BLIŹNIAKI II
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
-
- Posty: 3161
- Rejestracja: 20 lut 2002 01:00
Czy to oznacza, że jak rodzic dostrzega jakiś problem i chciałby go wyjaśnić z nauczycielem, to musi czekać np. cały miesiąc, żeby móc porozmawiać A rodzic ma być na każde zawołanie szkoły/nauczyciela/dyrekcji ?natabocian pisze:Okazało się, że konsultacje z rodzicami są w pierwszy poniedziałek miesiąca po 16.00.
A co do rekolekcji to to jest totalna fikcja. W liceum też są wolne dni na rekolekcje, ale przecież nikt tam już nikogo nie zmusi do pójścia do kościoła - wszystko sprowadza się do dodatkowych wolnych dni dla wszystkich. Paranoja
-
- Posty: 10956
- Rejestracja: 08 gru 2002 01:00
To oznacza mniej więcej to właśnie, albo rozmowę z Panią po lekcjach - koło 10.20 w porywach do 12.15 generalnie w czasie kiedy rodzice pracujący są w pracy.AGA pisze:Czy to oznacza, że jak rodzic dostrzega jakiś problem i chciałby go wyjaśnić z nauczycielem, to musi czekać np. cały miesiąc, żeby móc porozmawiaćnatabocian pisze:Okazało się, że konsultacje z rodzicami są w pierwszy poniedziałek miesiąca po 16.00.
Panią spotkałam przypadkiem następnego dnia rano. Chciała mnie zahaczyć o rozmowę, ale powiedziałam, że w przedszkolu na korytarzu to raczej nie rozmowa. Niemniej zatrzymałam się żeby zgłosić, że dziewczyn nie będzie na rekolekcji, bo nie ma ich kto zaprowadzić. Pani oświadczyła, że niestety będzie im musiała wpisać nieobecność. Więc powiedziałam, że ok, ale ja tak tego nie zostawię, że we wszystkich znanych mi szkołach nauczyciele odbierają dzieci ze szkoły i je tam odprowadzają, tylko tutaj nie. I że tę sprawę poruszę. Kiedy mi powiedziano, że i tak nic nie wskóram, bo przecież coś ona czy dyrektor szkoły może zrobić powiedziałam, że zamierzam się raczej udać do kuratorium na rozmowę. Pani stonowała i powiedziała, że skoro to taki problem to ona odbierze dzisiaj dziewczynki ze szkoły.
W piątek zrobiłam im wolne, bo już mi się nie chciało znowu denerwować.
Ale w czasie rozmowy nie ominęłam dziwnych praw jakie panują na świetlicy w naszej szkole...
W sobotę rozmawiałam ze znajomą z gimnazjum oczekując, że mnie sprowadzi na ziemię i powie, że przesadzam :!: Ale pogrążyła mnie całkowicie... w gimnazjum :!: panują zupełnie inne zasady co do wychodzenia, co do rekolekcji... obostrzenia są duuuużo większe niż w podstawówce
Kiedy dowiedziałam się, że nie tylko ja zamierzam zabrać dziewczyny mam coraz mniejszy dylemat.
Dzisiaj o 14.00 mam pierwsze spotkanie z jedną z dyrekcji szkół. Co prawda nie mamy szans żeby tam przyjęli dziewczynki, bo mają komplet w pierwszej klasie, ale spróbować należy.
W czwartek umówiłam się wstępnie z panią psycholog - żeby porozmawiała z dziewczynkami.
Właściwie to zaczynam się już rozglądać za szkoła dla Krzysia.
A co do świetlicy w naszej szkole... wczoraj dostałam kartki.... z prośbą, żeby wpisać imiona, nazwiska, w jakich godzinach dziecko przebywa na świetlicy i w jakich dniach. Na rok 2007/2008
Dobrze, że nie odebrałam ich osobiście, bo pękłabym ze śmiechu...
A Krzysio dla równowagi rozrabia jak pijany zając
Jakiś czas temu pani zaczęła narzekać, bo chyba już przegina. Nie chce robić prac plastycznych, uczestniczyć w zajęciach, za to pomalował pastelami dywan następnego dnia wyrzucili z Konradem wszystkie ręczniki za okno a wczoraj pani mówi:
- Niestety znowu muszę zgłosić, że Krzyś rozrabiał, wrzucał zabawki do ubikacji....
- Krzysztof dlaczego znowu rozrabiasz : NIE WOLNO wrzucać zabawek do toalety :!: Przecież zapcha się ubikacja :!: Co ci znowu wpadło do głowy...
- EEE tam mamo, wcale się nie zapchała... zyrafa jest taka gruba, ze nie dała się spuścić :!: Pchałem, pchałem i nie chciała... tylko głowa jej wesła
A potem nastąpił opis grubej zyrafy i techniki spuscania jej w kibelku....
a mnie dusiło ze śmiechu i nie mogłam zareagować...
Potem po raz pierwszy poszliśmy do fryzjera :!: Mały chodził cały dumny ze swej nowej fryzury - niewiele się zmieniła od poprzedniej, bo co można zrobić z lokami, ale wygląda troszkę inaczej i fajniej
Karolka, Monika i Krzyś - trójka rozbójników :) :) :)
- Mat
- Administrator
- Posty: 3723
- Rejestracja: 01 sie 2002 00:00
-
- Posty: 10956
- Rejestracja: 08 gru 2002 01:00
Wczoraj byłam w dwóch szkołach, które mnie interesują. Mamy czekać... aż ktoś zrezygnuje... w jednej wiedziałam jaka jest sytuacja, ale w drugiej... w każdej klasie jest po 13-16 dzieci, w pierwszej 21 są dwa wyjścia - albo ktoś zrezygnuje, albo zgłosi się się jeszcze 2-3 dzieci i podzielą klasę.
Załamka generalnie...
Jedna szkoła odsyła mnie do drugiej nie dając mi nadziei większych.
No i klapa...
A do tego jeszcze okazało się, że Karolinka jest zakupoholiczką... ale to dłuższa historia... podłamałam się wczoraj... i znowu mam żal do pani, że niczego wcześniej nie zauważyła, a powinna... kolejny punkt za opuszczeniem tej szkoły... a plusów jak na lekarstwo...
Załamka generalnie...
Jedna szkoła odsyła mnie do drugiej nie dając mi nadziei większych.
No i klapa...
A do tego jeszcze okazało się, że Karolinka jest zakupoholiczką... ale to dłuższa historia... podłamałam się wczoraj... i znowu mam żal do pani, że niczego wcześniej nie zauważyła, a powinna... kolejny punkt za opuszczeniem tej szkoły... a plusów jak na lekarstwo...
Karolka, Monika i Krzyś - trójka rozbójników :) :) :)
-
- Posty: 10956
- Rejestracja: 08 gru 2002 01:00
No i po konsultacjach...
W piątek przypomniałam pani, że widzimy się w poniedziałek...
No i się widziałyśmy...
Ta rozmowa chyba jednak przeszła moje najśmielsze oczekiwania...
Najpierw zapytałam jakie ma uwagi do dziewczynek... nic nowego... generalnie to co było na początku...
Kiedy przeszłam do moich uwag pani przyjęła wszystko bez zmrużenia okiem, wypierając się każdego słowa - trochę się zaniepokoiłam, że moje dzieci tak fantazjują, ale kiedy wyparła się tego co powiedziała do mojej koleżanki - osoby dorosłej - to opadło mi wszystko, od rąk po cycki i szczękę... no i to tyle...
Sama cnota - nic nie mówiłam, nic nie słyszałam, nic nie widziałam...
Szkoda czasu i zachodu... nie omieszkałam zaznaczyć, że wolałabym, żeby dziewczynki nie odczuły naszej rozmowy - obróciła to w żart, że oczywiście jutro na nie nakrzyczy, na co odpowiedziałam, że tego właśnie dzieci się boją...
Generalnie pod koniec rozmowy już mi emocje na tyle opadły, że nie chciało mi nawet mówić... bo po co :
No i okazało się, że szóstki to się stawia, za osiągnięcia w szkole, a nie poza szkołą i że za mało się udzielały w ubiegłym półroczu żeby dostać te oceny za półrocze... aż sobie znajdę regulamin szkoły i poczytam...
W piątek przypomniałam pani, że widzimy się w poniedziałek...
No i się widziałyśmy...
Ta rozmowa chyba jednak przeszła moje najśmielsze oczekiwania...
Najpierw zapytałam jakie ma uwagi do dziewczynek... nic nowego... generalnie to co było na początku...
Kiedy przeszłam do moich uwag pani przyjęła wszystko bez zmrużenia okiem, wypierając się każdego słowa - trochę się zaniepokoiłam, że moje dzieci tak fantazjują, ale kiedy wyparła się tego co powiedziała do mojej koleżanki - osoby dorosłej - to opadło mi wszystko, od rąk po cycki i szczękę... no i to tyle...
Sama cnota - nic nie mówiłam, nic nie słyszałam, nic nie widziałam...
Szkoda czasu i zachodu... nie omieszkałam zaznaczyć, że wolałabym, żeby dziewczynki nie odczuły naszej rozmowy - obróciła to w żart, że oczywiście jutro na nie nakrzyczy, na co odpowiedziałam, że tego właśnie dzieci się boją...
Generalnie pod koniec rozmowy już mi emocje na tyle opadły, że nie chciało mi nawet mówić... bo po co :
No i okazało się, że szóstki to się stawia, za osiągnięcia w szkole, a nie poza szkołą i że za mało się udzielały w ubiegłym półroczu żeby dostać te oceny za półrocze... aż sobie znajdę regulamin szkoły i poczytam...
Karolka, Monika i Krzyś - trójka rozbójników :) :) :)
-
- Posty: 10956
- Rejestracja: 08 gru 2002 01:00
Ostatni dzwonek za nami, świadectwa w ręce więc zaczynamy pierwsze prawdziwe WAKACJE :!: :!: :!:
Kiedyś na tym wątku pisałam, że nie czuję wakacji, że wszystko mi się zlewa i że tęsknię za takim uporządkowaniem. Ktoś mi odpisał, że poczuję jak dzieci pójdą do szkoły.
No to poczułam.
Wakacje!
Dla rodziców pracujących to jeszcze lepsza gimnastyka logistyczna niż w czasie roku szkolnego Co zrobić z dwoma 7 latkami i 5 latkiem :
Co proponuje gmina : Nic. Przedszkole nie będzie pracowało w wakacje, bo zaczął się remont. Ośrodek Kultury... nie będę komentować. Szkoła - do końca czerwca działa świetlica środowiskowa. Do końca tego tygodnia dziewczyny mają warsztaty muzyczne 10-14.00.
Został nam już tylko lipiec i sierpień, uff..............
Całe szczęście przypomniało mi się, że w naszej poprzedniej parafii w Czę-wie co roku organizowane są półkolonie - Lato w mieści
Udało mi się dziewczyny zapisać Zajęcia są w lipcu i w sierpniu między 9-14 Dodatkowo dzieciaki wyjeżdżają na wycieczki, chodzą na basen, zwiedzają różne ciekawe miejsca w Częstochowie. Mam nadzieję, że dziewczynki się zaaklimatyzują. Namawiam je żeby jechały na pięć dni do Niepokalanowa, ale boją się.
Acha, chyba nie napisałam co ze szkołą... sama nie wiem... w przyszłym tygodniu idziemy jeszcze na rozmowę do pani dyrektor - sama nas zaprosiła, jakiś czas temu mieliśmy spotkanie z psychologiem, który poparł nasz pomysł rozdzielenia dziewczyn, nie poruszałam problemu, że Monika ma problemy z wychowawczynią - nie wiem czy źle czy dobrze. Nie chciałam. Ale na pewno poruszę tę sprawę w rozmowie z dyrektorką. Monika się waha, nie znosi Pani, która jej dokucza, ale bardzo się związała z kolegami z klasy.
W międzyczasie urządziliśmy urodziny, które odbiły się szerokim echem po wsi Ponad 20 dzieci, koleżanka prowadząca zabawy (pełny profesjonalizm), sprzęt nagłaśniający, DJ, 10 paczek chipsów i zgrzewka coca-coli czyli wszystko co dzieci lubią najbardziej
Bałam się, że pogoda nam nie dopisze. Na początku przylało więc konkursy o Jubilatkach (ułożenie puzzli ze zdjęć dziewczynek, ułożenie zdjęć w kolejności od najmłodszych lat do teraz, test smaku itp), tort, prezenty (caaaały pokój w prezentach) zrobiliśmy w domu, a zabawy już na podwórku - dyskoteka, huśtawki, piłka nożna, koszykówka, gonitwy, wojna balonowa... trzy godziny na pełnych obrotach... dzieciaki były zachwycone - zawsze to coś innego niż Magiczna Kraina czy przedszkole, gdzie wszyscy urządzają urodziny.
Tak więc moje prawie już 8-latki mają wakacje, z których nie są zachwycone. A nie są, bo właściwie i tak żyjemy w biegu. Rano trzeba wstać żeby dojechać na zajęcia, mnie nie ma do wieczora, a jak jestem to zmęczona totalnie, ech życie...
Całe szczęście teściowa wraca po kilku miesiącach niebytu i pewnie trochę nadrobi zaległości (tym bardziej, że dziewczynki będą na zajęcia jeździły dwa bloki od niej).
Ot wakacje rodziców pracujących...
I nawet za bardzo pogoda mi nie przeszkadza...
Kiedyś na tym wątku pisałam, że nie czuję wakacji, że wszystko mi się zlewa i że tęsknię za takim uporządkowaniem. Ktoś mi odpisał, że poczuję jak dzieci pójdą do szkoły.
No to poczułam.
Wakacje!
Dla rodziców pracujących to jeszcze lepsza gimnastyka logistyczna niż w czasie roku szkolnego Co zrobić z dwoma 7 latkami i 5 latkiem :
Co proponuje gmina : Nic. Przedszkole nie będzie pracowało w wakacje, bo zaczął się remont. Ośrodek Kultury... nie będę komentować. Szkoła - do końca czerwca działa świetlica środowiskowa. Do końca tego tygodnia dziewczyny mają warsztaty muzyczne 10-14.00.
Został nam już tylko lipiec i sierpień, uff..............
Całe szczęście przypomniało mi się, że w naszej poprzedniej parafii w Czę-wie co roku organizowane są półkolonie - Lato w mieści
Udało mi się dziewczyny zapisać Zajęcia są w lipcu i w sierpniu między 9-14 Dodatkowo dzieciaki wyjeżdżają na wycieczki, chodzą na basen, zwiedzają różne ciekawe miejsca w Częstochowie. Mam nadzieję, że dziewczynki się zaaklimatyzują. Namawiam je żeby jechały na pięć dni do Niepokalanowa, ale boją się.
Acha, chyba nie napisałam co ze szkołą... sama nie wiem... w przyszłym tygodniu idziemy jeszcze na rozmowę do pani dyrektor - sama nas zaprosiła, jakiś czas temu mieliśmy spotkanie z psychologiem, który poparł nasz pomysł rozdzielenia dziewczyn, nie poruszałam problemu, że Monika ma problemy z wychowawczynią - nie wiem czy źle czy dobrze. Nie chciałam. Ale na pewno poruszę tę sprawę w rozmowie z dyrektorką. Monika się waha, nie znosi Pani, która jej dokucza, ale bardzo się związała z kolegami z klasy.
W międzyczasie urządziliśmy urodziny, które odbiły się szerokim echem po wsi Ponad 20 dzieci, koleżanka prowadząca zabawy (pełny profesjonalizm), sprzęt nagłaśniający, DJ, 10 paczek chipsów i zgrzewka coca-coli czyli wszystko co dzieci lubią najbardziej
Bałam się, że pogoda nam nie dopisze. Na początku przylało więc konkursy o Jubilatkach (ułożenie puzzli ze zdjęć dziewczynek, ułożenie zdjęć w kolejności od najmłodszych lat do teraz, test smaku itp), tort, prezenty (caaaały pokój w prezentach) zrobiliśmy w domu, a zabawy już na podwórku - dyskoteka, huśtawki, piłka nożna, koszykówka, gonitwy, wojna balonowa... trzy godziny na pełnych obrotach... dzieciaki były zachwycone - zawsze to coś innego niż Magiczna Kraina czy przedszkole, gdzie wszyscy urządzają urodziny.
Tak więc moje prawie już 8-latki mają wakacje, z których nie są zachwycone. A nie są, bo właściwie i tak żyjemy w biegu. Rano trzeba wstać żeby dojechać na zajęcia, mnie nie ma do wieczora, a jak jestem to zmęczona totalnie, ech życie...
Całe szczęście teściowa wraca po kilku miesiącach niebytu i pewnie trochę nadrobi zaległości (tym bardziej, że dziewczynki będą na zajęcia jeździły dwa bloki od niej).
Ot wakacje rodziców pracujących...
I nawet za bardzo pogoda mi nie przeszkadza...
Karolka, Monika i Krzyś - trójka rozbójników :) :) :)
-
- Posty: 10956
- Rejestracja: 08 gru 2002 01:00
No to zaczęliśmy wakacje już tak w pełni.
Młody pojechał do babci zamiast do przedszkola, a dziewczynki zaaklimatyzowały się wśród nowych znajomych i są zachwycone.
Wczoraj były na Promenadzie - zawody sportowe, dzisiaj są na basenie, jutro idą do biblioteki, w piątek do kina, a w sobotę jadą do Wieliczki.
W domu totalny bałagan.
Wracamy totalnie zmęczeni więc nikt nie ma na nic siły. Po podłodze walają się ubrania i zabawki. Jedynie co ogarniam to pranie i zmywarkę. Ale cóż z tego skoro po wysuszeniu ubrania się rozłażą po całym domu i nie można ich potem znaleźć (np. Monika nie ma żadnych krótkich spodni chociaż wszystkie są wyprane - wsiąkły jak kamfora).
Całe szczęście, że kuchnią zajmuje się ww, bo chodzilibyśmy wszyscy bez obiadu.
Chyba jednak ww do końca tygodnia weźmie sobie urlop, a od poniedziałku mamy babcię - i mam nadzieję, dziewczyny przynajmniej raz w tygodniu będą u niej nocować
Młody jest najmniej problemowy, bo jemu tylko zależy żeby jechać do dziadka i wziąć ze sobą misia, którego kocha (codziennie kocha innego). Ale misiów mamy całe stosy więc do końca wakacji mu starczy. Czy to oznacza, że będzie niestały w uczuciach : biedne te jego narzeczone... chociaż z drugiej strony kocha Weronikę od września więc może nie będzie tak źle...
Młody pojechał do babci zamiast do przedszkola, a dziewczynki zaaklimatyzowały się wśród nowych znajomych i są zachwycone.
Wczoraj były na Promenadzie - zawody sportowe, dzisiaj są na basenie, jutro idą do biblioteki, w piątek do kina, a w sobotę jadą do Wieliczki.
W domu totalny bałagan.
Wracamy totalnie zmęczeni więc nikt nie ma na nic siły. Po podłodze walają się ubrania i zabawki. Jedynie co ogarniam to pranie i zmywarkę. Ale cóż z tego skoro po wysuszeniu ubrania się rozłażą po całym domu i nie można ich potem znaleźć (np. Monika nie ma żadnych krótkich spodni chociaż wszystkie są wyprane - wsiąkły jak kamfora).
Całe szczęście, że kuchnią zajmuje się ww, bo chodzilibyśmy wszyscy bez obiadu.
Chyba jednak ww do końca tygodnia weźmie sobie urlop, a od poniedziałku mamy babcię - i mam nadzieję, dziewczyny przynajmniej raz w tygodniu będą u niej nocować
Młody jest najmniej problemowy, bo jemu tylko zależy żeby jechać do dziadka i wziąć ze sobą misia, którego kocha (codziennie kocha innego). Ale misiów mamy całe stosy więc do końca wakacji mu starczy. Czy to oznacza, że będzie niestały w uczuciach : biedne te jego narzeczone... chociaż z drugiej strony kocha Weronikę od września więc może nie będzie tak źle...
Karolka, Monika i Krzyś - trójka rozbójników :) :) :)
- Iguana77
- Posty: 1188
- Rejestracja: 12 lut 2005 01:00
Cześć dziewczyny! Widzę ze wątek dość hermetyczny Ale zaryzykuje, moze ktos mnie zauważy Jestem mamą dwóch dziewczynek. Mają w tej chwili 9 miesiecy. Bardzo martwię się o jedną z córeczek z powodu bardzo wolnego rozwoju fizycznego. Nie siedzi, nie raczkuje, nawet nie przybiera pozycji do raczkowania. Przewraca się tylko z brzuszka na plecki i odwrotnie no i kręci się wokół własnej osi. Pediatra zleciła rehabilitację, ale zaznaczając że bliźniaki zawsze wolniej się rozwijają. Jak to było/jest u was? Jak szybko wasze maluchy robiły postępy?
- Hexa
- Posty: 585
- Rejestracja: 22 cze 2006 00:00
iguana77-ja jestem mamą 5m-cznych chłopców-u mnie też jeden z chłopców fizycznie wolniej sie rozwija zaczęlismy rehabilitacje i zobaczymy co bedzie dalej.mateusz(wiekszy)zaczyna przewracacsie z brzuszka na plecki a kubus niestety jeszcze nie ponadto jak bylismy na zajeciach to "dowiedzielismy " sie ze źle dzieciaki podnosimy i zła pozycje maja przy karmieniu
punkcja 19 06 09 BOCIAN.dr M. 05 02 2009.-nasze skarby-Mateusz i Kubuś