Mój mąż nie chce słyszeć o adopcji.

Archiwum forów "muszę o tym porozmawiać"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
sylmyk
Posty: 354
Rejestracja: 08 paź 2003 00:00

Post autor: sylmyk »

Mój mąż ma takie podejście do adopcji jak mąż Tamy, niestety. Poniewaz ma dopiero 27 lat, wydaje mu się, że ma czas, tylko że ja tego czasu nie mam. Zdecydowałam sie na inseminację, ale nie chcę przechodzić wielokrotnychinseminacji i in vitro. Po pierwszym razie będę wiedziała, ćzy chce dalej probować. mam niestety bardzo zły przykład wśród znajomych, kiedy facet rzeczywiście nie zaakceptorwał dziecka, związek się rozpadł, potem doszły koszmarne problemy z dziewczyną, doszło do tego że kiedy skończyła (chyba) 19 lat matka chciała sie jej zrzec, nie wiem, czy to jest możliwe, czy był to zwykły psychoczny sznataż zdesperowanej matki, ale na szczęsie dziewczyna (dziecko) sie opamiętała. Znam tę historię od 15 lat i przeraża mnie taka mozliowśc. Inny przykład to takie małżeństwo z Belgii , obywdoje pod 80. Zupełnie sami, ona od czasu wtrąca, że mąż nie chciał dzieci, bo to za duże zobowiązanie, nie chicał kozy, bo to zaduże uwiązanie, psa zresztą też. Są sami, na pozór szczęśliwi, piekny wynajęty dom, ale nigdy nie zapomnę wyrazu oczu tej pani, kiedy powiedziała mi, że mąż nie chciał dziecka. myslę,że po pierwszej inseminacji zdecyduje, jak przekonać męża. Nie wyobrażam sobie życia tak jak teraz, bezpłodnosć dosłownie i psychicznie.
Awatar użytkownika
anika1
Posty: 109
Rejestracja: 08 gru 2002 01:00

Post autor: anika1 »

Niesety do dziś się nic nie zmieniło. Próbowałam ostatnio znów podjąć watek adpocji i nic. Znów o mało się nie pokłóciliśmy ale odpuściłam, bo stwierdziłam, że nie tędy droga. Do końca roku na pewno staniemy do kolejnej chyba ostatniej próbu in vitro. Ale potem chocby siłą zaciągnę go do osrodka, choćby ten jeden raz, zeby tak na prawdę zmierzył się z "przeciwnikiem". Może wtedy uzna, ze nie taki diabeł straszny......
Madźka
Posty: 6214
Rejestracja: 25 paź 2002 00:00

Post autor: Madźka »

anika1 pisze: Ale potem chocby siłą zaciągnę go do osrodka, choćby ten jeden raz, zeby tak na prawdę zmierzył się z "przeciwnikiem". Może wtedy uzna, ze nie taki diabeł straszny......
A moze nie na siłę do Ośrodka, tylko na jakies Bocianowe spotkanie gdzie będą dzieci adoptowane i "zwykli" ludzie będą opowiadac o adopcji anie "przeciwnik"? :wink:
Awatar użytkownika
kasiavirag
Posty: 4121
Rejestracja: 24 lip 2002 00:00

Post autor: kasiavirag »

Anika, muszę przyznać, że i ja! i mój mąż (choć "na rozum" temat był pozytywnie opracowany) sercem poczuliśmy, że możemy adoptować dzieciaczka dopiero po wizycie kolegi z pracy mojego męża. PRzybyłdo nas wraz z dwójka swoich adoptowanych dzieci. I to było takie NORMALNE, że aż mnie zatkało. Cóż stereotypy adopcyjne i naszym sercom nie były obce...:( Choć tak jak mówię, rozumowo mieliśmy wszystko obcykane, tylko tak gdzieś głęboko jakiś cień...
Więc może propozycja Madźki jest jak najbardziej sensowna!
Kasia, mama (z)mieszana, ale się porobiło...
natabocian
Posty: 10956
Rejestracja: 08 gru 2002 01:00

Post autor: natabocian »

A ja nie wiem czy to nie taki głupi pomysł z tym na siłę. Ja zaciagnęłam męża "na siłę" (szantażem) i po pierwszym spotkaniu sam zbierał dokumnety i to szybko.
A na spotkanie bocianowe jak najbardziej :D :D :D :D :D
Jak pogada z innymi tatami adopcyjnymi to może zauważy, że dziecko to dziecko, a tata to tata, bez względu na to czy adopcyjny czy biologiczny :wink:
Karolka, Monika i Krzyś - trójka rozbójników :) :) :)
Awatar użytkownika
anika1
Posty: 109
Rejestracja: 08 gru 2002 01:00

Post autor: anika1 »

Dizewczyny dzięki za wszytkie posty, a gdzie i kiedy odbywają się takie spotkania w naszym regionie? Czy możecie dać mi znać, jak będiecie coś takiego organizować. Mój mąż właśnie wolałby (tzn. wydusiłam z niego tę wolę :)) spotkać się z normalną rodziną adpocyjną a nie z psychologami. WIadomo wiedza to jedno a życie to drugie.

Proszę, dajcie mi znać jak coś się będzie działo.

Dizęki z góry za pamięć o mnie.
Awatar użytkownika
gosh
Posty: 1854
Rejestracja: 01 kwie 2004 00:00

Post autor: gosh »

Anika1, a Twoj maz nie zaglada na Bocka?? Ja mam od wczoraj NEO w domciu i mam zamiar troche go wtajemniczyc w Bocka, a szczegolnie watki adopcyjne chce z nim razem poczytac (chyba nawet zaczne od tego :) ). On wprawdzie nie ma nic przeciwko adopcji, ale... Caly czas liczy na to, ze nam sie uda. Ja tez mam taka nadzieje, tylko mi jedno w drugim nie przeszkadza i chcialabym na powaznie zaczac rozwazac temat adopcji, poszukac osrodka... Sama mam wiele obaw i jeszcze wiecej pytan, dlatego chce razem z mezem wspolnie "zglebiac" te sprawy, zeby to byla nasza wspolna decyzja i zeby tylko i wylacznie od nas wyszla.
Mysle, ze - jak wyzej sugerowano - w Waszym wypadku naprawde moze pomoc takie spotkanie z para, ktora juz adoptowala dziecko. Ja sama panicznie boje sie wizyty w osrodku, a szczegolnie rozmow z psychologami - kojarzy mi sie to z rozmowami o prace, gdzie analizuja kazde Twoje slowo... Ale moze to po prostu strach przed nieznanym....
Pozdrawiam goraco i bede wspierac Cie/Was modlitwa w pomyslnym rozwiazaniu tego PROBLEMU :cmok:
Gosh, szczęśliwa mama Stasia Żołnierza :love:
natabocian
Posty: 10956
Rejestracja: 08 gru 2002 01:00

Post autor: natabocian »

Anika spotkanie w Częstochowie pewnie będzie gdzieś we wrześniu :D
Ale wcześniej zapraszamy do nas :D Mozecie nas odwiedzić, albo spotkamy się gdzieś na :piwo:
Karolka, Monika i Krzyś - trójka rozbójników :) :) :)
Awatar użytkownika
maxi
Posty: 24
Rejestracja: 21 lip 2004 00:00

Post autor: maxi »

Witaj Anika 1
Mój mąż, owszem zgodził się ze mną, że jeśli leczenie nie będzie przynosiło, żadnych efektów, to adoptujemy dziecko, ale wiem, że powiedzial tak tylko dlatego, żeby zrobić mi przyjemność. Ponieważ nie mamy w domu dostępu do internetu i mogę korzystać z niego tylko w pracy, wyszukuje sobie jakieś historie opowiedziane przez dziewczyny, które są już matkami adopcyjnymi, potem je drukuje i podsuwam mężowi jako lekturę do poduszki. Ostatnio po przeczytaniu jednej z nich, zresztą bardzo wzruszającej (nawet on miał łzy w oczach, chociaż chciał to przede mną ukryć) sam od siebie zapytał "to kiedy zdecydujemy się na adopcje?" co było dla mnie wielkim zaskoczeniem, bo do tej pory to ja zaczynałam rozmowy na ten temat.
Może spróbuj też podsuwać jakieś informacje ściągnięte z naszych stro?
Pozdrawiam gorąco.
Maxi
Awatar użytkownika
jedrek
Posty: 442
Rejestracja: 13 maja 2002 00:00

Post autor: jedrek »

Jeszcze moje trzy grosze:
można ciągnąć na siłę, ale jest ryzyko, że to nigdy nie będzie jego decyzja i na różnych etapach procesu adopcyjnego można spodziwać się oporów i bojkotu.
Można używać emocjonalnego szantażu: jak kochasz to zróbmy to, ale jest ryzyko, że zrejteruje, bo strach przed zmianą może być silniejszy od małżeńskich więzi.
Pisałem już o tym na kilku wątkach: gdy moja Jola po męce leczenia poprosiła byśmy pojechali do ośrodka adopcyjnego powiedziałem -zróbmy to, zrobiłem to dla niej, bardzo tego chciała. Zrobiłem to dla siebie także, wtedy tak o tym nie myślałem, teraz gdy odeszła, nie ma dla mnie nic pewniejszego nad to, że Ona zrobiła to dla mnie.
Namawiajcie swych mężów przy pomocy argumentów, których w tym wątku mnóstwo, mówcie o swoich uczuciach i potrzebach, rozmawiajcie mając na uwadze pewrspektywę kilkudziesięciu lat, które są przed Waszymi związkami, a nie to, co jest teraz, siejcie to ziarno, na pewno zakiełkuje.
jędrek
Awatar użytkownika
Klara35
Posty: 621
Rejestracja: 11 lut 2002 01:00

Post autor: Klara35 »

Nata ma racje. Dobry pomysl z wyciagnieciem meza na spotkanie bocianowe. Na tym forum jest juz niejedna para - nie chce pokazywac palcem - ktora po takim spotkaniu pomaszerowala do osrodka. Niech maz wpadnie do Czestochowy tak po prostu, na grilla. Jak zobaczy te rozbiegane towarzystwo i tych zwariowanych normalnych rodzicow to pewnie cos zaiskrzy. Nikt tam go nie bedzie namawial wprost na adopcje. Sam na to wpadnie i bedzie dumny, ze to jego wlasna decyja :wink: .

NATA! TO KIEDY SPOTKANIE W CZESTOCHOWIE :D
Awatar użytkownika
anika1
Posty: 109
Rejestracja: 08 gru 2002 01:00

Post autor: anika1 »

Już coś wczoraj wspomniałam o tym spotkaniu i mąż nie powiedział nie!!!! Nic nie powiedział, więc wiem, że będzie o tym myślał. Mam nadzieję, że już niebawem wezmiemy więc udział w takim spotkaniu .

Jędrek dziękuję Ci za Twoją wypowiedź. Jakoś szczególnie mnie ...urzekła.

Dzięki szystkim
Awatar użytkownika
ew
Posty: 145
Rejestracja: 17 cze 2004 00:00

Post autor: ew »

witam

czytam Was już dłuższy czas i postanowiłam napisać

mam taki sam problem co anika

jak przekonać męża aby zdecydował się na ,,TAK,,

jestem już po kilku rozmowach i nic ...on dalej twierdzi i mówi stanowcze nie



pozdrawiam serdecznie
zuzola
Posty: 3235
Rejestracja: 06 gru 2003 01:00

Post autor: zuzola »

Witaj ew, może na spokojnie, bez nacisków porozmawiaj jeszcze raz, i dowiedz się, DLACZEGO nie chce sie zdecydować na adopcje? Znając odpowiedź na to pytanie, będzie Ci łatwiej go zrozumieć, może to nieuzasadnione lęki i obawy, z którymi łatwo sobie poradzicie? Życzę powodzenia! :D

Mama Zuzi (IX. 2002) i Filipka (IX. 2008)


natabocian
Posty: 10956
Rejestracja: 08 gru 2002 01:00

Post autor: natabocian »

Klara35 pisze: NATA! TO KIEDY SPOTKANIE W CZESTOCHOWIE :D
We wtorek zorientuję się jak wyglądają moje dyżury w pierwszy weekend września - chyba sobota będzie najlepsza i dam znać :D :D :D
Zajrzyjcie na Forum dotyczące spotkań bocianowych w środę wieczorkiem :D :D :D :D
No to do spotkania na .... bezlakoholowym :wink: i grilu :!: :!: :!:
Karolka, Monika i Krzyś - trójka rozbójników :) :) :)
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Muszę o tym porozmawiać”