Decyzja

Archiwum forum "Moja adopcyjna droga"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
malgosik
Posty: 5259
Rejestracja: 13 sty 2002 01:00

Post autor: malgosik »

dorota nie przejmujs ie, ja tez mam ochote lac gowniare, ktora zaszla w ciaze i chce oddac dziecko. prosze, nie zabijcie mnie, ale to po prostu mnie przeraza, ze ja walcze jak lwica, a ona oddaje dziecko, i jeszcze jedna rzecz mnie zastanwaia w przypadku tej asi- gdzie sa psychologowie, secjalisci, ktorzy doradziliby jej co ma robic. w filmie widac tylko pielegniarke i kolezanki, ktore oddaly dziecko albo nie. a gdzie sa rodzice??? :evil: tej dziewczyny. mysle, ze taki przerazajacy jest nasz swiat adopcji i samitbnych mlodych matek w ppolsce :cry:
dora, dlaczego napisalas, ze nie pozwola wam przez pare lat??? nie rozumiem
AGA
Członek Stowarzyszenia
Posty: 3161
Rejestracja: 20 lut 2002 01:00

Post autor: AGA »

A ja chciałam się podzielić nieco inną refleksją po oglądaniu tego filmu (głównie Adopcje, bo to na "dwójce" widziałam tylko raz). Otóz moim zdaniem czasem sytacja przedstawiona jest tak, jak - niestety - odczuwa to większość -"lepsza byle-jaka matka naturalna niż adoptowana". Głos zza kadru wyraźnie wywiera presję na telewidzu, że ta 14-letnia Asia powinna zostawić dziecko przy sobie - ja mam jednak wątpliwości, czy na prawdę trzeba na siłę "unieszczęśliwać" ją (bo przecież dla niej jest to ciągle tragedia; dla której z nas by nie była gdybyśmy miały 14 lat i pstro w głowie) i jej dziecko, które może nie zaznać nigdy miłości matki, a do tego będzie jeszcze cierpieć totalną biedę. Podobnie wygląda sprawa z przedstawianiem sytuacji matek-alkoholiczek - potępia się takie kobiety za to, że oddają dziecko do domu dziecka (do adopcji), ale dla tego dziecka jest to chyba większa szansa na lepsze życie. Świat idealny, tylko i wyłacznie dobrych i kochających rodziców niestety nie istnieje i na to nie mamy wpływu. Niestety, czasem nawet sądy postępują zgodnie z regułą "najlepsza jest naturalna matka" czyniąc los dzieci naprawdę tragicznym.
Awatar użytkownika
kama
Posty: 37
Rejestracja: 10 mar 2002 01:00

Post autor: kama »

A propo Sądu, co mysleć o Sądzie, który pozbawia matkę- alkoholiczkę praw rodzicielskich w stosunku do 13-letniego dziecka, które nie ma najmniejszych (a przynajmniej nikłe) szans na adopcję, a nie pozbawia jej praw wobec rocznego dzieciaka, którego widziała na oczy tylko w czasie porodu, i którego nigdy nie odwiedziła w domu dziecka ? Co myslec o sądzie, który odracza dwie sprawy o adopcję, które odbywają się co trzy miesiące i na trzeciej sprawie, za nastepne trzy miesiące wydaje postanowienie o adopcji ? Co mysleć o pracownikach sądu, którzy nie wysłali postanowienia sądu do Urzędu Stanu Cywilnego, aby dziecko dostało nowy akt urodzenia ?
A z innej beczki to wydaje mi się, że "Adopcje" są trochę reżyserowane, tak sądzę mając własne doświadczenia w adopcji i jeszcze jedno bardzo żałuję, że nie mogę już starać się o kolejną córkę (bariera finansowa).
Awatar użytkownika
Dora
Posty: 431
Rejestracja: 25 kwie 2002 00:00

Post autor: Dora »

Tak, jak obiecalam, oto relacja z naszej drugiej wizyty. Przynieslismy podanie o pomoc w adopcji dziecka z uzasadnieniem i wskazaniem o jakie dziecko nam chodzi. My uznalismy, ze najbardziej zalezy nam na tym, zeby bylo zdrowe, a plec, wyglad - nie ma znaczenia. W tym osrodku zajmuja sie tylko adpocja niemowlat, wiec nawet nie musielismy okreslac wieku. Pani z osrodka pokazala nam albumy ze zdjeciami przyslanymi przez nowe rodziny adoptowanch dzieci. Mowie wam, cudne, rozesmiane, rozkoszne istotki! Az nie moglismy uwierzyc, ze te dzieci maja za soba dramat odrzucenia. W nowych rodzinach rozkwitaja, pieknieja, po prostu tryskaja zyciem! To skutki dzialania witaminy M czyli milosci... Pani czytala nam tez opisy dzieci, które przedstawiane sa potencjalnym rodzicom. Sa to dosc szczególowe opisy ztanu zdrowia, a informacje o aspektach spolecznych ich sytuacji przedstawiane sa osobno. Rozmawialismy o naszych wyobrazeniach na temat dziecka, czy jestesmy otwarci na dziecko z jakims defektem np. alergia, czy przyjelibysmy dziecko obcego pochodzenia albo nawet innej rasy. To wszystko tylko ma na celu uporzadkowanie naszych oczekiwan i jak nam powiedziano, nie sluzy szukaniu w nas jakichs slabych stron. Z reszta, dla mnie naprawde nie ma znaczenia czy moje dziecko bedzie rude, skosnookie czy czarnoskóre. Mój maz jeszcze nie widzi siebie jako taty murzynka czy azjaty, ale znam go i wiem, ze potem uwazalby, ze syncio to wykapany on. 8) Jednak oczywiscie wiekszosc bobasków jest polskiego pochodzenia.
Acha, robilismy jeszcze test psychologiczny polegajacy na narysowaniu drzewa. Wyniki przedstawia nam na kolejnym spotkaniu.
Wyszlam z osrodka uskrzydlona i szczesliwa. Wiem, ze bede mama i to najcudowniejsze uczucie na swiecie. Nie moge sie juz doczekac, zeby zobaczyc nasze malenstwo! Hurra! :D :D :D
Awatar użytkownika
violka
Posty: 38
Rejestracja: 20 maja 2002 00:00

Post autor: violka »

do tych wyścigów to może tak całą chmarą przystąpimy...? :P
My też od kwietnia. 16 maja komisja z ośrodka adopcyjnego orzekła, że przyjmują naszą kandydaturę i teraz czekamy na kontakt od nich, bo jeszcze jakieś szkolenia, spotkania w grupie nas czekają.
Dla zainteresowanych, jakie są początki w ośrodku:
pierwsze spotkanie było krótkie, powiedzieliśmy, że chcemy się zgłosić na rodziców dziecka, które zdaniem ośrodka w nas odnalazłoby najlepszych rodziców adekwatnie do jego sytuacji. To łamie pierwsze lody - dać im do zrozumienia, że to nie wam mają wybrać jak najlepsze dziecko, tylko dziecku jak najlepszych rodziców. W ośrodkach są na to uczuleni. Ogólna rada to być w miarę na luzie, choć nie da się nie być przejętym. Opowiadać o sobie pod kątem tego, że dziecko zostanie przez was zaakceptowane w pełni, czyli że nie będziecie ukrywać adopcji przed dzieckiem, wstydzić się przed otoczeniem, że rodzina najbliższa też zostanie poinformowana i przyjmie waszą decyzję.
Czekają was prawdopodobnie też testy z psychologiem, powiem jak było u nas:
w pokoju dostaliśmy arkusze do wypełnienia i posadzili nas przy różnych stolikach żeby nie ściągać :wink:
pytania dotyczyły waszych opinii na temat sposobu wychowywania dzieci, tolerancji, obowiązków w rodzinie, sposobu wypoczynku, pilnowania przy nauce itd.
Potem dostaliśmy kartki i kredki i mieliśmy namalować "rodzinę". Tu wiem że nie powinno się łączyć kolorów czerwony z czarnym bo świadczą o agresji. Po namalowaniu należało opisać tę rysunkową rodzinę: kto jest kim, w jakim wieku, jaka płeć i pytania np. kto na rysunku jest najszczęśliwszy.
Wizyta domowa zaś to w naszym przypadku 3 godzinna posiadówka przy kawie i ciachu. Mieszkania na błysk nie odstawiliśmy bo wróciliśmy o 2 w nocy z 3-dniowej wycieczki więc porządki były na łapu-capu :oops:
Pani rozrysowywała jakieś drzewo genealogiczne, bo pytała o całą rodzinę, o choroby w rodzinie, stan cywilny, ilość dzieci wujków, cioć itd.
Była też ankieta na temat naszych rodzin, jakie wzorce z domu wynieśliśmy, co podziwiamy w rodzicach, czy małżeństwa rodziców były udane, co chcielibyśmy naśladaować w naszych rodzinach itd.
Ale nie przejmujcie się, małżeństwo moich rodziców się rozpadło, powód to m.in. alkohol i odpowiedzi dawałam szczere - trudno.
Jak widać nie wpłynęło to na ich decyzję o tym, czy się nadajemy.
Tak naprawdę to mój mąż ciągle pytał kobietę, ona nawet stwierdziła w pewnym momencie: ale to ja miałam zadawać pytania!
Nie kryliśmy, że mamy dużo obaw, że rodzina na razie jest w lekkim szoku i jeszcze nie akceptuje naszej decyzji w pełni.
Ta pani stwierdziła że jak przyszli rodzice mówią, że nie mają żadnych obaw i są zupełnie pewni, to dopiero wtedy ona zaczyna się bać, czy oni się nadają. Tak więc bądźcie naturalni. To też pewnie zalezy od osoby która was odwiedzi, bo ludzie są różni, wyczujecie, co i jak mówić. Najlepiej dużo pytajcie, będą wiedzieć że się interesujecie i chcecie być dobrze przygotowani do tej roli, mój mąż posunął się do tego że wypytywał kobietę jak ona wychowuje swoje dzieci :!:
hmm, co jeszcze napisać...?
Awatar użytkownika
DorotaZ
Posty: 235
Rejestracja: 03 kwie 2002 00:00

Post autor: DorotaZ »

Dziewczyny jesteście WIELKIE :lol: właśnie tego mi było trzeba, bo oczywiście cały czas się psychicznie przygotowuję do adopcji - czytam i przysfajam ale jak dotąd brakowało mi właśnie opowieści o samej procedurze, która nie ukrywam trochę mnie przeraża. Nienawidzę testów i takich wypytywanek - chyba po prostu jestem dość nieśmiała :oops: A takie opowieści pomogą przynajmniej stwierdzic co mnie czeka. DZięki i piszcie co dalej.
Pozdrawiam Dorota
Awatar użytkownika
munia
Posty: 458
Rejestracja: 08 maja 2002 00:00

Post autor: munia »

dorotko2, podpisuję się pod tym co napisałaś. Nie myślę o adopcji, a raczej boję się o niej myśleć bo nie wiem czy podołam. Mam tyle pytań, a najbardziej obawiam się tego, co się stanie gdy kiedyś swojemu zaadoptowanemu dziecku powiem prawdę i co wtedy, a jak mnie odrzuci?, kiedy to w ogóle powiedzieć ?...
Mam już taką naturę że martwię się na zapas, więc nie wiem czy potrafiłabym tak spokojnie wychowywać przez lata malucha , zadając wciąż sobie te pytania.
A w ogóle czy to prawda że maluchy można adoptować do 40stki, a potem już starsze dzieci. Co to znaczy starsze ? A może właśnie lepiej starsze, bo już te w/w pytania odpadły ? Interesuje mnie to, gdyż w tym roku niedługo stuknie mi 37 lat, więc muszę chyba przyśpieszyć.
Awatar użytkownika
Mietek
Posty: 337
Rejestracja: 22 kwie 2002 00:00

Post autor: Mietek »

Munia - Ty się nie martw, Ty przyspieszaj :wink:
DorotaZ - Od złożenia papierów w OAO może upłynąć rok do otrzymania dziecka. Zdążysz się przygotować.
violka - szybko Was załatwiają. My złożyliśmy kwity 13 maja to powiedzieli, że po wakacjach zadzwonią (mam nadzieję, że nie zapomną). Pamiętaj zwycięzca wyścigu stawia :lol:
Dora - jakiś fajny ten wasz Ośrodek. Nas przyjęli chłodno jak na Poczcie. Napisz gdzie załatwiasz sprawy.

I jeszcze słówko o programach telewizyjnych. TV robi show na każdy temat a rzeczywistość którą przedstawia jest przez nią wykreowana. Wszystko co pokazują w TV należy traktować z przymrużeniem oka a zwłaszcza tematy społeczne. Nie oczekujmy od nich prawdy i obiektywizmu.
Mietek - obrońca pryncypiów i przypalonych garnków
Awatar użytkownika
munia
Posty: 458
Rejestracja: 08 maja 2002 00:00

Post autor: munia »

Mietek, dzięki za odzew.
No i mam kolejny dylemat. Na razie wstrzymam się z decyzjami i wrócę do tego tematu po wakacjach. Aczkolwiek wypróbowałam reakcję nt. adopcji na jednej z moich babć. Odbiór bardzo pozytywny :!: Mam wrażenie że jedynie na swoją mamę nie będę mogła liczyć, wszyscy inni OK.
Awatar użytkownika
Gosiek
Posty: 699
Rejestracja: 11 maja 2002 00:00

Post autor: Gosiek »

Kochani ... właśnie przed chwilką odebrałam przesyłkę -książkę "Adopcja jest darem" ... Co w środku ? Jeszcze nie wiem...ale spodobał mi się poczatek:

"Dziecko czeka na miłość
W ogromnej poczekalni

Trudnej do uporządkowania kolejce porządku prawnego

Rodzice czekają na moment przelania milości na nastepne
pokolenie, które nie przychodzi
Bezpłodność , niekiedy błędy przeszłości ( ??? to mój komentarz ..)
i bezradność wkrada się do domu

I dopiero adopcja - nadzieja wyzwala te dwie tęsknoty
I pozwala im spotkac się , by budować miłość"

Jeżeli Ktos jeszcze się boi , niech wyobrazi sobie swoje dziecko w takiej poczekalni ...

Pozdrawiam ...
Awatar użytkownika
Mietek
Posty: 337
Rejestracja: 22 kwie 2002 00:00

Książka

Post autor: Mietek »

Gosiek jak masz dużo czasu to przeklikaj tą książkę w całości 8O , a Krzysiek już ją umieści gdzie trzeba
Mietek - obrońca pryncypiów i przypalonych garnków
Krzysiek
Posty: 1540
Rejestracja: 16 sty 2002 01:00

Re: Książka

Post autor: Krzysiek »

Mietek pisze:Gosiek jak masz dużo czasu to przeklikaj tą książkę w całości 8O , a Krzysiek już ją umieści gdzie trzeba
Mietek - no nie wiem... prawo autorskie obowiązuje i nas :x
Awatar użytkownika
AgaGd
Posty: 288
Rejestracja: 06 mar 2002 01:00

Adopcja jest darem

Post autor: AgaGd »

:?: Gosiek, czy tą książkę o adopcji można zamówić w jakimś wydawnictwie ?
Awatar użytkownika
Gosiek
Posty: 699
Rejestracja: 11 maja 2002 00:00

Post autor: Gosiek »

Książka została zakupiona we Wrocławiu , a wydana pod egidą (prawdopodobnie ) Wrocławskiego Osrodka Adopcyjnego (Katolickiego). Na okładce ksiązki podany jest kontakt. Oto on: tel.(o71) 327 11 03, fax(071) 322 91 82
i adres : Katedralna 4/25 ; 50-328 Wrocław
Awatar użytkownika
AgaGd
Posty: 288
Rejestracja: 06 mar 2002 01:00

Post autor: AgaGd »

Dziękuję za informacje. W lutym złożyliśmy dokumenty o adopcję i w tej chwili "wchłaniam" wszystkie książki i artykuły dotyczące adopcji.
Gorąco pozdrawiam wszystkie czekające dziewczyny ! :D
Aga
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Moja adopcyjna droga”