DZIECKO czy...PROBLEM
kiwinka pisze:Wiem że internet to nie najlepsze miejsce na szukanie rodziców dla dziecka...zwłaszcza chorego, ale jeśli ma to pomóc chłopcu o którym chcę Wam napisać...to warto ale pod takim zastrzeżeniem
że jeśli ktoś po przeczytaniu tego postu, stwierdzi że to jest dziecko, któremu chce dać szansę na normalne, godne życie, to będzie to możliwe wyłacznie za posrednictwem PCPR (podam gdzie gdy ktoś się zainteresuje tu na forum)
Domiś ma 4 latka, bystry umysł , dociekliwe spojrzenie i lekko zachrypniety głos od kaszlu
Uwielbia rozkręcać kążdy sprzęt, który nieopatrznie wpadnie mu do rączek, majstrować, włączać i wyłączać kontakty i wszelakie pokrętła, ,jak to chłopak...
grzecznie zjada do ostatniej łyżeczk to co mu podają i cierpliwie wdycha inhalacje , łyka niedobre lekarstwa...bo Domiś ma mukowiscydozę...
często kaszle, gorzej przechodzi przeziębienia i jest lekki jak piórko (złe wchłanianie)
tak że wogóle nie czuję że siedzi mina kolanach...a wtedy gdy już mu sie uda wgramolić wiem już co powie : "Pani, narysuj mi mikołaja! "- prosi - " i choinkę, prezenty, stolik, talerzyk..."
kiedy obrazek jest już gotowy, tuli go i wszystkim pokazuje
cieszy się że ktoś narysował mu to co lubi, tylko dla niego
założę się że wtedy spał z tym obrazkiem w rączce...
Opisana sytuacja nie ma być wyciskaczem łez,
jest autentyczna i opisuje tego dzielnego malca, który nie skarży się i nie płacze z byle powodu gdy jest chory, a bywa częściej niż inne dzieci,
Dominik bardzo potrzebuje mamy i taty, normalnego domu...
jak każde osierocone dziecko ale jemu jest znacznie ciężej niż innym
nie tylko z powodu choroby ale i dlatego że zaniedługo zostanie w zakładzie jako jedyne zdrowe umysłowo dziecko...
opieka nad nim jest wyzwaniem i na pewno nie będzie łatwa
i nie powinna być zbyt pochopnie podjęta ale bardzo dobrze przemyslana,
najlepiej najpierw porzadnie zapoznać się najpierw z informacjami na temat mukowiscydozy
zgłębić temat
pani kurator po wysłuchaniu historii o Dominiku przebywającym w zakładzie dla chorych umysł.dzieci, kazała mi poruszyć tę sprawę w PCPR w naszym mieście aby zaczęto intensywne poszukiwanie dla niego rodziny bo zakład nic w tym kierunku nie robi...