruniu, obawiam się, że będę nadwrażliwą matką ale przyszły tatuś zapewnia, że będzie miał na mnie baczenie :wink:
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Ośrodki i procedury adopcyjne”