Szkolne problemy ;-(.

Magdalena Kruk-Rogucka - doktor nauk społecznych, psycholożka i psychoterapeutka z wieloletnim doświadczeniem pracy dla Ośrodka Adopcyjnego TPD w Warszawie, wykładowczyni Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie

Moderator: Osoby zatwierdzające - po adopcji

Zablokowany
Awatar użytkownika
bordo
Posty: 1217
Rejestracja: 07 wrz 2006 00:00

Szkolne problemy ;-(.

Post autor: bordo »

Witam serdecznie Nie wiem jak dalej mam postępować - potrzebuję pomocy !

W grudniu 2007r. zostaliśmy rodzicami zastępczymi dla chłopca (wtedy 3 letniego, teraz ma 12 lat - VI klasa). Od kwietnia 2015r. synek ma zdiagnozowany ARND oraz zespół traumy wczesnodziecięcej.
Kilka miesięcy później w maju 2008r. adoptowaliśmy jego kuzynkę (wtedy 2 latka, teraz 10 lat - klasa IV). Przed poznaniem dziecka otrzymaliśmy informacje, że dziecko jest skrajnie zaniedbane i opóźnione w rozwoju ale dobrze rokuje. Matka biologiczna ma stwierdzone lekkie upośledzenie nabyte. Liczyliśmy się z ciężka pracą z dzieckiem, a także z tym, że "różnie może być".
W maju 2013r. dołączyła do naszej rodziny o rok młodsza siostra starszej córki - wtedy 6 latka - teraz ma 9lat - także IV klasa - dziewczynki są razem w jednej klasie. Na chwilę obecną jest jeszcze rodzina zastępcza - ale właśnie rozpoczynamy drogę adopcyjną.
Sprawa dotyczy głównie synka i starszej córki, która po przybyciu do naszej rodziny zaczęła wręcz rozkwitać. Jak powiedziała Pani psycholog z OAO przeobrażała się z "brzydkiego kaczątka" w "pięknego łabędzia". Nadrabiała wszystkie braki w szybkim tempie. Radość nasza była ogromna jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy. Tak było do 6r.ż. W "zerówce" już ewidentnie zaczęła odbiegać od rówieśników. Zaczęliśmy szukać pomocy - w rezultacie w kwietniu 2015r. postawiono diagnozę FAS oraz potencjalnie obciążenie opóźnieniem rozwoju intelektualnego.
Oboje dzieci diagnozowaliśmy jednocześnie. W m/czasie zbiegły się badania w ppp. Ze względu na FAS córki, nie czekaliśmy w ppp na termin, więc była ponownie badana bez czekania. Odrazu wydano opinię wraz z 2 stronami wskazań do pracy z dzieckiem dla szkoły.
Synek niestety musiał czekać na termin a gdy ten już nadszedł był przebadany tylko przez pedagoga, ponieważ psycholog nie chciała powtarzać tych samych badań w krótkim czasie po sobie. Nie wydano opinii z ppp. Pani powiedziała, że aby przedstawić w szkole opinię z prywatnego ośrodka (ITEM Żywiec) bo jest dobrze napisana, a jeżeli szkoła jej nie zaakceptuje, wtedy wrócić i ppp wyda nową opinię. Synek, tak jak córka, ma mnóstwo wskazań do metod pracy z nim w szkole.
Pedagog szkolna w kwietniu 2015r. (czyli ponad półtorej roku temu) odebrała obie opinie i powiedziała, że akceptuje - nie ma potrzeby dostarczania z ppp.
I tu zaczyna się mój problem. Owszem szkoła opinie przyjęła ale kompletnie do nich się nie stosuje. Dodam tyle, że jest to mała szkoła wiejska - klasy góra do 15 uczniów. U córki w klasie II i III otrzymałam tzw. kontrakt od wychowawcy. Ze stosowaniem się bywało różnie. Wielokrotnie interweniowałam np. ze sprawdzianami. Obie córy np. napisały tak samo starsza otrzymała 2, młodsza 3 lub nawet 4. Czy córka się postarała czy nie to i tak była najgorsza,"zaszufladkowana do dolnej szuflady"od początku. Równy rok temu w przedstawieniu jasełkowym, siedziała przez całe przedstawienie bo wychowawczyni stwierdziła, że "przecież Wiktoria i tak się wierszyka nie nauczy" - to po co jej dawać? W tym samym czasie na wywiadówce przy wszystkich rodzicach oznajmiła, że ona nie jedzie z klasą na zieloną szkołę bo cyt. "ona nie będzie się użerać z takimi dziećmi jak Wiktoria, a tym bardziej nie pójdzie za nią siedzieć".Interwencje nasze tak u nauczycieli jak i dyrektora szkoły dają efekt ale bardzo krótkotrwały.
Synkowi nauka idzie ciężko, ale do tej pory w miarę dawał sobie radę i przechodził z klasy do klasy, choć zawsze kilka ocen dopuszczających posiadał.
Największe kłopoty z córką zaczęły się teraz we wrześniu, kiedy zaczęła IV klasę. Do tego, nauczyciele mieli pretensje, że Wiktoria bawi się tylko z koleżankami z klas I-II. (co przecież jest charakterystyczne dla FAS) – zabronili jej. Wobec czego zostałam wezwana do szkoły- przy okazji poruszyłam kwestię dostosowania wymagań nauczania do wskazówek opinii ppp, do których szkoła się w ogóle nie stosuje od półtorej roku tak córki jak i synka. Co do synka dowiedziałam się że jednak powinna być opinia z ppp. Pedagog szkolna, stwierdziła, że przygotuje i umówiliśmy się na spotkanie za tydzień.
Na następne spotkanie, które odbyło się w 1 tygodniu października lepiej się przygotowałam. Poprosiłam naszą koordynatorkę o obecność na nim oraz dyrektora szkoły. Pedagog przygotowała ogólne zasady co do Wiktorii. Dyrektor powiedział, że tak być nie może i kazał przygotować od każdego nauczyciela indywidualny plan pracy z dzieckiem.
Jakby mało tego było – zauważyłam potworny nacisk na naukę w tym roku, codziennie mają nieporównywalnie więcej zadań niż w latach poprzednich – chyba nauczyciele walczą aby utrzymać miejsca pracy po reformie, który więcej nauczy. Owszem jest to dobre, jeżeli dziecko daje sobie radę. A co z dziećmi słabszymi ? My wysiadamy – nie dajemy rady. Dzieci wychodzą do szkoły o 6.30, wracają 15.30, o godz. 20 padają. W tygodniu nie mamy czasu na nic. Od 15.30 do 19 siedzimy nad lekcjami –wszyscy. A i tak nie zawsze udaje nam się wszystko odrobić. Z najmłodszą córką też jest potrzeba pomocy, o średniej i synku nie wspominając – ślęczenie codzienne nad książkami – a efekt bardzo marny. We wrześniu po rozmowie z koordynatorem stwierdziłyśmy o złożeniu podać do ppp dla całej trójki o ponowne badania – termin mamy dla wszystkich na 03.01.2017r.
Mimo, iż minęły 2 miesiące, dzieci mają bardzo słabe oceny nadal nie otrzymałam „kontraktów”. Są traktowane potwornie, jedynka za jedynką lecą. Każdy nauczyciel ma to głęboko gdzieś. Przecież gdyby mieli w/g zaleceń np.: pracę dzieloną na części – daliby radę, byłoby im lżej.
Dyrektor jest bardzo dobry, ale przecież ma milion innych rzeczy na głowie. Nie będę latała do niego co chwilę. Widzę, że niestety na wsiach dzieci z jakimikolwiek problemami są od razu na straconej pozycji. Nauczyciele nie mają zielonego pojęcia na czym polega np. FAS. Bardzo mocną stroną Wiki jest czytanie – uwielbia czytać, czyta na głos bardzo dużo, zawsze prosi o nową książkę – za co wielokrotnie była chwalona przez pedagog. Dwa tygodnie temu przyszła ze szkoły z płaczem, że dostała 2 z czytania i to już na nowy trymestr. A młodsza córa, która to potwierdziła czytała gorzej i dostała 3. Dziecko powiedziało, że ma dość, bo nikt nie widzi jej pracy, więc po co ona ma się starać jak i tak dostanie najgorszą ocenę? Zapytałam delikatnie nauczycielkę, dlaczego? Znam córkę i wiem, że na 2 nie czyta ponieważ dla mnie 2 oznacza nieumiejętność czytania, a wiem, że Wiki akurat w tym jest dobra.
Dostałam takie opr. od nauczycielki, że co ja to sobie nie wyobrażam, ona jest pedagogiem z wieloletnim stażem, że Wiki czytać nie potrafi, oraz, że przecież ona i tak „obchodzi się z Wiktorią jak z jajkiem”. Miałam serdecznie dość jej krzyków na mnie, spuściłam głowę i wyszłam ze szkoły szlochając – powiedziałam tylko w myślach, że ona ma się nie obchodzić z dzieckiem jak z jajkiem tylko dobrać takie metody z nią pracy aby dziecko nauczyć. Oczywiście tę 2 wpisała córce w Mikołaja. Powiedziałam dość tego – będę walczyć jak lew za dzieci, tym razem nie spuszczę głowy – dzieci nie są niczemu winne – nie zostawię tego tak dalej.
Nie ukrywam, że obawiam się, że moja walka odbije się na dzieciach, czy na negatywnej ocenie np. do PCPR czy do Sądu, zwłaszcza, że zmiana szkoły nie wchodzi w grę – najbliższa jest oddalona o ponad 15km..Niejednokrotnie przez te 6 lat spotkałam się, z tym, że moje dzieci, są cały czas „pod lupą- inne” Wielokrotnie byliśmy wzywani do szkoły, za „pierdoły”, które jakby zrobił przeciętny „Kowalski” nikt nawet by na to uwagi nie zwrócił . Ale, że to są „inne” dzieci to trzeba interweniować, bo przecież tak być nie może ! Np. synek – przez pierwsze do ok. polowy 4 klasy „się zacinał”, później dużą naszą pracę w końcu się otworzył, ale nie umiał sobie poradzić z emocjami. I jak np. walczył o swoją rację rzucił np. zeszytem na podłogę – już afera !!! Jak mógł być taki agresywny? Teraz od około roku potrafi w końcu wykrzyczeć, zawalczyć o swoja rację – też jest źle – bo jak on może krzyczeć ?
Dodam, że jak to z dziećmi czasami zdarzają się mniejsze lub większe problemy – ale ogólnie są bardzo grzeczne, kulturalne, nie siedzą na komputerach jak inne –dużo wyjeżdżamy (teraz narty, łyżwy) uwielbiamy sport więc każdą wolną chwilę, spędzamy aktywnie, w terenie na świeżym powietrzu.
Proszę o pomoc – jak postąpić, jak wyegzekwować stosowanie się do zaleceń tak aby nie odbiło się to później na dzieciach i naszej rodzinie.
Pozdrawiam i z góry dziękuję za pomoc.


Viki i Mati -:)))
Magdalena Kruk
Ekspert Bociana
Ekspert Bociana
Posty: 174
Rejestracja: 24 lip 2012 15:50

Re: Szkolne problemy ;-(.

Post autor: Magdalena Kruk »

Dzień dobry,
z treści Pani wiadomości trudno odnieść inne wrażenie, niż to, że jest Pani bardzo zaangażowaną Mamą, doskonale rozumiejącą emocje swoich Dzieci. Przykro czytać, że jedno z najważniejszych miejsc, w którym powinno następować stałe wzmacnianie dziecka, niezależnie od jego potencjału wyjściowego, po prostu zawodzi.
Nie dziwi mnie, że bywa Pani regularnie u dyrektora, ponieważ zachowania, o których czytam, są skandaliczne. Moim zdaniem, ma Pani pełne prawo pytać u źródła i nie zgadzać się na takie traktowanie swoich Dzieci. Dobrze, że dyrektor rozumie sytuację i jest w stanie choć na krótko wpłynąć na postępowanie swoich podwładnych. Bardzo dobrze, że poprosiła Pani o obecność koordynatora z PCPRu, warto, aby byli włączeni w sytuację od początku.
Widzę kilka możliwości tej sytuacji. Jedną już Pani w zasadzie wykorzystała, przedstawiając opinie, walcząc o sprawiedliwe traktowanie Dzieci i rozmawiając z nauczycielami. Kolejną drogą była dyrekcja. Jest jeszcze wyższa instancja - kuratorium i Rzecznik Praw Dziecka. Zdaję sobie sprawę, że są to wyjścia ostateczne.
Jeśli ma Pani zaufanie do swojej koordynatorki, być może sensownym pomysłem byłaby kolejna rozmowa z wychowawcą, przy jej udziale. Spokojna, nastawiona na szukanie wyjścia i wsparcia dziecka, które ma trudniejszy start, nie ze swojej winy, czy woli. Nikt nie lubi być pouczanym (choć niewątpliwie w tej sytuacji trudno działać inaczej), dlatego doradzałabym rozmowę, w której zostanie zaakcentowana chęć współpracy ze szkołą, aby dzieciom pomóc (wiem, że dużo Państwo robią w domu i bardzo chętnie przeznaczyliby czas na przyjemniejsze zajęcia, niż mozolne odrabianie gigantycznej ilości zadań). Nauczycielka może się w różnych kwestiach nie zgadzać, ale z całą pewnością nie powinna na Panią krzyczeć. Jeśli to nie pomoże, albo zdecydują Państwo, że kolejna rozmowa nie przyniesie skutku, to moim zdaniem mają Państwo pełne prawo udać się ponownie do dyrekcji (najlepiej razem z koordynatorem). Proszę nie wyrzucać sobie, że ma inne obowiązki, bo komfort i równe traktowanie Państwa Dzieci w jego szkole są równie istotne. Można także rozważyć rozmowę w kuratorium. W miarę możliwości warto szerzej włączyć w sytuację PCPR - ich zadaniem jest wspieranie RZ, a obecność uchroni Państwa przed nieżyczliwymi opiniami.
Proszę pisać razie potrzeby. Życzę Państwu wszystkiego dobrego,
Magda Kruk-Rogucka
Awatar użytkownika
bordo
Posty: 1217
Rejestracja: 07 wrz 2006 00:00

Re: Szkolne problemy ;-(.

Post autor: bordo »

Witam i dziękuję ślicznie za wsparcie.
Tak całe PCPR jak i nasz koordynator cały czas jest wdrożony w sprawę, pomagają nam jak tylko potrafią, nasza współpraca jest bardzo dobra, a i od nich dostajemy duże wsparcie. Tylko niestety jeżeli chodzi o szkołę - to nic nie daje lub jak pisałam z bardzo krótkim efektem. Ja w szkole jestem non-stop (min. 2x/tydzień), w tym roku został wreszcie wprowadzony dziennik elektroniczny co także daje dodatkowe kontakty ze szkołą. Nadal nie otrzymałam "kontraktów od nauczycieli", jak i większość z nich w ogóle nie stosuje się do "wymagań", a jeżeli już to popadają ze "skrajności w skrajność"- np. idą normalnym torem nauczania ale Wiki dostaje "śmiesznie łatwy sprawdzian". A przecież nie na tym to ma polegać.Mają dobrać takie metody aby dziecku łatwiej było przyswajać wiedzę. W tej chwili młodsza z córa ma pęcherzowe problemy. Po kilku dniach brania leków powiedziała, że jej przeszło - ze szkoły miałam telefon - "co Pani sobie wyobraża? Córka jest chora, co chwilę wychodzi do WC - proszę ją zabrać ze szkoły" Co się okazało - córa skłamała tylko dlatego, że bała się, że nie pójdzie do szkoły i nie da sobie rady z nadrobieniem zaległości. Przez tyle lat nauki moje maluchy opuściły minimalne godziny zajęć lekcyjnych - a jak już to tylko z racji wizyt lekarskich czy psychologicznych. Nie chcą puszczać zajęć bo boją się zaległości. A dzięki Bogu somatycznie nie chorują praktycznie wogóle.
Postanowiłyśmy z koordynatorką poczekać do czasu ponownych badań dzieci w ppp (03.01.2017) + wydania nowych opinii. W tym czasie powinniśmy już zakończyć proces adopcyjny najmłodszej córci. Jeżeli po dostarczeniu nowych opinii szkoła nic nie będzie robiła wtedy niestety będę zmuszona sięgnąć po pomoc do wyższych instancji.
Jeszcze raz najmocniej dziękuję, w razie dalszych problemów będę prosić o dalsze porady.
Pozdrawiam.


Viki i Mati -:)))
Magdalena Kruk
Ekspert Bociana
Ekspert Bociana
Posty: 174
Rejestracja: 24 lip 2012 15:50

Re: Szkolne problemy ;-(.

Post autor: Magdalena Kruk »

Dobry wieczór,
bardzo się cieszę, że mają Państwo wsparcie w PCPRze. Myślę, że to bardzo rozsądne poczekać do wydania nowej opinii i wówczas walczyć o adekwatne stawianie wymagań. Bardzo dobrze, że tak mocno stoi Pani za swoimi Dziećmi. Od tego są Rodzice :)
Proszę pisać w razie potrzeby. Życzę radosnych Świąt i przełamania w relacjach z nauczycielami.
Magda Kruk-Rogucka
Awatar użytkownika
bordo
Posty: 1217
Rejestracja: 07 wrz 2006 00:00

Re: Szkolne problemy ;-(.

Post autor: bordo »

Witam po czasie.
Nowy rok szkolny - i zaś te same problemy.
Po otrzymaniu opinii dla całej 3-jki dzieci (najmłodsza córa także ma zdiagnozowaną dysleksję ) jeszcze w zeszłym roku wywalczyłam "kontrakt" tylko dla Wiktorii i to nie od wszystkich nauczycieli.
Dziewczyny nadal przez większość grona traktowane są jednakowo z innymi - te same sprawdziany, odpytywanie z czytania bez zapowiedzi, tona zadań domowych. Pod koniec zeszłego roku szkolnego powróciła do pracy 'stara Pani pedagog", która przejęła klasy IV-VI, a młode 2 Panie (u których udało mi się cokolwiek wywalczyć) objęły klasy I-III. "Stara Pani pedagog" niestety powiedzmy "jest starej daty" i twierdzi, że przecież nauczyciele się stosują do wskazań, nie potrzeba, żadnych "kontraktów".
Na początku września udałam się do niej celem zapytania o ten rok szkolny - czy otrzymam kontrakty ? Cyt. "ależ po co ?, Czy Pani wie ile to jest roboty?. Na tym się skończyło.
Syn klasa VII - nie daje rady, tona zadań domowych, sprawdzianów itp. Oceny bardzo, bardzo marne. Głównie matematyka, od kiedy, od nowa mają z poprzednią Panią, która nie stosuje się do wymagań wcale. Mimo, iż rozumie matematykę i ją bardzo lubi, w domu rozwiązuje zadania prawidłowo, to ma same 1. Tona zadań z dnia na dzień - po 2 strony w ćwiczeniach. Wyraźnie ma napisane w opinii "dzielić zadania na części" - jak ma za dużo, wtedy nie zrobi nic i zaś jedynka. Jest dysgrafikiem - ocena za prowadzenie ćwiczeń - 1.
Panie z PCPR były w szkole teraz w październiku, prosiły - nic.
My "wysiadamy" psychicznie. Nie możemy sobie na nic pozwolić, o jakimkolwiek popołudniowym załatwieniu sprawy, wyjściu z domu, wyjeździe czy nawet zwykłych zakupach możemy zapomnieć. Od czasu jak wracają ze szkoły do domu czyli godz. 15.30 (no powiedzmy 16) do późnych godzin wieczornych, kiedy dzieci i tak już nie mają siły na jakąkolwiek naukę ślęczymy całą rodziną przy książkach. Dzieci nie mają wogóle dzieciństwa.Mimo, iż w tym roku niby nie mają mieć zadań na weekend to nic to nie daję ponieważ Pani twierdzi "przecież zadałam w czwartek na poniedziałek- to nie jest na weekend - mógł/mogła odrobić w czwartek". Pytam - kiedy w czwartek jak nie wyrobiliśmy się nawet na piątek.
Nie wiem co dalej - teraz chcę oddać podanie do Dyrektora. Boję się aby nie "wywołać wojny", nie zaszkodzić jeszcze bardziej dzieciom, ani naszej rodzinie.


Viki i Mati -:)))
Magdalena Kruk
Ekspert Bociana
Ekspert Bociana
Posty: 174
Rejestracja: 24 lip 2012 15:50

Re: Szkolne problemy ;-(.

Post autor: Magdalena Kruk »

Witam serdecznie,
miałam nadzieję, że uda się Państwu wspólnie ze szkołą wypracować taki sposób funkcjonowania, który będzie bardziej efektywny i przystępny. Wielu rodziców narzeka na długotrwałe odrabianie lekcji na dalszym etapie szkoły podstawowej, co dopiero mają powiedzieć rodzice dzieci z orzeczeniami?
Nie wiem, na ile mogą się Państwo odwołać do tego, co udało się dotychczas wypracować przy pomocy młodych pań pedagog, ale moim zdaniem warto byłoby do tego nawiązać w rozmowie z dyrektorem. Być może PCPR / poradnia psychologiczno-pedagogiczna / szkoła mają możliwość wsparcia wolontariuszami, którzy pomagają dzieciom w odrabianiu lekcji (głównie poradnie miewają czasem możliwość takiego wsparcia)?
Rozumiem niechęć do rozpoczynania wojny, jeśli nic nie będzie działać, to ostatecznie mogą się Państwo zwrócić do kuratorium. Mam nadzieję, że nie będzie takiej konieczności i dyrekcja stanie na wysokości zadania.
Przepraszam za późną odpowiedź. Życzę powodzenia, proszę pisać w razie potrzeby.
Magda Kruk-Rogucka
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Po adopcji - pytania do eksperta”