emocje rodziny

Archiwum forum "Adopcyjne dylematy"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
ls
Posty: 148
Rejestracja: 06 lut 2002 01:00

Post autor: ls »

Wiecie, też ostatnio doszłam do wniosku że niepłodność nie jest rzeczą najgorszą. Po ostatniej w Novum okazało się, że mój mąż ma wyniki badań wskazujące na... nowotwór. Nie da się opisać co poczułam. Do wczoraj żyłam w panicznym strachu. I pomyslałam sobie, ze jest tyle sposobów na szczęście i dziecko, że nie ma się co zamartwiać. Najważniejsze jest żebyśmy byli razem - ZAWSZE!. Ale co najważniejsze - wczorajsze USG nic nie wykazało, więc jest ogromna szansa, że wyniki się nie potwierdzą.
ls :D
Awatar użytkownika
KA
Posty: 25
Rejestracja: 15 maja 2002 00:00

Post autor: KA »

No właśnie, to jest przykład, jak olbrzymie problemy zdrowotne mają ludzie, jak bardzo nieraz cierpią fizycznie, jak dowiadują sie w szpitalach, że zostało im np. pól roku życia. Sama myśl przeraża. Cóż przy tym wszystkim znaczy niepłodność. Też jest bólem, ale nie beznadziejnym, bo nie zabiera życia. Właśnie wczoraj czytałam w gazecie o dziewczynie, która umarła w wieku 30 lat na raka jajników. Najpierw wycieli jej obydwa i wiedziała, że nigdy matką nie zostanie. Po roku dowiedziała się, że są przerzuty i żadna chemioterapia nie jest w stanie jej pomóc, nawet we Francji. Ktoś inny powie, że to iż ludzie chorują i cierpią nie musi stanowić dla niego przyczyny pogodzenia się z własną bezdzietnością, lub usprawiedliwienia jej, że ma takie samo prawo do rodzicielstwa, jak inni. Ma takie prawo i będzie tak myślał dopóki nie odniesie sukcesu. Jeżeli jednak dziecka nadal nie będzie po wielu nieudanych próbach, po chwilach załamania, rozpaczy, omijania radości życia, lub sam oko w oko zetknie się z takim problemem jak napisała IS, dojdzie w końcu do wniosku, że najważniejsze jest życie i zdrowie, a rodzinę można stanowić także z dzieckiem adoptowanym, byle była szczęśliwa i zdrowa.
Awatar użytkownika
AsiaW
Posty: 718
Rejestracja: 09 kwie 2002 00:00

Post autor: AsiaW »

Ka ja jestem dokładnie w tej samej sytuacji tez przeciez pco i chciał mi robić transfer od razu nie zrobił z innych wzgłedów. teraz i tak stymulują mnie przed mrozaczkami sztucznie. trzymaj się!
Awatar użytkownika
malgosik
Posty: 5259
Rejestracja: 13 sty 2002 01:00

Post autor: malgosik »

is moim zdaniem wiekszosc ludzi goni za czyms czego nie ma, nie umiejac docenic tego co ma. ciagle chcemy wiecej. moja kolezanka miala problemy z zajsciem w ciaze, w koncu jej sie udalo, ma polroczna coreczke i mowi, ze nie zazdrosci juz kobietom wciazy, ze sa w ciazy, tylko ze.......jej dziecko nie je i za malo wazy, a inne dzieci jedza 8O
ciagle bedzie nam malo, trzeba sie cieszyc tym ci mamy.
Awatar użytkownika
Aska
Posty: 1853
Rejestracja: 24 mar 2002 01:00

Post autor: Aska »

Ja też w pewnym momecie doszłam do wniosku, że niepłodność wcale nie jest taką wielką tragedią i szkoda życia na ciągłą szarpaninę, która nie wiadomo do czego doprowadzi. Bardzo się cieszę, że oboje z mężem dojrzeliśmy do decyzji o rezygnacji z leczenia i rozpoczęliśmy starania o adopcję dziecka. Dzięki temu zniknęło napięcie, nie kochamy się już "na rozkaz", nie poddajemy się nieprzyjemnym badaniom i zabiegom, nie faszerujemy się lekami, nie wydajemy pieniędzy na lekarzy tylko zastanawiamy się na jaki kolor pomalować pokoik naszego dziecka i jakie mebelki do niego kupić :lov2:
Awatar użytkownika
annamaria
Posty: 120
Rejestracja: 22 cze 2002 00:00

Post autor: annamaria »

Od niedawna czytam to forum i bardzo mnie to porusza, choć jestem raczej osobą skrytą. Nigdy z mężem nie informowaliśmy rodziny ani znajomych o szczegółach naszych problemów, choć wszyscy na pewno domyślali się, że niej dobrze. Na szczęscie ograniczali się do życzeń aby spełniły się nasze marzenia. O zamiarze adopcji poinformowaliśmy tylko rodziców, przyjeli dobrze choć spokojnie, że to nasza decyzja. O tym, że Misia jest już w szpitalu też powiedzialiśmy tylko im, zdając sobie sprawę z tego że biologiczna mama może się jeszcze rozmyślić. I w szpitalu przy małej prawie zawsze ktoś był nawet rozemocjonowany mój teść, a miałam go za opanowanego człowieka. Najbardziej niesczęsliwa była teściowa, bo się przeziębiła i nie mogła tam póść. Po przywiezieniu córci do domu powiadomiliśmy wszystkich o powiększeniu się rodziny i oberwaliśmy burę za utrzymywanie wszystkiego w tajemnicy. Teraz nikt się nie zastanawia i nie dyskutuje, że Nasze Dziecko jest adoptowane.
Prawdą jest też, że w otoczeniu nie opowiadam szczególnie o adopcji, tak zresztą nie opowiada się wszystkim o ciąży i porodzie.
Awatar użytkownika
DorotaZ
Posty: 235
Rejestracja: 03 kwie 2002 00:00

Post autor: DorotaZ »

Nie wiem czy to efekt leków czy to taki dzień ale czytam Wasze posty i łzy same cisną mi się pod powieki. Ja właściwie tez już zdecydowałam się na adopcję i poszłabym do ośrodka jeszcze dziś - ale muszę jeszcze poczekać. Mój Misio jeszcze tak zdecydowany nie jest a ja nie chcę go naciskać i pośpieszać. Mamy jeszcze trochę dać czasu lekarzom. Ale jedno co ustaliliśmy napewno to to, że ten czas jest już ograniczony - jak się nie uda do końca roku to koniec tej walki z małą szansą na powodzenie. W tym cyklu mam mieć inseminację - troche się boję o niej w ogóle myśleć. Staram się skupić na czymś innym - na razie jest łatwo bo to dopiero 5 dc ale jak będzie później?
Pozdrawiam cieplutko Dorota
Awatar użytkownika
Klara35
Posty: 621
Rejestracja: 11 lut 2002 01:00

Post autor: Klara35 »

xxxxxxx
Ostatnio zmieniony 07 wrz 2005 23:00 przez Klara35, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Bietka
Posty: 541
Rejestracja: 19 mar 2002 01:00

Post autor: Bietka »

Dziewczyny!
Czytając takie posty nabiera się wiary i życie staje się bardziej kolorowe.Po raz pierwszy dzisiejszego dnia przestałam czuć ten ciężar w sercu - mimo jutrzejszych niekorzystnych zapewnie wyników. Tak - nasz problem nie jest jeszcze końcem świata.
[/b]
Awatar użytkownika
malgosik
Posty: 5259
Rejestracja: 13 sty 2002 01:00

Post autor: malgosik »

bietka, z moze... :lol:
co do reakcji to one naprawde bywaja rozne. moja tesciowa jest jak anio- bierzcie muzrzynka, zeolte, wszystko jedno. od razu przypomniala sobie wszystkie adopcje w rodzinie i u znajomych. ale tesc... to dopiero historia. zaproponowal mi... zebym nosila poduszeczke pod bluzka, zeby rodzina i znajomi nie wiedzieli, ze dziecko jest adoptowane. 8O
myslalam, ze takie podejscie skonczylo sie w sredniowieczu :?:
w kazdym razie wyluszczylismy tesciowi nasz punkt widzenie (jawnosc adopcji) i zostawilismy go z JEGO problelem do przemyslenia.
Awatar użytkownika
jedrek
Posty: 442
Rejestracja: 13 maja 2002 00:00

Post autor: jedrek »

Małgosik, nie martw się, jescze Twój teść przyjdzie jak "koza do woza" i będzie robił z siebie durnia byle tylko wnuk go zaakceptował
jędrek
Awatar użytkownika
malgosik
Posty: 5259
Rejestracja: 13 sty 2002 01:00

Post autor: malgosik »

wiem jedrku, to jest wspanialy czlowiek, tylko ostanio bombardujemy ich nowinami, ktore ich szokuja, stad ta reakcja. a ze tesc bedzie szalal z radosci, jak zobaczy wnuka (czke), wiem na pewno. przepraszam z porownianie, ale widze jak tesc traktuje naszego psa. jak spi na TAPCZANIe (pies), to tesc poprawia mu lapki i podklada poduszeczke pod glowe, zeby nie mial twardo. :wink:
pozdrawiam jedrku ciebie i zone i zycze jak najlepszego obrotu spraw :lol:
Awatar użytkownika
sowa
Posty: 3295
Rejestracja: 21 lut 2002 01:00

Post autor: sowa »

O kurczę Małgosik :!: 8O chyba mamy tych samych teściów. :wink: Moi tak przepadają za naszym psiakiem, że aż się "boję" co to będzie jak rozpieszczą wnusia. :DDD: :happy:
Awatar użytkownika
malgosik
Posty: 5259
Rejestracja: 13 sty 2002 01:00

Post autor: malgosik »

moj tesc na pewno bedzie ciagnal wnucze na ryby, bo jest zapalonym wedkarzem
Awatar użytkownika
Aska
Posty: 1853
Rejestracja: 24 mar 2002 01:00

Post autor: Aska »

:D
Ostatnio zmieniony 03 lip 2002 20:49 przez Aska, łącznie zmieniany 1 raz.
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Adopcyjne dylematy”