... no i się zaczęło !
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
- kasialu
- Posty: 1394
- Rejestracja: 13 mar 2004 01:00
Jestem w końcu!
Chyba muszę zmienić tytuł wątku. Zakładając go nie myślałam, ze w tak krótkim czasie nasze zycie wywróci sie do góry nogami
Zacznę nasza historię od początku.
To historia pewnego cudu. Cudu miłości! podwójnego cudu miłości.
Pewnego dnia po krótkim przecież oczekiwaniu dowiedzieliśmy się o pewnej dziewczynce przebywajacej w DD. Chcieliśmy noworodka, a ten maluch miał 4 m-ce i 3 tyg. Zastanawialismy się jakie tak naprawde są nasze oczekwiania. Po kilku godzinach milczenia, rozmyślań powzięliśmy decyzję. To jest chyba nasze dziecko. Nie widząc jej i nie wiedząc wiele na jej temat zadecydowaliśmy, ze to jest NASZA CÓRECZKA!
Byliśmy pełni emocji i postanowiliśmy zapisywać nasze przemyślenia i to się na danym etapie dzieje. Najłatwiej było nam pisać tak jakbyśmy opowiadali pewną historię. Forma zbliżona trochę do tego w jaki sposób jest napisana ksiażka "Jeż". Tak było najprosciej.
Dzisiaj wiemy, ze to była super forma. Nasza historia ma już 16 stron, a to jeszcze nie koniec historii.
Jedną z nich pozwalam sobie wkleić to tej opowieści:
"Pierwszy raz Cię zobaczyliśmy ...
Jak weszliśmy do DD Kasia beczała jak bóbr.
Luzak trzymał się dzielnie.
Powiedzieliśmy, że przyjechaliśmy do Karolinki.
Pani powiedziała, że jest w sali i pokazała palcem.
Nie widziałam jej nigdzie. Jak weszliśmy okazało się, że Mała leży w foteliku takim jak samochodowy, w kojcu za drewnianymi szczebelkami.
Zaraz ja wzięłam na ręce. Mała się uśmiechnęła
Kasia Nadal beczała.
Kasia poczuła się trochę jak mama.
Mała złapała Tatę-Andrzeja za palca
i chyba złapała go tez za serce bo tato się pobeczał.
Tylko Mała się śmiała.
Pani przyszła i zaczęła opowiadać mamie-Kasi i tacie-Andrzejowi o ich Córce -Karolince, że jest grzeczniutka, nie płacze, sama się sobą zajmuje.
Powiedziała, że mamy szczęście mieć taka córkę.
Później powtarzała to jeszcze kilka razy. Nie musiała mówić.
Wiedzieliśmy już, że to nasza córka.
Tato-Andrzej bawił się z Maluszkiem, nosił i przytulał.
Mama-Kasia zajmowała się innymi maluchami,
które płakały bo były samotne.
Mama Kasia postanowiła przebrać swoja córeczkę.
Malutka była odparzona bardzo. Pupa czerwona Córcia dzielnie znosiła zmianę pieluszki. Trzymała przy tym Tatę za paluszka cały czas.
Tato-Andrzej chlipał patrząc na czerwone plamy na odparzonej pupie.
Później była zabawa, zabawa, zabawa.
Mama Kasia karmiła inne dzieci, nosiła, tuliła.
Brakowało jej rąk żeby się wszystkimi zająć.
Cały czas rodzice myśleli co zrobić
żeby jak najszybciej zabrać swoja córeczkę do domku.
Córeczka zmęczyła się zabawą i zaczęła ziewać.
Tato-Andrzej przytulił córeczkę. Malutka usnęła.
Tatuś cały czas kołysał.
Wtedy pani powiedziała, że Mała ma szczęście, że będzie miała takich rodziców.
Nadszedł czas kiedy Tato musiał położyć swoja córcię w łóżeczku.
Nie w łóżeczku w naszym domu, ale w domu dziecka.
Tacie serce pękało.
Patrzył jeszcze długo na swoje Maleństwo. Po kryjomu ocierał łzy.
Mama-Kasia i Tato-Andrzej wiedzieli, że wrócą następnego dnia
i następnego i następnego.
Będą tak wracać aż w końcu zabiorą córeczkę do domu."
I to historia pierwszego spotkania. Teraz mała jest już na dobre naszym dzieckiem. Jeszcze procedury prawne się tocza, ale pomijajac to - Nataszka bo tak ma na imię jest naszą ukochaną córeczką.
Ta historia jednak ma swój ciąg dalszy.
Ostatnia strona z naszych przemyśleń jest taka:
"Jesteś lekiem na całe zło!
Nataszka stała się dla nas radością życia, lekiem na całe zło!
Była też nadzieją!
To dziecko zmieniło nasze życie pod każdym względem.
Jednak to co się wydarzyło 5 tyg. od pierwszego spotkania z naszą córeczką było ogromnym zaskoczeniem !!!
Mama-Kasia zapomniała o wszystkich problemach związanych
ze staraniem się o dzieci. Nie liczyła dni. Nie myślała o kolejnych próbach.
Pewnego dnia pomyślała, że jej organizm zachowuje się dziwnie.
Zrobiła test ciążowy.
Czy to cud? Czy to prawda? Czy to się naprawdę wydarzyło?
Na teście ukazały się upragnione od lat dwie kreski!
Nie to nie mogła być prawda!
Mama-Kasia i Tato-Andrzej nie mogli w to wszystko uwierzyć.
Pojawił się cień nadziei, że Nataszka będzie miała rodzeństwo!
Nasza córka nie wiedziała wtedy, że to jej zawdzięczamy ten cud.
Lekarz powiedział, że prawdopodobieństwo iż będziemy mieć dzieci biologiczne jest takie same jak to, że trafimy szóstkę w totolotka!
Byliśmy szczęściarzami! Wygraliśmy największą wygraną.
Nasza córeczka wraz z pojawieniem się w naszym życiu sprawiła nam wielką niespodziankę – BĘDZIEMY MIELI DWOJE DZIECI!!!
Kuzynka Agnieszka stwierdziła, że „Bóg po prostu chciał załatwić małej chatę”
Boże jak my Ci dziękujemy! Dwa cuda pod rząd to dopiero cud nad cuda!
Jednak wystąpiły komplikacje.
Mama-Kasia musiała pójść do szpitala.
Czy dziecko uda się uratować?
Czy rodzice będą mieli drugie dziecko?
Lekarze bardzo się starali. Udało się.
Ale przed nami jeszcze osiem miesięcy.
Osiem miesięcy walki, strachu, oczekiwania.
Boże pozwól żeby braciszek lub siostrzyczka Nataszki
pojawily się na tym świecie!"
Tak więc jak wszystko pójdzie dobrze będziemy mieli dwoje dzieci. Tak jak planowaliśmy jedno dziecko biologiczne i jedna adoptusię tylko w odwrotnej kolejności. i niech mi ktoś powie, ze marzenia sie nie spełniają.
Moja ciąża jest nadal zagrożona, ale mamy nadzieje, ze wszystko będzie dobrze.
Nataszka kompletnie odmieniła nasze zycie! jakbyscie zobaczyli jak tatuś tuli swoje dziecko! To jest niesamowite! Ona jest najpiękniejsza na świecie! teraz ja muszę ciagle leżeć i Luzak zajmuje się naszym małym Cudeńkiem. Świetnie sobie radzi.
Nie mam odwagi się cieszyć tak na głos i całym sercem. jednak na dnie serca drzemie nadzieja, ze wszystko się ułoży.
Potrzebuję Waszego wsparcia.
Chyba muszę zmienić tytuł wątku. Zakładając go nie myślałam, ze w tak krótkim czasie nasze zycie wywróci sie do góry nogami
Zacznę nasza historię od początku.
To historia pewnego cudu. Cudu miłości! podwójnego cudu miłości.
Pewnego dnia po krótkim przecież oczekiwaniu dowiedzieliśmy się o pewnej dziewczynce przebywajacej w DD. Chcieliśmy noworodka, a ten maluch miał 4 m-ce i 3 tyg. Zastanawialismy się jakie tak naprawde są nasze oczekwiania. Po kilku godzinach milczenia, rozmyślań powzięliśmy decyzję. To jest chyba nasze dziecko. Nie widząc jej i nie wiedząc wiele na jej temat zadecydowaliśmy, ze to jest NASZA CÓRECZKA!
Byliśmy pełni emocji i postanowiliśmy zapisywać nasze przemyślenia i to się na danym etapie dzieje. Najłatwiej było nam pisać tak jakbyśmy opowiadali pewną historię. Forma zbliżona trochę do tego w jaki sposób jest napisana ksiażka "Jeż". Tak było najprosciej.
Dzisiaj wiemy, ze to była super forma. Nasza historia ma już 16 stron, a to jeszcze nie koniec historii.
Jedną z nich pozwalam sobie wkleić to tej opowieści:
"Pierwszy raz Cię zobaczyliśmy ...
Jak weszliśmy do DD Kasia beczała jak bóbr.
Luzak trzymał się dzielnie.
Powiedzieliśmy, że przyjechaliśmy do Karolinki.
Pani powiedziała, że jest w sali i pokazała palcem.
Nie widziałam jej nigdzie. Jak weszliśmy okazało się, że Mała leży w foteliku takim jak samochodowy, w kojcu za drewnianymi szczebelkami.
Zaraz ja wzięłam na ręce. Mała się uśmiechnęła
Kasia Nadal beczała.
Kasia poczuła się trochę jak mama.
Mała złapała Tatę-Andrzeja za palca
i chyba złapała go tez za serce bo tato się pobeczał.
Tylko Mała się śmiała.
Pani przyszła i zaczęła opowiadać mamie-Kasi i tacie-Andrzejowi o ich Córce -Karolince, że jest grzeczniutka, nie płacze, sama się sobą zajmuje.
Powiedziała, że mamy szczęście mieć taka córkę.
Później powtarzała to jeszcze kilka razy. Nie musiała mówić.
Wiedzieliśmy już, że to nasza córka.
Tato-Andrzej bawił się z Maluszkiem, nosił i przytulał.
Mama-Kasia zajmowała się innymi maluchami,
które płakały bo były samotne.
Mama Kasia postanowiła przebrać swoja córeczkę.
Malutka była odparzona bardzo. Pupa czerwona Córcia dzielnie znosiła zmianę pieluszki. Trzymała przy tym Tatę za paluszka cały czas.
Tato-Andrzej chlipał patrząc na czerwone plamy na odparzonej pupie.
Później była zabawa, zabawa, zabawa.
Mama Kasia karmiła inne dzieci, nosiła, tuliła.
Brakowało jej rąk żeby się wszystkimi zająć.
Cały czas rodzice myśleli co zrobić
żeby jak najszybciej zabrać swoja córeczkę do domku.
Córeczka zmęczyła się zabawą i zaczęła ziewać.
Tato-Andrzej przytulił córeczkę. Malutka usnęła.
Tatuś cały czas kołysał.
Wtedy pani powiedziała, że Mała ma szczęście, że będzie miała takich rodziców.
Nadszedł czas kiedy Tato musiał położyć swoja córcię w łóżeczku.
Nie w łóżeczku w naszym domu, ale w domu dziecka.
Tacie serce pękało.
Patrzył jeszcze długo na swoje Maleństwo. Po kryjomu ocierał łzy.
Mama-Kasia i Tato-Andrzej wiedzieli, że wrócą następnego dnia
i następnego i następnego.
Będą tak wracać aż w końcu zabiorą córeczkę do domu."
I to historia pierwszego spotkania. Teraz mała jest już na dobre naszym dzieckiem. Jeszcze procedury prawne się tocza, ale pomijajac to - Nataszka bo tak ma na imię jest naszą ukochaną córeczką.
Ta historia jednak ma swój ciąg dalszy.
Ostatnia strona z naszych przemyśleń jest taka:
"Jesteś lekiem na całe zło!
Nataszka stała się dla nas radością życia, lekiem na całe zło!
Była też nadzieją!
To dziecko zmieniło nasze życie pod każdym względem.
Jednak to co się wydarzyło 5 tyg. od pierwszego spotkania z naszą córeczką było ogromnym zaskoczeniem !!!
Mama-Kasia zapomniała o wszystkich problemach związanych
ze staraniem się o dzieci. Nie liczyła dni. Nie myślała o kolejnych próbach.
Pewnego dnia pomyślała, że jej organizm zachowuje się dziwnie.
Zrobiła test ciążowy.
Czy to cud? Czy to prawda? Czy to się naprawdę wydarzyło?
Na teście ukazały się upragnione od lat dwie kreski!
Nie to nie mogła być prawda!
Mama-Kasia i Tato-Andrzej nie mogli w to wszystko uwierzyć.
Pojawił się cień nadziei, że Nataszka będzie miała rodzeństwo!
Nasza córka nie wiedziała wtedy, że to jej zawdzięczamy ten cud.
Lekarz powiedział, że prawdopodobieństwo iż będziemy mieć dzieci biologiczne jest takie same jak to, że trafimy szóstkę w totolotka!
Byliśmy szczęściarzami! Wygraliśmy największą wygraną.
Nasza córeczka wraz z pojawieniem się w naszym życiu sprawiła nam wielką niespodziankę – BĘDZIEMY MIELI DWOJE DZIECI!!!
Kuzynka Agnieszka stwierdziła, że „Bóg po prostu chciał załatwić małej chatę”
Boże jak my Ci dziękujemy! Dwa cuda pod rząd to dopiero cud nad cuda!
Jednak wystąpiły komplikacje.
Mama-Kasia musiała pójść do szpitala.
Czy dziecko uda się uratować?
Czy rodzice będą mieli drugie dziecko?
Lekarze bardzo się starali. Udało się.
Ale przed nami jeszcze osiem miesięcy.
Osiem miesięcy walki, strachu, oczekiwania.
Boże pozwól żeby braciszek lub siostrzyczka Nataszki
pojawily się na tym świecie!"
Tak więc jak wszystko pójdzie dobrze będziemy mieli dwoje dzieci. Tak jak planowaliśmy jedno dziecko biologiczne i jedna adoptusię tylko w odwrotnej kolejności. i niech mi ktoś powie, ze marzenia sie nie spełniają.
Moja ciąża jest nadal zagrożona, ale mamy nadzieje, ze wszystko będzie dobrze.
Nataszka kompletnie odmieniła nasze zycie! jakbyscie zobaczyli jak tatuś tuli swoje dziecko! To jest niesamowite! Ona jest najpiękniejsza na świecie! teraz ja muszę ciagle leżeć i Luzak zajmuje się naszym małym Cudeńkiem. Świetnie sobie radzi.
Nie mam odwagi się cieszyć tak na głos i całym sercem. jednak na dnie serca drzemie nadzieja, ze wszystko się ułoży.
Potrzebuję Waszego wsparcia.
Dwie drogi, dwa szczęścia...
- Agna
- Posty: 3013
- Rejestracja: 21 lut 2002 01:00
Kiedy odnaleźliśmy Szymka miał 5 miesięcy i tydzień. Nam mijało wtedy 4,5 roku leczenia łącznie z czekaniem w OAO (11 miesięcy).
Martusia poczęła się 3 tygodnie później. "Pan Bóg załatwił Szymkowi chatę" :cmok: i dodał gratis siostrę
Urodzi się, mamy nadzieję za 2,5 miesiąca Szymek kilka dni temu skończył roczek.
Witaj w klubie
Martusia poczęła się 3 tygodnie później. "Pan Bóg załatwił Szymkowi chatę" :cmok: i dodał gratis siostrę
Urodzi się, mamy nadzieję za 2,5 miesiąca Szymek kilka dni temu skończył roczek.
Witaj w klubie
Mama Jasia :), Małgosi :), Szymka :) i Martusi :)
www.agna01.neostrada.pl
[url=http://www.zielona.poczekalnia.prv.pl][img]http://193.243.146.13/astley/bar.gif[/img][/url]
www.agna01.neostrada.pl
[url=http://www.zielona.poczekalnia.prv.pl][img]http://193.243.146.13/astley/bar.gif[/img][/url]
- Agusia
- Posty: 1315
- Rejestracja: 30 lis 2002 01:00
BOŻE, KASIEŃKO!!! TAK SIĘ CIESZĘ STRASZNIE! BĘDZIE DOBRZE!
Ja też chcę jeszcze......ale : - chyba nie dałabym rady znowu, po raz piąty nie,nie,nie- Kasiu!!! Dałaś mi nadzieję, dzięki! GRATULUJĘ Z CAŁEJ DUSZY!!! A jeżeli Pan Bóg zlituje się i nade mną ?
Ja też chcę jeszcze......ale : - chyba nie dałabym rady znowu, po raz piąty nie,nie,nie- Kasiu!!! Dałaś mi nadzieję, dzięki! GRATULUJĘ Z CAŁEJ DUSZY!!! A jeżeli Pan Bóg zlituje się i nade mną ?
Agusia
NAJSZCZĘŚLIWSZA NA ŚWIECIE MAMUSIA WERONIKI I MARTY
[url=http://foto.onet.pl/eakyg,488fsgw44gf0]moje skarby[/url]
NAJSZCZĘŚLIWSZA NA ŚWIECIE MAMUSIA WERONIKI I MARTY
[url=http://foto.onet.pl/eakyg,488fsgw44gf0]moje skarby[/url]
- kasialu
- Posty: 1394
- Rejestracja: 13 mar 2004 01:00
Dziękuję Wam bardzo dziewczyny! Naprawdę!
Nadal jestem w szoku! Boję się cieszyć bo takiego prezentu się nie spodziewałam. O oba moje szczęścia będę jeszcze musiała powalczyć - o każde inaczej, ale uda się na pewno
Agna jesteś dla mnie przykładem!
Agusia nieraz samo życie przynosi nam gotowe rozwiązania patrz: Agna
Wszystkim życzę takiego rozwiązania sprawy. na wątku Rodzeństwo niekonwencjonalne przeczytałam mądre słowa, że matki które mają dzieci biologiczne i adoptowane nie muszą nikomu udowadniać, że są dobrymi matkami. Ja się tego bardzo bałam, ze ludzie będą mnie oceniać jak np zwrócę uwagę mojej Adoptusi, albo krzyknę na nia w przyszłośći. Tak jakby na urodzonki się rodzice nie denerwowali :P
Zobaczymy co czas pokaże
Buziulki wielkie!
Oczekujacym życzę cierpliwości i trzymam
Tym, którzy już zostali rodzicami życzę pociechy z maluchów
Będę potrzebowała Waszych dobrych rad na każdym kroku!
Nadal jestem w szoku! Boję się cieszyć bo takiego prezentu się nie spodziewałam. O oba moje szczęścia będę jeszcze musiała powalczyć - o każde inaczej, ale uda się na pewno
Agna jesteś dla mnie przykładem!
Agusia nieraz samo życie przynosi nam gotowe rozwiązania patrz: Agna
Wszystkim życzę takiego rozwiązania sprawy. na wątku Rodzeństwo niekonwencjonalne przeczytałam mądre słowa, że matki które mają dzieci biologiczne i adoptowane nie muszą nikomu udowadniać, że są dobrymi matkami. Ja się tego bardzo bałam, ze ludzie będą mnie oceniać jak np zwrócę uwagę mojej Adoptusi, albo krzyknę na nia w przyszłośći. Tak jakby na urodzonki się rodzice nie denerwowali :P
Zobaczymy co czas pokaże
Buziulki wielkie!
Oczekujacym życzę cierpliwości i trzymam
Tym, którzy już zostali rodzicami życzę pociechy z maluchów
Będę potrzebowała Waszych dobrych rad na każdym kroku!
Dwie drogi, dwa szczęścia...