agresja i złe zchowania u adoptowanego dziecka
: 10 sie 2018 11:09
Witam,
Niecały rok temu adoptowaliśmy chłopczyka. Miał wtedy dwa latka. Mały rozwija się prawidłowo, jest zdrowy, szybko się u nas zaaklimatyzował. Jest bardzo żywym i ruchliwym chłopcem ale jednocześnie uczuciowym, uśmiechniętym. Wiem, że ten wiek jest trudny, pojawia się bunt, chęć robienia wszystkiego samodzielnie. To co jednak mnie osobiście niepokoi to zachowania syna kiedy na coś się mu nie pozwoli, bo na przykład coś jest dla niego niebezpieczne. Staramy się dużo tłumaczyć ale chyba przynosi to małe efekty. Mały często wyładowuje emocje próbując nas uderzyć, czasami się mu to niestety uda, próbuje kopać, szczypać lub gryzie. Powiem szczerze, że nie mam już pojęcia jak radzić sobie z tymi zachowaniami. Jestem na rocznym urlopie rodzicielskim. Syn od września idzie do przedszkola, ja muszę wrócić jesienią do pracy. Poza tymi zachowaniami syn często strasznie krzyczy lub rzuca zabawkami, tak pokazuje swoje niezadowolenie. Próbowaliśmy chyba już wszystkiego - i tłumaczenia i zabierania zabawek i wyprowadzenia na kilka minut do pokoju żeby się uspokoił. Zdarzyło mi się także dać mu klapsa czy porządnie pokrzyczeć. Nie jestem zwolennikiem tego typu wychowania ale po prostu czasem mam już serdecznie dosyć. Naprawdę nieraz mam wrażenie że za chwilę zwariuję. Mały nie słucha w ogóle, za chwilę robi to samo, żadne kary na działają na dłużej. Spacer z nim jest zwykłą udręką. Ucieka, nie wraca wołany, nie pomagają żadne tłumaczenia, branie za rękę. Zwyczajnie podkurcza nogi i zawisa na ręce krzycząc. Tak pokazuje że nie będzie szedł za rękę. Pozwalamy synowi na samodzielność, ale pewne rzeczy jak spinanie się po meblach czy uciekanie w stronę ulicy są po prostu niebezpieczne. Od początku staraliśmy się wprowadzić jakieś zasady. Mały jest bystrym dzieckiem, chyba o buntowniczym usposobieniu, do tego jest bardzo żywy i ciekawy. Czasem wręcz śmieje się nam w twarz z tego co mówimy do niego. To jest naprawdę irytujące. Nie wiem już jak mam sobie radzić z takimi zachowaniami. Nie wiem czy to istotne, ale u biologicznego ojca syna zdiagnozowana była schizofrenia. Takie informacje nam podano w OA. Czy to może mieć jakiś związek z zachowaniami dziecka? Zaczynam się naprawdę niepokoić. Będę wdzięczna za radę. Pozdrawiam
Niecały rok temu adoptowaliśmy chłopczyka. Miał wtedy dwa latka. Mały rozwija się prawidłowo, jest zdrowy, szybko się u nas zaaklimatyzował. Jest bardzo żywym i ruchliwym chłopcem ale jednocześnie uczuciowym, uśmiechniętym. Wiem, że ten wiek jest trudny, pojawia się bunt, chęć robienia wszystkiego samodzielnie. To co jednak mnie osobiście niepokoi to zachowania syna kiedy na coś się mu nie pozwoli, bo na przykład coś jest dla niego niebezpieczne. Staramy się dużo tłumaczyć ale chyba przynosi to małe efekty. Mały często wyładowuje emocje próbując nas uderzyć, czasami się mu to niestety uda, próbuje kopać, szczypać lub gryzie. Powiem szczerze, że nie mam już pojęcia jak radzić sobie z tymi zachowaniami. Jestem na rocznym urlopie rodzicielskim. Syn od września idzie do przedszkola, ja muszę wrócić jesienią do pracy. Poza tymi zachowaniami syn często strasznie krzyczy lub rzuca zabawkami, tak pokazuje swoje niezadowolenie. Próbowaliśmy chyba już wszystkiego - i tłumaczenia i zabierania zabawek i wyprowadzenia na kilka minut do pokoju żeby się uspokoił. Zdarzyło mi się także dać mu klapsa czy porządnie pokrzyczeć. Nie jestem zwolennikiem tego typu wychowania ale po prostu czasem mam już serdecznie dosyć. Naprawdę nieraz mam wrażenie że za chwilę zwariuję. Mały nie słucha w ogóle, za chwilę robi to samo, żadne kary na działają na dłużej. Spacer z nim jest zwykłą udręką. Ucieka, nie wraca wołany, nie pomagają żadne tłumaczenia, branie za rękę. Zwyczajnie podkurcza nogi i zawisa na ręce krzycząc. Tak pokazuje że nie będzie szedł za rękę. Pozwalamy synowi na samodzielność, ale pewne rzeczy jak spinanie się po meblach czy uciekanie w stronę ulicy są po prostu niebezpieczne. Od początku staraliśmy się wprowadzić jakieś zasady. Mały jest bystrym dzieckiem, chyba o buntowniczym usposobieniu, do tego jest bardzo żywy i ciekawy. Czasem wręcz śmieje się nam w twarz z tego co mówimy do niego. To jest naprawdę irytujące. Nie wiem już jak mam sobie radzić z takimi zachowaniami. Nie wiem czy to istotne, ale u biologicznego ojca syna zdiagnozowana była schizofrenia. Takie informacje nam podano w OA. Czy to może mieć jakiś związek z zachowaniami dziecka? Zaczynam się naprawdę niepokoić. Będę wdzięczna za radę. Pozdrawiam